Strona 243 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: śr sie 28, 2013 11:18 am
autor: IHime
A tak awaryjnie, na wypadek duszności nie możecie poprosić weta o steryd krótko działający? Ja miałam taki zestaw - furosemid, a jeśli w ciągu kilku minut nie zadziała (najdłuższe minuty mojego życia), to steryd.
Trzymajcie się! :-*

Re: moje szczupaki kochane

: śr sie 28, 2013 3:37 pm
autor: ol.
Naprawdę sądzicie, że mogło to być zadławienie ? Nie napisałam, bo po przemyśleniu sama odrzuciłam taką możliwość, ale w oczekiwaniu na działanie furo, co w sytuacji kiedy Gren się dusiła, trwało tak długo..., zrobiłam jej też kilka razy samolot - żeby pokryć wszystkie ewentualności, choć za bardzo nie wierząc w zadławienie. Owszem chwilę wcześniej coś tam sobie skubała, i owszem nie wyglądała na napuchniętą, ale z drugiej strony płyn nie musiał zbierać się we wszystkich tkankach, wystarczyło w klatce piersiowej, czego gołym okiem nie widać;/ Ale to co mi głównie do hipotezy o zadławieniu nie pasowało, to że wiele zadławień już widziałam i zawsze jednak był ten odruch wykrztuśny, czasami ze ślinieniem się czasami bez, ale zawsze był - u Duchy w ciągu całego tego dramatu go nie widziałam, tylko rozpaczliwe łapanie powietrza z główką wyciągniętą w górę...
Lekarz badając post factum stwierdził, że serduszko pracuje ciężko;/ Co zresztą widać, i Ducha pozostaje wciąż wyciszona po poniedziałkowym incydencie, nie przychodzi do wyjścia... co znów rozróżnieniem jest żadym bo i jedno i drugie mogło ją potężnie wymęczyć;( ech...

Możliwe jest zadławienie jeśli objawia się samą dusznością, bez odruchu "wymiotnego" ?

Ponownych incydentów do tej pory nie było. I bardzo bardzo chcę żeby tak pozostało...
IHime pisze:A tak awaryjnie, na wypadek duszności nie możecie poprosić weta o steryd krótko działający?
IHime, czyli jaki ? Można go trzymć normalnie w strzykawce ?

Re: moje szczupaki kochane

: śr sie 28, 2013 6:27 pm
autor: IHime
Chyba Rapidexon, miałam przygotowanego "szota" w strzykawce, czekał sobie na sytuacje awaryjne w szafce. Małej Białej dwa razy prawdopodobnie uratowało to życie.

Re: moje szczupaki kochane

: śr sie 28, 2013 9:10 pm
autor: ol.
To i ja przejdę się po rapidexon na wszelki wypadek. Dzięki :)

Re: moje szczupaki kochane

: czw sie 29, 2013 2:53 pm
autor: manianera
Uraczeni zdjęciami (artyzm ogonka i kłosa powalił na łopatki!) i opisami, które sprawiają, że czujemy się prawie domownikami trzymamy kciuki za wszystkie chorótki i wszelkie inne szczupaczkowe szczęścia. Ducho - trzymaj się dzielnie!

Re: moje szczupaki kochane

: sob sie 31, 2013 11:01 am
autor: ol.
Idziemy sobie powoli, już bardzo powolutku, z Grenadyną. Siły i mobilność Duchy zmniejszyły się widocznie od tamtego ranka ;( Już nie wychodzi sama, nie pokazuje, że chce wyjść, chociaż jak ją wyniosę i ulokuję w jej ulubionej budce wygląda na zadowoloną z odmiany. Ale sama się nie przemieszcza już, głównie oddana snowi i siostrzanym futerkom. Dziewczyny trzymają ją mocno. Oddane są jej wszystkie, a Horpyna prawie nie odstępuje – czesze, masuje, tuli - i nawet jeśli kosztem przyjaciółki zdarza jej się złamać 8 przykazanie (bo zdarza się), to trzeba złożyć to na karb instynktu, bo poza tym oddanie jej jest całkowite.
Pogodziłam się już tym, że nieważne ile jeszcze dane nam będzie dni, żeby tylko dla Duchy były równie wypełnione treścią i sensem, jak dla nas.

Obrazek


We wtorek jedziemy z Humbakiem na usunięcie naczyniaka. Urósł niewiele, nadal ok. 0,5 cm, jednak jak Humbak się drapie musi go zahaczać pazurem, bo na powierzchni guza pojawiają się niteczki krwi a czasami większe zadrapania. Nie czuję się bezpiecznie z tym wypełnionym krwią guziołem na humbaczanej szyi, zresztą dr Rzepka też orzekła, że należy go usunąć. Asłan zabiera się także, nareszcie zrobić wyniki. I to główny plan do zrealizowania, ale może na podróż załapie się ktoś jeszcze, jak kichające dziewczyny, w których tut. wet niczego nie wysłuchuje, ale betaglukan nie pomaga :-\

Re: moje szczupaki kochane

: pn wrz 02, 2013 8:25 pm
autor: zocha
Jak cudownie, że dziewczyny się tak razem trzymają i dbają o Duche.
http://s889.photobucket.com/user/crroco ... 1.jpg.html cudny widok, od razu robi się cieplej na sercu wiedząc taką miłość.

Dużo zdrowia i spokoju dla niej :-*
A za Humbaka będę jutro trzymać kciuki!

Co do kichania to ja już jestem na to uczulona. U mnie niestety nie wróżyło to niczego dobrego, ale dopiero po czasie się o tym przekonałam, wcześniej ignorując objawy :-[
Gdyby się dziewczyny wybierały na "przegląd" to oczywiście trzymam kciuki żeby kichanie okazało się tylko kichaniem i niczym innym ;) :)

Buziaki dla Was :)

Re: moje szczupaki kochane

: pn wrz 02, 2013 9:59 pm
autor: Entreen
zocha pisze:
Co do kichania to ja już jestem na to uczulona. U mnie niestety nie wróżyło to niczego dobrego, ale dopiero po czasie się o tym przekonałam, wcześniej ignorując objawy :-[
Nie wyrzucaj sobie, bo to mogłoby nic nie dać, jak u mnie. Nic leczenie nie daje, po prostu nic...

Re: moje szczupaki kochane

: wt wrz 03, 2013 9:51 pm
autor: unipaks
Stadko jest cudowne, takie opiekuńcze i troszczące się o Grenadynę :) – niech w tym cieple cieszy się kolejnymi nasyconymi miłością i treścią dniami. :-*
Trzymam kciuki za dobre wyniki i za mocne, miarowe bicie szczurzych serduszek – ślemy dobre myśli ku wszystkim potrzebującym :)

Re: moje szczupaki kochane

: czw wrz 05, 2013 5:55 pm
autor: ol.
Humbak goi się. Guzioł uciachany. Nie podobał się dr ze względu na to, że był tak mocno ukrwiony, ale ja jakoś nie dopuszczam do siebie myśli, że mogłoby jeszcze nie być po wszystkim... w tym temacie :-X
Kiedy przesłano mi wyniki krwi, byłam pewna że pojawiły się kolejne „tematy” – parametry wątrobowe Humbaka i Asłana wyraźnie podwyższone. Ale w rozmowie z dr usłyszałam, że Humbaka podwyższone są na tyle, że nie zachodzi konieczność zmiany leczenia (Humbak codziennie bierze hepatiale), a u Nusia są dobre ;/
Trochę to dla mnie dziwne jednak, więc dla własnej spokojności na jakiś czas zaserwuję im dodatkowo heparegen ::)
Miłą niespodzianką jest, że nerki obu panów w porządku. Tym samym białko w moczu pozostaje kwestią otwartą. Sama już nie wiem czy i jak jeszcze drążyć ten temat;/ Chyba tutaj pójdziemy za radą mądrzejszych i nie będziemy robić nic, po prostu za jakiś czas się skontroluje znów.

Stanza przechodzi na prilium, falowanie boczków kazało się sercowe. Jednak :(
Sama Stanza podróż zniosła po anielsku. Dzieliła transporter z Nuchą, który przekopywał, wiercił się, wyłaził, dyszał jak mu gorąco i krzywda... Stańczyk przycupnął sobie w kąciku, skupiony we wnętrzu swej drobnej osóbki, i gdyby nie dokazujący Nuś kto wie czy w ogóle zmieniłaby pozycję. A ponieważ Nuś – trzeba ją było raz i drugi wygrzebywać spod rozpłaszczonego czarnego naleśnikora ::)
Tak sobie myślałam o Misiu i jego nieziemskim spokoju ducha...

Psikająca Fronda i Horpyna nie pojechały. W Humbaku dr nie wysłuchała niczego niepokojącego.
Wiem, że psikanie bywa czasami elementem urody szczura - Hermaństwo sobie wielce i namiętnie, do pospołu z kichniem krwią, a równocześnie nigdy na zapalenia nie chorował, i nic mu nie było. Tylko Herman miał to od początku i przez całe życie, a kiedy psiaknie pojawia się jako sezonowa „atrakcja” - na tyle uprczywa, że nie przechodzi po lekach odpornościowych, ale i na tyle błaha, że nie ma co na nią iść z antybiotykami – to nie jest, przynajmniej dla mnie, lekko przyjąć to do wiadomości...
Tak samo jak wyniki, które są słabe, a jednak trzeba się takimi zadowolić :-\

Jeszcze szybko Grenadyna. Myślę, że doszła już do równowagi po tamtym, chociaż utracone funkcje (jak chodzenie po pochylniach) już raczej nie wrócą. Na pięterku sypialnianym toczy się teraz życie Duchy oraz na tapczanie, kiedy stójką u koszyka pokarze, że rada by wyjść. I tutaj śmiga dziarsko - jeśli nie sprawnością, to wigorem bijąc nierzadko nieskore do ruchu dziewczyny :)
I Duch lubi jeszcze jak mu uszy czyścić :D W jakim zadowoleniu przymykają jej się oczy jak ją w głębi małżowiny podrapać, co się głową napodrzuca ! i jakim ostrym oburzeniem wybucha, kiedy rozproszy mnie inny fragment białego ciałka... ::) :D

Re: moje szczupaki kochane

: sob wrz 07, 2013 12:44 pm
autor: unipaks
Wyobrażam sobie Grenadynę, jak przywołuje do porządku palce, które zapędziły się poza dopuszczalną w danym momencie strefę – nic nie traci władczyni , carycy trzeba słuchać :) ;)
Niech ta słoneczna aura doda wszystkim szczupaczkom siły i pomoże pokonać słabości; głaski im przesyłamy i życzy jak najlepszej kondycji i dobrego samopoczucia! :-*

Re: moje szczupaki kochane

: ndz wrz 08, 2013 3:57 pm
autor: ol.
Wczoraj był zły dzień Grenadyny. Szczura „chodząca” w rytm oddechu i tylko na nim skoncentrowana, odwracająca się od jedzenia i picia... Nie takie dni jej obiecywałam :(
Podałam jej steryd wiedząc że nic nie tracę...
Pod wieczór wygłodniała czyściła spodeczki a mi serce tak biło... Natomiast dziś z rana już bez wątpliwości - krzątała się razem z dziewczynami po tapczanie, podskubywała zielonego na przemian z podsuwanymi papkami, i mimo tego, że była w ruchu boczki spokojniejsze niż wczoraj. Na koniec poszła do budki, umyła się, pozwoliła objąć pieszczotą, spoczęła. Zmęczona - ale dobrym zmęczeniem :)
Nie ma się co łudzić - to zasługa sterydu, ale mimo to nie trąci fałszem powrót blasku w oczach Grenadyny.
Żeby to trwało...

Nie mogłam nie zatrzymać w kadrze:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Obrazek



A tutaj Hugnek-szuwarek :)

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

O Hugonku należałoby się słów kilka, ale że niezbyt pochlebnych - może innym razem ;)


I jeszcze taki numer. Bramkarzem w klatce dziewczyńskiej jest istota znikomej postury, ale rąbajło przesławne...
Biesiu doobrze wie ::) Więc oto jak negocjuje wejście do przybytku:

nos w nos Obrazek

odwrót – szukamy wsparcia moralnego ? Obrazek

i ponowne przymiarki z łapkami na znak pokoju Obrazek

a po chwili... narażając cenne części ciała... Obrazek

Obrazek tego się jagoda nie spodziewała :D

Ale następnym razem cerber już uprzedzony siedział Obrazek ;D

A tu proszę - w głębi - jak cennego pokładu strzeże Obrazek :)

Re: moje szczupaki kochane

: pn wrz 09, 2013 5:18 pm
autor: ol.
Nieszczęścia nas nie odstępują.
W tym pycholku Obrazek wczoraj zauważyłam szczerbę.
Aparat – sesja – oglądanie. Na zdjęciach, owszem dolne zęby były nierówne, ale raczej nie przez ubytek w lewym co przez przerost prawego – a przerost – bo brakuje górnego siekacza...
http://s889.photobucket.com/user/crroco ... sort=3&o=1
I niestety to najprawdopodobniej ja mu te zęby wybiłam :( Po badaniu krwi dr przekazała mi go jeszcze nie całkiem wybudzonego, Nuś produkował właśnie miękką streso-kupę. Przytrzymując go przedramieniem i dłonią, drugą ręką sięgałam po chusteczki, a nie wzięłam poprawki, że szczur nie panuje jeszcze całkiem nad swoim ciałem i - wypadł mi z rąk :(
Dr mnie uspokajała, że jest zwiotczony, nic nie czuje, i jak pijakowi, kiedy upadnie, nic mu się na pewno nie stało...
A jednak stało się :(

Dziś byliśmy na przycinaniu, które poraziło mnie swoją brutalnością, o Nusiu nie wspominając...
Oba zęby zostały przycięte zamiast tylko lewy wyrównany, ale widząc jak to przebiegało – dobrze że tylko zęby :-X
Jedyna dobra wiadomość, to ta, że górny brakujący siekacz podobno już odrasta, więc mam nadzieję, że kolejnego przycinania nie będzie...

Re: moje szczupaki kochane

: pn wrz 09, 2013 6:18 pm
autor: Malachit
Grenadyna niech się trzyma, wszak steryd zadziałał - a nie zawsze działa...
Biedny Nusiek, mnie też zawsze przycinanie zębów przerażało, aż mnie moje bolą na samą myśl - no ale ważne, że odrośnie, jak to mówią "do wesela się zagoi", no i nie wiesz, czy to na pewno się wtedy stało (a może mu waleczna Jagoda wybiła..? :P)

Re: moje szczupaki kochane

: pn wrz 09, 2013 6:26 pm
autor: zocha
Ojej, biedaczysko :(
Najbardziej mnie zmroziła informacja o przycinaniu. Ja nie mogłam znieść badania echo serca(czy jak to tam się zwie), a co dopiero takie coś przeżyć :-X Bardzo Wam współczuję, ale mam nadzieję, że ząb szybko odrośnie i już nie będzie potrzeby ich skracania. Za to mocno trzymam kciuki!

Zdjęcia cudne. Najbardziej podoba mi się fotorelacja z pilnowania wejścia, Moira jest niesamowita ;D
Zdrówka dla Was i ucałuj te pysie cudowne :)