Strona 246 z 252

Re: NIETOPERENDING STORY

: ndz lut 16, 2014 1:16 pm
autor: unipaks
Leć, Akuku...[*]
Przykro mi, Iwonko :(

Re: NIETOPERENDING STORY

: pn lut 17, 2014 10:07 am
autor: Entreen
Nietoperrr - a mogło być po prostu za późno. Obraz sekcyjny... Jakbym czytała, co działo się w Mikrobie, wiesz? Mój Miś prawie nie miał jednego płuca, drugie - całe w guzkach, guz przysadki ogromny - a przed śmiercią przeczulica...

Trzymaj się...

Nie zdążyłam nawet pozachwycać się zdjęciami :(

Re: NIETOPERENDING STORY

: sob mar 01, 2014 12:13 am
autor: Nietoperrr...
Trzymamy się dzielnie,stadko pierwszy raz nie zareagowało źle na odejście jednego z nich - wręcz przeciwnie,cała szóstka zgrała się jeszcze bardziej.Nie ma już nikogo,kto budzi strach samym swoim pojawieniem się.
Chyba tylko ja cierpiałam po odejściu Akuku :-[ Bo był...nie,nie był dobrym szczurem,nie był dobrym alfą,bo agresywny alfa,to zły alfa,ale tak ukochał ludzką dłoń,że mu się wszystko wybaczało,za te porywy lizania,bez wytchnienia,gdy zamykał oczy i po prostu kochał ludzką rękę całym sobą .
Reszta po jego odejściu...najwyraźniej wyluzowali się,młodziaki kicają radośnie po pokoju,Tosia jak torpeda pokonuje zaszafkowe labirynty w pogoni za młodymi Adonisami w szczurzych skórach (babina już,toż to chyba nie przystoi!),Duszka buja się z lewej na prawą,radosna,że ma jeszcze adoratorów i może kopniakami niby-odganiać,a Rambo człap-człap,szur-szur,sunie swym ślimakowym jestestwem po podłodze jedynie ;)
I tak sielankowo się zrobiło,dopóki jeden z młodziaków,mój kochany Lian-czu nie ugryzł mi mojego dziecka po raz pierwszy...Tak strasznie,do krwi,synek krzyczał,bo on nie chciał go puścić,bo bolało,bo był przerażony :-X Mnóstwo krwi,dziecko przerażone,krzyczące "Co ja złego mu zrobiłem???"
Nic mu nie zrobił,pogłaskał jedynie.
Jedyne,co mi przychodzi do głowy,to oprócz burzy hormonalnej zazdrość o dzieci.Bo Lian-czu jest przy mnie cały czas.W nosie ma brata,w nosie ma stado,gdy pojawiam się ja.Z radości aż podskakuje na mój widok.Moje dzieci mnie mu zabierają,a on chce być cały czas przy mnie.Już nie raz demolował klatkę i wywalał wszystko,bo chciał wyjść do mnie.Ulegałam,przyzwyczaił się.Mój błąd,bo w hierarchii stado=rodzina jest bardzo wysoko.
Synek widocznie wg. jego postrzegania świata jest niżej.
Wczoraj ugryzł go po raz drugi,okropnie mocno,znów polała się krew.Mąż go złapał za ogon,szarpnął i ... w pierwszym odruchu biegł z nim do łazienki,chciał po prostu wrzucić w kibel...Gdyby mnie nie było,gdyby nie mój wrzask,nie byłoby już mojego słońca :(
Jedyne,co mi pozostało,to kastracja.I tak cała trójka młodziaków musi iść na odjajczenie,bo uczulenie na pełnohormonalne samce nie daje mi normalnie żyć,myślałam,że jeszcze mają czas.Ale Lian-czu wszystko psuje i wyrywa się do przodu zbyt mocno.
Ciężko teraz z funduszami,a nigdy już nie zaryzykuję kastracji u nie-szczurzego weta.Znów Wrocław nas czeka,znów wyprawa całodniowa,ale inaczej sobie nie wyobrażam.
Ech,trzymajcie kciuki za tego paskuda ::)

Re: NIETOPERENDING STORY

: sob mar 01, 2014 4:39 pm
autor: altelily
Oj, bardzo mi szkoda Twojego dzieciaczka... Miejmy nadzieję, że się nie uprzedzi do szczurków. Moje chłopaki też czasem walczą między sobą o moją uwagę, ale jak na razie oni o wszystko się przepychają. Więc może właśnie chodzi o zazdrość... Przykro mi z powodu Akuku. :( wymiziaj swoje szczurki, wytulaj synka i trzymajcie się cieplutko. :)

Re: NIETOPERENDING STORY

: śr mar 26, 2014 3:36 pm
autor: Nietoperrr...
Czasami są dni,że człowiek po prostu nie ma siły...

Od kilku tygodni choruję.Infekcja za infekcją,dzikie napady gorączki,ciągle złe samopoczucie.Teraz dodatkowo zapalenie ucha środkowego,od niedzieli chodzę po ścianach.Booooli...W życiu nie zjadłam tyle tabletek przeciwbólowych!
Nie mam siły dzieci prowadzić do szkoły,mąż znów na wyjeździe,ja sama :P
Szczury chore,z Duszki już został kościotrup,dokarmiam ile wlezie,ale ona nie chce jeść.Po sterydzie dostaje kopa na pół dnia i znów to samo.Gaśnie mi mój Duszek.Tosia nie trzyma temperatury,dostaje leki na serduszko,ale raz na jakiś czas robi się taka przeraźliwie zimna...Dogrzewam na termoforku,masuję jej te zimne łapinki i ogonek,daję ciepłą wodę z miodem do picia i pomaga.Na kilka dni jedynie.I znów.
Rambo powłóczy ciut łapkami,oczko zalewa się porfirynką.Ostatnio wzięłam go na RTG,bo nie podobał mi się jego oddech.On praktycznie nie ma jednego płuca :-X
Młodziaki na szczęście zdrowe.

Synek kilka dni temu dostał chomika.Marzył o "tylko swoim" zwierzątku już od dawna,znalazła się panienka do oddania.Szybko okazało się,że z gratisem ::) Dziś urodziła 7 małych glizdek.I co teraz?Nie mamy na chwilę obecną porządnej klatki nawet na jednego chomika,mała mieszka w pożyczonej klitce.Do jutra mam czas na uśpienie miotu,ale jak mam to zrobić dzieciom,skoro one już je widziały i piszczą z radości?
7 małych chomików...
Chce ktoś może jednego?? ;)

Re: NIETOPERENDING STORY

: śr mar 26, 2014 9:18 pm
autor: Lizz
Nietoperrr... tylko nie usypiaj maluszków :( Pomogę im szukać domów, mam znajomą we Wro co się zajmuje chomikami i zapytam czy pomoże. Nie rób tego swoim dzieciaczkom, ani mnie, bo się rozpłaczę ;( Wracaj do zdrowia kochana!

Re: NIETOPERENDING STORY

: czw mar 27, 2014 8:42 am
autor: Nietoperrr...
Nie mogłabym ich uśpić ::)
Cała siódemka przetrwała dobę,pomimo traumatycznych przeżyć z wczorajszego wieczoru,kiedy to mamusia na wybiegu postanowiła wejść za szafę na dwie godziny...Maluszki zdążyły już wyziębić się okropnie,potrzebny był termoforek.A chomiczka ani myślała zza szafy wyjść.Nasłuchiwanie,w którym jest miejscu przy zapaleniu ucha i ciągłych szumach na nic mi się zdały ::)
Szafy odsunąć się nie da.Maluchy nawołują,a ona nic.Siedzi sobie za szafą.Wyłamałam dyktę z tyłu,pokaleczyłam sobie rękę o gwoździe,podsuwałam jedzenie,nawoływałam,aż w końcu usiadłam załamana.Ucho boli jak nie wiem,dzieciaki wrzeszczą i się kłócą,już dawno powinnam je wykąpać i położyć spać.A ja latam za chomikiem!
I wtedy wyszła sobie,jak gdyby nigdy nic.W klatce zamiast zająć się karmieniem i ogrzewaniem maluchów,zaczęła je rozrzucać po całej klatce,zanosić do miski z jedzeniem...Już się bałam,że może ze stresu je zje,bo dwa upchnęła sobie w poliki.Zgasiłam światło,zamknęłam drzwi i wolałam wyjść,nie patrzeć.Rano ujrzałam jednak 7 nakarmionych pyśków ;) Uff...

Re: NIETOPERENDING STORY

: czw mar 27, 2014 6:29 pm
autor: ol.
Hardkorowa mama-chomisia na gigancie - no dobrze, czasami trudno zrozumieć zwierzaki ::) Choć ona pewnie spanikowała niecałkiem jeszcze obeznana z nowym domem. Jak dobrze, że wszystko dobrze się skończyło dla maluchów. Niech rosną zdrowo, a dopóki nie urosły - może uda Ci się je obficić, Nietperku ? Toż chomisiowe klusie, to chyba wielkości paznokcia będą ? :o

Duszcze, Tosi i Rambo życzę, żeby się trzmali jak mogą - Ciebie, tej wiosny, siebie nawzajem...
Wymizaj ich ciepło Nietoperku i Tobie też - zdrowia :-*

Re: NIETOPERENDING STORY

: czw mar 27, 2014 9:03 pm
autor: kalinda
Kurcze... "wesoło" masz. A chomiczka musiała przemyśleć chyba za szafą kilka rzeczy.
Dobrze, że poszła po rozum do głowy i maluszki nakarmiła.

Re: NIETOPERENDING STORY

: pt mar 28, 2014 8:52 am
autor: Nietoperrr...
Ona strasznie malutka jest,toż to dzieciątko dopiero,a już obarczone siedmioma obowiązkami... ::)
Postaram się dziś o jakieś fotki,w końcu chomika z małymi glizdkami jeszcze w Nietoperkowie nie było :D

Re: NIETOPERENDING STORY

: pt mar 28, 2014 9:58 pm
autor: kalinda
A kotki zaakceptowały nowych lokatorów? Czy nie widziały?

Re: NIETOPERENDING STORY

: sob mar 29, 2014 11:50 am
autor: Nietoperrr...
Koty zgłupiały,bo chomiczka nic a nic nie robi sobie z ich obecności...Jak mały nakręcany robocik wędruje po pokoju,od ściany do ściany,od mebla do mebla,od klatki do kota,obok kota,po kocie,po drugim kocie,po łapie,po głowie,po grzbiecie...A koty osłupiałe! :D Ona jest ich ciekawa i w ogóle nie czuje zagrożenia,natomiast koty nie wiedzą cotototo,że nawet ogona nie ma i nie ma czego łapać ::)
Szczury nie podzielają osłupienia,wręcz przeciwnie,aż palą się zza prętów do zapoznania,fucząc i tupiąc,a później znacząc mściwie każdy kawałek pokoju,w którym była chomiczka... :P

Mia i jej maluchy :)
Obrazek Obrazek
Obrazek robimy pierwsze ziewy
Obrazek mamy pierwsze ząbki ;D
Obrazek i robimy pierwsze kupy :P

Re: NIETOPERENDING STORY

: sob mar 29, 2014 12:51 pm
autor: Entreen
Ja nie jestem szczególną fanką chomików - ot, zwierzątko, może być kochane ;) Ale jak tu się nie rozczulić i nie pośmiać nad łapinkami, ząbkami, mamą na gigancie (acz tu z nutką trwogi), niefrasobliwym chomiczym charakterem...? ;D

A ta chomiczka coś jakaś świnkowata z mordki ;D

Re: NIETOPERENDING STORY

: sob mar 29, 2014 5:05 pm
autor: kalinda
ale się uśmiałam. Chomiczka terminator nieustraszony. ;)

Re: NIETOPERENDING STORY

: sob mar 29, 2014 7:37 pm
autor: emi2410
O mamuniu! Jakie cudeńka! Gdyby nie to, że u nas już zachomiczyło, to byłabym pierwsza w kolejce, tak to zostaje mi się tylko ślinić. :D