Nue, Ihime, toć u nas niemal co stronę jest ;P Ale co mi tam - wedle życzenia !
Cyklo, z łączeniem czekam, aż Karlikowi psiki przejdą, co póki co opornie idzie;/, ale dziękujemy za życzenia
Karliczek oswaja się pięknie. Jest kochanym łagodnym stworkiem, takim dokładnie żeby zamknąć w dłoniach i chuchać i dmuchać, kosteczki grzać... Z tym, że na to jedno akurat gotowa jeszcze nie jest - nie wiem czy przełamany na 2/3 ogonek nie jest jakąś pamiątką związną z niedelikatnym podnoszeniem;/
Poza tym jednak toleruje głaski, pozwala na przytulenia, na prace porządkowe na swoim terenie. Nie ma w niej cienia agresji, jedyne co powoduje wyskok szczurka jak na sprężynce i kiedy należy mieć się (ciut tylko) na baczności – to w momencie podawania jedzenia. Choć łakomczuchem nie jest zupełnie, to jedzonko – instynkt każe wydrzeć i zabezpieczyć
Karliczek jest też z zamiłowania koronczarką i budowniczym – i szczególne upadobanie znajduje w łączeniu tych dwóch pasji:
http://www.youtube.com/watch?v=g9ANu1vTwM0
Humbaki na metacamie – nijak lepiej;/ Zgodnie z zaleceniami zmniejszam dawkę. Hugonek zrobił się taki, że urzęduje już tylko na tapaczanie i w swoim domku, a właściwie i urzęduje to za duże słowo – tam gdzie się go postawi tam siada i czeka, ew. przedrepta kilka kroków do jedzenia, po czym opada piętro niżej do żółtego domku. Stał się bardzo tulaśny, co podejrzewam w dużym stopniu wynika z tego, że sam nie we wszystkich miejscach się już podrapie. Ulubioną naszą wspólną chwilą stało się więc kiedy Hugonek przysiądzie, ja się nachylam i między oboma dłońmi drapię i ugniatam części ciała wszelkie i na sposoby wszelakie – czułe, zamaszyste... A jak pozostanę zbyt długo – od wspólnej sjesty nie da się już wymigać. No bo jak ?
Z Humbakiem już nie tak sielankowo. Dwa dni temu potwornie mnie nastraszył. Odstawiłam obu braci do klatki i zabrałam się do kolejnych. Niedługo potem zerkam, a u wylotu domku leży zwłok rozpostarty, tragiczny. Serce mi stanęło.
Jak go dopadłam – aż zwłok podskoczył ! Musiał mieć chyba jakąś małą hipoglikemię ;/ A i tak dobrze, że w ten sposób zasnął - taki, że aż wołał o obudzenie

Albo za mało obiadu zjadł, albo obiad za lekki, a insulina poszła, ech
Humbak śpioch

(nie, nie "tamten" śpioch - tu wygląda raczej jak rozwielitka

)
Humbak czyścioch
i jeszcze raz Hugonek:
czyścioch

pytający

zadumany
Humbaki dwa
Stanza słabsza;( Teofilina nie poradziła bez sterydu, musiałam jej podać wczoraj, po 5 dniach. Nie wiem czy to za długa przerwa (ostatnio podawałam już co 4 dni), bo dziś jeszcze nie doszła do optymalnej siebie, a zazwyczaj na drugi dzień była wyraźna poprawa;/ Nie wychodzi, je mało, bywa, że żeby zjadła swoją porcję, trzeba z palca karmić, cicho prosząc: za Horpynkę, za Hugonka, za Humbaka...
Już nie będę jej robić takich przerw, mam nadzieję, że lepsza passa jeszcze wróci ;(
Świeżych zdjęć Stańczyka nie mam. Takie trochę wcześniejsze :
Frondziak - rumiany ! Panna, bardzo plubiła się z dyniami, ale to jutro
Dziś mała-wielka miss

, prawda ?
Horpyna, jak jeszcze niedawno Duchę, teraz wzięła pod swoje opiekuńcze skrzydła mamę. Kochana jest
Tu w budce na leżakowaniu:
I Moir-złe ziele. Zwłąchał już Karliczka na fotelu – z miejsca zrobił się z niej taki byku
i w dzikim szale dostania się do intruzki – zaszarżowała przez moje plecy
Moir
(już wcale nie chcę dawać jej Karliczka za towarzysza
)
Niech nas nie zwiedzie kto kogo tutaj goni – Asłan tylko do drzwi klatki – potem trafia na drut kolczasty
Bies podreperował nogę i przystrojony w najbardziej zniewalający uśmiech w szczupakowie, dalej szuka szczęścia tudzież nogi eleminacji...

(zapora antybiesiowa z klatki dziewczyn służy teraz humbakom za półkę, liczyłam, że kaskaderskie oraz sadomachistyczne ciągnoty Biechaił ma już za sobą - niestety, w uroczej główce nic mądrzej

)
Biechu
Szczupakowo w komplecie
