Strona 26 z 165

Re: Moja Szajka - Tupot Małych Stóp

: pn lip 14, 2008 4:50 pm
autor: Nina
odmienna pisze:no rany... ale Him dostaje przeciwbólowe?
guzki Kojko z tego co rozumiem, nie są zdiagnozowane- może to przecież nie to najgorsze; za dużo na raz by to bylo. Trzymajcie się a my trzymamy za Was :-*
Niestety nie dostaje... mam w domu, ale nie da sie ich mu podać :( Nie mam go nawet jak przytrzymać, tak, żeby go nie bolało, a to dzikus, wyrywa sie jak szalony. M.in. dlatego musze szybko sie zebrać w sobie. Zaczyna wlec łapke za sobą...
Może jutro.
Co do Kyoko, będziemy myśleć po moim powrocie, czyli już w sierpniu. Zobaczymy jak rośnie.
Nie wiem tylko, czy uda mi sie namówić naszą panią wet na ewentualną operacje...

Re: Moja Szajka - Tupot Małych Stóp

: pn lip 14, 2008 7:03 pm
autor: limba
No a dopyszczne w jakims smakolyku? Przeciez nie musza byc leki w zastrzyku.

Re: Moja Szajka - Tupot Małych Stóp

: pn lip 14, 2008 8:17 pm
autor: Nina
Właśnie o dopyszczne chodzi. W niczym nie zje. Próbowałam już chyba we wszystkim (nutella, majonez, gerbery, jogurty, itp)
On w ogóle niewiele je :( sprawia mu to spory problem, bo jedzonko musi trzymać w przednich łapkach, a jak je podnosi, to cały ciężar pozostaje na tylnych i boli :(

Re: Moja Szajka - Tupot Małych Stóp

: pn lip 14, 2008 8:21 pm
autor: limba
Kurcze to faktycznie nie dobrze :( A moze jakis pasztecik?

Trzymam za niego mocno kciuki...
Co za jakias cholerna seria...

Re: Moja Szajka - Tupot Małych Stóp

: pn lip 14, 2008 8:32 pm
autor: Nina
Pasztety (chyba ze 3 smaki), tuńczyk, kiełbaska. Wszystkiego próbowałam. Siedziałam pół dnia i kombinowałam a ten skubaniec nic nie chce.
Kłuć go nie chce a z resztą i tak by sie nie dał.
Jutro ide z Fuksem żeby pokazać jego skórke po kolejnej kąpieli. Myślałam, żeby pójść z oboma, ale to chyba zły pomysł...
Możliwe, że pójde jutro wieczorem. Żeby już ludzi nie było, nie mam ochoty wysłuchiwać, że jestem dziwna bo płacze po szczurze...

Re: Moja Szajka - Tupot Małych Stóp

: wt lip 15, 2008 10:30 am
autor: Babli
Nina, to nie ty jesteś dziwna jak już coś. Tylko oni. Ludzie bez serca, bez współczucia. Choć czasami trudno jest nie zwracać na to uwagi. Trzymaj się :)

Re: Moja Szajka - Tupot Małych Stóp

: wt lip 15, 2008 6:42 pm
autor: odmienna
Ninuś: ja bym jednak ukłuła... dobra choć chwila ulgi w bólu.
trzymajcie się ! a durne ludzie? eeeeee :-\

Re: Moja Szajka - Tupot Małych Stóp

: wt lip 15, 2008 8:32 pm
autor: Nina
odmienna, nie da sie, na prawde. Dostał jedną dawke Ivomecu bo 3 osoby nie były w stanie go utrzymać. To histeryk i panikarz.
Guz jest olbrzymi ale Him radzi sobie dobrze. Skacze nawet, jak sie zbliży do niego ręke. Wejście na góre klatki zajmuje mu troche czasu, nie wychodzi już na spacery, ale ma nieziemski apetyt, dużo pije, ma dobry humor. Zostanie z moją mamą gdy ja pojade na obóz. Dopóki nie będzie widać, że bardzo cierpi, niech sobie żyje ze stadem. Wiem, że jadąc na obóz będe widziała go po raz ostatni, dwóch tygodni nie przeżyje.
Jeśli ktoś ma słabe nerwy, niech nie ogląda tego zdjęcia. Dla niektórych może być straszne. Zdjęcie Hima z dziś. Guz waży minimum 60g. Tyle Him przybrał odkąd zobaczyłam guza, czyli w ciągu dwóch tygodni, a mam wrażenie, że nieco schudł.
http://img141.imageshack.us/img141/5013/dscn0188yc2.jpg

Re: Moja Szajka - Tupot Małych Stóp

: wt lip 15, 2008 8:36 pm
autor: Telimenka
Nie umiem powiedziec nic innego jak: O moj boze....

Re: Moja Szajka - Tupot Małych Stóp

: wt lip 15, 2008 10:15 pm
autor: Elly
Kurcze, Nina, podziwiam, ze z wszystkim tak jeszcze dajesz rade.. Wiem co to jest taki guz u szczura.. bardzo przykry widok. Trzymaj sie jakos i mam nadzieję, że Twoje ogonki się jakoś z tego wszystkiego pozbierają. Trzymam mocno kciuki za wszystkich.

Re: Moja Szajka - Tupot Małych Stóp

: wt lip 15, 2008 10:32 pm
autor: Nina
Elly, jakoś daje, chociaż bywa ciężko. Ale jestem uparta, więc daje i będe dawać rade. Mam nadzieje, że jeszcze długo.
Często słysze, że moje zwierzęta często chorują, że ciągle latam do weta. Ale pojedynczo nie chorują często, jest ich po prostu dużo (2+6+19), więc i częstotliwość chorób większa. A i tak nie za każdym razem ide do weta, bo w wielu przypadkach wiem co sie dzieje i jak pomóc oszczędzając im stresu w przychodni. A później sfochowane mordki patrzą na mnie z wyrzutem ::) Ostatnio sie na mnie sucza obraziła, bo jej Smecte dawałam przez kilka dni, ze strzykawki prosto do pyska. Teraz druga mnie unika, bo jej ciągle cycki smaruje jodyną, robie okłady i daje niedobre lekarstwo do pyska (ma ciąże urojoną a 2 lata temu została wykastrowana). Teraz nagromadziło mi sie ze szczurami... Za szybko w tak krótkim czasie.

Gdybym tylko mogła nie jechać na ten cholerny obóz. Z chęcią zostałabym w domu, nie zostawiała całego tego zoo na głowie mamy i sama wszystkiego pilnowała. I tak tam nie odsapne od tego wszystkiego, będzie tylko gorzej. Codzienne wydzwanianie do domu, czy aby na pewno szczury wode mają, czy Vega dostała lekarstwo, czy pamięta o wizycie u weta, czy wymieniła ściółke u Czarnej i Łatki po kolejnej dawce Ivomecu, czy Fuksa wykąpała, jak guzy u dziewczyn, jak z Himem, czy Mysia nie schudła, czy strupów nie mają, czy je wypuściła, jak oczko Ahayki, czy bawiła sie z dzieciakami. Przecież ja tam zwariuje :-\ Mimo iż wiem, że mama będzie tego wszystkiego pilnować choć czasu jej brakuje.

Re: Moja Szajka - Tupot Małych Stóp

: śr lip 16, 2008 7:45 am
autor: Babli
Guz..urósł.. dużo. Biedny Himciolek... :'( ech..

Re: Moja Szajka - Tupot Małych Stóp

: śr lip 16, 2008 6:29 pm
autor: Nina
Troche fotek dwóch ślicznotek :)
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Dziewczyny bardzo ładnie sie ze mną oswajają :) Jak sie przestraszą to chowają sie przy mnie, nie pędzą do klatki jak to była w pierwszych dniach. Gdy wchodze do pokoju, zadowolone wiszą na prętach i czekają aż do nich podejde :)

Re: Moja Szajka - Tupot Małych Stóp

: śr lip 16, 2008 7:37 pm
autor: PeLINKA
Prześliczne dziewuchy :) Taki sam zestaw kolorystyczny jak u moich młodych :D

Re: Moja Szajka - Tupot Małych Stóp

: czw lip 17, 2008 7:28 pm
autor: Nina
Cały dzisiejszy dzień Him spędził w koszyku, nie wychodził z niego wcale. Nie wygląda na bardzo cierpiącego, ale iskierki w oczkach zgasły. Dał mi sie podnieść, bez pisku, bez wyrywania, dziwne. Nie wiem czy nie może, czy nie chce zejść z półki. Ten guz jest tak ciężki, przechyliło go na bok, łapka spuchła. Przygotowana niska klatka czeka, ale jemu jest tak dobrze ze stadem, śpi przytulony do nich, nie męczą go, jest inaczej, niż było z Heidi, którą stado tłamsiło. Nie wiem co robić.
Siedze i płacze. Chyba dopiero teraz dociera do mnie, że on gaśnie, że zostało mu kilka dni, albo godzin.
Jeśli do jutra nie będzie poprawy, pożegnam mojego strachulca.