Moje stadko - Krysia ['], L,Tasha [']

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
IVA
Posty: 1513
Rejestracja: śr lut 04, 2004 11:30 am
Lokalizacja: Gliwice

RE: Moje stadko - Żegnaj Zosieńko ;(

Post autor: IVA »

Limba nie przegapiłaś. Z Kreseczką to moje pomyłki jak z Twoim Keksikiem (Kleksikiem) ;)
Raz mówie na nią Kreska raz Kropka sama nie wiem dlaczego ale jakos to drugie do niej mi bardziej pasuje, tyle, że Kreska to imię nadane jej przez pierwotnych opiekunów. Czasem już tak mam, że ogon na 1 imię a ja uporczywie nazywam go innym - chyba po prostu gapa jestem
z prawie 100 kochanych ogonków pozostał tylko 1 :(
http://stylowabizuteria.com.pl/
soho
Posty: 977
Rejestracja: czw lut 17, 2005 10:55 pm
Kontakt:

RE: Moje stadko - Żegnaj Zosieńko ;(

Post autor: soho »

przykro mi :(
. . . ['] . . .
w serduszq... Kisiel ,Bingo,Trysia,Pacio,Glucia,Blutek
ik hou van je schatjes :*
moje gwiazdki na niebie
IVA
Posty: 1513
Rejestracja: śr lut 04, 2004 11:30 am
Lokalizacja: Gliwice

RE: Moje stadko - Komarek podążył za Zosią ;(

Post autor: IVA »

Trafił do nas rok temu jako już dorosły szczura, miał już jak się później okazało rok i osiem, może dziewięć miesięcy. Nie znał innych szczurów, przez swoje życie był sam. Nim go przywiozłam miał wypadek i nie dość, ze wcześniej stracił swój znany dom, przeszedł przez dwa domy tymczasowe (dobre i opiekuńcze ale jednak tymczasowe) to jeszcze na dodatek miał złamana łapkę.
Po przyjeździe starał się, jak to szczur, zdobyć przewagę w nowym miejscu, więc efektem było dość bolesne dla mnie ugryzienie. Tak jednak zareagował tylko raz, najprawdopodobniej było to spowodowane stresem związanym ze zmiana miejsca jak i chorobą, bo później już nigdy nie wykazywał żadnej agresji względem człowieka. Niestety nie zaprzyjaźnił się z żadnym z moich ówczesnych chłopców. Powodem było nie tylko jego agresywne zachowanie, miałam już do czynienia z bardziej agresywnymi samcami, lecz również reakcja Szarusia, Misia czy Boryska na jego bliską obecność. Chłopcy po prostu wpadali w panikę. Nie mogłam sobie pozwolić na eksperymenty, bo i Misiu i Szaruś już wtedy chorowali. Natomiast dziewczyny po prostu szalały gdy Komar był w pobliżu ich klatki, zwłaszcza Nadia, która na jego widok ciągle trzepotała uszami :). Kastracja jednak nie wchodziła w grę, bo Komar miał początki niewydolności krążenia. Tak więc mój „capucino” zamieszkał sam, z resztą stadka widywał się tylko przez kratki. Kiedy nóżka już się wygoiła to widać było, że jest dużym pieszczochem, który lubi się bawić. Takim pieszczoszkiem pozostał do ostatniego dnia. Odniesiony uraz spowodował, że jego tylne łapki nie były już całkiem sprawne, tym bardziej, ze dołączyła się niewydolność krążenia. Komarek jednak radził sobie bardzo dobrze, jeśli nie potrafił gdzieś wskoczyć, zawsze znalazł sposób aby dostać się tam gdzie chciał. W ostatnim okresie problemy z poruszaniem pogłębiły się. Komar mniej biegał, więcej spacerował a gdy był zmęczony to wymownie na nas patrzył. Było wtedy wiadomo, że trzeba go wziąć na ręce i przenieść albo na fotel, albo do klatki albo do pudła. Bo Komarek uwielbiał kartonowe pudła. Zbierał tam gazety i papierowe ręczniki , ścielił sobie gniazdko. Nie lubił szmatek, wszystkie które znosiły do pudeł dziewczyny on wywałał. Kiedy miał ochotę na pieszczotki po prostu stawał nam na stopie i czekał aż go weźmiemy na kolana. Gdy był czochrany to sam delikatnie podskubywał palce, wylizywał dłonie. Dwukrotnie rozchorował się dość ciężko, za każdym razem z niewiadomych przyczyn miał ciężką biegunkę, której nie szło powstrzymać. Było to tym trudniejsze, że nie chciał przyjmować leków a siłowe podawanie ich powodowało, że przestawał jeść i pić. Jakoś jednak udawało się pokonać chorobę i po kilku dniach wszystko wróciło do normy.
Jakieś dwa tygodnie temu wyczułam w jego brzuszku guz. Nie wiem czy wcześniej cos przegapiłam, czy tez wzrost guza był aż tak szybki. Na pewno rósł on bardzo szybko, bo w ciągu tych dwóch tygodni powiększył się dwukrotnie. W tym czasie Komarek prawie zamieszkał w pudle z Zosia i Nadią. Najczęściej przebywał z Zosią, bo Nadia więcej od nich biegała. Kiedy Zosia odeszła Nadia zaczęła dużo czasu spędzać z Komarem, co prawda nie biegali razem, bo Komarek był dla Nadii za wolny ale za to spali przytuleni do siebie.
Od tygodnia dni Komarek dostawał leki przeciwbólowe, co prawda nie wykazywał oznak bólu ale uznaliśmy, że tak szybko rozrastający się guz musi powodować ból. Mimo choroby chłopak nie stracił apetytu, jadł prawie wszystko co do tej pory, no może zamienił ryż z mięskiem na większą ilość serka waniliowego.
Wczoraj wieczorkiem dałam Komarka do jego klatki, zjadł porcje serka i poszedł do domku, gdzie przebudował gniazdko, bo Nadia zrobiła mu tam swoje porządki. Dzisiaj rano usłyszałam, że z miejsca gdzie stoją klatki Komara i Nadii dochodzi głośnie szuranie. Myślałam, że jak co rano Nadia wyrzuca z domku ręczniki. Kiedy spojrzałam na klatki zobaczyłam, że Nadia śpi w koszyczku, natomiast Komarek próbuje wyjść się z domku, był bardzo słaby. Wzięłam go na ręce, on przytulił się mocno, drżał. Opatuliłam go w polarkowe szmatki, po chwili Komarek uspokoił się, położył główkę na mojej dłoni, polizał mi palce. Później oddychał coraz wolniej. Po kilkunastu minutach zasnął, odszedł ;( . Nadia chodzi i szuka go w pudłach, nie ma się już do kogo przytulić, a ja nie mam sił posprzątać jego klatki. Ciągle myślę, że gdzieś zobaczę jego słodkie pysio. To niesprawiedliwe, nie zabrała go starość, tylko znowu paskudna choroba.
Dziewczynki biegają, wcinają ciacho, bo dzisiaj Liloo i Lati obchodzą swoje pierwsze rodzinki, tyle, ze Komarek nie zdążył na kawałek tortu.
Rozpisałam się ale od grudnia pożegnałam Boryska, Szarusia, Zosię, dzisiaj Komarka a w niedługim czasie pożegnam pewnie Nadusię, bo i ona jest już coraz słabsza. A ja nie wiem czy jest mi źle czy też jestem złą. Chcę mieć szczurasy, które jeśli odchodzą to ze starości a nie z powodu chorób. Nie musza mieć ciekawych kolorków, niech tylko mają dobre zdrowie.
z prawie 100 kochanych ogonków pozostał tylko 1 :(
http://stylowabizuteria.com.pl/
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

RE: Moje stadko - Komarek podążył za Zosią ;(

Post autor: merch »

Iva , bardzo mi przykro z powodu Komarka, małym pocieszeniem jest to ,ze z tego co piszesz nie cierpiał i do końca miał towarzystwo Nadii i Twoje.


Co do śmierci i chorób, niestety wydaje mi się ze zarówno ludzie jak i zwierzęta rzadko umierają bez cierpień , lęku , naturalna smiercią w stosownym wieku. Nawet jeśli umieraja już w starszym wieku często wczesniej dopadaja ich choroby , które powoduja cierpienia.

Trzymaj się i głaski dla osamotnionej Nadii.
Ostatnio zmieniony wt kwie 03, 2007 8:26 pm przez merch, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
*NiuniuśMysiaMałyniaMyszulAllegroKichanioSzarikSzymaGuciaKropkai7rodzRudiPankracy, BrysiaCzapkaCelaCzesiaZdzisiuCezarCzaruśEdiCzejenFeluśZeniaUbocikGryzajkaMała KapturkaOfelkaJajcusWulfikmaluszkiHieronimHefryśmałyeFekDarEstiNosioOliFaramuszkaDafiDorota
soho
Posty: 977
Rejestracja: czw lut 17, 2005 10:55 pm
Kontakt:

RE: Moje stadko - Komarek podążył za Zosią ;(

Post autor: soho »

jej przykro mi coz moge wiecej ... smutno
w serduszq... Kisiel ,Bingo,Trysia,Pacio,Glucia,Blutek
ik hou van je schatjes :*
moje gwiazdki na niebie
Awatar użytkownika
limba
Posty: 6307
Rejestracja: pn gru 06, 2004 10:42 pm
Lokalizacja: Warszawa

RE: Moje stadko - Komarek podążył za Zosią ;(

Post autor: limba »

serce mi scisnelo jak zobaczylam podpis na gg :cryrat:
Jedyne czego zycze kazdemu ogonkowi to umrzec w domu...
Ivus trzymajcie sie...

['][']['] dla Komarka... kolejnego przekochanego aniolka :(
Aniołki: ['] Garek, Jeff(ka), Chrupek, Teodor, Kapunio, Freska, Żelka, Mufka, Bee-Bee, Kluska, Fryt, Keksik, Frocia, Imbirek, Pchełka, Klapuś [']
gryzaj
Posty: 461
Rejestracja: czw lis 11, 2004 8:23 pm
Kontakt:

RE: Moje stadko - Komarek podążył za Zosią ;(

Post autor: gryzaj »

komarek byl jednym z pierwszych szczurkow, ktoremu szukalam domu i ciesze sie, ze znalazl dla siebie najlepszy z mozliwych.
dziekuje Ci.

kurcze, zaraz sie porycze. pamietam, jak go odbieralam, jak lazil u nas na kanapie. chyba nawet mam gdzies jeszcze jego zdjecia, jesli ocalaly mimo zmiany komputera...

powoli odchodza chlopcy i dziewczynki z pierwszymi numerami na liscie adoptowanych. ale przynajmniej sie na niej znalezli...
komarek tez na niej jest.
Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Paweł69
Posty: 672
Rejestracja: wt gru 19, 2006 3:28 pm
Lokalizacja: Szczecin

RE: Moje stadko - Komarek podążył za Zosią ;(

Post autor: Paweł69 »

bardzo przykro :(  brak mi słów

[*] dla Komarka

IVA trzymaj się
JESTEM KOBIETĄ :)

ZAWSZE z NAMI GUCIO,CEZAR, ŻWIRCIA,MUCHOMORCIA,NIKITA,SHILA,KRUSZYN,JUNIOR, DUDUŚ, POLDEK, JACEK, PLACEK, NEON, IGNIS [ * ]
ESTI
Posty: 8271
Rejestracja: śr sty 21, 2004 11:27 pm
Lokalizacja: DUBLIN

RE: Moje stadko - Komarek podążył za Zosią ;(

Post autor: ESTI »

Jakies nowe wiesci z frontu? :D
Obrazek
IVA
Posty: 1513
Rejestracja: śr lut 04, 2004 11:30 am
Lokalizacja: Gliwice

RE: Moje stadko - Demi, Nadia :( - trzymajcie kciuki

Post autor: IVA »

U Demisi mimo leczenia niewydolności serca rozwinęła sie niewydolnośc płuc ze zbieraniem się płynu w płucach. Objawy wystąpiły wczoraj póżnym wieczorem, nagle. Demisia w ciągu 2 godzin z zywej, wesołej dziewczynki stała sie bezwładnym kłebkiem mającym problemy z oddychaniem. Podałem jej furosemid i steryd. Pomogło, pozbierała się, dzisiaj rano było juz nieżle, jednak moja dziewczynka nagle sie postarzała. Oczywiście bez wizyty u weta sie nie obeszło. Nadam miała płyn w płucach, więc dostała kolejna, większa dawke furosemidu. Oprócz vetmedinu bedzie dostawac enrobnioflox i furosemid. Poza tym mam jutro iśc do weta po dodatkowy lek wzmacniajacy serce (zapomniałam nazwy).
Przy tej okazji zabrałam do weta Nadie, z która jest coraz gorzej. Mała niewiele je, praktycznie funkcjonuje dzięki sterydom. Prawde mówiąc chciałam z moim wetem omówic eutanazję Nadii. Wet zaczął ja badac i przy sprawdzaniu wielkości guzka mocniej nacisną. Z cewki moczowej wydostała się niewielka kropla ropy. Wtedy przycisnął jeszcze raz, co skutkowało wyduszeniem dużej ilości materii, gęstej, cos pomiedzy ropniem a kaszakiem. Nie wiadomo czy to pękła zmiana nowotworowa czy tez był to jakiś nietypowy ropień, ktory "dojrzał" i pękł. Gdyby Nadia była młodsza i silniejsza to zdecdowalibysmy się na zabieg. Niestety w tym stanie nie przeżyłaby, tym bardziej, ze i u niej serce jest bardzo słabe. Z uwagi na to trzeba było poprzestac na takiem oczyszczeniu, przez kilka dni trzeba będze ponawiac próby. Zostanie tez właczony antybiotyk i leki wspomagające pracę serca. Ze wzgledu na wychodzenie (pomimo podawania jej nutri drinków) wet polecił mi preparat w proszku dla zwierząt po operacji firmy Royal. Jest to specjalnie skomponowana dieta wzmiacnijaca. Może razem cos to da, byleby chciała jeśc, bo jak na razie to jest kiepsko. Dzisiejsze zdarzenie spowodowało, że decyzja o eutanazji została odłożona.
Jeśłi ktoś to przeczyta prosze trzymajcie kciuki za dziewczynki. Demisia ma niewiele ponad roczek, tylko ona została z ostatniego miotu Nadiusi i Boryska. a Nadusia - cóz może nie jest młódka ale to bardzo dzielna i kochana dziewczynka.

Pozostałe ogoniaste na szczęście zdrowe. Tylko Kreseczka ostatnio jakas smutna jest, może dlatego że Demi chora, bo one w końcu się polubiły.
Dambusie rozrabiają ile tylko można. Trzeba wszystko przed nimi chować, zwłaszcza rzeczy skórzane albo gumowe, bo inaczej niec nie zostanie.
Liluś mimo, że jest sporo stasza od córeczek rozrabia na równi z nimi, praktycznie odbiega od nich tylko wielkością, bo znowu wróciła do dawnej wagi. No i może jest od nich bardziej przylepna, chociaz i im nic nie brakuje. Lilus jednak najchętniej siedzi na ramieniu i daje buzi, czasem to az cięzko sie od niej opedzić.
Niuniek jest przekochany, na spacerach nie odstępuje człowieka, jak do tej pory nie poszerzył swojego terytorium. Mimo, ze nikt mu nie zabrania on woli biegać po fotelach, komodach, stole i oczywiście po nas, na podłoge nie schodzi. Widać, że brakuje mu towarzystwa bo najbardziej lubi, gdy go iskamy. Czekamu niecierpliwie na chłopaków od Pawła, mam nadzieje, że przybeda 23 kwietnia

Wiem Esti, ze czekasz na wiecej informacji o Lilusi ale ostatnio jakos nie mam sił na pisanie. Dla mnie jest najważniejsze, że Lilus jest zdrowa, bo o tym iż kochana tro sama wiesza najlepiej.
Ostatnio zmieniony pt kwie 20, 2007 2:53 pm przez IVA, łącznie zmieniany 1 raz.
z prawie 100 kochanych ogonków pozostał tylko 1 :(
http://stylowabizuteria.com.pl/
odmienna
Posty: 3065
Rejestracja: pt gru 15, 2006 4:45 pm
Lokalizacja: kraków

RE: Moje stadko - Demi, Nadia :( - trzymajcie kciuki

Post autor: odmienna »

.... tak bardzobardzobardzo trzymam.....
Obrazek
Awatar użytkownika
limba
Posty: 6307
Rejestracja: pn gru 06, 2004 10:42 pm
Lokalizacja: Warszawa

RE: Moje stadko - Demi, Nadia :( - trzymajcie kciuki

Post autor: limba »

Boze Ivus zaciskam kciuki z calej sily, i duuuuzo cieplych mysli dla chorotkow...
Aniołki: ['] Garek, Jeff(ka), Chrupek, Teodor, Kapunio, Freska, Żelka, Mufka, Bee-Bee, Kluska, Fryt, Keksik, Frocia, Imbirek, Pchełka, Klapuś [']
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

RE: Moje stadko - Demi, Nadia :( - trzymajcie kciuki

Post autor: merch »

Pewnie ,że trzymamy .
Czy Demisia nie bierze ani Fortecoru ani enalaprilu - czy coś przegapiłam?
Obrazek
*NiuniuśMysiaMałyniaMyszulAllegroKichanioSzarikSzymaGuciaKropkai7rodzRudiPankracy, BrysiaCzapkaCelaCzesiaZdzisiuCezarCzaruśEdiCzejenFeluśZeniaUbocikGryzajkaMała KapturkaOfelkaJajcusWulfikmaluszkiHieronimHefryśmałyeFekDarEstiNosioOliFaramuszkaDafiDorota
IVA
Posty: 1513
Rejestracja: śr lut 04, 2004 11:30 am
Lokalizacja: Gliwice

RE: Moje stadko - Demi, Nadia :( - trzymajcie kciuki

Post autor: IVA »

Demisia od początko dostaje Vetmedin (najpierw 1/20 kapsułki teraz 1/15 - 2 x dziennie) - wg mojego weta jest to znacznie lepszy lek. Poza tym od pewnego czasu 1-2 razy w tygodniu dostawała furosemid. Jak pisałam - do wczoraj wszystko było dobrze i to nagłe załamanie :(
Mając juz doswiadczenie w leczeniu ogonków przy schorzeniach serca wiedziałam, że to w końcu nastapi, lecz widząc jak stan Demisi znacznie się poprawił , nie sądziłam, że to nastąpi gdy ona bedzie jeszcze taka młodziutka.
Mam nadzieję że sobie poradzi, jest silna dziewczynką, tylko pamiętam jak szybko odszedł jej tatus i tego sie boję :(

Dziękuje dziewczyny za ciepłe słowa. Nie wiem co zrobić z Nadusią, ona po prostu nie chce jeść, zaczęła pić ale jedzenie trzeba podawac jej na siłe :(
Ostatnio zmieniony pt kwie 20, 2007 4:50 pm przez IVA, łącznie zmieniany 1 raz.
z prawie 100 kochanych ogonków pozostał tylko 1 :(
http://stylowabizuteria.com.pl/
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

RE: Moje stadko - Demi, Nadia :( - trzymajcie kciuki

Post autor: merch »

Uważam ,że jeśli tylko uda sie opanować ten ostry stan trzeba zacząć podawać albo fortecor albo enalapril - to są leki , które co prawda nie działaja szybko ale mają szansę przesterować mechanizm niewydolności krążenia, potrafią spowodować nawet cofniecie się przerostu mięśnia sercowego, no i maja inny mechanizm działania niż wetmedin. Poza tym zdecydowanie we wszystkich żródlach są uważane za lek z wyboru w niewydolności krążenia u szczurów. W stanie o którym piszesz- ostry stan podstawa to furosemid, który można wspomóc aminophilina ( ostrożnie ) i glikozydami nasercowymi ( ostrożnie). Fortecor można być może nawet trzeba właczyć ,ale na jego działanie jednak trzeba trochę poczekać
Obrazek
*NiuniuśMysiaMałyniaMyszulAllegroKichanioSzarikSzymaGuciaKropkai7rodzRudiPankracy, BrysiaCzapkaCelaCzesiaZdzisiuCezarCzaruśEdiCzejenFeluśZeniaUbocikGryzajkaMała KapturkaOfelkaJajcusWulfikmaluszkiHieronimHefryśmałyeFekDarEstiNosioOliFaramuszkaDafiDorota
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”