Moja włochata heroina. Trzymaj się, Berciku!

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Awatar użytkownika
akzi
Posty: 3941
Rejestracja: pn sty 11, 2010 12:22 pm
Lokalizacja: W W A

Re: Dulci's eleven - szczurze smuteczki :(

Post autor: akzi »

:( [*] bardzo mi przykro :(
Obrazek

Za TM : Marysia Tutuś Kleo Gucio
Mała Mi uciekła ... :( Melina ma się dobrze w nowym domku
IHime
Posty: 4523
Rejestracja: czw kwie 08, 2010 3:34 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Moja ogoniasta heroina - szczurze smuteczki :(

Post autor: IHime »

Muszelka i Chanelka się aklimatyzują. Chanelka od pierwszego wieczoru zachowuje się, jakby mieszkała u mnie od zawsze - klatka jest jej, wybieg jej niestraszny, lata, wariuje i wspina się na równi z moimi świrkami. Sama wraca do klatki w porze kolacji (moje MUSIAŁY jej powiedzieć, bo skąd wie???). Do tego od pierwszego wejrzenia pokochały się z Ftalką i teraz wszędzie przemykają dwa bliźniacze czarne cienie.
Muszelka jest za to onieśmielona, na wybieg z własnej woli odważyła się dopiero dzisiaj, a w klatce objęła we władanie sputnik. Za to docenia moją kuchnię. :)
Dziewczynki nie sprawiają najmniejszych problemów.
Awatar użytkownika
madziastan
Posty: 1467
Rejestracja: śr lip 06, 2011 5:26 pm
Numer GG: 8345513
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Moja ogoniasta heroina - szczurze smuteczki :(

Post autor: madziastan »

IHime, fajne wieści :)

U mnie stadko powoli zaczynają ją lubić. Milky, Córeczka od razu ją polubiły. Rudzielce czasem popchną tyłkiem nic poza tym. Mamusia zaczyna przekonywać się do Majtki, śpią razem, Mamusia często sprawdza gdzie Majtki zamierza iść, za nią łazi. Później Majtki weszła do hamako-domku a za nią Mamusia, pierwsze co zrobiła Majtki położyła się ale Mamusia "zanurkowała" się pod brzuchem Majtki. Wydaje mi się że Mamusia stała się uległa, nie ma bójek :)
Może kiedyś...
Za TM: Mamusia, Córeczka, Robin, Miodynka, Majtki, Milky, Elenka, Lucynka, Mary, Szarik, Gryzia,Jamajka, Shelter, Mała (Gifa), Henio, Kropuś
Awatar użytkownika
Dulcissima
Posty: 906
Rejestracja: sob mar 28, 2009 12:04 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Moja ogoniasta heroina - szczurze smuteczki :(

Post autor: Dulcissima »

Dobrze, że dzieciaki odnajdują się w nowych miejscach :)
xiao-he
Posty: 3307
Rejestracja: śr gru 15, 2010 4:08 pm
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Moja ogoniasta heroina - szczurze smuteczki :(

Post autor: xiao-he »

Trzymaj się :'(
Leć aniołku [*]
Spółka z.o.o., czyli moje małe wafle :)
Ze mną: DTciaki
Za TM: Zając
[*] Królewna[*] Beza[*] PanBe[*] Szyszka[*] Nesca[*] Mocca[*] Szajba[*] Izzi[*] Inka[*] Fryga[*] Filifionka[*] Fistaszek[*] Florka[*] Archibald Ogryzek[*][/color][/i][/b]
pauliska
Posty: 373
Rejestracja: ndz sty 23, 2011 1:21 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Moja ogoniasta heroina - szczurze smuteczki :(

Post autor: pauliska »

To i ja się pochwalę ;D Straszek ma się świetnie nawet zasypia sobie spokojnie na łóżku w szczurzym kocu,daje się miziać i chyba nawet przypadło mu to do gustu ::) taki masaż przed snem :D jutro jak tylko znajdę chwilę postaram się wstawić zdjęcia słodziaka podczas takiego wypoczynku ;) Z dziewczynami ma całkiem dobry kontakt, chodź nadal czujnie je obserwuje bo kto wie może jednak czyhają na jego życie śpiąc gdzieś w hamaczkach :D Ładnie zjada suchą karmę, oraz obiad i kolację jest :D prawie idealny mężczyzna z niego, szkoda tylko, że klatki nie sprząta :P
Awatar użytkownika
Dulcissima
Posty: 906
Rejestracja: sob mar 28, 2009 12:04 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Moja ogoniasta heroina.

Post autor: Dulcissima »

Obrazek

Już niedługo... remont, odkurzenie, reaktywacja i renowacja wątku ::)



W ramach zapowiedzi - zdjęcie jednego z moich obecnych dzieciaków :)
Obrazek
Awatar użytkownika
madziastan
Posty: 1467
Rejestracja: śr lip 06, 2011 5:26 pm
Numer GG: 8345513
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Re: Moja ogoniasta heroina.

Post autor: madziastan »

Nareszcie :-*
Może kiedyś...
Za TM: Mamusia, Córeczka, Robin, Miodynka, Majtki, Milky, Elenka, Lucynka, Mary, Szarik, Gryzia,Jamajka, Shelter, Mała (Gifa), Henio, Kropuś
IHime
Posty: 4523
Rejestracja: czw kwie 08, 2010 3:34 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Moja ogoniasta heroina.

Post autor: IHime »

Synuś jakiś taki niewyraźny. ;D
xiao-he
Posty: 3307
Rejestracja: śr gru 15, 2010 4:08 pm
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Moja ogoniasta heroina.

Post autor: xiao-he »

No, wreszcie! :D
Spółka z.o.o., czyli moje małe wafle :)
Ze mną: DTciaki
Za TM: Zając
[*] Królewna[*] Beza[*] PanBe[*] Szyszka[*] Nesca[*] Mocca[*] Szajba[*] Izzi[*] Inka[*] Fryga[*] Filifionka[*] Fistaszek[*] Florka[*] Archibald Ogryzek[*][/color][/i][/b]
Awatar użytkownika
Dulcissima
Posty: 906
Rejestracja: sob mar 28, 2009 12:04 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Moja ogoniasta heroina.

Post autor: Dulcissima »

No dobra, to zgodnie z obietnicą ::)

Na początek, krótko opowiem, co się u mnie działo - przez pewien czas nie miałam czasu absolutnie na nic, na forum zaglądałam raz na miesiąc albo i rzadziej. Wiązało się to przede wszystkim z koniecznością podjęcia dodatkowej pracy, potem sesją egzaminacyjną, a potem znów z pracą. Jednak udało się znów wrócić na forum ;)
Mimo całego zamieszania z pracą i uczelnią, nadal opiekowałam się swoją małą gromadką. Część z nich odeszła już za TM, niektóre ze starości, inne przez choroby (wredne raczysko). W chwili obecnej moje stadko liczy 8 sztuk, w większości są to starsze szczurki.
Zacznijmy zatem od tych, które są ze mną najdłużej (zdjęć mało, bo i czasu na wszystko nie wystarczyło).

Biała Chmurka
Obrazek

To jedna z dziewczyn z krakowskiej interwencji SPS-u. Trafiła do mnie w ubiegłym roku, w maju. Ma ponad półtora roku, powoli zbliża się do dwóch - niestety data jej urodzin nie jest dokładnie znana, kiedy u mnie zamieszkała, mogła mieć około pół roku, może troszkę więcej. W lipcu tego roku przeszła operację wycięcia guza - zniosła ją dzielnie, a po operacji troszkę zmienił się jej charakterek. Uspokoiła się, już nie gryzie do krwi, czasem tylko trochę mocniej skubnie. Mieszka w klatce z Perełką i Frejką.

Perełka
Obrazek

Jest córką Lukrecji, szczurzycy z pamiętnej interwencji u Zany, w grudniu 2011. Urodziła się dokładnie dzień przed Wigilią 2011, wraz z Alexem [*] i Muszelką (mieszkającą w tej chwili u IHime :D). Od pierwszych godzin życia przyzwyczajałam ją do kontaktu z człowiekiem, więc nie jest tak zajadłą gryzicielką jak jej mama. Jest ciekawska, lubi zwiedzać wszelkie zakazane miejsca i jest niepodważalną alfą stada. W lipcu tego roku również przeszła operację wycięcia guza gruczołu mlekowego. W porównaniu ze zdjęciem jest teraz o wiele jaśniejsza i niestety - grubsza. Po operacji trochę przybrała na wadze.
Jakby ktoś nie pamiętał, w dzieciństwie wyglądała tak:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Aktualnych zdjęć brak, planuję porobić trochę w przyszłym tygodniu - jeśli wystarczy czasu ::)


Carbon
Obrazek

Przekochany miś, pyzata klucha, naczelny strachajło, jeden z ulubieńców mojego TŻ-ta :)
Carbon ma ponad półtora roku i również pochodzi z interwencji krakowskiej, trafił do mnie w sierpniu 2012, już po tym, jak został wykastrowany (jego współtowarzysz niedoli z Krakowa to Maurycy, który mieszka dziś u IHime). Jest straszliwym, przeokropnym tchórzem i leniwcem, ale ostatnio robi znów postępy - dzięki cierpliwości TŻ-ta i dzięki dwóm szkrabom, których dostał "pod opiekę" ;D
Kiedyś, kiedy łączyłam go z moimi babsztylami, to po prostu odwracał się na plecy, unosił łapki w obronnym geście i wrzeszczał "nie, nie nie bijcie mnie, ja nie chcę" ;D , ale z czasem udało mu się jakoś do nich dopasować. Jest dość pulchny, żeby nie powiedzieć, że grubiutki - na skutek własnego lenistwa i zachłanności. Chwilami, kiedy wyłazi ze sputnika albo z koszyka, to wygląda to tak, jakby się z niego wylewał. Na wybiegach okropnie tupie, kiedy biegnie w poszukiwaniu jakiegoś cichego, ciemnego kąta, w którym mógłby się zaszyć tak, żeby nikt mu nie przeszkadzał.
Tu akurat uciekający z bułą przed swoimi aktualnymi współlokatorami (o których napiszę dopiero na samym końcu, muahaha >:D ) - widać, jak się przelewa z półki na podłogę :D
Obrazek
Mimo tego, że na co dzień jest straszną fajtłapą, to kiedy ma dosyć dokazywania swoich współlokatorów, potrafi nieźle natrzeć im uszu - wtedy, przynajmniej przez parę godzin, mają "ciche dni".
Więcej zdjęć Carbona - również postaram się zrobić w przyszłym tygodniu ::)

Frejka
Obrazek

To szczurzątko, której jedyne zdjęcie pochodzi z jej pierwszego giganta :D - mała jest żywym sreberkiem, torpedą, mistrzynią ucieczek. Jest małym, czarnym kapturkiem o niespożytej sile i energii. Przygarnęłam ją w sierpniu tego roku od Krwiopijki, która w tej chwili nie bardzo ma jak zająć się szczurami. Frejka z początku była przerażona, kiedy przyniosłam ją do domu, przez cały dzień siedziała zakopana w kącie hamaka i na najmniejsze moje poruszenie spanikowana zastygała w bezruchu. Troszkę zmieniło się, kiedy wpuściłam do niej Carbona - wielkiego misia, który stał się dla niej poduszką, żywą tarczą i kołderką w jednym (tak, jest AŻ tak duży ;D ). Dalej jednak pozostała strasznym tchórzem, nie chciała być brana na ręce, do człowieka podchodziła bardzo nieufnie. Dopiero, kiedy przyjechały do mnie Feta z Grubą Bertą, i kiedy zapoznały się między sobą, Frejka zaczęła robić postępy. Nadal jest torpedą i strachulcem, ale teraz już chętniej przychodzi do ręki, czasem nawet na wybiegu przyjdzie sobie połazić po TŻ-cie albo po mnie - jest więc nadzieja na dalszą socjalizację, chociaż wątpię, by kiedykolwiek stała się miziakiem...

Feta i Gruba Berta
Ten duet wymieniam razem, bo panny są ze sobą tak zżyte, że nie podobałoby im się nawet takie symboliczne, wirtualne rozdzielanie ;)
Nie mam póki co żadnego ich zdjęcia, postaram się to nadrobić w przyszłym tygodniu ::)

Są to dwie czarne kapturki, o całkowicie odmiennych charakterach. Trafiły do mnie od znajomej znajomego, która przeprowadzając się, nie mogła ich zabrać ze sobą. Przyjechały do mnie razem z klatką i obietnicą dokładania się do wszelkich zabiegów weterynaryjnych etc. Dlaczego to takie ważne? Ponieważ obie panny mają około/ponad 2,5 roku. Berta w lipcu przebyła operację guza gruczołu mlekowego, niestety, guz dał przerzuty do węzłów chłonnych i w niewielkim stopniu na sąsiedni gruczoł mlekowy. Guzek gruczołu, choć z pozoru niewielki, okazał się być wyjątkowym draniem, bo wziął i zropiał :( Na szczęście udało się to w porę zauważyć i oczyścić drania, ale niestety - diagnoza nie jest optymistyczna - guz na węźle chłonnym (pod pachą) siedzi tak głęboko, że usunięcie go wiązałoby się z odjęciem kończyny. I tu musiałam przychylić się do opinii weterynarza, że bez sensu byłoby męczyć Bertę kolejną operacją - nawet na wziewce operacja dla szczurzycy w tym wieku mogłaby skończyć się tragicznie. A nawet, gdyby się wybudziła, to dołożylibyśmy jej ból pooperacyjny, bóle fantomowe i ponowną naukę chodzenia - a i tak z ryzykiem, że za kolejny miesiąc-dwa mogą pojawić się następne przerzuty. Zdecydowaliśmy więc tylko na oczyszczenie tego zropiałego guza (to pod leciutką wziewką było zrobione), trzymanie ranki w czystości, antybiotyk i póki co opiekę paliatywną. Jedyne, co można w tej chwili zrobić dla Berty, to zapewnić jej jak największy i najlepszy komfort życia - tak długo, jak się da. Na szczęście szczura jest dzielna i ma ogromną wolę życia. Poza tym - jest wzorową pacjentką, nie gryzła nawet podczas wyjątkowo bolesnych zabiegów oczyszczania rany, leki przyjmuje bez mrugnięcia okiem, a podczas wizyt u pani doktor zaciera ząbkami podczas badania ;)
Feta jest również w podeszłym wieku, do tego również jest mocno schorowana. Pewnego dnia zaniepokoiło mnie to, że "robi bokami" i jest nieco ospała, więc zabrałam ją do lecznicy. Rentgen wykazał zmiany w płucach, niestety dość spore. Zadziwiło to nas wszystkich (państwa wetów i mnie), bo jej zachowanie w ogóle nie wskazywało na chorobę. Jest żywa, energiczna, biega, otwiera sobie klatkę, a kiedy zapoznawałam ją i jej koleżankę z Frejką, to odwodziła Bertę od zbyt agresywnych ruchów w stronę małej.
Niestety, skończyło się na antybiotykach, które jednak przez tydzień nie dawały innego efektu poza tym, że zaczęła być jeszcze bardziej ożywiona - szmery w płucach nie zniknęły. W piątek dostała steryd - póki co czekamy na efekty - na szczęście duszność wydaje się być o wiele mniejsza. Jutro idziemy na kontrolę, więc trzymajta kciuki.


A teraz, na sam koniec >tam dam dam dam<... chłopaki!
Fuf...........i...........Mort
Obrazek Obrazek
...czyli Sardynkowe dzieciaki, od IHime ;D (Swoją drogą, jesteśmy już tak "spokrewnione", na tylu różnych poziomach, że stało to się bardziej skomplikowane niż systemy pokrewieństwa u Aborygenów ;D ;D )
Fuf (blue dumbo rex) był "planowanym dzieckiem" TŻ-ta i moim - czekaliśmy na niego, już wiedzieliśmy, że będzie, że będzie można go miziać, bawić się z nim i tak dalej, i tak dalej. Wyczekaliśmy przeszło miesiąc, aż wreszcie 31-go sierpnia, w dniu moich urodzin, został przywieziony przez IHime i jej TŻ-ta do nas. Jego imię również było wybrane dużo wcześniej - pochodzi z pewnego bloga rysunkowego, do którego linka tu nie zamieszczę ze względu na autocenzurę :P
Mort (aguti, dumbo) był swego rodzaju niespodzianką - ponieważ mój TŻ zakochał się w szczurach od pierwszego wejrzenia, a kiedy byliśmy u Majaków i zobaczył maluchy, to rozpłynął się do reszty, to uknułyśmy z IHime pewien plan. Ponieważ agutkowy synek Sardynki w końcu nie znalazł swojego domku, to zdecydowałyśmy, że trafi do mojego stadka, ale jako niespodzianka i prezent dla TŻ-ta >:D .
Plan powiódł się w 100%, TŻ długo myślał nad imieniem dla malucha, aż w końcu przyszło Pratchettowe "Mort".
Odkąd chłopcy trafili do nas i zamieszkali w klatce razem z Carbonem (docelowo będą odjajczeni, ale przynajmniej mają męskiego towarzysza), mamy w domu nieustające "kino szczurzej rozrywki". Malcy najpierw dokuczali "wujkowi", potem prali się między sobą, robiąc niewielkie przerwy na poobgryzanie palców obserwujących ich człowieków ;D
Chłopcy rosną, chociaż nadal mają tą dziecięcą puchatość. Mort wygląda już bardziej jak nastolatek - jest szczupły, ma dość poważne spojrzenie. Fuf jest cały czas mocno dziecięcy - ciągle puchaty i grubiutki. Przez swoje pokręcone wąsy zawsze wygląda jak świeżo obudzony.
Obaj dokazują, ile sił. Uwielbiają wybiegi, wtedy są po prostu wszędzie - małe torpedy z turbonapędem. TŻ uwielbia się z nimi ganiać - a już w tym tygodniu dostaną nową zabawkę, specjalnie na wybieg: http://www.zooplus.pl/shop/koty/zabawki ... kota/30572
Zdjęć na razie niewiele, chłopcy ruszają się naprawdę szybko i ciężko zrobić im zdjęcie, które byłoby ostre :D
Oto poważna buzia Morta:
Obrazek

I chłopcy śpiący razem z wujkiem Carbonem:
Obrazek

W nadchodzącym tygodniu więcej wieści i zdjęć ::)
Malachit
Posty: 3017
Rejestracja: ndz lis 02, 2008 4:20 pm
Numer GG: 2405640
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moja włochata heroina - znów na forum ;)

Post autor: Malachit »

systemy pokrewieństwa u Aborygenów
Och, poczułam się jak na studiach :P

http://imageshack.us/photo/my-images/856/dsc0116ee.jpg/ Perełka już od małego miała dumę alfy, przecież widać dokładnie!
Carbon ma super imię, a Fuf i Mort już spore chłopaki, http://imageshack.us/photo/my-images/818/wlwg.jpg/ może masą wujkowi ustępują :P ale i tak rosną jak na drożdżach! (a jeszcze niedawno to były sardynkowe żelki...)
Za babuleńki Fetę i Grubą Bertę trzymam kciuki, fajnie, że w tym wieku znalazły tak dobry dom ;)
Wyszukiwarka nie gryzie
Awatar użytkownika
Dulcissima
Posty: 906
Rejestracja: sob mar 28, 2009 12:04 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Moja włochata heroina - znów na forum ;)

Post autor: Dulcissima »

Malachit, czyżbyś też studiowała etnologię z antropologią kultury? ;D
Malachit
Posty: 3017
Rejestracja: ndz lis 02, 2008 4:20 pm
Numer GG: 2405640
Lokalizacja: Wrocław

Re: Moja włochata heroina - znów na forum ;)

Post autor: Malachit »

Dulcissima pisze:Malachit, czyżbyś też studiowała etnologię z antropologią kultury? ;D
Nieee, dlaczego? ;D
Magisterki mam zamiar bronić w październiku, właśnie mam przerwę w pisaniu :P
Wyszukiwarka nie gryzie
Awatar użytkownika
Dulcissima
Posty: 906
Rejestracja: sob mar 28, 2009 12:04 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Moja włochata heroina - znów na forum ;)

Post autor: Dulcissima »

Malachit pisze: Nieee, dlaczego? ;D
Tak mi się wydawało, że kojarzysz poziom skomplikowania pokrewieństwa u Aborygenów :P


Wczoraj, kiedy byłam w pracy, najprawdopodobniej Frejka otworzyła klatkę. Dziewczyny zwiały i narobiły trochę chaosu w pokoju. Najbardziej przerąbane w tym wszystkim miał mój TŻ, który na całe szczęście przyjechał akurat do Łodzi i o 18 był w domu (ja byłam w pracy od 16-ej). Gdyby nie on, dziewczyny hasałyby po pokoju aż do momentu, kiedy niczego nieświadoma wróciłabym z pracy po pierwszej w nocy. Strach pomyśleć, jakich zniszczeń zdołałyby dokonać. A TŻ miał przerąbane, bo jeszcze nigdy nie spotkał się osobiście z przypadkiem szczurzego giganta ::) Musiał złapać Frejkę, która bardzo, BARDZO nie lubi być brana na ręce, a jest szybka jak Messerschmit i zwinna jak piskorz. Na szczęście Perełka siedziała już grzecznie w sputniku, a ze złapaniem Białej nie było problemów. Potem biedny TŻ musiał zająć się posprzątaniem chaosu wywołanego przez dziewuchy. Na szczęście poradził sobie z tym zadaniem.

A dziewczyny od dziś będą miały klatkę zamykaną na kłódkę Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”