Strona 26 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: pt gru 04, 2009 11:01 pm
autor: denewa
Ol. trzymaj się. Najważniejsze, że nie ma u Misia pogorszenia.

Jeśli chodzi o ciężkość umysłu jujek to na pocieszenie powiem Ci, że też mam taką sytuację: Deli od kiedy jest u nas, chodzi za Diesel i cały czas dostaje po tyłku (gdzieś już chyba o tym pisałam). Nic się nie uczy, wie tylko, że oczy podczas takiej jatki to lepiej zamknąć... ::)
Diesel lubuje się w gryzieniu młodszych po tyłku i ogonie bo tak jest najłatwiej, wtedy młodziaki zwiewają, a ona potrafi je nawet gonić. Bardzo mi szkoda młodych, bo cały czas jakieś skaleczenia znajdujemy ale widzę, że one czasem same to prowokują, bo Diesel nie jest typem dominującym, chce po prostu czasem mieć chwilę oddechu. Mam nadzieję, że sytuacja w końcu się unormuje...
Dżuma bym nie oddzielała, nie tylko z powodów które wymieniłaś. Dżum mimo wszystko by tęsknił. Zresztą póki nikomu krzywda się nie dzieje... zwierzęta załatwią to między sobą. W ogóle uważam, że świat zwierząt jest lepszy od ludzkiego, bo zwierzęta zabijają tylko wtedy, kiedy muszą, postępują zgodnie ze swoją naturą. Taka dygresja.

Gratuluje postępów w tworzeniu stadka :)

Re: moje szczupaki kochane

: pt gru 04, 2009 11:09 pm
autor: *Delilah*
Co do Jujek (rewelacyjny kryptonim dla labikow:), to nie będę sie rozwodzić zbytnio i podsumuje jednym, acz chyba trafnym zdaniem : " przynajmniej nie jest nudno ":D
No przecież cóż by to było, gdyby wszyscy zgodnie i grzecznie uskuteczniali iskanka, przynosili na tacy jedzonko dla współhamaczkowca...
Nie było by o czym pisać :)
A tak, akcja wartka i wciągająca :D
Przypuszczam, ze DZum w koncu znudzi się ciągłymi manifestacjami swojej władzy i da spokój Jujkom.
Ewentualnie jakiś kopniak od czasu do czasu, żeby sobie nie myślały ;)
Juje po ataku siedzą jak trusie. Niestety okupiona cierpieniem wiedza jakoś szybko im z głów wietrzeje i po chwili cykl zaczyna się na nowo. Nie pojmuję po co im te nieszczęsne konfrontacje z Dżumem. Nakręcają jego i same obrywają :-[ .
Może jednak mają jakieś masochistyczne zapędy, te Jujki jedne :)
Druga niedobra informacja – macałam Micha, wiercił się, długo długo nie czułam, ale jednak - dalej tam jest. Wydaje się taki sam. Kolejny tydzień ?
No, przecież w tym tygodniu musi w koncu zniknąć ! Amen. Za to trzymam paluszki swoje i krzaczaste-szczurze.

Re: moje szczupaki kochane

: sob gru 05, 2009 10:05 am
autor: ol.
denewa pisze: Diesel lubuje się w gryzieniu młodszych po tyłku i ogonie bo tak jest najłatwiej, wtedy młodziaki zwiewają, a ona potrafi je nawet gonić. Bardzo mi szkoda młodych, bo cały czas jakieś skaleczenia znajdujemy ale widzę, że one czasem same to prowokują, bo Diesel nie jest typem dominującym, chce po prostu czasem mieć chwilę oddechu. Mam nadzieję, że sytuacja w końcu się unormuje...
Tak jest i u nas, z tym, że o ile w starciach ze szczupakami siły są w miarę wyrównane, tak nad jujkami Dżuma ma miażdżącą przewagę i tego się obawiam. Na razie ogranicza się do wyrywania kłaczków i łapania za ogon, ale on może im wszystko zrobić podczas takiej kotłowaniny, nawet niechcący: połamać, przetrącić, strącić, aż dziwne że jescze nic poważnego się nie stało.
Dżuma bym nie oddzielała, nie tylko z powodów które wymieniłaś. Dżum mimo wszystko by tęsknił.
Hmm... Nawet gdyby do tego doszło, to nie byłoby w ramach represji za zachowanie Dżuma, absolutnie. Bardziej myślałam o tym jako o odosobnieniu dla zregenerowania jego sił psychicznych. Naprawdę zastanawiam się czy dla niego nie byłoby to dobre. Jego agresja nie wynika ze złośliwości, zaborczości, ona uprzedza rzeczywisty lub spodziewany atak innych na siebie. Gdyby był sam, zyskałby komfort nie obawiania się napaści ze strony wszystkiego co się rusza. Może to by go trochę odstresowało ???
Zresztą póki nikomu krzywda się nie dzieje... zwierzęta załatwią to między sobą. W ogóle uważam, że świat zwierząt jest lepszy od ludzkiego, bo zwierzęta zabijają tylko wtedy, kiedy muszą, postępują zgodnie ze swoją naturą.
Oczywiście. Tylko ta natura też czasami z różnych względów bywa zwichrowana.
Ale tak zgadzam się, nie czyni to Dżuma winnym, on sam jest ofiarą swojej niewyważonej psychiki :-[ .
*Delilah* pisze:Przypuszczam, ze DZum w koncu znudzi się ciągłymi manifestacjami swojej władzy i da spokój Jujkom.
Ewentualnie jakiś kopniak od czasu do czasu, żeby sobie nie myślały ;)
No właśnie tak reagował Pistol i jego pretensje z czasem ustały.
Dżumem kieruje coś innego. Dżum ... taki jest :-\

Ale fakt - nudno dzięki temu nie jest.
Aczkolwiek wizja, którą przedstawiłaś - szczupaki spędzające czas li tylko na iskaniu i świadczeniu sobie wzajemnych uprzejmości, brzmi bardzo nęcąco i chyba nawet za cenę nudy - piszę się na nią :)



Są też zdjęcia, których wczoraj nie wstawiłam :)

Baruch i Dżum
Obrazek

Baruch sobie pozwala
Obrazek

Tu akurat sytuacja, kiedy Dżum "padł trupem" (tak też bywa i to zdaje się dezorientuje jujki - raz mają doczynienia z uległą burą maskotką, raz z burym szaleństwem; nie ma to jak Misiu - ten od razu nakreślił granice poufałości i ustalonych zasad się trzyma i je egzekwuje, beznamiętnie, a Dżum - huśtawka :-\ )

Obrazek

A tu udającemu trupa zasnęło się ::)
Obrazek


Ulrika
Obrazek Obrazek

sesja niebieska (w większości jujki z Misiem i kilka Pistolów )
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

i szczupacze
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


i na tym przyjdzie zakończyć ponieważ właśnie wyczerpał mi się drugi limit na fotosiku >:(

Re: moje szczupaki kochane

: sob gru 05, 2009 1:13 pm
autor: *Delilah*
Foto-sik, znowu wykazał się chamstwem!
A zdjecia urocze, szczegolnie trup (i jego nóżeczki)http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/f9b ... 9e707.html, przypadl mi do gustu... nie dosc, ze fetyszyzm to i nekrofilia sie przyplątała...

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/439 ... af716.html
no i labinoch, z tym słodkim glupowkatym wyrazem pyszczka:)

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/23a ... b3b79.html ( Masumi ufarbowaną dupą ;))

Re: moje szczupaki kochane

: sob gru 05, 2009 3:01 pm
autor: denewa
Wydaje się, że rzeczywiście Dżum i Diesel to podobne typy.
Kiedy młode przybyły Diesel była królową, spała sobie pod kołdrą na naszym łóżku i wcale nie ciągnęło jej do nowo przybyłych... Chciała zostać w swoim świecie.
Może rzeczywiście warto spróbować tymczasowego odosobnienia. Biorąc pod uwagę fakt, że Dżum mógłby mieć problemy z powrotem do stadka, to może znaleźć mu odosobnienie na wybiegu...? Tylko nie wiem czy to by miało sens... i przyniosło oczekiwany efekt.
ol. pisze:Ale tak zgadzam się, nie czyni to Dżuma winnym, on sam jest ofiarą swojej niewyważonej psychiki :-[
Nie jest winny to pewne - to ponad nim. Ale z drugiej strony - czy on na pewno się męczy...? Stresuje siebie i innych to pewne, pióra przez to lecą owszem, ale przecież i Baruch, i Ulrika w końcu przywykną i odnajdą swoje miejsce w stadzie, a sytuacja wróci do normy. Jeśli teraz, w tym momencie nie będą mieć dostępu do Dżumy to jak go potem dorwą, to będzie on taką nowością... taką wielką niewiadomą, że wszyscy będą chcieli go dotknąć, obwąchać, musnąć... i wtedy dopiero będzie szaleństwo Dżuma...
Ja bym raczej zostawiła jak jest... :)

Podzielam opinię Deli na temat zdjęcia śpiącego Dżuma - słodki truposz ;D
Jeszcze dwa zdjęcia mnie oczarowały ::)
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/fa6 ... 7f497.html - śliczny
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/769 ... 4cd25.html

Re: moje szczupaki kochane

: sob gru 05, 2009 3:05 pm
autor: franek12354
jakie cudne i bardzo podomne to moich
;D ;D ;D

Re: moje szczupaki kochane

: sob gru 05, 2009 4:29 pm
autor: odmienna
franek12354 pisze:jakie cudne i bardzo podomne to moich
;D ;D ;D
;D ;D ;D jakoś to tak jest, że dobre wychowanie nie pozwala napisać: " cudne, bo podobne do moich" - jak ja to rozumiem ;) ;D - ale fakt- cudne.
..jest najsilniejszy i najzwinniejszy, jeśli go powalają to znaczy, że sam Dżum ustąpił i wyłożył się na plecy, gdyby Dżum walczył (i kiedy walczy) nie ma takiej szansy. Natomiast jedna jujka waży mniej niż ¼ tego co to dynamo...

Juje po ataku siedzą jak trusie. Niestety okupiona cierpieniem wiedza jakoś szybko im z głów wietrzeje i po chwili cykl zaczyna się na nowo. Nie pojmuję po co im te nieszczęsne konfrontacje z Dżumem. Nakręcają jego i same obrywają .
A ja myślę, że to nie jest tępota młodych, tylko wkalkulowane ryzyko ;) . Z tego co piszesz, mam wrażenie, że to nie jest groźne; Jujki się wyraźnie Dżuma nie boją, znaczy nie przekracza miary w przetrzepywaniu białych dupek(podobnie, jak wyraźnie nie przebiera miary Diesel).
To naprawdę pięknie świadczy o Dżumie, że mając fizyczną przewagę nie wykorzystuje jej do końca .
Wierz mi, nawet porządna rana, nie jest tak okropna, jak widok stworzenia sterroryzowanego we własnym domu tak, że boi się wykonać jakikolwiek ruch... Dżuma taki jest i taki ma święte prawo być, bo moim zdaniem, to co szerzy to owszem- zamęt, ale nie terror. Za nic w świecie, nie oddzielaj Dżuma. Stwórz mu możliwość zaszycia się w bezpiecznym od namolnej smarkaterii azylu (może kapnij mu neospasminki?) .
Małe-białe oraz młode hasiorki, muszą zrozumieć, że ciocia Dżuma i ciocia Diesel nie są stworzone jako pluszaki do zabawy dla małych szczurków.

Co do tego, co się pisać nie chce- ważne, że nie urosło- stawiam na jakieś zwłóknienie.

Re: moje szczupaki kochane

: ndz gru 06, 2009 12:20 pm
autor: ol.
Dziewczyny, ja Wam bardzo dziękuję. Wy z odległości dokonujecie często lepszej analizy sytuacji, niż ja mająca bezpośredni dostęp do „materiału”. Co ważniejsze jest to analiza optymistyczna, kiedy mi ponure myśli chodzą po głowie.

Rzeczywiście, jujki na śmierć zahukane nie są, po chwili konsternacji czynią kolejne podchody ku buremu straszydłu, odrobinę bardziej ostrożne. Może za jakiś czas dotrze do nich z większą jasnością co robią nie tak.
A Dżum zawsze będzie Dżumem, tego się zmienić nie da, niech żyje sobie tak jak mu natura pisała (podawanie leków uspokajających nie przemawia do mnie, tego nie zrobię, źle mi się koarzy, to nie jest choroba, to jego charakter).
Muszę bardziej go znów hołubić, tak jak za czasów sprzed ery jujek, gdzie mieliśmy świetny kontakt (wtedy Pistol trochę odpuścił i Dżum zaczął okupować moje ramię), tzn. nadal mamy, ale Dżum potrzebuje więcej uwagi, zależy mu na tej uwadze i jedynej bezwarunkowej akceptacji.

Jeszcze tylko dodam, że Dżum ma mnóstwo miejsc, gdzie może pobyć sam (inni nie szukają przesadnie jego towarzystwa). Ostatnio na komodzie stoi domek szczupaków, bo tam puszczam jujki kiedy muszę coś zrobić, ale i tak większość czasu spędzają ze mną na tapczanie. Wtedy Dżum się zakrada, dojada resztki zostawione przez jujki (dokarmiam te chude niejadki na komodzie) i idzie kimać w domku :) .


Dobrze. Dziś obiecuję, że nie będę smęcić. Co więcej, powiem Wam jak przegnaliśmy również smętki Hermana :) .
Szczurów sześć, jest się przy czym uwijać i przyznaję zaniedbałam ostatnio to, co w życiu mojego czarnego słońca najbardziej istotne – zaspokajanie głodu wrażeń. Biję się w piersi - umknął mojej uwadze fakt, że od pojawienia się jujek (a to już miesiąc minął) w pokoju nie pojawił się żaden nowy karton, żadna specjalna atrakcja, nie ma już nawet klatki jujek, do której pelegrynacje stanowiły jakieś urozmaicenie dnia. A wiadnomo - bieganie po wciąż tych samych starych śmieciach niszczy radość życia ::) .
Stąd leżąc na tapczanie, Herman smęcił (http://img705.imageshack.us/i/dsc03349.jpg/). Melancholią która emanowała z jego chudej postaci można by obdzielić 10 tęgich dekadentów.

Kiedy więc innych domowników nie było, pozwoliłam Hermanowi pochodzić po korytarzu i w kuchni (normalnie do kuchni chodzi tylko na ramieniu i jeśli ma szczęście, że nikt nie widzi, również po szafkach ;) ).

W szczura wstąpiło nowe życie !
Zwiedził wszystko co było do zwiedzenia: każdy z osobna kąt, każdy but, każdą sztukę odzieży wierzchniej wiszącą na wieszaku, wszystkie wiadra, pojemniki, siatki. Zaliczył wszystko gdzie się dało wejść, gdzie się nie dało – choćby nos wetknął.
I następnego dnia toż samo.
Teraz, kiedy te swobody wypadałoby ograniczyć, a już na pewno uczynić bardziej dyskretnymi, ze strony Hermana trochę trudno o zrozumienie. O współpracy nie wspomnę ::) .
Za każdym razem kiedy drzwi do pokoju się otwierają Jego Hermańska Mość nie ma najmniejszych wątpliwości, że to gwoli jego osobistym pożytkom. Nie wahając się ani przez chwilę, startuje. Nie widzi ręki, która go grzecznie usiłuje wyprowadzić z błędu. Wymawnewrowuje ją, nie spojrzawszy nawet, wpatrzony w przyzywającą go nową przestrzeń. Jest ponad rzucanymi przeze mnie pod nosem epitetami typu „głupi czub”. Tak zafiksowany na dal, zasłuchany w zew kosza na śmieci, że brany, ba !, wzięty na ręce jeszcze sobie sprawy ze zmiany nie zdaje i wykonuje kroki w upatrzonym kierunku.
Pochwycony, lekko wyczochrany i odstawiony na tapczan lub fotel nie traci nawet czasu na uzasadnione w takich okolicznościach fochy, tylko nie oglądając się mknie znowu ku drzwiom. Niepomny, że dźwierza się właśnie zamykają, przecież jeżeli zdąży wcisnąć między nie a framugę choćby fragment swojej cennej osoby, to nie zamkną się do końca, przyjdzie awanturnica i będzie go zawracać, ale jest szansa na wypad w nieznane gdzie syreni śpiew i cuda niewidy !

Oto i mam com chciała – w Hermanie nie ostał się ani ślad niedawnej apatii :D .

Re: moje szczupaki kochane

: ndz gru 06, 2009 1:04 pm
autor: Czerwonaona
Daj Hermanowi palec to będzie chciał całą ręke.Jak to łatwo przywyknąć do takich swawoli dużo trudniej z nich zrezygnować:)
Co do Dżumana to pewnie nic mądrego nie napisze bo sama z moim agresorkiem sobie nie radze ale jeśli chodzi o sytuacje w stadku to trzymała bym ich razem.
Ja Rubina nie oddzialała bym wcale gdyby to kończyło się na piskach,gonitwach i zaczepkach.Nawet gdyby czasem powstała jakaś mała ranka też raczej bym nie rezygnowała.Chłopaki się go nie boją a wręcz zaczepiają i to jest argument przeważający.
Moje Rubinka panicznie się boją i nie jedzą jak jest w klatce.Udają,że ich nie ma i pewnie jak by mogły przestały by oddychać.
Trzymam kciuki za dogadanie w stadku ;D Będzie dobrze...z dnia na dzień coraz lepiej.

Re: moje szczupaki kochane

: ndz gru 06, 2009 5:43 pm
autor: denewa
Ol. normalnie się popłakałam ze śmiechu gdy czytałam o wyprawach Hermana...
Smęcący Herman, 10 tęgich dekadentów ;D

Bardzo bardzo miło przeczytać takiego przepełnionego pozytywną energią posta. Mam nadzieję, że ponurych myśli już nie ma i że możemy spokojnie rozprawiać o szczurzych uciechach życia doczesnego. Mianowicie chciałam tu wyrazić całkowite poparcie słów Czerwonaona:
Czerwonaona pisze:Daj Hermanowi palec to będzie chciał całą ręke.Jak to łatwo przywyknąć do takich swawoli dużo trudniej z nich zrezygnować:)
Otóż tak. Zaczęły się dla Ciebie czasy, gdy Herman odkrył, że za drzwiami jest fajnie... ::) Teraz będzie miał jeden cel - jak tu Ciebie minąć, wykiwać co by w ostatniej sekundzie przemknąć przez zamykające się drzwi. Szczurek owładnięty wizją jest bardzo... owładnięty wizją ;D Dla przykładu Febrak owładnięty wizją dostania się do szafy doznał lekkiego ucisku drzwiami, a Febrak owładnięty wizją dostania się na moją komodę doznał kontuzji ogona. Diesel z jej niszczycielskimi wizjami (wizja apokalipsy??) pomińmy ::)
W każdym razie będzie Ci ciut ciężej...
Myślę jednak, że nie ma co żałować bo doświadczenie ze szczurkami uczy, że za pośrednictwem jakiś niepojętych sił opanowują życie i rozum człowieka, przez co pozwala im się niemal na wszystko i coraz mniejszą wagę przykłada do zniszczeń i przekroczonych granic. U nas szczurki są już wszędzie, wczoraj po raz pierwszy Diesel otworzyła sobie klatkę - się nie zdziwię jak kiedyś usłyszę pukanie do drzwi i się okaże, że to Febra i Deli wróciły ze spaceru.
odmienna pisze:Małe-białe oraz młode hasiorki, muszą zrozumieć, że ciocia Dżuma i ciocia Diesel nie są stworzone jako pluszaki do zabawy dla małych szczurków.
No właśnie ja przestaję pojmować to co dzieje się u nas w mieszkaniu. Wczoraj raz jedna, raz druga tłukła się z Diesel. Rozsądek by wskazywał nie podchodź, odpuść, a tu nie - zamknij oczy i dawaj do przodu. Do tego każdy nad każdym co jakiś czas dominuje i już się pogubiłam w tych skomplikowanych stosunkach stadnych.

Re: moje szczupaki kochane

: ndz gru 06, 2009 5:58 pm
autor: Ogoniasta
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/f9b ... 9e707.html Rozpłynęłam się!! :D :-* Sama słodycz.. :)

Co do wycieczek Hermana, to znam ten ból.. ;) Też pozwoliłam raz dziewczynom wypuścić się w nieznane. Teraz za każdym razem gdy chcę opuścić szczurzy pokój, to przed otwarciem drzwi muszę wszystkie wyłapać, umieścić na łóżku i wymknąć się - wszystkie te czynności trzeba wykonywać w trybie mocno ekspresowym. Niestety nierzadko wyłapywanie i "wrzucanie" na łóżko trzeba powtarzać kilkakrotnie zanim uda się dotrzeć do drzwi. ::)

Re: moje szczupaki kochane

: wt gru 08, 2009 5:44 pm
autor: unipaks
Nie martw się ol.,chyba jednak prawdziwej krzywdy im Dżum nie zrobi , bo małe jujki swoje pewnie przeczuwają :) . Choć rozumiem twoje zmartwienie , biedny i on i młode .
Co do zdjęć , są cudne; mnie też umrzyk i jego nóżki ku niebu bardzo rozbawiły :D
A jeśli chodzi o odkrywcę nowego świata, to bądź tak miła i umożliwiaj mu czerpanie radości eksploratora, choć to będzie pewnie kłopotliwe ;D
I jeszcze tak zapytam - jak to drugi limit? Mnie się wyczerpał pierwszy i pojęcia nie mam co zrobić , żeby tam jeszcze poużywać ::)
Wycałuj wszystkie ogonki , a zwłaszcza dopieszczaj Dżuma co i rusz , bo pewnie to by mu się teraz przydało ; podbudować się i rozluźnić na resztę uciążliwego świata :-*

Re: moje szczupaki kochane

: czw gru 10, 2009 9:04 pm
autor: ol.
denewa pisze: Zaczęły się dla Ciebie czasy, gdy Herman odkrył, że za drzwiami jest fajnie... ::) Teraz będzie miał jeden cel - jak tu Ciebie minąć, wykiwać co by w ostatniej sekundzie przemknąć przez zamykające się drzwi
Denewa, on już od dawna wiedział, że za drzwiami jest fajnie, ale dotąd wiedział też, że tam "nie wolno" (ze stosowaniem tej wiedzy bywało już różnie ;)). Ostatnie swobody były dosyć niepedagogiczne, bo czub odebrał je w ten sposób, że czasami jednak "wolno", a wtedy kiedy "nie wolno" nie zaszkodzi powalczyć swoje. A Herman jest z gatunku tych fantastów, którzy dla "urzeczywistnienia wizji" zrobią wszystko. Jeśli trzeba dać się zgilotynować przez drzwi, to grzmot nie ma z tym problemu :P

Ogoniasta pisze: Teraz za każdym razem gdy chcę opuścić szczurzy pokój, to przed otwarciem drzwi muszę wszystkie wyłapać, umieścić na łóżku i wymknąć się - wszystkie te czynności trzeba wykonywać w trybie mocno ekspresowym. Niestety nierzadko wyłapywanie i "wrzucanie" na łóżko trzeba powtarzać kilkakrotnie zanim uda się dotrzeć do drzwi. ::)
To też sposób :) .
Ja na razie próbuję przemknąć niezauważona, a po przyłapaniu przez szczura ( O0 ) takie ciekawe pląsawiczne ruchy na jednej nodze odprawiam przy drzwiach :P

unipaks pisze:dopieszczaj Dżuma co i rusz , bo pewnie to by mu się teraz przydało ; podbudować się i rozluźnić na resztę uciążliwego świata :-*
Dżum co rusz siedzi mi na ramieniu, tzn. "siedzi" jest w jego przypadku umownym określeniem: "znajduje się" na ramieniu - byłoby lepszym, ale sugeruje dłuższy okres czasu, jest natomiast tak, że Dżum wchodzi i schodzi - wchodzi i schodzi, w tym krótkim okresie czasu, kiedy jest i "siedzi", tak naprawdę nie sidzi bo nóżki mu się nie zatrzymują, choćby w miejscu przydeptywały. Efekt duracell ???
Co do jego zachowania, jest nadal dwubiegunowe. Urika ma rankę na grzbiecie, ale nie jestem pewna czyja to sprawka. Do Dżuma w każdym razie nie żywi urazy, więc przyjmuję, że sytuacja jest do przyjęcia :)
I jeszcze tak zapytam - jak to drugi limit? Mnie się wyczerpał pierwszy i pojęcia nie mam co zrobić , żeby tam jeszcze poużywać
Drugi w tym sensie, że na drugim już koncie ;) Przymierzam się do trzeciej rejestracji, ale do tego trzeba założyć nową skrzynkę pocztową, a tylko dla 100 zdjęć ? Chce mi się ?

Z wieści:
Ulrika i Baruch dołączyli do szczurów naziemnych :) . Ulrika trzy dni temu, Baruch wczoraj. Pierwsze kroki duszki skierowały pod tapczan przez dziurę, naturalnie.
Opowieści o smokach co bytują w czeluściach i pożerają małe białe myszki włożyły między bajki, a ostrzeżenia, że w razie czego odsiecz nie nadejdzie, zignorowały.
Nie do końca słusznie. Szczupaki zwarłszy szeregi broniły swojej pieczary jak na barbarzyńców przystało – maczugami.
Z tego dnia właśnie ranka Ulriki, bo to ona wzięła na swoje wątłe barki główną falę uderzeniową. Ale dzielna duszka nie zniechęciła się nic a nic i po każdym wyciągnięciu z opresji zaraz była z powrotem na ziemi.
Baruch markotny pod jej nieobecność, z duszą na ramieniu dołączył do towarzystwa dwa dni później. Oceniając rzecz po odgłosach fukania i gonitw, został przyjęty do podtapczanowego bractwa spokojniej niż Ulrika - przecieraczka szlaków. I całe szczęście, bo nadal wydaje mi się delikatniejszy i mniej pewny siebie.

Teraz biegają już po całym pokoju. I mam przeczucie, że dopóki nie zwiedzą wszystkiego wzdłuż i wszerz nie będzie mi dane cieszyć się ich towarzystwem :-\ .

Tak więc jujki ostatecznie zyskały ten sam status co grzmoty, te sam dostęp do dóbr, wkrótce sięgną pewnie po tą samą licencję na demolowanie :)

Re: moje szczupaki kochane

: czw gru 10, 2009 9:52 pm
autor: denewa
ol. pisze:Efekt duracell ???
Już sobie wyobrażam te reklamy z Dżumem ;)
ol. pisze:Pierwsze kroki duszki skierowały pod tapczan przez dziurę, naturalnie.
Przytomnie podążyły za większością... ::)

Ol. masz już stadko zintegrowane :D
No rzeczywiście może początkowo się nimi nie nacieszysz, bo zapewne aktualnie nie Ty jesteś najbardziej interesującym obiektem w pokoju... ::) :P

Re: moje szczupaki kochane

: pt gru 11, 2009 1:24 pm
autor: unipaks
ol.,u nas dziewuszki też na ramieniu będąc nieustannie stepują, nie posiedzą spokojnie. Czasem też jest to miejsce optymalne do oceny stanu terenu i wtedy szczura trochę przypomina stojącą na straży surykatkę :D
jeśli chodzi o uzyskanie dostępu na licencjonowaną demolkę , to chyba nie ma sensu fałszywie cię pocieszać :-\
Na dokładkę wiedząc , że szczurki prędko uczą się od innych , a na dodatek potrafią wykazać się także własną inwencją w pokonywaniu problemów i przeszkód ::)
Mimo wszystko , jestem z tobą :)