szczury.org

Palmyrcia też bez lęku moczy łapki.
Jest smukła, długa i zwinna. Musimy się zważyć przy najbliższej okazji.
Szefuje w klatce maluchów niepodzielnie, poza tym, jest małym brykadełkiem... eee, no dobra, nie takim małym... i alpinistką. Wieszałam wczoraj firanki i wlazła na sam szczyt drabiny za mną.

Ja nie mam zdjęć, wybaczcie mi Postaram się nagrać Texia na tel.

Texio różni się zupełnie od Indiany i Tennessee. On w ogóle nie ma parcia na alfowanie. Ma 9 mies. i nigdy nie uczestniczył w żadnej bójce. Jest uległy i woli ustąpić. Zżył się strasznie z Komixem i Lovusiem (najmłodsi). Uwielbia ich przewracać na plecy, ale zaraz potem iska ich i całuje. Jest BAAARDZOO PROSZCZURZY.

Jest zdrowy i dosyć masywny, ale nie ma nadwagi. Więcej o stanie zdrowia napiszę po wizycie kontrolnej u weterynarza, bo zbliża się zima tj. okres przeziębień.

Missi również nie interesuje bycie alfką. też nie uczestniczy w żadnych bójkach. jest za to baardzo szybka, ciągle musi coś nabroić i dalej znajduje w pokoju nowe zakamarki do schowania się, o których istnieniu inne szczury nie mają pojęcia. jest bardzo ciekawska i towarzyska. w trakcie biegania po pokoju podbiega do mnie i daje buziaki, zagląda po uszu i jak zrobi ogólny przegląd to dopiero wtedy idzie dalej broić. niedawno byłyśmy ze stadkiem na kontroli. Missisipi jest okazem zdrowia, nie prycha i czuje się świetnie. ma najładniejsze futerko w stadzie, takie lśniące i gęste. zawsze robi głupie miny, na przykład jak coś zrzuci z półki to stoi bez ruchu obserwując moją reakcję zawsze jest pierwsza kiedy otworzę klatkę, wychodzi najwcześniej a wraca najpóźniej oczywiście nigdy z własnej woli, zawsze muszę się nieźle naszukać po koszykach i szafach, które nie wiem jak otwiera na szczęście jak ją już znajdę to bez awantur daje się wsadzić do klatki. jest też niezłym żarłokiem, napycha zawsze do buzi tyle przysmaków, że jak leci je zaszyć w hamaku to jej po drodze miliony razy wypada i biedna musi na nowo upychać do policzków. jednak to jej nie zraża, przybiega tylko po więcej mamy tylko kilka zdjęć, Miśka bardzo nie lubi być fotografowana

Jakie piękne te nasze szczury!
Dakota jest taka sama, jak na początku. Wesoła, rozbrykana, ufna i odważna. Niezmordowana lizawka. Uwielbia wygryzać dziury we wszelkich tkaninach. Klatkowe szmatki są coraz bardziej ażurowe, koce i narzuty wybiegowe też tracą masę w zastraszającym tempie. Zaczepialska. Zaczepia Cykorkę, po czym dostaje wciry, bo zwykle to Cykoria jest górą. Kocha jeść.
Jest masywna, krępa, a sierść stopniowo, choć bardzo wolno, ciemnieje.







Ostatni pomiar wagi miał miejsce 17-go lipca. Wówczas dakota ważyła 368g.








Przepraszam za taką ilość zdjęć, ale mamy ich chyba ponad tysiąc, więc trudno było wybrać. Z wielkim upodobaniem dokumentuję życie moich podopiecznych.

Mam dzisiaj jedno zdjęcie: Palmyra - szczur doskonały.

Ten temat nie został zamknięty po to, byśmy się wzajemnie informowali o tym, co się dzieje z naszymi ośmioma niespodziankami, zwłaszcza, jeśli pojawią się problemy z ich zdrowiem, problemy, które mogą być wspólne dla pozostałych, by opiekunowie byli czujni i wiedzieli na co zwracać uwagę. Niestety, przyszedł czas, gdy ja muszę podzielić się problemem Dakoty.

Moja mała ma guz na boczku. Jeszcze nie wiadomo co to jest. Operacja jest przewidziana na poniedziałek. Guz ma być poddany ocenie histopatologicznej, więc będzie jasność co do jego charakteru. Wczoraj guzek wyglądał tak:



Mam nadzieję, że do poniedziałku nie urośnie za wiele.

Jeżeli u Was też pojawiły się jakieś kłopoty zdrowotne, to dopisujcie się. Dla dobra naszych podopiecznych.

A ja nie mam co napisać...Boli jak cholera i jak teraz oglądam ten temat,zdjęcia...
Tylko ścisk w gardle...
I nawet tego guza zazdroszczę,choć to nienormalne może,ale zazdroszczę,że jest o co walczyć...
Bo ja już nie mam o co...A tak bym chciała...

periscope, jak długo rozwijał sie guz?

Licho - tutaj, w naszym temacie opisałam i zamieściłam zdjęcia i filmik : http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 18#p830318

U nas, odpukać, wszystko w porządku. Nawet przeziębienia się nie przyplątują. Gdy skończymy remont kuchni, zabiorę wszystkie stwory na okresowy przegląd i zobaczymy, czy faktycznie nic się nie dzieje.

Kastrować pewnie jednak nie będziemy - po przejściach Indiany strach człowieka ogarnia, że przez rodzinne skłonności mogłoby być to samo i z naszą małą cholerą. Z dwojga złego wolę leczyć guzy sutków, jeśli kiedykolwiek się pojawią, niż stracić Utah z powodu ropnia w brzuszku.

Ja pozwolę sobie skopiować to co już napisałam w temacie u Pariscope

Pari my wczoraj o mało nie stracilismy Bamy po zabiegu sterylizacji. O 15 była operowana a o 17 wracałam z nią "na sygnale" do lecznicy. Mała nie trzymała temperatury a jej organizm nie mógł sobie poradzić z narkozą. Jej stan ustabilizował się dopiero po podwójnej dawce wybudzacza i 4 h pod tlenem. Sobotnia wizyta kontrolna nie wykazała żadnych problemów ze zdrowiem ale coś niestety jest nie tak. Jeśli to jednak niewykształcone pęcherzyki płucne tak jak u jej wujka, to stwierdzenie tego może być niemożliwe.
(...)
Co do nici, my zdecydowaliśmy się na nici droższe, rzadziej powodujące uczulenia (ich nazwy niestety nie pamietam, po wczorajszych emocjach ich nazwa wyleciała mi z głowy) Po 10 dniach od operacji idziemy z nią na kontrolę tak by nie przegapić ewentualnych objawów uczulenia. (...)

W przyszły czwartek idę z Alabamą na kontrolę, może uda nam się ustalić przyczynę problemów, które pojawiły się po narkozie. Dam też znać jeśli pojawi się reakcja alergiczna ma nici.

Indiana drugie nici też miał inne,miały nie uczulać,a i tak wszystko się paprało...Do tego stopnia,ze ropa rozpuściła ściankę jelit...

Z tymi pęcherzykami płucnymi może być obciążenie rodzinne... Gaja (siostra matki miotu) też podobno miała nieczynny fragment płuca. Co prawda podejrzewano (w Ogonku jeszcze), że to raczej wina jakiejś nie wyleczonej infekcji, ale może była to wada rozwojowa.

Hanka&Medyk pisze:U nas, odpukać, wszystko w porządku. Nawet przeziębienia się nie przyplątują. Gdy skończymy remont kuchni, zabiorę wszystkie stwory na okresowy przegląd i zobaczymy, czy faktycznie nic się nie dzieje.

my mamy dokładnie tak samo, z tym że idziemy na przegląd po remoncie łazienki odpukać Missi jest zdrowa i przede wszystkim strasznie się rozcałowała ktokolwiek wejdzie do pokoju, musi wycałować Miśkę, która wspina się po nogawce na ramię i daje buziaki póki się jej nie położy na podłodze (co jest bardzo ciężkie, bo zapina się łapkami z całych sił )

"z tym że idziemy na przegląd po remoncie łazienki "

tylko jej zabardzo przy tym remoncie nie wykorzystujcie