Wczoraj po południu Puma wyglądała nieciekawie, a wieczorem w godzinę po podaniu 3-ciej dawki Klarytromycyny z Doxycykliną zauważyłam, że kładzie uszy jak przy próbach wymiotowania (zadławić się niczym nie mogła, została na wersalce bez jedzenia). Była dość wiotka i zdradzała objawy bólu... mocno wcięte boczki, napuszona...
W lecznicy dała się zauważyć pewna tkliwość przy obmacywaniu brzuszka, ale nerki w badaniu niepowiększone i reszta też bez zmian, tylko jakby zbyt mocno zagazowana, z wyczuwalną treścią pokarmową w jelitach. W kuwetce znalazłam mizerne, cienkie dość bobki, mogące świadczyć o problemach z wypróżnieniem. Antybiotyki zostały wczoraj zmienione na azitromycynę, w domu w ruch poszły środki wspomagające pracę jelit i przeciwzaparciowe. Tymczasem rano zauważyłam, że u ujścia pochwy widać śluz; mała zwinęła się w moich rękach w kulkę, żeby się dokładnie wymyć.
Może tamte antybiotyki źle zadziałały na nerki (jeśli nie byłyby całkiem zdrowe)? Wet powiedział, że choć mało, ale jest to prawdopodobne. Jeśli jej stan się nie poprawi, podjedziemy z nią na USG.
Po powrocie z pracy coś na ten brzuszek już podziałało, bo widziałam parę jej kupek i wyglądały dużo lepiej.
Sama szczura niestety nadal nie wygląda dobrze, ale zjadła rano i później też trochę Convalescence z Herbi Care Plus, rozcieńczonych wywarem z siemienia. Kupiłam Bio-Lapis i będziemy jej podawać zamiast Lakcidu do antybiotyku.
Spała obok mnie na wersalce, a potem zeszła na dół i słyszałam ją w kuwetce.
Za to wieczorem z podaniem leku był koszmar, choć kiedyś azitro wchodziło jej gładko; w końcu musieliśmy dać na siłę strzykawką.
Mała nie ma apetytu,podstawiane rzeczy skubnie odrobinkę, liźnie troszkę i zostawia.

Teraz śpi, wygląda, jakby potrzebowała snu i spokoju
Trzymajcie proszę kciuki za Pumkę, bo niedobrze to wygląda...
