Re: Duecik Bez Siostrzyczek: Muffinko, czuwaj nad dziewczynk
: pt sty 10, 2014 7:09 pm
Rano nadal było słabiutko z jedzeniem, więc staraliśmy się, żeby przynajmniej wypiła trochę herbatki z koperku z rumiankiem i kompotu z suszonych śliwek. Zjadła bardzo niewiele, a wiedzieliśmy, że po zastrzyku ze sterydu na pewno długo nic nie ruszy, my zaś musimy do pracy - ale nie mogliśmy dłużej zwlekać, trzeba jej było pomóc zyskać czas na zebranie sił. Płakała przy zastrzyku jak Muffinka, gdy była tak przeczulona przysadkowo na ból
Potem jeszcze probiotyk do pysia i chwilka na przytulenie...
Mikę niestety zamknęliśmy w klatce, żeby Puma miała szansę zjeść to, co zostało dla niej na podłodze; zjadła tylko dropsa rozmoczonego w wywarze z siemienia oraz zarodki pszenne namoczone w siemieniu z odrobiną nutri. Po południu nie chciała nawet Convalescence ani Nutri, ale dość chętnie zjadła ok. 3 ml papki z zarodków w wywarze z siemienia i też dropsa w nim rozdrobnionego, jakoś udało się także z cieniutkim plasterkiem banana. Wypuszczoną z niewoli Mikę powitała z lekkim ożywieniem, obwąchała ją, następnie zaczęła wspinać się na białaskę - nie wiem, czy chcąc się na niej położyć, czy przegonić. Potem poszła spać.
Nadal nie jest pewne, czy to kłopoty z gazami, czy ma problemy z jedzeniem - bo sprawia wrażenie, jakby nawet chciała tylko nie bardzo mogła... Czy może uraziłam jej coś w pyszczku podczas podawania na siłę leków strzykawką? Dla mnie wygląda jak przytkana
A wieczorem kolejna dawka antybiotyku...
Jest za słaba na wziewkę do USG i dokładnego zbadania pyszczka i przełyku (może jednak wcześniej coś utkwiło jej tam i kłujący kawałek czegoś nie pozwala jej jeść?
Może uda się coś zobaczyć, tylko przykładając głowicę do brzuszka, bez znieczulania
Edit
Pojechałam z Pumą do lecznicy. W drodze siemię lniane z herbatkami wreszcie zrobiły swoje, do tego doszedł stres, w efekcie podczas jazdy autobusem szczura obrobiła się jak niemowlak
(całe szczęście, że zawsze mam z transporterem zapas ręczniczków, mokre chusteczki i woreczek foliowy na podobne brudy).
Już w poczekalni wzrokiem bystrym i ożywioną postacią zademonstrowała gotowość przekąszenia czegoś, więc testowo dostała kawałek sucharka. Wsunęła gładko i u pana doktora było widać, że - jak to określił - jest jej dobrze, nie boli już
Antybiotyk wciągnęła z apetytem, a przed kwadransem wtłukła Mice za próbę przejęcia sprzed nosa miękkiego żółtka
Szmer nad oskrzelami już tylko leciutki, a mała nie kumka już prawie wcale. Wierzę, że idzie ku dobremu. Wielka radość w naszym domu!
Dziękujemy Wam za Wasze kciuki

Potem jeszcze probiotyk do pysia i chwilka na przytulenie...
Mikę niestety zamknęliśmy w klatce, żeby Puma miała szansę zjeść to, co zostało dla niej na podłodze; zjadła tylko dropsa rozmoczonego w wywarze z siemienia oraz zarodki pszenne namoczone w siemieniu z odrobiną nutri. Po południu nie chciała nawet Convalescence ani Nutri, ale dość chętnie zjadła ok. 3 ml papki z zarodków w wywarze z siemienia i też dropsa w nim rozdrobnionego, jakoś udało się także z cieniutkim plasterkiem banana. Wypuszczoną z niewoli Mikę powitała z lekkim ożywieniem, obwąchała ją, następnie zaczęła wspinać się na białaskę - nie wiem, czy chcąc się na niej położyć, czy przegonić. Potem poszła spać.
Nadal nie jest pewne, czy to kłopoty z gazami, czy ma problemy z jedzeniem - bo sprawia wrażenie, jakby nawet chciała tylko nie bardzo mogła... Czy może uraziłam jej coś w pyszczku podczas podawania na siłę leków strzykawką? Dla mnie wygląda jak przytkana

A wieczorem kolejna dawka antybiotyku...
Jest za słaba na wziewkę do USG i dokładnego zbadania pyszczka i przełyku (może jednak wcześniej coś utkwiło jej tam i kłujący kawałek czegoś nie pozwala jej jeść?
Może uda się coś zobaczyć, tylko przykładając głowicę do brzuszka, bez znieczulania

Edit

Pojechałam z Pumą do lecznicy. W drodze siemię lniane z herbatkami wreszcie zrobiły swoje, do tego doszedł stres, w efekcie podczas jazdy autobusem szczura obrobiła się jak niemowlak

Już w poczekalni wzrokiem bystrym i ożywioną postacią zademonstrowała gotowość przekąszenia czegoś, więc testowo dostała kawałek sucharka. Wsunęła gładko i u pana doktora było widać, że - jak to określił - jest jej dobrze, nie boli już

Antybiotyk wciągnęła z apetytem, a przed kwadransem wtłukła Mice za próbę przejęcia sprzed nosa miękkiego żółtka

Szmer nad oskrzelami już tylko leciutki, a mała nie kumka już prawie wcale. Wierzę, że idzie ku dobremu. Wielka radość w naszym domu!

Dziękujemy Wam za Wasze kciuki
