Najpierw mniej miła część niedzielnej relacji ze szczupakowa.
Humbak coraz mniej się porusza, częściej zadowalając się takim miejscem, w jakim go zostawię, ewentualnie doczołgując się do najbliższego domku. Nóżkami i coraz bardziej bezwładną tylną częścią ciała trudniej mu złapać pion i pełzać musi niewygodnie przekręcony na którąś ze stron;/ Nie całkiem też radzi sobie z higieną i już kilka razy brzydki zapach spod napletka powiedział mi, że trzeba pomóc mu usunąć czop. Odparzył sobie łapkę pomiędzy palcami przez to, że nie wychodzi na siusiu, tylko pozwala nóżkom leżeć w wilgoci;( Łapkę powoli przywracamy do stanu gdzie już nie boli i nie piecze, ale nawyk już pozostał...
Poza tym apetyt mu dopisuje, nie wygląda na cierpiącego, wręcz przeciwnie, ku głaskom nadstawia się z rozkoszą, i żeby o uszkach nie zapomnieć. Pedicurem gardzi, ale wobec konieczności nie daję mu się z niego wywierzgać;) Odzyskał syna marnotrawnego, o czym za chwilę..
Tylko to co powyżej za bardzo mi przypomina Hugonka wyłączanie świateł
Horpyna zaczęła mieć kłopoty z przytrzymywaniem jedzonka, trudno było ocenić czy w efekcie postępującego zwyrodnienia rdzenia, czy przysadkowe. Włączyłam jej cabaser i chyba jest lepiej. Częstym jest gościem u miseczki i chętnie korzysta z uzupełnień jedzonkiem miękkim. Nóżki takie jak były, ale łapki pewniejsze, Horpynka bardziej rezolutna, a uniesiony włos zdecydowanie rzadszy:)
Karliczek po ostatnim cyklu nebulizacji wrócił do rutyny swojego psikania i tutaj już doprawdy nie wiem co robić;/ Na razie zostawiłam tak jak jest, w razie postępu – jak najszybciej, a jeśli będzie na równym poziomie – przy najbliższej okazji – powtórka posiewu;/
Asłan od 8 dni na marbocylu, wychodzi chyba z zapalenia oskrzeli/krtani, które go dopadło. Leki jeszcze do pociągnięcia, bo od czasu do czasu zdarzy mu się jeszcze „gadać”, ale mam nadzieję, że na przyjęcie białasów będzie gotowy:)
Chyba tyle...
A teraz to, co przy nich każe trwać:
Chłopczyk i dziewczę w argumencie o szyszkę
Królestwo:
Później Stańczyk jeszcze szyszkę przeszukiwał

i Horpyś
Ciągniemy zielone:
Asłan

Humbak
Szczególnie miło mi się patrzyło na ten chętny pyszczek
Zabawiamy Nuchę:
- towarzystwem Karliczka, w którym Nuś czuje się swobodnie
i Humbaka, przy którym na wstępie zawsze jest konsternacja –
"czy ten szczurojad nadal zjada szczury ?"
„nie wydaje się zainteresowany, to uszczknę sobie listek”
A innym razem pod tapczanem -
Już wcześniej - odkąd humbaków mobilność zmniejszyła się tak, że mogłam kontrolować czterogłowe chłopactwo - wspólne wybiegi bywały, ale była i zasada, że Nusiek do Humbaka nie podchodzi, nie prowokuje, jak się Humbak ku niemu zwróci - w odwrocie szuka najbliższego deklotu
Ale te kilka razy od odejścia Biesa.. Asłan musiał ich bardzo potrzebować, skoro tak nastawał na towarzystwo strasznego Humbaka...
Wczoraj znów od razu wpełzł pod starszego kolegę i głupkowatą jaszczurówką będąc nie dał Humbakowi, który miał ochotę jeszcze pchrupać labo przed sjestą – zjeść spokojnie. Co Humbak się w wygodnej pozycji chrupiącej usadowił, jaszczurówka właziła mu jako stoliczek ! Humbakowi pozostało chrupać na karku łaknącej jak najbliższego kontaktu jaszczurówki
Potem spali przyklejeni niby bracia syjamscy
Osobliwe to chwile...