Skoro już weszliście na temat ludzi, podejścia do zwierząt, kasy to i ja pomarudzę.
Otóż od kilku lat jestem zafascynowana rasą husky syberyjski oraz samymi psimi zaprzęgami. Pierwszy pies - nieprzemyślany wybór, impuls, chęć posiadania niebieskookiej istotki czyli pies bez rodowodu, można rzecz z porządnej pseudohodowli (jak to brzmi!), gdzie mają tylko dwa haszczaki, które mieszkają w domu na salonach, a sukę dopuszczają tylko dlatego "bo lepiej żeby miała szczenięta z psem husky niż z kundlem". Z tego co wiem już nie rozmnażają, ale nie o to mi chodzi.
Obecnie moja sucz ma 3 lata i 4 miesiące. Po skończeniu studiów lub rok przed zakończeniem czyli za rok/dwa lata chcę nabyć drugiego psa. Przez te 3 lata wyszkoliłam się idealne, perfekcyjnie, znam wiele wspaniałych psów, poznałam hodowle od podszewki, maszerów i zawody psich zaprzęgów z każdej strony, nie tylko widza. I co? Mdli mnie na samą myśl jak to wygląda...
Naprawdę chcę być uczciwa, chcę kupić psa z rodowodem takiego, który spełni moje oczekiwania, czyli będzie chciał biegać w zaprzęgu. Czy za dużo oczekuję od psa zaprzęgowego? Otóż okazuje się, że w 90% hodowli w Polsce psy w ogóle nie biegają! To jest paranoja, nawet na spacery nie wychodzą, bo maja działkę do wybiegania się. Jak się ma hasanie po ogrodzie do pracy w zaprzęgu?
Najpierw zdobyłam odpowiednia wiedzę od znajomych "po fachu" licencjonowanych maszerów i hodowców godnych zaufania, których znam i są moimi przyjaciółmi. Po czym zechciałam tą wiedzę skonfrontować z rzeczywistością. Zaczęłam wysyłać maile do hodowli z pytaniem czy psiaki biegają w zaprzęgach chociażby rekreacyjnie. Jakie są odpowiedzi?
1) Nie, nie biegają, ale mają do dyspozycji ogród,
2) Nie, nie biegają, bo to nie ten typ do biegania (odpowiedz od hodowców psów z linii wystawowej)
3) Brak odpowiedzi,
4) Obraza majestatu, zarzut podejrzliwości i nikczemnych zamiarów z mojej strony,
5) Tak! Oczywiście, że biegają i załączenie zdjęć, które robione były 5 lat wstecz.
Ja naprawdę chcę być uczciwa ale to hodowcy są nieuczciwi wobec nabywców. Wciskają ludziom kit, zwykłe mebelki, które nie nadają się do niczego, bo socjalizacja leży, użytkowość leży, charakter leży. Jest co? Podobno piękny wygląd - czyli psy o budowie jamnika, o krótkich łapach, wyglądające jak czołgi ważące 30 kg. Szczerze? Moja suka co jest kundlem bez papierka w typie husky ma więcej zapału do pracy niż psy z najlepszej hodowli w Polsce...
I co zrobić? Na psa z linii użytkowej na początek nie mam co liczyć, bo i tak mi żaden maszer nie sprzeda. Dopiero jakbym się sprawdziła na zawodach, zdobyła jakieś porządne miejsca, zaliczyła kilka startów to dopiero wtedy dopisałby mnie na listę chętnych na szczeniaka (a ludzie czekają i po kilka lat na upragnione wyścigówki, dzięki którym będą zdobywać plastikowe puchary na kurz) ... tylko cz jakimi psami mam startować na tych zawodach, skąd je wziąć?
Ja chcę tylko psa do sportu rekreacyjnego - nie na wystawę, nie do rozrodu. Chcę mieć kompana wycieczek rowerowych i do jeżdżenia na wózku czy saniach w zimie. Czy ja tak wiele oczekuję? Skąd ja mam wziąć psa? Owszem jest jeszcze jedna opcja - schronisko i ją biorę w pierwszej kolejności pod uwagę, jednak wolałabym mieć psa od szczeniaka. Wychować go odpowiednio, przyzwyczaić do Afery... jakby Afera tolerowała obce psy na swoim terenie nie byłoby problemu, a ona niestety ma trudny charakter i dorosłego psa ciężko by przyjęła... szczeniaka prędzej. Nie chcę by wyszło też tak, że biorę psa ze schroniska i za chwilę znowu muszę go oddać bo chcą się z Aferą pozagryzać, a tak może być. Swoją najlepszą przyjaciółkę od serca Demonę (też SH znają się od szczeniaka) ostatnio chciała zmieść z powierzchni Ziemi jak Gośka weszła z nią na nasze podwórko. Poza domem zgoda, miłość i współpraca w zaprzęgu.
Poza tym jest kolejny problem... z husky bez rodowodu, ze schroniska nie mogę startować na zawodach w klasie husky... tylko w klasie otwartej, gdzie ścigają się nowo wyhodowane maszyny do biegania - greystery i eurodogi - mieszańce alaskan husky, siberian husky, wyżłów, chartów i pointerów. Z takimi psami nie mam szans na zajęcie nawet ostatniego miejsca na podium... więc jak ja mam udowodnić hodowcy husky z linii użytkowej, że jestem dobra w zaprzęgach i psy w moich rekach się nie zmarnują?
Błędne koło się zamyka - muszę zacząć od wystawówek. Tylko skąd nabyć psa z linii wystawowej, który miał choć raz na swoim pięknym, nażelowanym futerku szorki do biegania, skoro ich hodowcy wychodzą z założenia, że to nie ten typ do biegania? Więc do czego? Do szpanowania? Czym? Przeoranym ogródkiem, zniszczonym domem przez znudzonego husky?
Także niestety to że pies jest z rodowodem nie daje nam gwarancji tego, że hodowca jest uczciwy i hoduje psy takie jakie przewiduje wzorzec. Jeden hodowca, którego znam wypowiedział się tak: "Co? Hodowla psów z rodowodem to nie biznes? Jak nie biznes, to zaj***** biznes! Wystarczy sukę pokryć najsławniejszym reproduktorem i już masz najmniej 10 tysięcy na czysto!" Także... sorry... z resztą, niektóre hodowle FCI wcale się nie różnią od pseudohodowli. Jakie - nie będę mówiła na głos, Ci co siedzą w rasie husky wiedzą o jakie chodzi. Jak na razie mogłabym zaufać maksymalnie 2 hodowlom wystawowych husky i kupić od nich szczeniaka... zobaczcie sami jaki jest to odsetek wszystkich hodowli, które są w Polsce.
Wiem, że dla większości moje problemy są śmieszne, bo pies to pies... jednak dla mnie PIES a pies to ogromna różnica. To moja raczkująca pasja i nie chcę popełniać błędów, na których ucierpią psy i ja... ale niestety no nie da się nic poradzić na nieuczciwość i niekompetencję hodowców...