O Humbaku rzeczy dwie:
7 dni temu podałam Hubakowi ostatnią insulinę. Od dłuższego już czasu wystarczały mu malutkie dawki rzędu pół jednostki, potem zaczęły się zdarzać dni, gdzie nie potrzebował już 2 dawek dziennie, potem cukier był już tylko co 4 - 5 dawki, aż - od tygodnia - nie ma ! Czasami po jedzeniu pasek odbarwia się nieco, ale po jakimś czasie wraca na „zielone światełko”.
Dieta Humbaka się nie zmieniła, wręcz, odkąd glukozy zaczęły maleć, pozwalam mu na więcej sinlaku, więcej owoców. Nie wiem jak jego organizm tego dokonał i nie wiem co to może znaczyć, ale Humbulumbu radzi sobie bez insuliny !
Druga nie taka fajna sprawa, że coś Humbakowi jest. Wcale nie jestem pewna czy cabaser pomaga na tę słabość która ogarnęła humbakowe członki ;/ Tak jak Hugonek nie trzyma się Humbak, kiedy go biorę w ręce, nie przemieszcza dalej iż kilka kroków, chwilami wydaje mi się, że widzę wybrzuszenie na brzuszku, nie żaden guz, ani nic, tylko jakby z jamy brzusznej

Załatwia się bez problemów, trochę mniej siusia, ale może to być kwestia braku/zmniejszenia glukoz ?...
Jeszcze słówko o Humbaku i Karliczku – Karliś jest mała ptaszyna, Humbak – jest Humbak

, Karliś – ma w sobie zasoby nieprzebrane tulenia, Humbak – spoufalanie się uważa za zło konieczne (nawet jak jeszcze byli z Hugonkiem, to ten drugi raczej inicjował i zachęcał do pieszczot, wsuwając główkę pod ząb brata). Humbak kiedy tylko może rozsiada się po królewsku – sam :
bądź w sputniku, w którym mieści się tylko do połowy, więc żeby druga połowa nie była pokrzywdzona - musi mieć podkładkę
Stópki przekazując – wcześniej pielęgniarce, teraz szczęśliwie już tylko kosmetyczce
Karliczek głód wspólnoty zaspokaja budując gniazda:
- z poduszki humbaków - świętokradca
a tu wczorajsze z transporterka nowobrzybyłych
Ale - powiedzcie czy razem nie dostarczają wzmożonego wzruszenia ?…
Nuś z Moirą w zeszłym tygodniu
(Niewesoło z Nuśkiem

nie wiem czy w ogóle dotrwamy do tej środy, czy antybiotyku nie będzie trzeba podać prędzej... a wtedy z posiewu nici;( Dziś wygląda na wymęczonego tym psikaniem;( Podstawiam mu parówki z septosanu i soli iwonickiej blisko leży, i jedziemy na betaglukanie od kilku dni... aby dotrwać...)
Tu można podziwiać bicepsy Moiry
A wczoraj dostało mi się od jagody po głowie, gwoli precyzji - po czole

Nie wiem za co, czy uprzednio zbliżyłam je za blisko nowych panien, czy był to pstryczek za całokształt moich zdradzieckich poczynań – w każdym razie obserwująca wszystko ze swojej wysokości Moiren, kiedy po jakimś sprawunku w górnej klatce zbliżyłam głowę na wysokość panny zębatej – zadziałała... Bezkrwawo, ale wyraziście
Agutki raz jeszcze chrupiące ciacha:

Stańczyk
To czego zdjęcia nie oddają to gruczolak Frondy, który na szczęście na bromergonie zdaje się nie rosnąć prawie i Stańczyka waga piórkowa oraz tytaniczne wahlowanie boczków
Ale to prawda, że i w oczach i w uśmiechu to wciąż te same zaczarowane aguty
Horpyny nie ma, Horpyś mnie unika – podaję podłe lekarstwo, obcinam - podła ! - pazurki. Dziś nie lubi mnie wcale
I nowe panny:
- pomykająca w porannym słońcu Scherzo, czyli niezatrzymana
- zapazuchowa Alef

, kontemplacyjna i ostrożna, lekko podskubująca palce
Razem
Niestety nie zawsze są tak przekonane, że miło jest sypiać w hamaku (pomijając fakt, że wcale nie są przekonane co do sensowności samego spania

) - dziś po porannym wybiegu – poza chwilami, kiedy przechodziłam koło ich klatki i biegły białymi rączkami opierać się wyczekująco o pręty – kimały sobie w kuwecie w ściółce
