Strona 269 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sty 11, 2015 7:53 pm
autor: Paul_Julian
Oj, chciałbym zobaczyć Kahunka wciągającego figę razem ze Smużynką :D Widok przedni!

Moirze posyłam dużo wsparcia. Ostatnie dni niefajne dla zwierząt i ludzi, więc to moze takie przejściowe.

Re: moje szczupaki kochane

: pn sty 12, 2015 9:33 pm
autor: IHime
Majaczki tulą Moirę, żeby jeszcze siły jej wróciły. :-*

Re: moje szczupaki kochane

: wt sty 13, 2015 4:58 pm
autor: zocha
W końcu mnie mobilizowałaś ol. ;)
ol. pisze:Ale kiedy tym razem zerkając z wieży ujrzał pnącą się ku niemu z wolna figę (której dorodność zapewnie zasłoniła mu smukłą sylwetkę wspinacza) nie myśląc dwa razy wychylił się - złapał - i jednym pociągnięciem wciągnął na dach - figę wraz z wczepioną w nią z drugiej strony Smużką :D (...)
Wynik mógł być tylko jeden. Z głową uniesioną dumnie Smużka uniosła figę do domku :D
;D :D



http://s889.photobucket.com/user/crroco ... f.jpg.html piękności :-*

http://s889.photobucket.com/user/crroco ... 7.jpg.html http://s889.photobucket.com/user/crroco ... 2.jpg.html :D

Aż boję się zapytać o Moire :( Buziaki przesyłam i dużo pozytywnych myśli :-*

Re: moje szczupaki kochane

: wt sty 13, 2015 5:56 pm
autor: ol.
Byłam dziś z Moirą na ściągnięcie płynu z jamy brzusznej, który napina ją ponad miarę i może być przyczyną obecnej depresji. Przez dwa nakłucia zeszło tyle, że leżąca na podkładzie chłonnym Moira była cała mokra kiedy ją zabierałam (do teraz czuję na rękach mdły zapach osocza). Szczęście w nieszczęściu była zbyt słaba, żeby mocno wierzgać, więc cały proces udało się przeprowadzić łatwiej niż się obawiałam (lekarz uprzedzał mnie że spadek ciśnienia i rozkurcz naczyń mogą spowodować zapaść podczas zabiegu, nie mówiąc o niebezpieczeństwie wkłuwania się do brzucha szczurowi na żywca :-X ).
Wróciłam podbudowana, że poszło dobrze, że będzie lepiej, wróci apetyt...
Jednak już od dwóch godzin jesteśmy w domu, a Moiryś nie tknęła nic z podsuwanych spodeczków;( kuli się do ciepła, pod powiekami zamknęła oczy... wielkie moirenowe oczy...

:(

Re: moje szczupaki kochane

: śr sty 14, 2015 11:14 pm
autor: unipaks
Całym sercem wspieram Moirę i życzę jej odzyskania sił! :-*

Re: moje szczupaki kochane

: czw sty 15, 2015 9:59 am
autor: Malachit
I my trzymamy kciuki za Moirenkę, waleczny niebieściaku nie daj się!

Re: moje szczupaki kochane

: czw sty 15, 2015 4:49 pm
autor: IHime
Tulamy was obie bardzo mocno. :-*

Re: moje szczupaki kochane

: sob sty 17, 2015 10:51 am
autor: ol.
Moira postanowiła, że pójdzie dalej, ale na swoich zasadach - bez kwasu i goryczy w ustach, bez vetmedinu, hydrochlorotiazydu, prilactonu, zentonilu, wit.B... Wet mówi, że jej szkodzą (na powiększoną wątrobę, śledzionę, nerki..) i instynktownie się przed nimi broni. I faktycznie, za cenę odstawienia leków (w dni kiedy nie jadła, a później - świadomie odmawiała), odzyskała nieco apetytu, oczka większe, bystrzejsze, lżejszy chód...
Tylko co teraz z sercem ? jak długo da radę samo ? Vetmedin powinna dostawać 3xd, a od kryzysu nie udaje mi się jej przemycić ani pół porcji dziennie, jedno liźnięcie i wyczuwa go we wszystkim, jak resztę... To co można podaję w zastrzyku - niezbędny fursemid, ale nawet przy neutralnym prilium ma takie zawahania, że boję się czy zje, pokrywam kolejną warstwą zanęty...

Zostawiłam ją tak jak chce, czasami jeszcze sprawdzając czy nie zmieni zdania, ale nie nalegając. Jeśli ma spędzić te dni w relatywnie dobrym samopoczuciu to myślę, że na tym etapie, ona wie co jest dla niej lepsze... Tak jak wie, żeby przyjść do ciepła, ułożyć się w podtrzymującej przednią część ciała pozycji, poszurać ząbkami, że tak - jest dobrze ;/

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sty 18, 2015 3:50 pm
autor: unipaks
Moireno kochana, trzymaj się! Mam nadzieję, że jeszcze będzie lepiej;kciukam bardzo mocno za dobry obrót spraw :-*

Re: moje szczupaki kochane

: śr sty 21, 2015 11:51 pm
autor: Malachit
I jak tam u was? Jak z Moirą?

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sty 25, 2015 3:56 pm
autor: ol.
Moira odeszła we wtorek wieczorem;(

Znów przestała jeść, ale ponowne usg pokazało o wiele mniej płynu niż tydzień wcześniej, lekarz wątplił, żeby to on był przyczyną, więc zdecydowałam nie męczyć jej ponownie ściąganiem. Powinnam pomóc jej odejść na tej wizycie ale... ;(
Po powrocie, czy to w następstwie stresu, podanej ostatniej garści leków, czy że nadszedł ten etap - zaczęła być niespokojna. Dłuższe chwile poleżeń na fali ciężkiego oddechu, przerywały jej zrywy, żeby skłonić serce do pracy.
Wiedziałam, że to nasz ostatni dzień, że następnego trzeba będzie podjąć decyzję.
Oszczędziła mi tego. Kiedy wróciła wieczorem do swojego koszyka - spragniona go, opatulona w szmatki, wśród krzątaniny szczupaków, nie doszedł mnie już żaden więcej zryw...
Tam usnęła.




Poznałyśmy się zimą dwa lata temu. Zamiast huskulca, którego spodziewałam się po ogłoszeniu o „szaro-białym” szczurze - w nieprzyjemnie zadymionym mieszkaniu – ta dymna istota – o największych oczach - patrzyła się bystro z miniaturowej klatki.
Moira - młoda jagoda;)
Jak się wkrótce okazało miała wtedy poniżej roku.
Nieuczona stada szybko zarzuciła kotwicę pośród agutów i carycy. I została. Po psiemu wierna dla swoich - dla obcych jak drut kolczasty... Nie raz posmakowała szczurzyny, i ludziny - obcą szczurzyną pachnącej. Chyba najwięcej z całego łagodnego z natury szczupaczego rodu. Dla chłopców bardzo długo była żyletą, zanim mogli się do niej zbliżyć bez uszczerbków na zdrowiu, jedne z najprostrzych łaczeń – z trombonami, a później z resztą – z Moirą szły jak po grudzie, z Karliczkiem w ogóle się nie udało...
Taki harcerzyk nieprzejednany.
Ale kiedy harcerzyk schodził z misji – kładł się na gołej ziemi, przeciągał, paluszki u stóp rozcapierzał szeroko i rozkosznie i zasypiał jak wymęczony solidnym spacerem piesek. Albo wracał do swoich podmalować przydymionym błękitem ciepłe struktury skupione agutów. Później - śnieżne trombonów, na ostatku też i czernie...
Oczywiście, że potrafiła być czuła - dbać, jak i o nią dbali, iskać jakby od tego zależało jej życie, kochać – żeby naparwdę żyć
- nasza ujmująca temperamentem i spojrzeniem - harcerzynka
https://www.youtube.com/watch?v=Lt5VFNRnluI


Obrazek

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sty 25, 2015 5:10 pm
autor: Eve
Zawsze będzie dla mnie Tą goniącą chłopaków wojowniczą księżniczką. Zawsze podziwiałam głębokości w jej oczach i ta oczywista myśl - Ona gryzła? - niemożliwe...
będzie jej brakować ..

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sty 25, 2015 5:12 pm
autor: Paul_Julian
Trzymaj się mocno, Ol. !
Moira odeszła u siebie, w koszyczku, w domku. Na pewno jej dobrze było u Ciebie.

Re: moje szczupaki kochane

: ndz sty 25, 2015 6:18 pm
autor: unipaks
Strażniczka Należytego Porządku. Trudno uwierzyć, że odeszła :(
Dobranoc, cudna, wielkooka jagodo...[*]
Ol, przytulam...

Re: moje szczupaki kochane

: pn sty 26, 2015 11:12 pm
autor: IHime
Ol, tulam. :(