dzieciarnię pokażę, chociaż nie wiem, czy chcecie to widzieć... strupy, rany, fuj.
ale po kolei.
dzisiaj zmarła Winra, ta mysia z nowotworem, niestety ją pokonał....

niebieska mysia mocno podupada na zdrowiu, syjamka drepta z guzem, a łysy Pinky dalej ma ten dziwny strup na szyi.
Alucard i Po wyglądają tragicznie, cali w strupach, chociaż Alucard dużo lepiej wygląda od brata. na początku myślałam, że się pogryźli, bo ran było kilka i faktycznie wyglądały na rozcięcia. a teraz.... eh. pasożyty niet, reszta stada bez najmniejszego strupka.. więc co? noovaa mówiła, że rany wyglądają jakby były od zbyt mocnego iskania, coś w tym może być, bo faktycznie jak się iskają w domkach to popiskują. ale co, będzie tego coraz więcej?

reszta stada - Abu pełza, ale ma apetyt, chętny na mizianie, Comet wieczny dzieciak szaleje razem ze Sznyclem, Cosmo zrobił się spokojny.
zdjęcia stadka:
maluchy... Hiacynt straci jajka. chciałabym już, ale mają dopiero 3 miesiące. jestem w szoku, że taki maluch może tak świrować. Lukra męczy strasznie, atakuje, puszy się nawet na mnie.. nie da się dotknąć, wyjąć z transportera, bo od razu napuszony, zaczyna skakać, fukać..

Lukier oaza spokoju, ale chudzina, nie wiem, coś go nie mogę podtuczyć
trochę myszek...
samcolki:
samiczki:
przepraszam, że zdjęcia jedno pod drugim, ale nie mam siły się z tym dzisiaj użerać
