Moje stadko - Krysia ['], L,Tasha [']

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
odmienna
Posty: 3065
Rejestracja: pt gru 15, 2006 4:45 pm
Lokalizacja: kraków

RE: Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

Post autor: odmienna »

IVA czerwiec,jak wszystko- się kończy a życie trwa. Kiedy 13 maja pękło Wielkie Czarne Serce mojego Cholerka- myślałam, że powinnam sobie odpuścić, że szczurki to niezbyt dobry pomysł dla kogoś kto tak się przywiązuje... nawet trudno mi było wejść na Forum- ale kiedy patrzyłam na króciutki i marny jakościowo filmik z jego ostatnich godzin- taki na którym miał już tylko siły by podsuwać łebek do głaskania;zrozumiałam, że od żalu, silniejsza jest ciepła radość, że był ze mną. Weszłam na Forum a tu: INTERWENCJA!!!
No i wszak obiecałam mojemu Kwarkowi Pierwszemu- że dla jego pamięci zawsze będzie w moim domu miejsce dla jakiegoś szczura.
No i znowu wrobiłam się w "kłopoty" ;). One przemijają jak wszystko; jak czerwiec, jak my... ale to co jest pomiedzy NIE przemija:-D
- a Twoja decyzja co do Demi- to właśnie jest odpowiedzialność; trudna ale piękna.

- Tak sobie pomyślałam: "po co ja Tej IVIE takie rzeczy piszę- przecież Ona to dobrze wie" - no i właśnie to jest piękne, że są ludzie którzy takie rzeczy wiedzą :-D
Ostatnio zmieniony wt cze 26, 2007 2:45 pm przez odmienna, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
IVA
Posty: 1513
Rejestracja: śr lut 04, 2004 11:30 am
Lokalizacja: Gliwice

Odp: Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

Post autor: IVA »

Miałam już nie brać kolejnych ogonków i prawdę mówiąc nadal tkwię w postanowieniu, że jak dane mi będzie odprowadzić moje obecne stadko, to może już na zawsze a może tylko na jakiś czas będę tylko obserwować jak inni opiekują sie tymi najukochańszymi ogoniastymi łobuzami. Pomimo to od dłuższego czasu obserwowałam jak Sarenka 24 szuka nowych domków dla swojej trójeczki, jak dwie z nich dość szybko znalazły domek a trzecia Tasmanka pozostała sama. Czekałam czy może ktoś się zdecyduje, bo jeśli chodzi o zwierzaki nie lubię podejmować decyzji gwałtownie, muszę być pewna, że danemu zwierzakowi jestem wstanie zapewnić dobre warunki. Jednak Tasmanka czekała, czekała i nikt nie chciał się zdecydować na opiekę nad nią, a ponieważ Katowice niedaleko a ja bywam tam przynajmniej raz w miesiącu więc podjęłam decyzję, tym bardziej, ze wiekowo jest zbliżona do mojego stadka. I tak 17.08.07r. Tasmanka stała się członkiem naszego stada ;) Wiedziałam, że Tas gryzie ale przyznam się szczerzę, że byłam zaskoczona kiedy Sarenka wyjęła rękawice aby wyjąć małą. Na szczęście udało się spokojnie przetransportować Tas z kartonika do transporterka. Była trochę zaskoczona nagłą zmianą ale najpierw zjadła kawałek boczusia a później, już w drodze do Gliwic położyła się spać i przespała prawie całą drogę. W domu bardzo szybko zapoznałam ją z resztą stadka. Poszłam trochę na żywioł i nie żałuje tego. Najpierw do transporterka w którym była włożyłam Liloo (jest przywódca mini stadka, co prawda bardzo łagodnym ale przywódcą), ta dokładnie obwąchała Tasmankę, przewróciła ja na plecki, chwilkę na niej postała, a później spokojnie zajęła sie podjadaniem smakołyków, które Tas miała w transporterku (mój kochany żarłoczek). Chwile pobyły razem, Tas wyraźnie była zainteresowana Liloo ale nie wykazywała agresji tylko zaciekawienie. Po wyjęciu Liloo ta sama czynność powtórzyłam po kolei z Lati i Kreseczką. Lati była trochę niezadowolona z nowej koleżanki, trochę nastroszyła futerko ale jak to u niej, zakończyło się głośnym piskliwym protestem, bez jakiejkolwiek agresji. Bo Lati to mój mały łobuziak, który zaczepia, wrzeszczy ale nikomu nie robi krzywdy. Tutaj Tasmanka była trochę niespokojna ale tez nie było żadnych kłótni. Na koniec Tas poznała ostatnia koleżankę czyli Kreseczkę. No i zdziwienie, bo ani jedna ani druga nie wykazały zainteresowania sobą. Kreseczka po krótkim obwąchaniu Tas zajęła się podjadanie smakołyków a Tas zaczęła wychodzić z transporterka. Później pokazałam Tas moich chłopców nie, nie wkładałam ich do transporterka tylko kolejno trzymałam na rękach pozwalając jej obwąchać ich. Moi dzielni chłopcy byli zaniepokojenie tak bliskim kontaktem z dziewczyną, bo najczęściej jak wejdą na klatkę dziewczyn to muszą bardzo uważać na łapki i ogonki a tu taki bezpośredni kontakt. Za to Tasmanka po prostu oszalała na ich punkcie (co zresztą przewidywałam wiedząc jak dziewczyny reagują na nowego samca w stadzie ;) ). Najbardziej jednak spodobał jej się Misiak, później okazało sie, że to "miłość" od pierwszego wejrzenia ;). W każdym razie po zapoznaniu jej z całym stadkiem spróbowałam zapoznać się z nią osobiście. Tu nie poszło tak łatwo, Tas ostrzegawczo dziabnęła mnie w palec, po delikatnym pstryczku i reprymendzie głosem weszła do transporterka łypiąc na mnie złowrogo swoimi czarnymi oczkami. Nie bardzo mogłam czekać długo na połączenie jej ze stadkiem, bo nie miałam przygotowanej klatki dla niej a niestety zaczęła się u mnie migrena. Dlatego okres zapoznania został skrócony do minimum. Aby bezboleśnie dla niej i dla mnie wyjąć ją z transporterka posunęłam sie do podstępu. Wzięłam Misiaka na ręce i stanęłam z nim koło transporterka, udało się Tas po prostu wskoczyła na mnie, była rozgorączkowana, za to Misiak wystraszony. Później włożyłam Misiaka do jego klatki i otworzyłam klatkę dziewczyn pozwalając Tas przeskoczyć po mojej ręce do środka. Wiedziałam na 99 %, że moje dziewczynki szybko zaakceptują nową koleżankę, jednak pozostał ten 1 % wątpliwości. Stałam wiec przy klatce gotowa w razie dużych problemów wyjąc Tas godząc się na to, że ta podziabie mnie po rękach. W klatce do Tas pierwsza podeszła Liloo, znowu przewróciła Tas na plecki, postała nad nią i spokojnie poszła na hamaczek, zresztą Tas poddała się bez sprzeciwu. Później Kreseczka chwilkę obwąchała nową dziewczynkę, sama też została obwąchana i na tym sie skończyło. Kreseczka tez poszła na hamaczek. Nadszedł czas Lati, tu nie poszło tak łatwo, bo mój mały plastuś jest troszeczkę kłótliwy. Zaczęła bardzo nachalnie wywąchiwać Tas, co tej się nie spodobało i zaczęła się mała gonitwa w wielkimi wrzaskami Lati. Jednak oprócz gonitwy, wrzasków Lati i kilku kopniaków jakie dostała Lati od Tasmanki za swoja natarczywość nic się nie działo, odeszłam od klatki obserwując cały czas co sie dzieje. Po kilkunastu minutach Lati sie znudziło gonienie za Tas i poszła do koszyczka. Tas położyła sie na półeczce. Po godzinie Tas przeszła na hamaczek i położyła sie koło Kreseczki. Do końca dnia jeszcze ze 3 razy Lati zaczeiała Tas ale ich "kłótnie" trwały bardzo krótko i były mało intensywne. Poza tym przy kolacji Tas przed Liloo dobiegła do miseczki z jedzonkiem, wiec ta ostatnia jeszcze raz przypomniała jej kto rządzi kładąc ją na placki. I to wszystko co działo się w trakcie zapoznania, no może jeszcze jedno Tas, jak było do przewidzenia, dostała rujki, gdy tylko Misiak pojawiał się gdzieś w polu jej widzenia szalała próbując się dostać do niego, w tym chodziła po klatce do góry nogami szukając jakiejś dziury przez która mogłaby sie wydostać. Następne dni przebiegały bardzo spokojnie, Tas szybko zasymilowała się ze stadkiem, zaprzyjaźniła z Liloo. To nie znaczy, że z innymi jej sie gorzej układa, też nie ma żadnych problemów, jednak najchętniej przebywa przy Liloo.
I wszystko było by piękne, gdyby nie to, że Tas nie przepada za ludźmi, na dotyk reaguje krzykiem i dziabaniem. Najlepiej czuje sie w klatce i niechętnie z niej wychodzi a w zasadzie jest z niej siłą wyjmowana. Zdecydowałam się na metodę siłową, bo jak wiem od Sarenki cierpliwość przyniosła nieduże efekty. Zresztą taką metodę wybrałam nim dowiedziałam sie co stosowała Sarenka. Wybrałam po obserwacji zachowania Tas, uznałam że będzie bardziej skuteczna. Na początku Tasmanka będąc na fotelu dziabnęła mnie 2 razy, raz w udo drugi raz w bok. Oba dziabnięcia były jednak ostrzegawcze, nie przygryzła skóry, co najwyżej zostawiła małe siniaki, na reprymendę słowną odchodzi na bok i łypie na mnie ale już nie dziabie. Mniej szczęścia miał  Rysiek, dawał jej chlebka z masełkiem i kiedy Tas najpierw lekkim dziabnięciem go ostrzegła że ma odejść on przysunął rękę bliżej niej, co ta natychmiast wykorzystała i tym razem użarła już mocno. Popuszył się trochę, popuszył i mu przeszło i dalej ją lubi ;). Jednak metoda siłowa chyba skutkuje. Od tego czasu mogę wyjmować Tasmankę z klatki, czasem jeszcze próbuje się chować. Nie wrzeszczy już przy wyjmowaniu i dotykaniu, czasami cichutko piśnie ale i to coraz rzadziej. Mogę ją głaskać zarówno w klatce jak i na zewnątrz. Widać, że nie jest z tego zadowolona ale nie kłapie już zębami. Cały czas zachowuje jednak ostrożność, bo wiem że jak ja stracę to mała diablica to wykorzysta :). Poza tym mogę brać ją na ręce, wtedy najlepiej czuje się na ramieniu. Tak właśnie zwiedzamy mieszkanie. Już nie siedzi schowana pod włosami, tylko ciekawie wygląda. Co prawda dla mnie to jak jakaś ekstremalna zabawa, bo Tas jeśli gryzie to tylko w odsłonięte części ciała gdy jest na ramieniu to nie bardzo mogę obserwować co też wpadnie jej do głowy ;). Poza tym coraz więcej smakołyków bierze z ręki, wcześniej wzięła jeśli smakołyk położyło się niedaleko niej i odeszło na kilka kroków. Poza tym coraz częściej sie zdarza, że jak pochodzę ze smakołykami to Tas jest razem z dziewczynkami i niecierpliwie czeka aż dostanie, już nie odchodzi na bok, tylko staje i czeka. Ogólnie to jestem dobrej myśli. Tasmanka zachowaniem przypomina mi Lady, która tez nie lubiła ludzi i żarła jak tylko miała okazję. Przy czym wiem, że Lady miała do tego powód a o Tasmance niestety wiem niewiele, bo i Sarenka niewiele wie co małą spotkało nim do niej trafiła. Przekonanie Lady do tego, że nie wszyscy ludzi są źli zajęło mi 2 miesiące, wiec i tutaj nie oczekuje gwałtownej zmiany ale wierzę, że za jakiś czas będzie tak jak pozostałe dziewczynki ze stadka. Bo Tasmanka jest przepiękną szczurcią. Cała czarna, bez żadnych znaczeń, jaśniejsze ma tylko uszka, okolice noska i paluszki. Smukła ale nie chuda, ruchliwa ale nie ma ADHD. Po prostu zdrowa piękna szczurcia. Czasami widać, że tak jak pozostałe moje dziewczynki chciałaby sama wejść mi na ręce, podchodzi blisko ale jej strach jest większy  niż ochota.
Jak zwykle rozpisałam się ale szczurcia z charakterkiem Tas nie zdarza sie często  i myślę, że sposób postępowania z takimi ogonkami warty jest opisania. Zresztą ja tez nie pisze zbyt często o moim stadku, najczęściej gdy dzieje sie coś złego, więc teraz napisałam z innej okazji.
Co do stadka to dziewczynki maja sie znakomicie. Niestety Liloo jest takim samym żarłoczkiem jak jej mama i wagę już ją dogoniła. Nie sposób jej odchudzić, bo musiałabym dać ją do osobnej klatki a wtedy mała byłaby nieszczęśliwa. Ogólnie rzecz biorąc, to chyba jej cecha wrodzona, bo Lati tez nie jest szczupła ale nie jest aż takim tłuścioszkiem. Lilusia uwielbia być głaskana i przytulana, poza klatka stara sie być jak najbliżej nas. Lati mimo wieku i lekkiej tuszy nadal jest bardzo ruchliwa i skoczna, praktycznie nadal wejdzie wszędzie. Kreseczka mimo zaćmy daje sobie radę. Zakraplam jej oczka, mam wrażenie, że jest niewielka poprawa ale czy tak jest to nie wiem. Do kontroli jeszcze trochę czasu.
Chłopaki mają nadprodukcje testosteronu i ich futerka nie wyglądają zachęcająco no ale trudno, nie jest to powód do kastracji. Misiak to ogromny przytulak, unika sprzeczek. Przybiega i wskakuje na kolana, lubi być głaskany. Jego ulubione miejsce jest w sypialni za kanapą, uznał je za swoją norkę, tam znosi gazety, jedzonko i robi sobie gniazdko. Gucio to przeciwność brata, ciągle w ruchu, nie za bardzo chce być głaskany ale jeśli musi to cierpliwie to znosi. Najchętniej czas spędza na klatce Niuńka polując na tego ostatniego. Jak nie może dorwać Niuńka to wyciąga mu z koszyczka papierowe ręczniki i szmatki a później z zacięciem je rozrywa. Poza czasem wchodzi na klatkę dziewczyn ale tam bywa krótko, bo dziewczyny uwielbiają podgryzać go w łapki, co mu oczywiście nie przypada do gustu ;).
Z Niuńkiem mam ciągle kłopot, bo jego katar nie ustępuje. Po zastosowaniu leków mija na krótko i później wraca stając się coraz bardziej intensywny. Bardzo mnie to martwi. Bo Niuniek to jak już kiedyś pisałam szczurek człekolub. Biega przy nogach jak piesek, bawi się z nami, "wykonuje" różne czynności razem z nami :) Jest najmniejszy z mojego stadka, nie przybiera na wadze. Najprawdopodobniej nosi w sobie jakąś chorobę dziedziczną, bo dziewczyny nie są nim wcale zainteresowane, podczas gdy do Gucia i Misiaka stale zaglądają. Ale to nasz mały skarbeczek.
z prawie 100 kochanych ogonków pozostał tylko 1 :(
http://stylowabizuteria.com.pl/
lxxx
Posty: 352
Rejestracja: pn kwie 23, 2007 5:27 pm

Odp: Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem ;(

Post autor: lxxx »

Z przyjemnością czytam takie teksty, bo one są nie tylko o łączeniu ale przede wszystkim o tym jak można akceptować różnorodne osobowości szczurków, jak się z nimi dogadywać uwzględniając ich zupełnie inne możliwości i cechy charakteru. To właśnie jest miarą dobrego opiekuna -  widzieć różnice i odpowiednio wzajemnie budować porozumienie. Być może Tasmanka niebawem straci powód, dla którego ją tak ochrzczono. Zapowiada się na niezwykłą szczurkę i w takim domu przestanie akcentować swoją gryziastą stronę.
Awatar użytkownika
limba
Posty: 6307
Rejestracja: pn gru 06, 2004 10:42 pm
Lokalizacja: Warszawa

Odp: Moje stadko - nowy mieszkaniec

Post autor: limba »

O masz Ivus alez Drakula Ci sie trafila ;) Ale komu jak nie Tobie uda(je) sie okielznac potwora .. uch czarnuszka cala ...jak moj Fryciu...

Trzymam kciuki zeby jednak Tas sie przekonala do ludzi...
Aniołki: ['] Garek, Jeff(ka), Chrupek, Teodor, Kapunio, Freska, Żelka, Mufka, Bee-Bee, Kluska, Fryt, Keksik, Frocia, Imbirek, Pchełka, Klapuś [']
IVA
Posty: 1513
Rejestracja: śr lut 04, 2004 11:30 am
Lokalizacja: Gliwice

Odp: Moje stadko - nowy mieszkaniec

Post autor: IVA »

Dziękuję za miłe słowa :), patrząc jednak na zachowanie Tasmanki, to chociaż nadal jest we mnie nadzieja, jednak nie jestem aż tak pełna optymizmu, że uda sie ją trochę oswoić. Są dni, kiedy Tas jest w miarę wyciszona, można nawet stwierdzić, ze chętna do ograniczonego kontaktu, jednak są i takie kiedy jej strach bez żadnych przyczyn wzrasta, wtedy próbuje atakować, jest problem z wyjęciem jej z klatki, każde dotknięcie jej wywołuje albo agresje albo przeraźliwy krzyk i ucieczkę. Za mało o niej wiem i nie potrafię ustalić co jest przyczyną tych zmian w zachowaniu. Nie odpuszczam jednak i mimo protestów wyjmuję ją codziennie z klatki. Dziewczynki sobie biegają po pokojach a Tas po fotelach, stole  i dwóch szafkach. Gdy jest na zewnątrz, mimo tego, że bardzo stara się dostać jakoś do klatki, to mniej gwałtownie reaguje na dotyk, nie krzyczy tak, nie gryzie, poddaje się głaskaniu. Nie jest zadowolona, czasem widać, że się boi ale trudno, musi się nauczyć, że ludzka ręka to przyjemność a nie ból, może wtedy jakoś się przełamie. Coraz więcej smakołyków bierze z ręki, nawet wtedy gdy jest w klatce. Najpierw próbuje straszyć ale kiedy widać, ze ta ręka nie "odejdzie" a na dodatek pozostałe dziewczynki tym czymś co człowiek przyniósł zażerają się, to ona tez zabiera to coś dla siebie ;) . Ostatnio udało mi się nawet uspokoić ją przytulając do siebie, kiedy to panikowała po wyjęciu z klatki. Czasami sama wskakuje mi na kolana, gdy siedzę na jednym z foteli po których biega, nie mogę sie wtedy jednak ruszyć, bo ucieka w panice. Gdy jest w klatce to wykazuje zainteresowanie moją osobą, podchodzi do kratek gdy jestem w pobliżu, zagląda ciekawie, starczy jednak, ze coś do niej powiem a od razu odchodzi w kącik i chowa się, mimo ze mówię bardzo cicho i łagodnie :( . Przykro tak na nią patrzeć, bo to bardzo mądra szczurcia. Świetnie wie, kiedy do niej lub o niej coś mówię, nawet wtedy gdy nie wymieniam jej imienia, widać to po oczkach, uszkach, oraz reakcji na słowa. Jest bardzo żywa, ciekawska, tylko ten jej strach jest większy niż ciekawość, dobrze potrafi porozumieć sie z innymi szczurami. Ciągle zastanawiam się co mogło spowodować taki strach. Myślałam nawet, że być może jest po prostu dzikusem, którego ktoś złapał i sprzedał do sklepu, jednak nawet dziki szczuras przy dobrym traktowaniu potrafi przekonać się do człowieka, zwłaszcza samiczka. Dochodzę więc do wniosku, że kiedyś Tas musiało spotkać coś bardzo, bardzo dla niej przykrego a powodem tego był człowiek. Wiem,. że jest u mnie krótko aby były jakieś większe efekty, że potrzebny jest czas, jednak serce się kroi, gdy widzi sie taki paniczny strach w oczach małego przyjaciela. Będziemy jednak walczyć dalej o to by przekonała się do ludzi :). Od czasu do czasu pozwolę sobie napisać czy mamy jakieś postępy.
Od wczoraj martwi mnie część moich maluchów. Wczoraj wieczorem usłyszałam jak Liloo wydaje z siebie dziwne odgłosy, niestety mojego weta dzisiaj nie ma, więc wybierzemy się w poniedziałek. Na razie wysmarowałam jej nosek maścią majerankową, nie dałam antybiotyku, bo nie było to ani świszczenie ani rzężenie. Boję się, że ostatnie upału osłabiły jej serduszko i przy jej tuszy zaczyna się niewydolność. Ale muszę być dobrej myśli, może to tylko katarek, zobaczymy jutro.
Na dodatek Niuniek znowu zaczął potężnie kichać, nic mu nie pomaga, więc albo dostanie steryd ( może być uczulenie) albo antybiotyk, który ostatnio pomógł na około półtorej miesiąca :(.
Lilu też mi coś posmutniała, mniej biega, mniej bije waciki, na spacerku po krótkim czasie idzie spać. Tez ją jutro zabiorę do weta. Wiem, że moje dziewczynki troszkę sie zestarzały ale przecież maja dopiero około półtorej roku, więc to jeszcze nie starość.
Dobrze, że chociaż pozostałe ogoniaste jakoś się trzymają. Kreseczka mimo, że praktyczni nic nie widzi, nie przejmuje sie tym, dalej dzielnie zwiedza wszystkie kąty, leje waciki, wskakuje na niewielkie wysokości, gdy chce sie dostać gdzieś wyżej to po prostu podchodzi do nas, opiera się o stopę i czeka aż ja się da do góry.
Bracia Gucio i Misiak rozrabiają zarówno w klatce jak i na zewnątrz. Porfiryna zniknęła, włosy przestały w końcu wypadać, pomógł olej z rekina.
z prawie 100 kochanych ogonków pozostał tylko 1 :(
http://stylowabizuteria.com.pl/
IVA
Posty: 1513
Rejestracja: śr lut 04, 2004 11:30 am
Lokalizacja: Gliwice

Odp: Moje stadko - nowy mieszkaniec

Post autor: IVA »

Liloo, Misiak i Niuniek na antybiotykach  .
Tak jak pisałam wcześniej, w poniedziałek wybrałam się z maluchami do weta, zabrałam jednak prawie całe stadko. No oprócz Tasmanii, bo akurat w poniedziałek miała gorszy dzień i była bardziej płochliwa niż zwykle a co za tym idzie i bardziej agresywna (gryzie głównie ze strachu), więc i tak nie dałaby się przebadać.
I dobrze się stało, że zabrałam wszystkie, bo okazało się, że chociaż u Misiaka ustąpiły drobne wycieki porfiryny, to ma jakieś zmiany w płucach. Nie SA to jakieś „tragiczne” zmiany ale konieczne jest podanie antybiotyku, bo może się wykluć coś gorszego. Tak więc Misiak dostaje 1 x dziennie Marbocyl w tabletkach. Niestety mój Biały Kochany Miś należy do tych ogonków, które maja opory przed przyjmowaniem leków, bez względu na to w czym je się podaje. Wszędzie go wyczuwa i odwraca główkę ze wstrętem, pozostaje wiec strzykawka. Misiak protestuje wtedy całym sobą, wyrywa się, drapie, krzyczy. W końcu udaje mi się podać mu lek, jednak on wygląda jak kupka nieszczęścia. Serce się kroi ale leki musze mu podać. Późniejszy dropsie trochę łagodzi stres ale i tak przez jakiś czas Misiak się na mnie boczy, mam nadzieję, że mu się to nie utrwali, bo jest przekochanym ogonkiem. Po niedzieli będzie kontrola i wtedy zobaczymy jak długo jeszcze trzeba będzie mu podawać antybiotyki.
Niuniek również dostaje Marbocyl. Zobaczymy, być może po tym leku katar w końcu zniknie. Bo u Niuńka nie ma żadnych zmian w płucach, jednak ze względu na bardzo silny, uciążliwy katar oraz pojawiający się z nim od czasu do czasu kaszel, maluch ma zastosowana antybiotykoterapię. Tym bardziej, że po enrobiofloksie katar ustąpił na prawie 1,5 miesiąca. Zobaczymy, może teraz tez ustąpi i już nie wróci. Maluch wcina danonka z lekiem bez żadnych problemów.
U Liloo nie stwierdzono żadnych zmian w płucach czy oskrzelach. Wet zalecił mi podawanie scano i smarowanie noska maścią. Gdyby jednak odgłosy jakie słyszałam w sobotę wieczorem utrzymywały się, miałam włączyć antybiotyk. Niestety scano i smarowanie nie pomogło a Liloo zaczęła wieczorami świszczeć. Więc i ona od środy jest na antybiotyku, dostaje Enrobiofloks 2 x dziennie. U mojego małego żarłoczka na szczęście nie ma problemów z podawaniem leków. Mam nadzieję, że grubasek szybko wróci do zdrówka.
Kreseczka ma smarowany nosek maścią majerankową i już prawie nie kicha.  Latusi wrócił dobry humor. We wtorek zauważyłam co jest przyczyna tego, że posmutniała, po prostu Tas chciała przejąć władze nad nią i były małe bójki, w których Lati, jak zwykle ona, przegrywała. Kilka razy gdy były bójki stanęłam przy klatce, głosem upominałam obie dziewczynki i od wczoraj znowu wszystko jest w porządku. Lati wesoło biega i zaczepia wszystkich a Tas przestała zaczepiać inne dziewczynki, co też jest dobre dla niej.
Bo Tasmania, niestety nieznacznie walcząc o przejęcie władzy, pokaleczyła Lati i Kreseczkę – nie są to jakieś rany, tylko drobne zadrapania na grzbietach,  ale obie dziewczynki nie były przyzwyczajone do takiego zachowania i wszystkie zaczęły odsuwać się od Tas. Musiała sama spać, nie chciały się z nią bawić. Gdy się uspokoiła to znowu jest jedna z nich, np. teraz cała czwóreczka śpi na jednym hamaczku, przytulona do siebie.
A Tas, ja to Tas, raz ma lepszy dzień, raz gorszy. Kiedy jest źle to nie można jej nawet dotknąć, krzyczy, próbuje gryźć, ucieka. Kiedy ma lepszy, wtedy mogę brać ją na ręce, głaskać, sama też do mnie przychodzi. Ostatnio przez 20 minut byłam dla niej obiektem do zwiedzania, sprawdzała mi dokładnie uszy, oczy, nos a na mnie cierpła skóra, bo niestety nie jestem jej pewna. Czasem mam wrażenie, że chce aby wzorem innych dziewczynek wsunąć główkę do mojej dłoni, żeby ja poczochrać, ja jednak jak już pisałam nie jestem jej pewna i nie wiem, czy chce mnie dziabnąć czy się przytulić. Na razie wole zachować ostrożność, wiem jednak, że niedługo będę musiała spróbować, wtedy zobaczymy. Co mnie cieszy to, to że Tas w klatce bierze z reki wszystkie smakołyki, na zewnątrz jedynie dropsiki ale i tak widać postępy. I oby tak dalej 
z prawie 100 kochanych ogonków pozostał tylko 1 :(
http://stylowabizuteria.com.pl/
IVA
Posty: 1513
Rejestracja: śr lut 04, 2004 11:30 am
Lokalizacja: Gliwice

Odp: Moje stadko - dwóch nowych chłopców

Post autor: IVA »

Moje stadko do wczoraj znowu jest większe. Dałam się skusić Merch i przyjechali do mnie dwaj chłopcy. Zamieszkali z Niuńkiem. Połączenie przebiegło bez problemów, opisałam je w temacie Merch. Malcy są śliczni, weseli i dobrze odkarmieni ;), wyglądają na jakieś 6 tygodni. Niuniek nie jest zbyt zadowolony z nowych mieszkańców, trochę się na mnie obraził, tym bardziej, ze chłopaki, jak to szczurze maluchy są bezczelni a on nie wie jak się zachować.
Niuniek ma trochę problemów ze zdrowiem, miał przewlekłe zapalenie ucha, teraz jesteśmy w trakcie leczenia, w poniedziałek kontrola, wtedy zobaczymy co i jak, bo niestety są podejrzenia, że może to być coś gorszego niż zapalenie. Jestem jednak dobrej myśli.
Pozostałe stadko zdrowe, wesołe. Gucio wciąż rozrabia, zaczepia dziewczyny i Niuńka a efektem są jego ciągłe drobne rany łapek i ogonka, Misiak to coraz większy przytulak, przychodzi i upomina się o mizanko :)
Dziewczynki też przytulaste oprócz Tasmanki. Liloo, Lati praktycznie nie schodzą z foteli i siedzą przy nas, no chyba, że coś ukradną, wtedy zanoszą do swojej spiżarni. Kreseczka potrzebuje trochę więcej czasu dla siebie ale tez przychodzi po głaskanko, sprawdza co robimy. Tas nadal ma ograniczona swobodę, niestety ciągle gryzie. Są jednak i pozytywne zmiany. Coraz częściej siada na moim lub Ryśka ramieniu albo na głowie, ogląda świat. Z niechęcią ale już spokojniej daje się głaskać, byle nie za długo, coraz chętniej wychodzi też z klatki. Kilka razy spadła z fotela na podłogę lecz wtedy ogarnęła ja panika. Nadal więc pracujemy nad wzajemnymi relacjami.
Ostatnio zmieniony sob wrz 29, 2007 10:24 am przez IVA, łącznie zmieniany 1 raz.
z prawie 100 kochanych ogonków pozostał tylko 1 :(
http://stylowabizuteria.com.pl/
zona
Posty: 941
Rejestracja: ndz cze 26, 2005 6:39 am

Odp: Moje stadko - nowy mieszkaniec

Post autor: zona »

Gratuluję kolejnego doszczurzenia; super, że udało się Wam przetransportować maluchy. A Niuniek będzie niedługo bardzo wdzięczny za nowych kolegów.;)
Awatar użytkownika
limba
Posty: 6307
Rejestracja: pn gru 06, 2004 10:42 pm
Lokalizacja: Warszawa

Odp: Moje stadko - nowy mieszkaniec

Post autor: limba »

Gratulacje nowych chlopakow :) Oby sie zdrowo chowali :)
Ciesze sie bardzo ze zwierzczki dobrze sie miewaja, za Niunka oczywiscie kciukam mocno :) Poporsze o wyczochranie kazdego z osobna, npo moze Tas tylko slownie ;)
Aniołki: ['] Garek, Jeff(ka), Chrupek, Teodor, Kapunio, Freska, Żelka, Mufka, Bee-Bee, Kluska, Fryt, Keksik, Frocia, Imbirek, Pchełka, Klapuś [']
Awatar użytkownika
Paweł69
Posty: 672
Rejestracja: wt gru 19, 2006 3:28 pm
Lokalizacja: Szczecin

Odp: Moje stadko - nowy mieszkaniec

Post autor: Paweł69 »

I skusiła się Pani "Proszę Pani"  :D
Gratuluję nowych ogonków  :) życzę dużo zdrówka wszystkim szczuraskom
Wielkie czochranko dla panienek i chłopaczków  :-*
JESTEM KOBIETĄ :)

ZAWSZE z NAMI GUCIO,CEZAR, ŻWIRCIA,MUCHOMORCIA,NIKITA,SHILA,KRUSZYN,JUNIOR, DUDUŚ, POLDEK, JACEK, PLACEK, NEON, IGNIS [ * ]
IVA
Posty: 1513
Rejestracja: śr lut 04, 2004 11:30 am
Lokalizacja: Gliwice

Odp: Moje stadko - nowy mieszkaniec

Post autor: IVA »

Dziękuję wszystkim :), ogonki wyczochrane włącznie z Tasmanką vel Czarną. Bo Czarnulka jest bardzo spragniona kontaktu, tylko jej strach przewyższa pragnienia. I jak wcześniej pisałam już można ją od głaskać, byle nie za często. Niestety zapragnęła przejąc władzę w stadku i od dwóch dni są ciągłe walki. Czarna "znęca" się nad Kreseczką, zaczepia Liloo i Lati. Efekty bywają różne, raz one lądują na pleckach, raz Czarnula. Ponieważ Tas to raczej niezbyt dobry przywódca, więc od czasu do czasu wkraczam do akcji. Nie, nie dominuję jej, ona wystarczająco boi sie ludzkiej ręki, wystarczy reprymenda słowna lub delikatne dmuchniecie w jej stronę. Efekt jest taki, jakiego się spodziewała. Tas uznała, ze aby zdobyć władze nad stadkiem musi najpierw wygrać ze mną. No i opracowała taktykę ;), będąc na spacerku, najpierw sie przymilała, co u niej jest niezwykłe, a później siedząc na moim ramieniu niespodziewanie dziabnęła mnie w ucho. Na szczęście nie czuła się zbyt pewna, więc dziabnięcie była nieprzyjemne ale nie "tragiczne". Na moja reakcję słowną (nie żryj), obraziła sie i odeszła, później już tylko łypała na mnie "złowrogo" o w pewnej chwili wykorzystując moją nieuwagę dobiegła do mojej ręki i znowu spróbowała mnie dziabnąć. Tak więc z łobuzicą mam nieustającą "zabawę".
A swoją drogą, mam takie spostrzeżenie, że im bardziej niepokorny ogonek tym większą wykazuje się inteligencją i sprytem. Ciekawe jakie są w tym względzie wrażenia innych osób, które miały pod swoja opieką ogonki z charakterkiem ;)
Niuniek bardzo szybko zaakceptował maluchy, już od niedzielnego wieczora śpi razem z nimi na hamaczku. Wcześniej jeden z maluchów zaczął przychodzić do koszyczka Niuńka i kłaść się obok niego ale wtedy Niuniuś odchodził obrażony. Teraz on sam do nich przychodzi. A malcy uznali go za dobrego wujka. Ciągle za nim biegają (no chyba że toczą bójki ze sobą), przytulają się do niego i jak czegoś się wystrasza to szukają u niego obrony. No i oczywiście łobuzują ile się tylko da, zwłaszcza wieczorami i nocą. Jeśli maluchom nie zmienią się zbytnio charakterki podczas dorastania, to szykuje mi się bardzo kochane stadko (może będą między nimi takie relacje jakie były miedzy Szarusiem, Misiem i Bonuskiem  ::) ) Sama jestem ciekawa czy domieszka dzikiej krwi spowoduje zachowania z którymi do tej pory się nie spotkałam.
Gucio ciągle zagląda do klatki Niuńka i maluchów i niezmiennie jest zdziwiony tymi dwoma małymi szarakami, którzy strasznie drą się na jego widok i wołają wujcia na pomoc, a Niuniek za punkt honoru wziął sobie przeganianie intruza.
Misiak jak na spokojnego ogona przystało nie interesuje się nowymi, no chyba że biegaliby mu pod nosem wtedy, jak go już zdążyłam poznać, mógłby sie trochę zdenerwować. Misiak ma znowu niewielkie wycieki porfiryny, dostał witaminki, i jeśli nie minie to w piątek idziemy do weta. Po jego  utajonym zapaleniu płuc muszę być szczególnie uwrażliwiona na różne zmiany.
Nadal nie mam pomysłu na imiona dla maluchów. Dlatego proszę o pomoc i podsunięcie jakiś ciekawych imion na literkę "C". Bo ja źle zrozumiałam Merch i wymyśliłam imiona na "T", to mieli byc Thor i Tilac ale okazało się, że lepiej by było aby ich imiona rozpoczynały się literą "C" i tu nie mam pomysły. Wiec jakby ktoś miał pomysł na ciekawe imiona, to proszę o podpowiedź ;)
Dodam, że mam sporo nowych zdjęć i jak tylko opanuję zasady wklejania ich do Galerii to będzie można zobaczyć moje stadko :). Na razie mam pewne problem ;)
z prawie 100 kochanych ogonków pozostał tylko 1 :(
http://stylowabizuteria.com.pl/
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

Odp: Moje stadko - nowy mieszkaniec

Post autor: merch »

A swoją drogą, mam takie spostrzeżenie, że im bardziej niepokorny ogonek tym większą wykazuje się inteligencją i sprytem
Coś w tym jest - moja ukochana szczura alpha była najinteligentniejszym szczurem jakiego znałam i co prawda dla mnie była aniołkiem ale żarła obcych.
Obrazek
*NiuniuśMysiaMałyniaMyszulAllegroKichanioSzarikSzymaGuciaKropkai7rodzRudiPankracy, BrysiaCzapkaCelaCzesiaZdzisiuCezarCzaruśEdiCzejenFeluśZeniaUbocikGryzajkaMała KapturkaOfelkaJajcusWulfikmaluszkiHieronimHefryśmałyeFekDarEstiNosioOliFaramuszkaDafiDorota
IVA
Posty: 1513
Rejestracja: śr lut 04, 2004 11:30 am
Lokalizacja: Gliwice

Odp: Moje stadko - nowy mieszkaniec

Post autor: IVA »

Piszę dzisiaj kilka słów o moim rozrośniętym trochę stadku, bo nie wiem kiedy i czy jeszcze będę mogła napisać.
Lilusia stała się już całkiem podobna do mamy, waży tyle samo co  Lilu czyli 580 g, nie można jej odchudzić. Ciągle pcha sie na kolana, domaga pieszczot, daje buzi, czego jeszcze niedawno nie robiła. To po prostu kochana czarna klucha.
Lati, mimo iż nie jest już młódką a i ciałka ma też dość sporo sprawnie wspina się na szafki, biurka. Ciągle przez kratki "wychowuje" chłopaków. Nie zapomina jednak o nas i przybiega po głaskanko, zabawnie wyginając grzbiecik do tyłu, gdy smera się ją po pleckach.
Kreseczka mimo, że nie widzi doskonale daje sobie radę. Wychodząc na mniej znany teren najpierw "wyniuchuje" dokładnie powietrze, później biegnie sprawnie omijając przeszkody. Mimo, iż jest to szczurcia, która ma "wiele spraw do załatwienia" zawsze przybiega gdy sie ją woła. Wtedy zagląda czy jest jakiś smakołyk ale nawet jak go nie ma, to pieszczoty też lubi.
Tasmanka, moja mała czarna Gryzelda. Ostatnio jest coraz lepiej. No jeszcze nie jest pieszczochą ale zrobiliśmy spore postępy. Ja mogę ją spokojnie wyjąc z klatki, jest co prawda spięta ale nie próbuje gryźć. Od kilku dni biega razem z innymi dziewczynkami. Kiedy wejdzie do jakiegoś kącika też można ją wyjąc bez problemu. Na dodatek pozwala się głaskać. No, nie żeby jej to sprawiało jakąś przyjemność ale nie ucieka przed głaskaniem, nie gryzie, tylko cierpliwie czeka aż "człowiek się zmęczy" i da jej spokój. Jak na nią, to spore postępy, wierzę iż za jakiś czas to głaskanie nie będzie dla niej przymusem. Pewnie nigdy nie będzie pieszczochem ale jest na dobrej drodze, aby być miłą szczurcią. Poza tym, ma prześliczne różowe paluszki, które przy jej czarnym futerku sięgającym łapek, wyglądają jak malutkie rękawiczki i są czarujące ;)
Gucio to to mój wacik dominant. Jednak jego dominacja nie jest skierowana na ludzi a raczej na przegonienie innych samców, no może oprócz brata. Jak już kiedyś pisałam jego ulubione zajęcie to pilnowanie aby Niuniek nie wychylał noska ze swojej klatki. Jednak i on nie ma jakiegoś wojowniczego charakteru, nawet gdy wygląda jak biała najeżona kulka mogę spokojnie go brać na ręce. W najgorszym wypadku gwałtownie się odwróci lecz natychmiast zauważa, że to ludzka ręka a nie inny szczur. Wtedy sierść opada a Gucio przytula główkę do ręki i daje się głaskać. Gdy mu się znudzi pilnowanie Niuńka przybiega do nas po głaskanko.
Misiak jest przeciwnością brata. Spokojny, zrównoważony, stara się nie zauważać innych szczurów, no chyba, że któryś wszedłby mu w drogę. Jest większy od Gucia ale mniej sprawny od niego. Można nawet powiedzieć, że to taka kochana ciapa. Od pewnego czasu robi się z niego coraz większy pieszczoch. Lubi wchodzić na kolana a kiedy jest głaskany zastyga na nich i to na długi czas. Jest po prostu przekochany.
Niuniek, nasz szczuropies. Mimo, iż wiekowo jest zbliżony do Gucia i Misiaka, to w zachowaniu pozostał młodym szczurasem, widać to zwłaszcza gdy w jego klatce pojawiły się maluchy.  Ciągle biega. podskakuje, przewraca miseczki, wszędzie go pełno. Zaczepia Dafika, ciągnie go za ogon, sierść na łapach. Biega też za nami, praktycznie niczego nie można zrobić gdy on jest na wolności, bo wszystko musi sprawdzić, wszędzie włożyć ten swój nosek. Z lęku aby go nie nadepnąć, bo potrafi wbiec pod stopę chodzimy po mieszkaniu nie odrywając stóp od podłogi. Do tego nie może się obejść bez pieszczotek, buziaczków, sam się o nie upomina, a kiedy widzi, że na kolanach głaskane są maluchy, bezczelnie się wpycha i nie pozwala ich głaskać, tak jakby był tylko on ;) Ale krzywdy im nie zrobi, bardzo ich polubił.
Pozostali jeszcze moi malli chłopcy, półdzikuski, dla których nadal nie znalazłam imion na "C"  :-\ , więc mówię do nich "Maluszki". Są z nami już półtorej. To żywe sreberka, jak to bywa z maluchami. Skaczą, rozrabiają i biegają za swoim "wujciem" czyli Niuńkiem. Szybko się męczą ale szybko tez odzyskują siły. Jeden łatwo nawiązuje kontakt, jest ciekawy człowieka. Drugi jak na razie nie bardzo przepada za ludźmi i jeśli może to unika nas. Dotyczy to jednak sytuacji, gdy to my staramy się wziąć go na ręce. Jeśli nie ma inicjatywy ze strony człowieka, to po pewnym czasie sam podchodzi i zaczyna sprawdzać czy można po nas bezpiecznie się wspinać. Pomimo tej "płochliwości" jest dużo bardziej ciekawski od swojego, bardziej kontaktowego brata, gdy jest czymś zaciekawiony, to szybciej przełamuje lęk i sprawdza co go interesuje. Jest tez od brata bardziej zaczepliwy i gdy Gucio wchodzi na ich klatkę, to on pomaga Niuńkowi w przeganianiu intruza, podczas, gdy jego brat leży na hamaczku i udaje, że nie widzi tego wielkiego białego szczurasa.
Na koniec chciałabym prosić o kilka ciepłych myśli, tym razem jednak nie chodzi o moje ogoniaste stadko a o mnie samą. Jutro jadę w podróż mojego życia, a może po życie, sama nie wiem. Bardzo się boję tej drogi. Wrócę za kilka dni, albo w ogóle.
Mówię więc dowidzenia, bo chociaż ostatnio trochę rzadziej, to jednak forum stało się cząstką mojego życia :)
z prawie 100 kochanych ogonków pozostał tylko 1 :(
http://stylowabizuteria.com.pl/
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

Odp: Moje stadko - nowy mieszkaniec

Post autor: merch »

Iva , przesyłam dużo ciepłych myśli. Ma być dobrze.
Obrazek
*NiuniuśMysiaMałyniaMyszulAllegroKichanioSzarikSzymaGuciaKropkai7rodzRudiPankracy, BrysiaCzapkaCelaCzesiaZdzisiuCezarCzaruśEdiCzejenFeluśZeniaUbocikGryzajkaMała KapturkaOfelkaJajcusWulfikmaluszkiHieronimHefryśmałyeFekDarEstiNosioOliFaramuszkaDafiDorota
Awatar użytkownika
limba
Posty: 6307
Rejestracja: pn gru 06, 2004 10:42 pm
Lokalizacja: Warszawa

Odp: Moje stadko - nowy mieszkaniec

Post autor: limba »

Iva prosze Cie nawet niech Ci przez mysl takie glupie mysli nie przechodza... noooo

  Bedzie wszystko w najlepszym porzadku...
Odwzwij sie jak najpredzej....
Aniołki: ['] Garek, Jeff(ka), Chrupek, Teodor, Kapunio, Freska, Żelka, Mufka, Bee-Bee, Kluska, Fryt, Keksik, Frocia, Imbirek, Pchełka, Klapuś [']
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”