O jasssny... zgłupiałam.... tamta historia o zagryzieniu wydawała mi się niezbyt prawdopodobna głównie ze względu na młody wiek Charliego. To przecież ciągle jeszcze dziecko a wtedy był całkiem malutki. Nie wiem, czy ktokolwiek na forum spotkał się z czymś takim.
Znowu szczury mnie czegoś nauczyły: wszelkie uogólnienia biorą w łeb wobec nieprzewidywalności żywej istoty.
Prawdę mówiąc, muszę to sobie uporządkować w głowie, ale teraz, już, mogę tylko napisać, że strasznie Ci współczuję...miałam nadzieję, że Los, choć na jakiś czas oszczędzi Ci mocnych wrażeń.
Co masz zrobić?
Przede wszystkim, daj zgodę rzeczywistości, żeby była jaka jest.
Reakcja Koleżanki- całkiem zrozumiała, ale jeśli naprawdę kocha zwierzęta- zrozumie... teraz cierpi zbyt mocno. Jeśli nie zrozumie- to z Nią, coś nie tak. W pełni zgadzam się w tej materii z
denewą- dziewczyna musi mieć czas ochłonąć z szoku. W tym zdarzeniu, nie było Twojej lekkomyślności, czy lekceważenia sytuacji. Zrobiłaś to w najlepszej wierze i zgodnie ze swoją wiedzą.
Charlie... gdyby był dużym stworzeniem, pewnie przemyślałabym uśpienie, bo wiem, że instynkt zabijania np. u psów, jest niemal nie do przewalczenia. I choć „zabójca” jest niewinny, to przecież trzeba chronić potencjalne ofiary.
Ale Charlie, jest małym szczurkiem...zupełnie poprawnie układającym sobie relacje z człowiekiem. Nie wygląda, żeby cierpiał na chorobliwą agresję do „wszystkiego co się rusza”. Niewątpliwie, taki „instynkt zabójcy” to poważne obciążenie, ale dla mnie nie byłby wystarczającym powodem, by uśpić zwierzątko. Jeśli chodzi o tezę, że lepsza śmierć, niż życie bez innych szczurów, to cóż, ja się z nią nie zgadzam.
Czy go kastrować? Myślę, jak
Cyklo; że to coś innego, niż hormony, bo wszak one jeszcze nie szaleją... że może nagle mu „odbić” i zacznie atakować ludzi? Ano, może, ale tyko może i właściwie, każdy może (ja też

).
Biedne okruszki, żal i Tupusia i tego głupolka-sprawcy; bidok nie wie co zaskórzył.
Jeśli chciałabyś jednak próbować, to ja bym jeszcze może zaryzykowała spotkanie z dużym, konkretnym samcem alfa (Tupuś był dużym szczurkiem?), dla którego mały nie byłby groźny, ale to raczej w celach lepszego poznania psychiki Charliego.
Nie sądzę, że twój zapach na Tupusiu, miał tu coś do rzeczy- to moim zdaniem nie logiczne. Wygłaskaj proszę od ciotki odmiennej brzusio małego drania.
.....
nie wiem czasem, czy mój Cholerek- Kwark Drugi- nie miał podobnej „przypadłości”- do dziś się zastanawiam, czy gdybym jeszcze sekundę „wytrzymała” jak mi radzono- Jędrulka nie zapłacił by życiem. Cholerek był cudownym szczurem, ale tolerował tylko ludzi, kochał tylko mnie, a i to, zaliczyłam dziaba za karę, że pachniałam Jędrulką... matko! Jak ja tęsknię za nimi ...