Dziś była koszmarna noc.
Koło 23 Fabiowi coś odbiło i strasznie Nero ganiał, nie pozwalał mu jeść, ani pić, Nero się chował w polarkowym domku, a Fabio na niego czyhał. Jak tylko Nero wyszedł, to Fabio na niego z zębami i się kotłowali. Otworzyłam drzwiczki, to Nero wyskoczył od razu na mnie, wtulił się taki przerażony.
To go zabrałam na kolana, żeby trochę odsapnął, podrapałam go, on mnie poiskał, poleżał... A w tym czasie Fabio zaczął terroryzować Dantego! Nie wiem, co mu odbiło w tym łbie.
Wsadziłam Nero z powrotem i pomyślałam, że wyjmę Fabia, trochę go potrzymam, może się uspokoi... Wkładam rękę... A ten na mnie z zębami. Uwalił mnie mega mocno w palec wskazujący w kostkę. Krew się ze mnie lała jak z jakiegoś świniaka.
I mega bolało. Założyłam rękawice narciarskie (
) i go wyjęłam. Pisk, darcie pyska, gryzie mnie po rękawicy (a takie fajne mam, utwardzane pseudo skórą, mocno podszyte
), wrzuciłam go do Nessiego. Pomyślałam - może się dogadają, w końcu zawsze byli mega przyjaciółmi - ale gdzie tam! Nessie od razu fuka i się stroszy, a Fabio staje na głowie. On to robi mega dziwnie, staje na głowie, tyłek w górze i tak tym pyskiem posuwa po ziemi, tyłkiem odwracając się do wroga, przy tym się stroszy. Nie wiem czemu, ale przypomina mi wtedy AT-AT'a (
http://en.wikipedia.org/wiki/File:Battlehothesb.JPG) z Gwiezdnych Wojen.
Taki sztywny, dziwnie się rusza. Nie umiem tego opisać. W każdym razie szybko zrozumiałam, że nic z tego nie będzie.
Więc przeniosłam Jima do transportera tego dużego, a Fabia do jego klatki (Dzikus by zjadł transporter). I tak spędzili noc... Rano niewiele się zmieniło. Jimiego dałam na parter do dużej klatki, gdzie są Nero, Zero i Dante. Niby Rzepka powiedziała, żebym go trzymała osobno, ale trzeciej chorobówki to ja nie mam, a chłopaki raczej go olewają, traktują jak powietrze. Ot, taki stary szczurek, który nie jest zagrożeniem. No i Nero, Zero i Dante są ogólnie mili.
Nie wiem, co robić.
Jak mama zobaczyła dziś koło 18 moją łapę, to dostałam niezłą burę i pogadankę "JAK NIE ODDASZ TYCH DWÓCH DZIKUSÓW, (mama zrównuje Nessiego do Fabia) TO SAMA SIĘ ICH POZBĘDĘ". Wiem, że mi tego nie zrobi, ale rozumiem ją... Nie wiem już naprawdę, co robić.
Nie wiem, czy nie byłoby lepiej, gdyby Nessie miał samicze stadko, w którym nie czułby tego jakiegoś zagrożenia... Nie wiem. Co do Fabia, to on jest nieobliczalny po prostu.
Z nim to już w ogóle nie wiem, co robić.
No, a co do mojej ręki, to mimo że ugryziona zostałam tylko w kostkę na palcu, to spuchnięty mam cały palec, że jest dwa razy grubszy, niż powinien, oraz cały wierzch dłoni. Cała ta opuchlizna mega boli. Palca w ogóle nie mogę zgiąć, ani wyprostować. Jakaś porażka totalna.
Dzisiaj już normalnie podnosiłam Fabia i w ogóle, ale nie wyobrażam sobie, żeby go do chłopaków dać z powrotem. I teraz nie tylko Nessie, ale i Fabio siedzą w karcerze.
Co mam robić?