Strona 28 z 83

Re: Enciakowy zwierzyniec

: wt kwie 24, 2012 8:44 am
autor: valhalla
Hehe... uśmiechnęłam się czytając o przystojniaku Speedym... miałam podobne myśli wczoraj, gdy wzięłam na ręce swojego Człapa... trafia się czasem taki w stadzie - przystojny, dobrze zbudowany, z tym błyskiem w oczkach ;)

A już zupełnie się uśmiałam z tego, co napisałaś o Limfocycie :D On od dziecka tak robił w klatce :D A najlepiej, jak jedną ręką przewracałam i miętosiłam kilku (jak byli jeszcze wielkości myszek). Potem zawsze jakieś bójki były z tego powodu ;)

Re: Enciakowy zwierzyniec

: pt maja 11, 2012 10:33 pm
autor: Eve
A co tu za zaległości ? Entreen no .. Co tam u chłopców ? Pisać pisać !!
Wielkie buziaki :-*

Re: Enciakowy zwierzyniec

: wt maja 15, 2012 9:01 pm
autor: ol.
miejmy nadzieję, że ta cisza oznacza dobre wieści, tylko dlaczego ich w takim razie nie zwerbalizować lub/i zobrazować ;)

http://imageshack.us/photo/my-images/571/10mls.jpg/ akcja, akcja !
lubimy takie akcje, zwłaszcza jeśli jest podpis, że wszystko odbywa się w dobrej komitywie, ...zresztą jak inaczej jeśli jednym z uczestników jest Mikrob, nadworny śmieszek :)

http://imageshack.us/photo/my-images/835/9mls.jpg/ ;D
(czy tylko ja mam niezwykle ucieszne skojarzenia ? )
http://imageshack.us/photo/my-images/6/16trojkacik.jpg/ i interes się kręci :D

pozdrowienia i głaski dla chłopaków !

Re: Enciakowy zwierzyniec

: czw maja 17, 2012 9:45 pm
autor: Entreen
Ech no, cisza, ciszą, u nas dobrze, poza tym, że... Zostaliśmy chwilowo rozdzieleni ::)
Chłopaki zostały w niedzielę w Raciborzu już, żeby nie wozić ich wte i we wte. I już, kurka, żałuję, okropnie tęskno za nimi, pusta, niezłożona klatka stoi jak taki wyrzut sumienia... ::)
W domu zostały też zdjęcia, a mam trochę. Dopiero po 30 maja (egzamin, po którym wracam do domu) będę miała kilka dni przerwy (od razu będę wprawdzie wkuwać do kolejnego egzaminu, ale na tyle dużo czasu mam, że na pewno znajdzie się chwilka na wrzucenie ;) )...

Tak ogółem to chłopaki się ogromnie uspokoili. Jasne, zdarza się, że Speedy panikuje, a Wąglik dostaje wtedy szału, ale zwłaszcza ten drugi się mega uspokoił. Zwiewa? Pogonię go, ale trudno, bardziej pro forma... ::)
Źle też działa na niego mój pokój akademikowy. Widzę dużą różnicę, jest bardziej nerwowy w nim, niż u mnie, w Raciborzu. Nie wiem, o co chodzi? Może zapachy, które tutaj musiały być nieźle zmiksowane dla niego...
W domu sobie skika spokojnie, jak zaczyna się nudzić to podgryza meble (nowiutkie... świeżutkie...), więc wędruje karnie do klatki. Jak mu się "odnudzi", wychodzi znów i znowu może pobiegać pół godziny, zanim zabierze się za ostrzenie ząbków... Jest jedyną niszczarką u mnie :P
Speedy jest kochany i nawet mój M. próbuje się do niego przekonać (nadal nie lubi szczurów - ale jak zamieszkamy razem, na pewno je pokocha, tylko się nie przyzna <3 już widzę postępy, ale niechże tylko spróbuję coś powiedzieć...!). A Speedy jakby wyczuł, położył mu się w zagłębieniu łokcia i rozglądał... :D Speedy preferuje spanie pod kołderką i kicanie za mną, jeśli się przemieszczam. Bardzo dodaję mu pewności siebie, nie wspominając o "jak trwoga to do Boga" i jego teleporcie na moje kolana, jeśli zbliża się Wąglik...
Ożywił się też, mniej śpi, częściej wychodzi, chociaż nadal pozostaje największym śpiochem (i to on śpi takim kamiennym snem, że jak jechałam pociągiem z nim, to go budziłam, bo duszno było, a mi się robiło zimno, jak on bebzolem do góry, nie reagujący na bodźce... nawet jak go podniosłam, to się przelewał, dopiero jak mi wypadł z dłoni to rozejrzał się z wyrzutem "czemu budzisz...?")
Mikrob to Mikrob. Widzę u niego tendencję do infekcji oczu, ostatnią zaleczyliśmy, a teraz znowu miał takie różowawe obwódki. Niby nic, ale widzę, że ta skóra jakaś podrażniona czasem. No ale nie mam co szarżować, jak nie trzeba... Poza tym to nadal ten sam szczurek - główka dzieciaczka, ośli upór, pamięć złotej rybki ::). Upatrzył sobie parapet. (Wąglik i Limfocyt bez problemu wchodzą po rurze, Speedy nie odczuwa potrzeby, czasem wejdzie na kaloryfer) I kmini. Bo zasłona. I firanka długa. I kurczę co z tym? Reszta dawno już odkryła, że najlepiej przejść po rurze, za zasłoną, tuż obok rogu, bo łóżko tak biegnie, że nie ma problemu. A Mikrob? Nie, skądże. Mikrob łapie zasłonkę, przyciąga ją do siebie, wciąga z uporem na łóżko, włazi na nią, ale co dalej... A ja drżę, kiedy zrobi w niej dziurę, a w ramach wendetty moja mama zrobi dziurę w Mikrobie... ::)
Zresztą, cieszy mnie jego brak pomyślunku w tej kwestii, bo kwiatkom nie wróżyłabym długiego życia, jeśli by na to wpadł... Mikrob - zawzięty Koneser Kwiatków i Ziemi.
Limfocyt rośnie wciąż. Jest dużym, nieco nieśmiałym podrostkiem. Na - wedle niego - bardziej nieprzewidziany ruch - wieje, ale zaraz wystawia kinol i jeśli go zawołam, w podskokach kica. Daje się miętosić i całować, ale sam z siebie przyjdzie na człowieka tylko po to, by po nim połazić. Trzeba przyznać, robi to z lubością i długo, ale miziać... to tylko przelotem. Po kilku scysjach z Wąglikiem boi się go panicznie i jak tylko czarnuszek się zbliży podczas wybiegu, wieje jak najdalej. Jest też miłośnikiem parapetu i spędza tam 50% wybiegu. Włazi bez problemu, jako jedyny też opanował złażenie (Wąglik próbuje przez firankę, co mu udaremniam, bo ją poszatkuje, a Speedy złazi na "jebudup"). Myje się tam, skacze po kwiatkach, czasem je nadgryzie, czasem przemodeluje ziemię - na szczęście nieznacznie, więc mu pobłażam. Jest też zdecydowanie, zaraz po śpiącym Speedym - najgrzeczniejszy, więc często go faworyzuję i jeśli nie mam czasu na pilnowanie chłopaków, jako jedyny ma wybieg. No, ale on też najczęściej o niego się upomina. Zrudział! Nie wspominam już o tym, że od łopatek haszczeje. Coś oszukany ten kaptur, valhalla :D!

Ta, sprowokowaliście mnie, to epopeja powstała. Ale cóż, o nich to ja mogę długo... ::) Ciekawam tylko, kto przez to przebrnie :D

Re: Enciakowy zwierzyniec

: pt maja 18, 2012 8:59 am
autor: valhalla
Oszukany kaptur? Po 30 dniach od przyjęcia szczura reklamacji nie uwzględnia się... ;D
Mlekołak też trochę siwieje na czarnym. Ale nie rudzieje. I też jest grzeczny :D Widzisz, jak dobrze są wychowani?


Mam nadzieję, że mama nie zrobi dziury w Mikrobie jednak :D

Fajnie, że w stadzie taki spokój :)

Re: Enciakowy zwierzyniec

: pt maja 18, 2012 7:19 pm
autor: Eve
Jak to się mówi : Towar macany należy do macanta ! ;D
No ale nawet lekko podrażniłaś moje zapotrzebowanie na wieści, elaborat ? skądże znowu ! Więcej, więcej aż sobie jak należy, w dobrym tonie zrobiłam herbatkę do czytania i co ? pół zostało .. czyli należy mi się jeszcze na drugie pół ;)

Re: Enciakowy zwierzyniec

: sob maja 19, 2012 9:37 am
autor: ol.
to u Ciebie jeszcze kwiaty na parapecie się ostały ! (z żałością wspominam czasy świetności flory w moim pokoju...)
ech, wstępu do raju Mikrobowi bronisz :P musisz mu jakiegoś kwiatka na wyłączność podarować albo pudełko z ziemią :)
bo jak już się zafiksuje na studiowaniu struktury firanki to na pewno wkrótce przejdzie do testowania jej wytrzymałości 8)

dobre wieści - takimi nas zasypuj ! :)

Re: Enciakowy zwierzyniec

: czw maja 24, 2012 11:38 am
autor: Entreen
Porąbało mnie O.O

Właśnie w zagłębieniu ręki śpi mi 4 tygodniowy szczurek...

Re: Enciakowy zwierzyniec

: czw maja 24, 2012 12:11 pm
autor: tahtimittari
;D
Nie mogło być inaczej.

Re: Enciakowy zwierzyniec

: czw maja 24, 2012 2:16 pm
autor: Entreen
Obrazek

Re: Enciakowy zwierzyniec

: czw maja 24, 2012 2:22 pm
autor: Eve
O kurczę przecież to się całe zmieści do pudełka po zapałkach ;D
Piękny ! Cukiereczek !

Re: Enciakowy zwierzyniec

: pt maja 25, 2012 9:15 am
autor: valhalla
Jakie słodkie maleństwo :) Ma już imię?

Limfocyt będzie miał kumpla bardziej zbliżonego wiekowo :)

Re: Enciakowy zwierzyniec

: pt maja 25, 2012 11:42 am
autor: Entreen
Jeszcze brak imienia. Zastanawiam się ::)

Miałam wstrzymać się ze szczurami.
Wiek Limfocyta to mój jedyny racjonalny powód. No bo Limfocyt zostałby sam, jako młodszy o rok od reszty, w razie gdybym jednak musiała stado wygasić z braku czasu i możliwości (chociaż szczerze wątpię :P co jak co, ale... bez zwierzaków? bez szczurów? nie...) . I pewnie musiałabym wtedy szukać mu kumpla, żeby nie był sam, na ten okres, który mu zostanie. A tak to będą we dwóch :)
Tylko czy moich rodziców to przekona... ::)

a ten mniej racjonalny, to ten, że on pierwsze co zrobił, to zasnął mi na dłoni kopytami w górze rozzgrzytał się zębami, jest moim wymarzonym blutkiem z caaaaałym szarym ogonkiem poza pikselkiem na samiutkim końcu i śpiiii kopytami w górze na ręce...!
No i miał pójść do zoologa. Jak mogłam go zostawić? ;D

Re: Enciakowy zwierzyniec

: pt maja 25, 2012 11:58 am
autor: Eve
Chce foty ! z kopytami !
E. bardzo racjonalnie to wszystko sobie poukładałaś ...
:-*

Re: Enciakowy zwierzyniec

: pt maja 25, 2012 4:50 pm
autor: Entreen
Na życzenie, tym razem laptopową kamerką ::)

Obrazek