Strona 28 z 44
Re: czy jestes...
: pt wrz 25, 2009 10:09 pm
autor: WielebnyPatyk
W takim razie prawdopodobnie nie miałaś odpowiednio skomponowanej diety. Nie dbałaś, o to, aby nie zabrakło w niej żadnych niezbędnych dla organizmu składników i stąd takie skutki.
Otóż miałam skomponowaną dietę. Czytałam bardzo dużo o tym i w miarę moich funduszy oraz zasobów sklepowych bądź ogródkowych starałam się jeść jak najbardziej pożywnie i zdrowo, lecz, niestety, mam słaby organizm, jestem podatna na choroby, często popadam w anemię.
To Twój wybór, nie wiem, chwalisz się tym? w pewnych okolicznościach dostęp do świerzych warzyw i owoców może być ograniczony. Mimo tego sądzę, że były w okolicy sklepy spożywcze, poza tym zawsze można wziąć jedzenie se sobą...
Nie ma czym się chwalić. Użyłam tego argumentu (bo akurat tylko to przyszło mi do głowy) jako udowodnienie, iż człowiek w stanie wycieńczenia jest w stanie zrobić wszystko, aby zaspokoić naturalne potrzeby. Miałam jedzenie ze sobą, ale ze względu na mój wieczny niedosyt - zjadłam wraz z przyjaciółką wszystko pierwszego dnia. A co do sklepów to nie miałam z czym iść, bo nas okradli (mój luby wyszedł na chwilę się "odlać", a miał pilnować namiotu)
To tylko Twoja interpretacja. Moim zdaniem nie zostały stworzone jako jedzenie

a wyewoluowały podczas długiego i nieustającego cyklu rozwoju życia na Ziemi. Mają swoje miejsce w danym ekosystemie. Jeden gatunek nie został "stworzony" po to tylko, aby inny gatunek mógł go jeść... to raczej płytkie myślenie.
Człowiek, jako istota myśląca, wyselekcjonowała niektóre gatunki zwierząt stanowiące do dnia dzisiejszego ważny element diety. Rozumiem Twoje oburzenie, ale gdyby wziąć pod uwagę to, iż sami jesteśmy z tej samej gliny? Też mamy skórę, kości, narządy wew.. Dlaczego nikt nie oburza się widząc kota jedzącego wcześniej upolowaną mysz? Koty działają instynktownie - ludzie w niektórych sytuacjach również. I nie chodzi tu o logikę.
To tylko pokazuje ignorancję Twoich znajomych. Też nie ma się czym chwalić... i takie podejście nie jest reprezentatywne dla wegetarian.
Nie chwalę się. Chciałam ukazać w najprostszy sposób jak zwykły człowiek uważający się za wielkodusznego, nie jedzący mięsa z pobudek moralnych i etycznych może "zglebić" się przed
samym sobą. Ogólnie chodziło mi o pozerstwo, głupotę wszech czasów.
Myślcie co chcecie, ale to jest moje zdanie na ten temat, więcej się nie udzielę tutaj

Nie chciałam nikogo urazić.
Dziękuję za uwagę, Dobranoc
p.s: jeżeli coś "pogrzmociłam" (a czasami mi się zdarza, że ktoś mnie źle zrozumie) to wracam, aby rozwinąć wątek

Re: czy jestes...
: sob wrz 26, 2009 10:08 am
autor: Nakasha
W sytuacjach ekstremalnych najważniejsze jest zaspokojenie naszych najbardziej podstawowych potrzeb (potrzeba jedzenia, ciepła, wypoczynku), ale na szczęście większość z ludzi w naszym rejonie klimatyczno-państwowym ich nie doświadcza.

[ciężko jest nie jeść mięsa w puszczy amazońskiej, czy puszczach Ameryki Południowej, gdzie praktycznie nie ma upraw, a głód jest codziennością]
Kot upoluje słabą, chorą, starą lub młodą mysz, kiedy jest głodny [pomijam koty domowe, które robią to dla zabawy i są karmione przez ludzi]. A człowiek hoduje zwierzęta na karmę, często w tragicznych warunkach, często się nad nimi znęca (słyszeliście o obcinaniu świnkom ogonów i uszu na żywca i wyrywaniu zębów na żywca, aby siebie nawzajem nie gryzły ze stresu w za małych boksach?....) i nie zabija ich humanitarnie. I nie robi tego z głodu, a dla zaspokojenia swoich walorów smakowych.
I swoim zachowaniem nie przyczynia się do utrzymania równowagi w ekosystemie...
Człowiek niestety myśli za mało... lub raczej za mało o innych mieszkańcach Ziemi, a za dużo o sobie :/
To oczywiście generalizacja, pewnie są wyjątki...
Re: czy jestes...
: sob wrz 26, 2009 11:23 am
autor: WielebnyPatyk
Nakasha napisał(a):
Kot upoluje słabą, chorą, starą lub młodą mysz, kiedy jest głodny [pomijam koty domowe, które robią to dla zabawy i są karmione przez ludzi]. A człowiek hoduje zwierzęta na karmę, często w tragicznych warunkach, często się nad nimi znęca (słyszeliście o obcinaniu świnkom ogonów i uszu na żywca i wyrywaniu zębów na żywca, aby siebie nawzajem nie gryzły ze stresu w za małych boksach?....) i nie zabija ich humanitarnie. I nie robi tego z głodu, a dla zaspokojenia swoich walorów smakowych.
Słyszałam o takich sytuacjach. To jest wstrętne. Nie rozumiem idiotów, którzy znęcają się nad zwierzętami
Mieszkam na wsi i powiem szczerze, że miałam świnie, ale jak już nie było "co do gara włożyć" to należało poświęcić jedną. Tyle, że mój ojciec to robił. Najpierw modlił się, potem przepraszał, a na końcu zabijał szybko i sprawnie, żeby zwierze się nie męczyło.
Miał szacunek.
Re: czy jestes...
: sob wrz 26, 2009 9:31 pm
autor: Mucha321
Ja nie jem mięsa (i ryb również) od prawie 4 lat tj. od 13.02.06 r. Jest mi z tym dobrze, czuję się świetnie i nie mam zamiaru wracać do schabowych.
Na początku było ciężko, bo często źle się czułam, słabłam itp. ale stopniowo organizm się przyzwyczaił.

Pochłaniałam ogromne ilości mleka sojowego, serków i innych produktów tego typu, dużo schudłam. Mam anemię, zawsze miałam ale.. dałam (i dam) radę.
Dlaczego? Z miłości.
Re: czy jestes...
: ndz wrz 27, 2009 10:46 pm
autor: susurrement
WielebnyPatyk pisze:A poza tym zwierzęta typu kury, świnie, krowy zostały stworzone jako jedzenie, czy może wolelibyście jeść chomiki, koty albo psy? Wegetarianizm (i wszelkie jego odmiany), jak dla mnie, jest chorobą cywilizacyjną i wybrykiem jej populacji.
wcześniej nic do Ciebie nie miałam, teraz już mam.
jak dla mnie to chore myśleć w ten sposób.
to mniej więcej tak jakbyś powiedziała np że czarni ludzie zostali stworzeni po to, żeby być niewolnikami.
a kobiety żeby usługiwać mężczyznom.
zawsze bardzo szanowałam i popierałam wegetarian.
że jestem chorowita i mam kilka przewlekłych schorzeń, bałam się do nich dołączyć.
ale zmobilizowałam się i już od dwóch tygodni nie jem mięsa

mam ułożoną przez dietetyka dietę zastępczą i na razie jest jak najbardziej ok. mam nadzieję, ze tak już zostanie.
i wybaczcie, ale ciężko mi uwierzyć, że ktoś ma dobrze zbilansowaną dietę wege i źle się czuje. chyba, że to kwestia problemów z układem pokarmowym.
wydaje mi się, że sporo tego co ludzie mówią, to zwykłe wymówki.
sama tak działałam.
a teraz jestem z siebie dumna

Re: czy jestes...
: wt wrz 29, 2009 6:16 pm
autor: alken
jem mięso, choć nie za wiele bo nie przepadam, ale nie uważam żeby jedne zwierzęta zostały stworzone jako pupil człowieka a inne specjalnie do jedzenia

zwierzęta zostały stworzone dla samych siebie a nie dla ludzi, kurde.
zjeść można wszystko jak ma się taką wolę, jeśli chodzi o ścisłość. zjedzenie kota niczym się nie różni od zjedzenia kurczaka. uzależnione jest to tylko i wyłącznie od kultury w jakiej żyjemy, jakie zwierzęta jemy.
a wegetarianizm to żadna choroba cywilizacyjna tylko wybór. bo która niby cywilizacja "wytworzyła" wegetarian? wegetarianie byli zawsze. z tym że kiedyś ludzie nie żarli takich nienormalnych ilości mięsa i nie produkowali na masową skalę.
ja podziwiam ludzi którzy nie przyczyniają się do tego. sama jakoś nie mogę przejść na wege dietę bo słabo toleruję soję i inne strączkowe więc ciężko by mi było zastąpić białko, bez którego źle się czuję.
Re: czy jestes...
: ndz paź 04, 2009 6:08 pm
autor: Landrynka
a ja uważam, że zwierzęta nie zostały stworzone tylko wyewoluowały. I zjeść je czasem można. Inna sprawa, że warunki hodowli są tragiczne.
chorzy są ci, którzy zwąc się 'wegetarianami' płaczą nad cudzym kotletem.
Re: czy jestes...
: pn paź 05, 2009 7:38 pm
autor: Asmena
Landrynka pisze:chorzy są ci, którzy zwąc się 'wegetarianami' płaczą nad cudzym kotletem.
Dlaczego? Napisz to inaczej, bo nie zrozumiałam sensu Twojej wypowiedzi.
Re: czy jestes...
: sob paź 17, 2009 3:18 pm
autor: Landrynka
jest sobie, powiedzmy kasia.
idę z kasią coś zjeść.
załóżmy, iż jem mięso
kasia to widzi i ryczy nad mym talerzem, bo to przecież biedne zwierzątko i jak ja tak mogę. i w ogóle to jestem bez serca.
w wersji z kasią hipokrytką, ma ona glany.
Re: czy jestes...
: pn paź 19, 2009 11:51 am
autor: yss
świnie czy krowy nie zostały stworzone do zjadania.
są na tej ziemi pełnoprawnymi jej mieszkańcami. tak samo jak my.
co z tym zrobimy, to już nasza sprawa.
lan: też nie trawię takich

sama nie jem, ale mężowi doprawię i usmażę, jego żołądek jest jego sprawą. zresztą on je mięso rzadko. zazwyczaj wtedy jak ktoś mu dostarczy w prezencie

nawet się przestawił z pizzy z salami itp na pizze bezmięsne, bo uznał że mu bardziej smakują.
Re: czy jestes...
: pt lis 27, 2009 4:02 pm
autor: czarnaeve
hm... ja wegetarianinka nie jestem i nie zamierzam

Osobiscie moze jakos za miesem nie szaleje ale nie wyobrazam sobie jakos calkowitej rezygnacji z niego.. jest to jednak dosc istotna czesc diety

Generalnie jedzenie miesa uwazam za 'normalne' i osobiscie nie widze w tym nic strasznego.. patrze na sprawe troche bardziej nie wiem, rzeczowo.. obiektywniej, bo przeciez nawet i u zwierzat istnieje tzw. lancuch pokarmowy... ale nie bede sie tu rozpisywac, szanuje decyzje/poglady innych.

Re: czy jestes...
: pt lis 27, 2009 4:44 pm
autor: Nakasha
Zwierzęta drapieżne same polują i same zabijają swój obiad. Zazwyczaj chore, najsłabsze, najmłodsze lub najstarsze zwierzęta, więc od razu przyczyniają się do "polepszenia" populacji zwierząt, które zjadają.
Ludzie nie polują na swoje jedzenie, w większości wypadków kupują je w supermarkecie. Kupują gotowe wędlinki pochodzące z wielkich hurtowni, w których bardzo często te wędlinki przed śmiercią bardzo cierpią.
Nie powinno się porównywać jedzenia mięsa przez ludzi do jedzenia mięsa przez zwierzęta.

Re: czy jestes...
: pt gru 04, 2009 3:06 pm
autor: kao
Jestem wegetarianką i bardzo to u siebie, i innych, cenię. W grudniu już niedługo styknie mi 8 roczek. Naprawdę, duuuuuży wybór jedzenia, nie jest trudne znalezienie niemięsnych pyszności. I bez przesady z cenami. Może niektóre produkty są nieco droższe, ale na większość każdy z nas może sobie pozwolić. A że się lubi mięso i nie ma w sobie empatii do niektórych zwierząt, to główna przyczyna małej liczby wegetarian/wegan. Swoją drogą taka wybiórcza empatia, kochanie/lubienie jednych zwierząt, a innych zjadanie... kłóci mi się to ze sobą. Tak tak 'ale ryby jem'... to nie jest wegetarianizm!
Nie chcę, żeby przeze mnie, dla mnie, ginęły zwierzęta.
A teraz zaczyna się ten okropny okres mordu karpi:/
Re: czy jestes...
: wt gru 08, 2009 1:34 am
autor: kao
To jeszcze coś ode mnie. Wczoraj zjadłam z koleżanką pożegnalną czekoladę. Wyewoluowałam na wegankę.
Re: czy jestes...
: wt gru 08, 2009 5:40 pm
autor: Maszka
kao pisze:Wyewoluowałam na wegankę.
Też chciałam przejść na weganizm, ale jak się ma 15 lat i rodziców nad sobą, to znacznie utrudnia sprawę, zwłaszcza u mnie

Oni z trudem akceptują wegetarianizm... chociaż nie, to akceptacja może nie jest tylko raczej przyjęcie do wiadomości. Cały czas, od 2 lat, mają nadzieję, że "zmądrzeje" i się "nawrócę", ale ja nie mam zamiaru

Też uważają że ryba to nie "mięso"

Wiedzą że czuje, żyje, ale i tak nie rozumieją istoty wege... Więc stwierdziłam że z weganizmem poczekam do osiągnięcia pełnoletności, bo (jak sami stwierdzili) nie będą się już wtryniać w to co jem. Byle do osiemnastki!
