Kluska już z dziewczynami

Koło 15:00 wrzuciliśmy towarzystwo do wanny, bo już wolę być ostrożna, ale nie było żadnego łączenia

Wygląda na to, że dziewczyny nie zapomniały Kluski, ani Kluska nie zapomniała ich

Kluszon wszystkich wyiskała na powitanie, a one, szczególnie Liw I Tuli (wciąż zwane przez nas "maluchami") ochoczo podstawiały łebki

Jedynie Czarna wylądowała parę razy na plecach i oganiała się tylną łapką - tu się coś zmieniło

Nie było to nic, co normalnie można by nazwać przepychanką, ale Czarnuszka wyraźnie powiedziała Klusce: "Ej, fajno, że jesteś, ale wiesz, trochę się zmieniło, nie jestem już stadową ciapą - no co, nie było Cię, musiałam se radzić z tymi wariatkami za Ciebie!"

W międzyczasie Kluchę iskała, a Klucha właziła też pod nią...
Kiedy zaczęły wyskakiwać z wanny (i tak długo usiedziały), przepakowaliśmy je do umytego transporterka. Na wszelki wypadek wypachniłam go lekko moim masłem do ciała, z braku aromatu do ciasta

W międzyczasie wymyłam dużą klatkę i kiedy wyschła, wrzuciłam panny razem z ręcznikiem, miską i kuwetką, no i siedzą
Pączek tylko się od Kluski lekko opędza (głupia, nikt jej tak nie kocha, jak Kluszon, nie licząc dwunożnej części stada

) i leży w kącie klatki. A Kluska z babami wlazła pod ręcznik i poszły spać.
Oczywiście przewiduję jakieś problemy - z Pączkiem bankowo (choć wcześniej już nie fikała chyba do Kluski, odkąd Klucha wysłała ją na szycie), no i jednak trochę się miało prawo pozmieniać przez ponad 6 tygodni. Ale na razie cieszą się sobą i witają
Trochę się bałam dużej Klatki, bo dziewczyny wspinają się pod sufit w pustej... chyba niepotrzebnie, patrzcie na moją dzielną łysolinę
http://olifant14.wrzuta.pl/film/3jPdDNI ... a_kratkach
Proszę jednak nadal o kciuki - u nas nie ma co za wcześnie się cieszyć
