No więc stało się, nowy szczurek jest już u nas, a ja mam niezłego stresa

.
Więc okazało się, że nowa klatka w której miałam łączyć szcurki ma za duże przerwy między prętami i nowy maluch bez problemu z niej pryśnie jeśli będzie miał chęć, ten fakt zadecydował więc za nas, że łączenie w nowej klatce odbyć się nie może. Wczoraj jak wróciliśmy do domu Bobek był wyraźnie senny najadł się, umył i poszedł spać, nie w główie mu były nowe znajomości, więc nawet go nie zmuszaliśmy, bo zmuszanie Bobka do czegokolwiek kończyło się zawsze efektem odwrotnym do zamierzonego. Więc pierwsze próby połączenia odłożyliśmy na dzisiejszy ranek. Wczoraj wieczorem postanowiliśmy troszke pooswajać małego z nami i nowym miejscem- głównie klatką ( oddzielną), której Bobek również nie omieszkał wcześniej ( jeszce przezd przybyciem małego do nas) zwiedzić, bo wyraźnie przypadła mu do gustu. Małego przywieźliśmy w transporterze (specjalnym dla gryzoni), do środka włożyliśmy koszulę, w którą Bobek zawsze lubi się kitrać, żeby mały spokojnie oswoił się z zapachem starszego kolegi. Mały wogóle od początku był bardzo ciekawski i dużo odważniejszy niż był Bobek kiedy przywieźliśmy go ze sklepu. Dlatego już wiem, że nigdy więcej nie będę rozkręcać biznesu właścicielom zoologów i Bobek jest ostatnim szczurkiem, którego tam zakupiłam. Ale do rzeczy...bo troszkę odbiegłam od tematu.
Więc dziś rano odbyło się pierwsze starcie, obydwa szczurki spędziły noc w odzdielnych klatkach postawionych obok siebie i były sobą wyraźnie zainteresowane, co uznaliśmy za plus.
Do pierwszego spotkania doszło na fotelu znajdującym się obok klatek i tu pojawia się moje pierwsze pytanie: czy właściwie wybrałam teren neutralny? Wcześniej wydawało mi się, że jest to każdy teren poza klatką, ale teraz już nie jestem tego taka pewna, bo Bobek zwiedził wcześniej większą część naszego pokoju( poza pokój bał się jeszcze wychodzić), a fotel i kanapę to sobie nawet już oznaczył posikując tu i ówdzie. Warto chyba przy okazji opisania całej sytaucji wspomnieć też, że Bobek jest ok.2-3 razy większy od malucha, a różnica wieku to mniej więcej 2 mies. Pierwsze spotkanie wyglądało tak : Pierwszy na fotelu wylądował Bobek, który sobie wyszedł na poranny spacer, więc postanowiliśmy, że czas przedstawić u nowego kolegę.Przenieśliśmy małego na fotel, ten odważnie wskoczył i pomaszerował w kierunku Bobka, Bobek na początku lekko się przestraszył, ale już po chwili zajął się obwąchiwaniem towarzysza, a mały to odwzajemnił. Szczurasy obwąchiwały się ok 1-2 min., kiedy doszło do pierwszego starcia, Bobek po rozpoznaniu płci małego troszkę się oddalił, mały za nim pobiegł i delikatnie go zaczepił naskakując od tyłu przednimi łapkami, no i wtedy po raz pierwszy oberwał, oczywiście nie było to duże manto. Bobek odwrócił się energicznie naskoczył na niego i przydepnął tylną łapą, mały oczywiście z piskiem przewrócił się brzuchem do góry i znieruchomiał, szczerze to wyglądął jak trup ze sztywnymi kończynami:P.
Po chwili dominacji Bobek odpuścił i wrócił do swojej klatki, mały uciekł w róg fotela i starł się dawać, że go nie ma. Następnie wlazł do nogawki spodni, które wisiały na oparciu fotela, był mocno przestraszony, ale na nas reagował pozytywnie, jak jeszcze siedział w rogu fotela to pogłaskałam go dla dodania odwagi, chciaż może nie powinnam tego robić, bo żadnego szczurka nie można faworyzować, ale niestety serducho mi zmiękło

. No więc mały siedział w nogawce i po chwili wrócił Bobek i zaczął go szukać, oczywiście długo to nie trwało zajrzał do nogawki i wtedy rozległ się przeraźliwy pisk, nie pamiętam już dokładnie co się działo, bo sama byłam chyba bardziej przerażona niż obydwa szczurki razem wzięte. Chyba odpędziliśmy Bobka, z nogawki zaczęły kapać siuśki i wypadły 2 kupki no i się kurcze na dobre rozkleiłam

.
Wiem, że łączenie szczurków to nie tak hop siup, że to musi potrwać, będą szamotaniny, piski, kłótnie mam nadzieje tylko, że to rozlewu krwi nie dojdzie, bo chyba się załamie. Nie chcę, żeby Bobek zrobił małemu krzywdę, nie mam pojęcia kiedy mam reagować, żeby nie posunął się za daleko.
Chociaż mały jest całkowicie uległy i nie próbuje się stawiać, to trzeba pamiętać, że Bobek był 2 mies. samotnym szczurkiem i pewne instynkty zostały w nim uśpione, a teraz mam wrażenie, że obudziły się ze zdwojoną siłą, z ciepłej kluchy, bojaźliwej, nieufnej stał się rasowym samcem. Przez jakiś czas był mocno pobudzony latał wokół klatek szukał małego, w końcu poszedł spać. Mały wylądował u mnie na kolanach( wiem, że nie powinien, bo nie można faworyzować, ale w takich sytuacjach emocje są silniejsze od zdrowego rozsądku) uspokoiłam go trochę i wsadziłam do klatki, teraz też śpi, ale wcześniej pozanosił całe jedzenie jakie miał w miseczce do domku, nie mam pojęcia co to za zwyczaj. No i tak to wszystko wygląda póki co, sorki za długiego posta, ale chciałam dokładnie opisać sytuację, aby każdy kto będzie próbował udzielić rad znał szczegóły, bo czasem są one bardzo istotne. Wydawało mi się, że mam dobry plan, a teraz to już nie mam żadnego planu ani pomysłu, ale nie chcę też iść na żywioł, tylko łączyć ich z głową. Powiedzcie mi jak mam wybrać neutralny teren, bo nie wiem czy drugie spotkanie na fotelu ma jakiś sens. Na pewno tak szybko się nie poddam i dalej będę próbować....