Moje stadko - Krysia ['], L,Tasha [']

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
odmienna
Posty: 3065
Rejestracja: pt gru 15, 2006 4:45 pm
Lokalizacja: kraków

Odp: Moje stadko - nowy mieszkaniec

Post autor: odmienna »

nie wiem IVA, co to za droga, ale ...
Obrazek
tęcza w moich ukochanych Beskidach- niech Cię prowadzi i przyprowadzi - czekamy
Ostatnio zmieniony wt paź 09, 2007 4:16 pm przez odmienna, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Izabela
Posty: 1175
Rejestracja: śr paź 27, 2004 9:20 pm
Lokalizacja: Lublin

Odp: Moje stadko - nowy mieszkaniec

Post autor: Izabela »

Iva, będzie dobrze, musi być. Przytulam mocno.
A dla chopaczków przyszły mi do głowy takie imiona: Cecil i Cynamon.
TM:GuciaFelaMelaJagaVaniBubaBlusiaBonitaKivaTolaTanitaKolaEstelkaKlarysaElwirkaEdgarRolfikJadziaEnyaKlemensJulaGeminia PelaGotikaFelisiaKarinaIrenkaInkaPolaPetraZiarkoSeloniaZuba;
Są:(AylaYlesia)Merch.Pole+KorinaStefekPajaMilkaTeaAshnaNitaDelaNaviKtosio
zona
Posty: 941
Rejestracja: ndz cze 26, 2005 6:39 am

Odp: Moje stadko - nowy mieszkaniec

Post autor: zona »

Iva, pamiętaj, że na kawę się miałyśmy wreszcie umówić, więc nie pisz mi tu takich.
Trzymam kciuki, żeby wszystko się dobrze skończyło. I wracaj z tej podróży jak najprędzej.
IVA
Posty: 1513
Rejestracja: śr lut 04, 2004 11:30 am
Lokalizacja: Gliwice

Odp: Moje stadko - nowy mieszkaniec

Post autor: IVA »

Wróciłam, czasem było ciężko, nie było mnie dłużej niż sądzono, no ale jestem  ;) Tak na prawdę to jestem w domu już tydzień ale dopiero dziś udało mi się wejść na forum. Kilka dni wcześniej też udało mi się zalogować ale tylko tyle, później już żaden temat mi się nie otwierał a w końcu w ogóle nie mogłam wejść na forum.
Wszystkim dziękuję za ciepłe słowa otuchy napisane tu na forum i wysłane esemesami, bardzo mi pomogły :)

Tak więc jestem ze stadkiem a ono na szczęście nie zmieniło się. Nadal mam wszystkie 9 ogonków :). No może jest trochę zmian, bo malcy sporo podrośli. Dostali dostojne imiona - Cezar (bardziej nieufny wobec ludzi ale też bardziej ciekawy otaczającego świata) i Cycero (ma więcej zaufania do ludzi, chętnie daje się głaskać). Tak więc Cezar waży już 300 g a Cycero 330 g i nadal rosną. Na długość są już prawie tacy jak Niuniek (no do wielkoszczurów to on faktycznie się nie zalicza ale w końcu półdzikuski to jeszcze maluchy) a wagowo niedługo go przegonią. Cycero próbuje też przejąć dowodzenie w klatce ale Niunik daje sobie z nim radę. Nie ma też jakiś wielkich walk między chłopakami, raczej jest boksowanie i "dupkowanie", bez używania zębów, stroszenia futerka, takie tylko przepychanki. Czasami Niuniek "walczy" z oboma braćmi, wtedy wskakuje na domek i spycha ich z niego, domek to jego forteca ;). Ogólnie Niuniek bardzo odżył przy chłopakach, zachowuje się jak młody szczuras, rozrabia z nimi, dlatego ma nowy przydomek "Wujcio Wariatuńcio". Z drugiej strony nic nie stracił ze swojego przytulastego zachowania. Malcy nadal nie są całkowicie ufni, zwłaszcza jak są w klatce, wtedy nie lubią ludzkiej ręki ale jedzonko już spokojnie biorą, nie czekają już aż Wujcio sprawdzi czy jest jadalne to co dali ludzie. Na zewnątrz człowiek jest dla nich nie lada atrakcją, uwielbiają biegać po nas, wchodzić pod ubrania, podgryzać. Mamy już sporo bluz nadszarpniętych ich ząbkami, fotel też im się nie oparł. Ale jak na razie nie wykazują cech "przytulastych", to raczej 2 łobuzy, niszczyciele. Z drugiej strony są bardzo młodzi i ich charakterki dopiero się kształtują. Rysiek zrobił im sporo zdjęć, więc jak uda mi się w końcu opanować galerię to zobaczycie jakie to śliczności :)
Misiak i Gucio tez mają się dobrze. Gucio jak zwykle większość swego wolnościowego czasu siedzi na klatkach chłopaków i obrywa od młodych albo "łapkuje" z dziewczynami, co tez często kończy się zranionym paluszkiem. Wtedy przybiega do nas żeby się pożalić i w spokoju wylizać łapkę. Misiak jak już pisałam to taki Misiu Przytulak, siedzi albo u nas albo przy nas, tylko na początku spacerków obiega pokoje sprawdzając kto po nich biegał. Czasami Gucio w swoich przywódczych zapędach dopada brata, wtedy Misiak ratuje się wskakują na nasze kolana, wie że człowiek go obroni ;). Misiak jest sporo większy od brata i spokojnie dałby mu radę ale to nie leży w jego charakterze.
U dziewczynek trochę gorzej, bo Liloo, moja kochana Grubcia znowu nie domaga. Znów pojawiły się problemy z oddychaniem, jest na antybiotyku, jeśli jednak będzie kolejny nawrót istnieje prawdopodobieństwo, że to problemy z serduszkiem :( . Staramy się odchudzić ją chociaż trochę ale to praktycznie niemożliwe. Dziewczynki ciągle coś podkradają, mają swoje norki gdzie znoszą smakołyki i nawet jak czegoś jej nie damy to ona znajduje coś innego, coś co inne dziewczyny przyniosły.
Lati, jak zawsze rozrabiara, to też kluseczka ale nie ma takiej nadwagi jak siostra, nie ma też problemów ze zdrowiem. łobuzuje, wszystkich zaczepia a jak chcą jej oddać to  drze mordkę. Jednak mimo wesołeg usposobienia coraz rzadziej wskakuje na klatki chłopaków żeby dać im popalić.
Kreseczka chociaż jest w wieku Liloo i Lati zachowuje się jak znacznie starsza szczurcia :(. Na świat patrzy swoimi niewidzącymi oczkami,  jakby była zdziwiona tym co się w okół niej dzieje. Ale jest przekochana, wydaje się być taka delikatna, rozczulająca.
Na koniec została nasza łobuzica czyli Tasmanka alias Czarnulka alias Smoluch (w zależności od okoliczności). Już klatka nie jest dla niej jedyną ostoją, Teraz najchętniej przebywała by tylko poza nią. Uwielbia wolność, wszędzie wchodzi, wszystko zwiedza, bardzo interesują ją młodzi chłopcy ale oni na razie nie wykazują zainteresowania dzieczynami, przynajmniej przez kratki, wolą bójki z Guciem. Czarnulka dla wolności pozwala się wyjmować z klatki i głaskać. No nie przytulać ale wygłaskać można nawet przez kilka minut. Prawie nie gryzie, pisze prawie, bo jeszcze czasem zdarza się jej chwycić za rękę gdy chce ją po spacerku włożyć do klatki. Chwyta ząbkami ale to już nie są te ugryzienia co dawniej, mogłaby mocno dziabnąć ale się hamuje, co najwyżej albo chce wystraszyć albo ostrzega. Rysiek podsuwa jej palce nawet przez kratki, łapie za nie ale zaraz puszcza i nie przegryza, Ja się nie odważyłam, jak widzę te jej łobuziarskie spojrzenie to wole zachować ostrożność, przynajmniej przez kratki, bo w klatce czy na wolności nie ma problemu :) Ale w jej zachowaniu zaszły ogromne zmiany, jest szansa, że za jakiś czas będzie "porządną", "domową" szczurzycą ;)
z prawie 100 kochanych ogonków pozostał tylko 1 :(
http://stylowabizuteria.com.pl/
Awatar użytkownika
Paweł69
Posty: 672
Rejestracja: wt gru 19, 2006 3:28 pm
Lokalizacja: Szczecin

Odp: Moje stadko - nowy mieszkaniec

Post autor: Paweł69 »

IVA bardzo się cieszę, że wszystko się udało  :)
trzymam kciuki za Liloo
wymiziaj wszystkie ogonki od nas, a dla Misiaka i Gucia przesyłamy też :-*
JESTEM KOBIETĄ :)

ZAWSZE z NAMI GUCIO,CEZAR, ŻWIRCIA,MUCHOMORCIA,NIKITA,SHILA,KRUSZYN,JUNIOR, DUDUŚ, POLDEK, JACEK, PLACEK, NEON, IGNIS [ * ]
IVA
Posty: 1513
Rejestracja: śr lut 04, 2004 11:30 am
Lokalizacja: Gliwice

Odp: Moje stadko - odszedł cudowny przyjaciel ;(

Post autor: IVA »

Kilka minut przed trzecią w nocy z 8/9 grudnia odszedł nasz cudowny przyjaciel Niuniuś. Miał niespełna rok. Zawsze mówię, że wszystkie szczurasy są kochane ale wśród nich są te niezapomniane. Jednak nawet wśród tych niezapomnianych trafiają się takie wyjątkowe, marzenie każdego szczuroluba. Takim właśnie był Niuniuś. 
Pamiętam jak do mnie trafił. To było nie tak dawno, bo w styczniu. Przynieśli go znajomi. Kupili go w sklepie, nie potrafili mu podawać leków, bo nigdy nie mieli tak małego szczuraska, tym bardziej wymagającego leczenia. Bo Nianiek był bardzo malutki, miał około 3, może 3,5 tygodnia, był wychudzony wygłodzony, ledwie utrzymywał się na łapkach, a na dodatek był chory, miał zaawansowane zapalenie płuc. No i zaczęła się walka o jego życie. Na początku nie bardzo wierzyłam, że się uda, później kiedy już zaczynałam mieć nadzieję jego stan się pogarszał, leki nie działały, trzeba było podawać mu coraz większe dawki. Podczas wyjmowania go z klatki i podawania leków, mówiłam do niego Mały Niuniek, no i tak zostało, jego opiekunowie mieli mu nadać imię kiedy już do nich wróci. Początkowo był bardzo płochliwy, nie chciał wychodzić z klatki a każdemu wyjmowaniu towarzyszył jego rozpaczliwy krzyk. Kiedy jednak już się go wyjęło wchodził na ramię i zasypiał mi pod włosami, tam się czuł bezpiecznie.  Walka i jego życie trwała 1,5 miesiąca i udało się, Niuniuś przeżył, a jego opiekunowie uznali, że powinien zostać u nas, bo przez ten czas bardzo nas pokochał. Wszędzie biegał za nami, sprawdzał co robimy, zasypiał na ramieniu, kolanach lub za plecami. Kiedy był głaskany przez nas to iskał nasze dłonie, dawał buzi. Jakoś nie potrzebował za dużo wolności, cały czas był przy nas, bo to człowiek był jego stadem. Trudno słowami opisać jaki był, można by powiedzieć, że był takim szczuropsem. Oczywiście jak przystało na szczura był też bardzo bezczelny, zabierał nam jedzenie, wypijał napoje, czasem wręcz sprawdzał, czy nie chowamy w ustach czegoś lepszego.
Nie chciałam żeby Niuniek mieszkał sam, więc kiedy była okazja żeby przygarnąć jakieś ogonki, zdecydowałam się na dwa waciki od Pawła69. Tak trafili do mnie Misiak i Guciu. Początkowo wydawało się, że nie będzie problemów z połączeniem, nie było nawet większych awantur, jednak po 3 dniach wspólnego zamieszkiwania zobaczyłam, że Nianiek ma bardzo duża ranę na boku, był też bardzo przerażony. Znowu zamieszkał sam i był z tym szczęśliwy. Nie garnął się ani do chłopaków ani do dziewczyn, nawet przez kratki. Kiedy Guciu wchodził na jego klatkę, on po prostu kładł się na hamaczek i nie reagował na zaczepki wacika.
We wrześniu podjęłam drugą decyzję o znalezieniu dla Niuńka towarzystwa. No i tak trafili do mnie Cezarek i Cycero zwany też Czaruś, czyli półdzikuski od Merch. Malcy byli znacznie młodsi od Niuńka. Połączenie odbyło się jeszcze tego samego dnia gdy  malcy przyjechali. On natychmiast ich zaakceptował, oni trochę się bali ale po kilku godzinach już zaczepiali go i rozrabiali bez strachu. Z czasem Wujcio czyli Niuniuś stał się dla nich ogromnym autorytetem. Jedli tylko to co jadł Wujcio, chodzili tam gdzie on chodził a gdy spał to oni kładli się przy nim. Z czasem malcy rozbrykali się i trochę dokuczali Wujciowi, wtedy on któremuś dawał klapsa. Nie gryzł, nie przeganiał ich tylko po prostu któryś obrywał z łapacza i był spokój. Zresztą Niuniek odżył przy nich bardzo, już nie był statecznym szczurem tylko takim Wujciem Wariatuńciem, gotowym w każdej chwili do zabawy. Co noc we trójkę praktycznie roznosili klatkę. Czasami tak hałasowali, ze trudno było spać.
Jednak towarzystwo innych szczurów nie zmieniło jego stosunku do nas. Nadal byliśmy dla niego bardzo ważni a swym zachowaniem pokazywał malcom, że człowieka nie trzeba się bać. Ostatnio maluchy zaczęły go przerastać, widać było, że w tym mini stadku będzie najmniejszy, nadal był jednak jego niezaprzeczalnym przywódcą.
Po ciężkim dzieciństwie pozostał mu nie tylko niewielki wzrosty i waga (ważył niewiele ponad 400 g) ale i stały katar.  Bardzo bałam się, że prędzej czy później zapalenie wróci, więc Niuniuś był pod stałą kontrolą weta. Dwukrotnie gdy katar się nasilał prewencyjnie dostawał antybiotyki. Nie udało się jednak ustalić co było przyczyną tego kataru. We wrześniu okazało się, że ma ropień w uszku, było podejrzenie, że zmiana może być nowotworowa. Po dwóch tygodniach leczenia wszystko się ładnie wygoiło. Zmniejszyła się też intensywność kichania. Do dzisiaj się zastanawiam, czy związane to było z wyleczeniem uszka czy może z tym, że zyskał towarzystwo.
I wszystko było wspaniałe aż do piątku 7 grudnia. Bo w piątek Niuniek był całkiem zdrowy, rozrabiał z maluchami, rozpieszczał nas, wcinał smakołyki. Jeszcze w nocy z piątku na sobotę widziałam jak z zapałem pałaszował płatki z mlekiem, zazdrośnie przyciągając miseczkę do siebie. W sobotę rano wszystkie ogonki spały, nie zwróciłam więc uwagi na Niuńka, był razem maluchami w domku, widziałam ich łepki. Po jakimś czasie zauważyłam, że Cycero nie śpi w domku tylko leży przy wejściu, wzięłam go na ręce żeby zobaczyć czy coś się nie stało ale maluch był zdrowy i wesoły, tylko trochę zaspany. Uznałam, że Niuniek i Cezarek nie chcą go wpuścić do domku, więc włożyłam go tam drugim wejściem. Widziałam, że położył się koło Niuńka. Około 11. dawałam ogonkom dropsiki, Cycero wyszedł z domku i smacznie pałaszował dropsika, Cezarek jak zwykle czekał aż da mu się smakołyka pod nosek, dziwnym było, że Niuniek nie wybiegł z domku ale sądziłam, iż twardo śpi, co nie raz mu się zdarzało. Podsunęłam dropsika pod jego nosek, chciał go wziąć ale nie miał sił. Wiedziałam, że jest źle, wzięłam naszego Skarbeczka na ręce a on po prostu był prawie bezwładny, próbował trochę ruszać łapkami ale było to bardzo nieporadne. Doszło do mnie, że obaj malcy po prostu dogrzewali go. W ciągu 20 minut byliśmy u weta. Niuniuś został dokładnie zbadany, nie wiadomo jednak co mu było. Wet na 90 % wykluczył  infekcję, optował za jakimś urazem. Mały dostał steryd, wit. B, oraz osłonowo antybiotyk (gdyby jednak była to jakaś infekcja). Po powrocie do domu zrobiłam mu posłanko na fotelu, tak żeby był blisko nas. Patrzyłam w jego wystraszone czarne oczka a serce rozdzierał żal, nie potrafiłam w żaden sposób mu pomóc. Mogłam jedynie podsuwać mu pod pyszczek smakołyki, podawać jedzonko, mówić do niego i głaskać go. Jeszcze potrafił zlizywać jedzenie z łyżeczki lub palca. Wieczorem jego stan zaczął się pogarszać, nie potrafił już poruszać łapkami, jedzenie trzeba było podawać mu strzykawką. Nie chciałam żeby był  sam, wzięłam go na kolana i głaskałam. Siedzieliśmy tak kilka godzin. Kilka minut przed 3 w nocy wielkie serduszko w małym ciałku przestało bić …..
z prawie 100 kochanych ogonków pozostał tylko 1 :(
http://stylowabizuteria.com.pl/
Awatar użytkownika
Magamaga
Starszy Moderator na urlopie
Posty: 2996
Rejestracja: sob paź 06, 2007 7:22 am
Lokalizacja: Gdynia

Odp: Moje stadko - nowy mieszkaniec

Post autor: Magamaga »

Ojejku... ['] Dla słodkiego Niuniaczka.... :'(
Obrazek
Ze mną: kotka Luna i kocurek Borys

Za TM- Tuptuś [*] Fiona [*] Milejka [*] Batman [*] Mania [*] Lolek [*] Zefir [*] Bobek [*] Zawsze będę pamiętać....[/size]
bazylia
Posty: 170
Rejestracja: czw cze 07, 2007 12:43 pm
Lokalizacja: Bydgoszcz

Odp: Moje stadko - nowy mieszkaniec

Post autor: bazylia »

Przykro ...
[*] dla Niuńka na drogę
Obrazek
Ze mną: Zuza i Pyza ;)
Za TM: Bazylia i Kajtek [']
Awatar użytkownika
limba
Posty: 6307
Rejestracja: pn gru 06, 2004 10:42 pm
Lokalizacja: Warszawa

Odp: Moje stadko - nowy mieszkaniec

Post autor: limba »

O Boze Iva ;(((((  Brak mi slow, i znowu rycze... Kolejny kochany anioleczek ...
Pociecha taka ze dalas mu zycie, i cudowny kochajacy dom.
Ale brak slow :((( Nastepne kochane sloneczko tak nagle...

['][']['] Niuniek.... na droge ...
Aniołki: ['] Garek, Jeff(ka), Chrupek, Teodor, Kapunio, Freska, Żelka, Mufka, Bee-Bee, Kluska, Fryt, Keksik, Frocia, Imbirek, Pchełka, Klapuś [']
zona
Posty: 941
Rejestracja: ndz cze 26, 2005 6:39 am

Odp: Moje stadko - odszedł cudowny przyjaciel ;(

Post autor: zona »

Bardzo mi przykro z powodu Niuniusia.:(
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

Odp: Moje stadko - odszedł cudowny przyjaciel ;(

Post autor: merch »

Bardzo przykre ,ze Niuniusia juz nie ma :(. Dobrze, ze nie byl sam w tych trudnych ostatnich chwilach. Trzymajcie sie wszystcy.
Ostatnio zmieniony pn gru 10, 2007 6:26 pm przez merch, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
*NiuniuśMysiaMałyniaMyszulAllegroKichanioSzarikSzymaGuciaKropkai7rodzRudiPankracy, BrysiaCzapkaCelaCzesiaZdzisiuCezarCzaruśEdiCzejenFeluśZeniaUbocikGryzajkaMała KapturkaOfelkaJajcusWulfikmaluszkiHieronimHefryśmałyeFekDarEstiNosioOliFaramuszkaDafiDorota
Awatar użytkownika
Paweł69
Posty: 672
Rejestracja: wt gru 19, 2006 3:28 pm
Lokalizacja: Szczecin

Re: Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem

Post autor: Paweł69 »

IVA tak bardzo mi przykro, że Niuniek odszedł :(
poryczałam się jak małe dziecko czytając Twój post i choć minął już prawie miesiąc od śmierci Niuniusia przyjmij moje wyrazy współczucia. Przykro mi również z powodu Gucia, który nie umiał zaakceptować Niuńka, starałam się wychować moje dzieci tak aby były tolerancyjne, ale cóż, nie udało mi się. Wybacz mi.
IVA trzymajcie się mocno
[ * ] dla Niuńka
IVA
Posty: 1513
Rejestracja: śr lut 04, 2004 11:30 am
Lokalizacja: Gliwice

Re: Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem

Post autor: IVA »

Dziękuję wszystkim za ciepłe słowa.
Paweł 69 nie wiem za co przepraszasz. Gucio to wspaniały ogonek. Co prawda ma wiele własnych spraw do załatwienia ale nie zapomina też o nas czyli o swoi ludzkim stadzie i często przychodzi po głaskanko albo też sprawdzic czy przypadkiem nie mamy czegoś dobrego do zjedzenia. A to, że nie dogadał się z Niuńkiem - cóż a czy my ludzie lubimy wszystkich w około - nie, dlaczego więc żądać tego od ogonków, tyle, że one swoja niechęć okazują trochę gwałtowniej.
Jakoś ciężko było mi zaglądać do własnego tematu i pisać, tym bardziej, że większość mojego stadka zestarzała się a za tym idą tez i choróbska :(, nie ma więc za dużo wesołych wiadomości.

Lilusia miała znowu krwotoczne zapalenie macicy, na dodatek ma guza naciekającego na pęcherz i macicę. Nie można jej jednak zoperować, bo serduszko też chore. Ostatnio miała 2 ataki duszności. Dzisiaj byliśmy u weta i niestety serducho jest w kiepskim stanie. Na razie musi dostawać furosemid i antybiotyk, bo zła praca serca spowodowała zaleganie płynu w jednym z płuc. Jak stan się poprawi to furosemid zostanie zmieniony na inny lek. Kiedy to jednak będzie nie wiadomo, bo stan jest średnio cieżki. Lilusia bardzo mi zesmutniała. Nawet jak daje smakołyki to podchodzi dopiero jak ją woła po imieniu, nie przepycha się z innymi jak to niegdyś bywało. Pozostało nam dbać o nią i dużo ją pieścić.

Latusia miała mieć operację usunięcia guza pod przednią łapką. Ponieważ z początkiem stycznia mój stan zdrowia się trochę pogorszył musiałam przesunąć termin jej operacji. Dzisiaj zabrałam ja do weta na przebadanie i ustalenie terminu. No i niestety okazało się, że oprócz guza pod przednią łapką ma drugiego, po przeciwnej stronie, w środkowej części, w części centralnej. Osadzony jest bardzo głęboko, nie jest widoczny, dopiero przy dokładnym badaniu jest wyczuwalny ale jednak dość spory. Mój wet w tej sytuacji odradza operację, bo mała jest nadal bardzo sprawna a obu guzów nie da rady na raz usunąć, tym bardziej, że ten drugi może naciekać na narządy wewnętrzne. Niestety i Lati chociaż bardzo aktywna, to od pewnego czasu ma bardzo zmartwione oczka. Nie wiem jeszcze ale chyba posłucham weta i ją również będziemy rozpieszczać ponad miarę.

Misiak ma znowu drobne zmiany w płucach, nie są tragiczne ale jednak już po raz drugi, znowu na antybiotyku. Jego i Gucia wzięłam dzisiaj bo od kilku dni mają drobne wycieki porfiryny z noska, Poza tym nic złego się nie działo. No i jak kilka miesięcy temu, znowu u Misiaka są zmiany. Bardzo mnie to martwi :(. A Misiak to nasz przytulak. Lubi spędzać z nami większość swojego czasu. siada na fotelu obok kogoś z nas i przy głaskanku przysypia. Czasami kładzie się za plecami Ryśka i obserwuje co robię.

Gucio jest nadal bardzo aktywny. Po krótkich wizytach u nas wskakuje na komodę, po czym wspina się na klatkę młodziaków, gdzie prowadzi wojny przezkratkowe ;) Po kilkunastu minutach jedna i druga strona nudzi się i młodziaki zasypiają na hamaczkach a Gucio w kartonowym domku, który leży na książkach, lub tez śpi na książkach. To jego ulubione zajęcia. Na nic zdejmowanie go z klatki, po kilku minutach wraca na swój posterunek. W końcu ktoś musi wychowywać młodziaków jak zabrakło Wujcia. Na szczęście dzisiejsze badanie nie wykazało u niego jakichkolwiek zmian.

Kreseczka także bardzo się postarzała. Już nic nie widzi ale świetnie daje sobie radę. Jednak gdy jest na spacerkach to większość czasu spędza na spaniu w kartonowym pudle. Ona nie bardzo chce wychodzić z klatki. Obecnie jej czas dzieli się na jedzenie i spanie. W klatce zajęła koszyk i gdy inne do niego wchodzą głośno protestuje, jednak po chwili robi miejsce koleżance.

Tasmanka vel Czarnulka trochę przytyła, trochę złagodniała. Nadal próbuje przejąc przywództwo w stadku ale wtedy siostry solidarnie wskazują jej właściwe miejsce. Ostatnio nawet już nie próbuje gryźć. Co najwyżej puszy się na mnie trochę, czasem wrzaśnie ale na tym się kończy. Później pozwala się brać na ręce i wyjmować z klatki lub tam zanosić. Uwielbia bieganie po mieszkaniu, czasem nawet przychodzi do nas, jednak nie lubi alby jej dotykać, wtedy ucieka z wrzaskiem. Ale to i tak duży postęp ;). Ostatnio zaczepiała mnie podbiegając do nogi i lekko skubiąc w palce. Gdy jednak chciałam ja unieść do góry znowu uciekła w panice. Cóż, taka już chyba pozostanie.

Na koniec młodziaki :) czyli Cezarek i Cycero vel Czaruś
Przez kilka tygodniu po odejściu Niuńka chłopcy nie potrafili się odnaleźć. Nie chcieli chodzić na spacerki. Czas spacerkowy spędzali albo na fotelu ukryci za poduchami albo na moich ramionach wczepieni pazurkami. Na próby położenia ich na podłodze reagowali paniką. W klatce byli weseli, jak tylko mogli to przeganiali z niej Gucia. Uznaliśmy, że wypuścimy ich w drugim pokoju, pozostawiając samych. Rzeczywiście zaczęli coraz ciekawiej zwiedzać pokój ale niestety skutkiem ubocznym było "zdziczenie" tzn. zaczęli reagować strachem na nasz widok. Z tego powodu wróciliśmy do starego sposobu oswajania, czyli młodziaki jak najbliżej nas. Od ubiegłego tygodnia zaszło trochę zmian. Pierwszy z fotela zszedł Czaruś, zaczął biegać po pokoju chowając się po kątach ale nie było problemy alby go złapać kiedy przyszedł odpowiedni czas, bo nie wpadł w panikę. Z Cezarkiem było gorzej. Kiedy oczekiwanie aby zszedł sam nie przyniosło skutku spróbowałam sama położyć go na podłogę. Trzeba było widzieć w jakiej panice wspiął się na górę po mojej ręce. Uznałam, że pozostanie ze mną. Przez kilka dni siedział koło mnie obserwując jak brat buszuje już nie po jednym ale po 2 pokojach. W piątek ponowiłam próbę postawienia go na podłodze. Tym razem nie było już paniki a po chwili ruszył na zwiedzanie. Od tego czasu malcy zrobili spore postępy. Już nie biegają w pokoju, w którym nikogo nie ma a głównie przebywają w tym samym pomieszczeniu co my. Nadal są płochliwi i każdy hałas ich płoszy ale po chwili zaglądają co się dzieje. Nie ma też problemów ze znalezieniem ich i złapanie. Sami nie przychodzą ale też nie panikują tak jak kiedyś. Można powiedzieć, że są bardzo ostrożni ale też i ciekawscy. Myślę, że oni mieliby spore szanse na wolności ;). Dodam, że nie należą do największych ogonków ale Czaruś waży już 500 g. Cezarek jest znacznie lżejszy 450 g. Nie ma na nich jednak grama tłuszczu - same mięśnie :)

Prośba do czytających - trzymajcie kciuki za moje chore ogonki, dziewczynki nie mają przecież nawet dwóch lat :(
merch
Posty: 6868
Rejestracja: czw gru 02, 2004 2:48 pm

Re: Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem

Post autor: merch »

Iva trzymam kciuki za Twoje chorutki. Poglasiaj je ode mnie . Pozatym duzo ciepłych mysli również dla dwunoznej czesci stadka.



Maluchy :)....
No tak 500 gram to masz racje maluszki :D ;D

Ja wczoraj widzialam dzikusa z mojego miotu 460 gramowy - i byl olbrzymi i długasny , Jakbyś chciała zobaczyć ich mamusie i siostrzyczki zapraszam TU http://sps.forall.pl/viewtopic.php?t=1088


Odnosnie ich reakcji na smierc Niuniusia , odnosze wrażenie ,że nie dorośli jeszcze do bycia samodzielnymi szczurami , w ogole odnosze wrazenie ze u nich te reakcje stadne są jakby silniejsze niz u hodowlanych ogonkow . Przejawiają indywidualne zachowania , ale często bardziej współpracują i bardziej ufają zdaniu pierwszego , ogony hodowlane często hasają każde sobie , u mnie dzikuski przeważnie robią wszystko w teamie. Jak jedna zdecyduje sie przyjść do mnie, zaraz mam stado trzech szczurów na kolanach. Może dlatego po śmierci Wujcia nie mogli sie odnaleźć....
Awatar użytkownika
Paweł69
Posty: 672
Rejestracja: wt gru 19, 2006 3:28 pm
Lokalizacja: Szczecin

Re: Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem

Post autor: Paweł69 »

Trzymam baaardzo mocno kciuki.

ps
Ile waży Gucio i Misiak?
Pytam bo chciałabym porównać wagę moich potworów.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”