Strona 29 z 83

Re: Nigdy nie mów nigdy - z Dinem źle... :'(

: wt gru 23, 2008 3:02 pm
autor: grzesia
Trzymam za Dinusia kciuki, biedactwo....

Re: Nigdy nie mów nigdy - z Dinem źle... :'(

: wt gru 23, 2008 4:54 pm
autor: pin3ska
Nie wiem co to bedzie... nie chce jesc ani pić... :'( :'( :'( Powącha tylko i odłoży sobie na boczek gdzieś... Niby sie tak juz nie slini, ale to raczej zasługa leku niz poprawy jego samopoczucia. I jeszcze cos jest: ma bardzo nieprzyjmny zapach z pyszczka. Taki dziwny jakis, cięzko mi to określić, ale Placek pachniał tak samo... Nie wiem co robic... :'(

Re: Nigdy nie mów nigdy - z Dinem źle... :'(

: wt gru 23, 2008 4:57 pm
autor: Nina
Chodzi czy tylko leży? Jak sie zachowuje poza tym, że nie chce jeść?
Pisałaś, że ma pokaleczony pyszczek, może dlatego nie chce jeść. Boli, więc woli nie ruszać.

Jejciu, martwie sie strasznie o niego :(

Re: Nigdy nie mów nigdy - z Dinem źle... :'(

: wt gru 23, 2008 5:01 pm
autor: pin3ska
Troche sie rusza, ale przy tym tak dziwnie sie pokłada, jakby szura brzuchem po ziemi. Nie jest to wina narkozy, bo w nocy było tak samo.
Nie tylko nie je, ale tez nic nie pije. Nawet Bebiko nie ruszył.

Re: Nigdy nie mów nigdy - z Dinem źle... :'(

: wt gru 23, 2008 5:05 pm
autor: Nina
Może trzeba by mu prześwietlenie zrobić? Może coś mu utknęło gdzieś w przełyku?

Nie przychodzi mi do głowy nic, co mogłoby mu jakoś pomóc...

Re: Nigdy nie mów nigdy - z Dinem źle... :'(

: wt gru 23, 2008 5:10 pm
autor: pin3ska
Nina pisze:Może trzeba by mu prześwietlenie zrobić? Może coś mu utknęło gdzieś w przełyku?
Juz dzis o to pytalam, ale wet powiedział, ze jezeli to pokarm mu utknał, to przeswietlenie nic nie pokaze. A innej mozliwosci nie ma. Nic metalowego nie było w klatce,a wczoraj nie wychodzil, bo nie było nas w domu.

Chyba najgorzej jest nie wiedziec co sie dzieje...

Mam mu od razu całe 10ml wstrzyknąć tej soli fizjologicznej? Czy jakos partiami? Musze sie psychicznie przygotowac :(

Re: Nigdy nie mów nigdy - z Dinem źle... :'(

: wt gru 23, 2008 5:40 pm
autor: Nina
Dokładnie, najgorzej jest nie wiedzieć co sie dzieje. Mam to teraz z Delisią :(

Zależy jak sie będzie wchłaniać. U moich szczurów było z tym różnie. Raz spokojnie mogłam podać 10ml na raz a innym razem musiałam w 2 miejsca bo igła sama wychodziła. Za każdym razem była bańka (za pierwszym razem aż sie przestraszyłam, bo nie wiedziałam jak to będzie wyglądać, nie wiedziałam też jak to robić, przez telefon dostałam polecenie od weta żeby zrobić kroplówke i tyle...)

Re: Nigdy nie mów nigdy - z Dinem źle... :'(

: wt gru 23, 2008 6:14 pm
autor: maua_czarna
O jejku...tylko troszke nie spogladalam na forum..
Trzymamy mocno zacisniete kciuki za Dinka
p.s. nie boj sie zastrzykow, dasz rade.Nie lubie igiel i nie wyobrazalam sobie, ze moge zrobic zastrzyk, ale mus to mus -wszystko dla ratowania zdrowia. wtedy czlowiek odkrywa w sobie jakies poklady energii nie wiadomo skad sie bioracej. Dinkowi zdrowka, a Tobie takiej wlasnie energii :-*

Re: Nigdy nie mów nigdy - z Dinem źle... :'(

: wt gru 23, 2008 7:44 pm
autor: Telimenka
Ehhh troche mnie nie bylo duzo przegapilam. Sliczne malenstwa :)

Jejciu Dinus trzymaj sie kochaniutki...nie wyglupiaj sie. Pin3ska badz dzielna...poradzisz sobie

kciukam moooocno za grubaska

Re: Nigdy nie mów nigdy - z Dinem źle... :'(

: wt gru 23, 2008 10:59 pm
autor: zalbi
ja też kciukam..
i niech ta dobra energia przyjdzie i pomoże..

Re: Nigdy nie mów nigdy - z Dinem źle... :'(

: śr gru 24, 2008 9:11 am
autor: pin3ska
Wczoraj ważył 698 gram , dzis juz tylko 659... Staje sie apatyczny. Koc na ktorym spał jest pobrudzony śliną z krwią. Zawsze myslalam, ze wszystko bedzie dobrze, ale tym razem...

Re: Nigdy nie mów nigdy - z Dinem źle... :'(

: śr gru 24, 2008 9:57 am
autor: Nina
Jajku, tak koszmarnie głupia sprawa a szczur w takim stanie...
Pogłaskaj go delikatnie od nas.
No i kciuki nadal są.

Re: Nigdy nie mów nigdy - z Dinem źle... :'(

: śr gru 24, 2008 10:51 am
autor: merch
Trzymam kciki za Dinusia. niestety wiele wiecej nie potrafie pomoc. Jesli bediesz mu podawac kroplowke , to lepiej nie od razu te 10 mililitrow , tylko po jakims czasie za 3-4 godziny , albo nawet wogole 5 mililitrow np 3 razy dziennie. mam nadzieje ze jakos mu przejdzie , chociaz z tego co piszesz nie wyglada za wesolo :(.
Jesli sie zachlysnal dobrze by podac antybiotyk , bo moze wdac sie zachlystowe zapalenie pluc.

Re: Nigdy nie mów nigdy - z Dinem źle... :'(

: śr gru 24, 2008 11:20 am
autor: Nina
Możesz też poprosić weta o zastrzyk z glukozą. Troche stawia na nogi.


EDIT
Ale skoro sam próbował pić, to może mu sie przez święta poprawi... Może to tylko pokiereszowany przełyk (skoro w pyszczku też jest skaleczony)
Tylko musiałby dostać coś zamiast jedzenia (dlatego o glukozie pisałam, moja Vanillka przez swoje ostatnie dni była praktycznie tylko na tym)

Re: Nigdy nie mów nigdy - z Dinem źle... :'(

: śr gru 24, 2008 12:40 pm
autor: pin3ska
Wrocilismy od wetki ;D

Dostał antybiotyk, 20 ml kroplowki z glukozą, leki na perystaltyke jelit i przeciwzapalne. Na jutro tez dostalismy zastrzyki.

3x dziennie zastrzyk Metoclopramidum --> to na perystaltyke jelit
1x antybiotyk
3x dziennie sól fizjologiczna z glukozą 20 ml lub 10 ml, a jezeli dostanie biegunki to czasem bez glukozy

Jedzenie trzeba wmuszac co godzine, bo wetka powiedziala, ze jezeli nie bedzie jadł, to jelita przestana pracowac i potem juz nic sie nie da raczej zrobic.

Zaopatrzylismy sie w dania i deserki Bobovity, Kubusie i nutridrinki :)

Zaczelam wmuszc strzykawą deserek jabłko z jagodami i nawet zaczał mi sam zlizywać z palca przez chwilke ;D Reszte musialam podac na siłe;) zjadł w sumie ponad 2ml :)

Przyczyną całego zamieszania moze byc i najprawdopodobniej jest daktyl. 2 dni temu dostały po 1 daktylu, ale zadnemu nic nie było oprocz Dina, ktory zresztą daktyla nie zjadł w ogole, ale mozliwe, ze go polizał. Moze byc na nie uczulony, albo tez daktyl byl konserwowany jakims swinstwem. No i widocznie poparzyło mu to przewód pokarmowy. Taki jest wniosek po dzisiejszej wizycie. W związku z tym dobrze, ze zaraz w nocy pojecghalismy do weta, ktory dał mu leki przeciwalergiczne, bo mozliwe, ze bez nich mogłby sie udusic...

A teraz ide sie szykowac, bo jedziemy dzis na 2 wigilie. Oczywiscie chory jedzie z nami :) Trzymajcie za niego kciuki :)