Tego guza akurat dr Piasecki już nie ruszał, bo sama operacja usunięcia olbrzyma była zbyt inwazyjna, i wycięcie dodatkowo tego, to byłoby już dla niej za dużo z racji wieku. Ale ten guz nie jest duży, nie rośnie i kompletnie jej nie przeszkadza. Ja nie zwracam na niego uwagi, tylko podczas brania na ręce czy podnoszenia jest on wyczuwalny, a tak jakoś nie rzuca mi się w oczy, a Megi całkowicie go ignoruje

Kochana się zrobiła, usunięcie tamtego giganta odmłodziło ją i to znacznie. Apetyt ma największy z wszystkich czortów, wszędzie jej pełno, jak nowo narodzona. U mnie w pracy już wiedzą, że jak jest styropian to mają mi odkładać dla szczurków

Megi najodważniejsza, jak zaczęła kopać, to do samego dna, widać było tylko fale na górze. Alice się bała i trzymała z daleka, dopiero później ostrożnie chodziła po brzegach, a taka odważna... na psy się rzuca, a tu proszę

Kisha jest najbardziej zachowawcza, ale wydaje mi się, że to też ze względu na wzrok, bo pozostałe pannice mają ciemne oczka, a ona jasne, a w pamięci cały czas tkwi mi filmik który ktoś wrzucał na forum, jak wygląda wzrok szczurków z jasnymi oczami. Taka mała z niej indywidualistka, ostrożnie sobie biega gdzie chce, wącha, jak się czegoś wystraszy to ucieka do klatki ale ciekawość zwycięża i po chwili z powrotem wychodzi. Dzikusem też nie jest, choć miziania nie lubi, ale zdarza się, jak np. wczoraj, gdy cała czwórka postanowiła wejść na mnie, że mogłam ją przez dłuższą chwilę głaskać, podczas gdy ona była zajęta wąchaniem i próbą wypatrzenia, co to się kryje w dalszej części pokoju za moimi plecami. Natomiast z Inki to bardzo pocieszne stworzonko, mówię na nią pchełka, i chyba tak powinna mieć na imię a nie Inka. Szybka, zwinna, ciekawska, lubię patrzeć jak sobie bryka, wszędzie musi być pierwsza i do tego robi takie bezkonkurencyjne miny, że tylko siedzieć i robić jej zdjęcia. Nie wiem, ale to chyba uroda dumbolków.
Tata się mnie wczoraj pytał, czy teraz skoro zostały mi już tylko 4, to zmienię klatkę na mniejszą (wiewiórka czeka w piwnicy), powiedziałam mu, że nie bo ciasno im będzie

Przyzwyczaiłam się do tego wielkoluda, pomimo, że to tylko połowa klatki. Jak bym złożyła całego towera, to tata chyba by zawału dostał jak to wygląda w całej okazałości, bo jeszcze nie miał przyjemności ujrzeć na własne oczy
