Strona 29 z 83

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: wt wrz 08, 2009 5:49 pm
autor: Telimenka
Ehh co do tego ze lekow dla szczurow nie ma i poziom leczenia ich ciałek pozostawia wiele do zyczenia to racja. Smutne jak rzuca sie w oczy niesprawiedliwosc tego tematu, a my nic na to nie mozemy poradzic :'( .

Ucaluj Baby, a za Chorobke trzymam moooocno kciuki.

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: wt wrz 08, 2009 6:18 pm
autor: odmienna
Lilitucha olała system i śpi pod łozkiem w zaanektowanym pudełku.

Chyba pojdę w jej śłady, bo nadal nie czuję sie zdrowa
- idziesz spać pod łóżkoooo??? ::) nie przesadzaj w tej empatii...

co do lęku przed przegraną... wszystkie wartościowe rzeczy w życiu są trudne.
...ale tak sobie o tym rozmyślam i stwierdzam, że zwierzaki zasługują na naszą "pełną" obecność do końca...nie tylko oczywista opieki, ale oddanie calutkiego serca do ich ostatniego oddechu. Żegnajmy się i gódźmy z odejściem dopiero po wszystkim. Pewnie na koniec będzie bolało dużo bardziej...ale do tego czasu będziemy mogli BYĆ RAZEM a nie obok siebie.
- ogoniasta; nie wiem jak to zrobię, ale "masz u mnie flaszkę "jak nic ;) ... że aż mi w okół świat pojaśniał

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: wt wrz 08, 2009 7:40 pm
autor: ol.
Oj lubię takie rekinowe wieści, zwłaszcza jeśli są dobre :) Jedna podgryza palce, druga dywan, zero bezczynności i opieszalstwa :D I miło słyszeć, że Runa ma wolę życia i się nie poddaje.
Zwierzęta zostały obdarzone czymś czego my nigdy w całej pełni nie poznamy - darem życia w wiecznej teraźniejszości. Teraz jest dobrze, więc jest dobrze. Nie wybiegają myślą w czas cierpienia, w zionącą pustką przyszłość. Dopóki nie nadejdzie, nie istnieje dla nich. A nam okrutna świadomość nadchodzącego, zabarwia goryczą i żalem chwile jeszcze od niego odległe.
Nie mówię tylko o Tobie, do mnie odnosi się to również, mimo że nie mam powodów aby spodziewać się takich złych chwil w najbliższej przyszłości, myśl co będzie kiedy wreszcie nadejdą (bo wiadomo, że pewnego dnia nadejdą) sprawia, że zatraca się pogodę tej czy tamtej czystej chwili. A te właśnie nie powinno się w sobie nosić :(
Może to kara za grzechy naszego gatunku ?
Bo masz rację, jesteśmy gatunkiem pasożytniczym, nie jedynym w przyrodzie, ale jedynym który wprzągł w służbę sobie wszelkie znane formy życia (pasożytnctwo w naturze jest zazwyczaj bardzo wyspecjalizowane) i który pasożytując zaspokaja nie tyllko potrzeby podstawowe, ale i te wydumane powstałe z nudów, ze snobizmu, z pychy, niezaspokojonej miłości własnej. I to jest najgorsze. Inne gatunku robią to, żeby przeżyć, my, bo życie samo w sobie dla niektórych jest bez smaku i barw i szukają dodatkowych podniet.
Czasami świadomość tego przesłania fakt, że jesteśmy także jedynymi istotami, które są zdolne zadbać o osobniki obcego gatunku, bezinteresownie (albo prawie, bo w czystą bezinteresowność też nie wierzę) często z poświęceniem. Może warto tej myśli się uczepić, ta pociesza :(

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: śr wrz 09, 2009 9:46 am
autor: odmienna
Przeczytaj, ale zapomnij na chwilę że to Twoje własne słowa :
Strasznie się boję bólu straty. Poczucia, ze mimo wszystko, mimo calej mojej milosci ,stawania na rzesach i tak przegralam z nieuchronnością losu.
Tego biernego przyglądania sie cierpieniu i poczucia, ze nic nie moge zrobic, kiedy kolejne leki zawodzą. Nie wiem, czy potrafie być az tak na 1000% jak z Ciri, wiem ze zszargałam sobie wtedy psychikę ostatecznie...A z drugiej strony nie potrafię ich zostawić kiedy mnie najbardziej potrzebują. Wiem, ze czułabym do siebie odrazę, że zostawiłam je w chorobie.
Dlatego jak na razie stosuję technikę samooszukiwania się )
W tym pasożytniczym ludzkim gatunku, są też egzemplarze, które zdolne są do takich właśnie słów- to trochę pocieszające, prawda? O0

Tylko, że Autorka tego tekstu, jest trochę niesprawiedliwa:
- „ przegrałam z nieuchronnością losu”- fakt. Z przemijaniem przegramy zawsze, ale też nie ma co z nim gry podejmować. Ale z losem? Zmieniłaś ten los- więc go jednak ograłaś.
-„ Tego biernego przyglądania sie cierpieniu” – jak to biernego? Nie dało się być mniej biernym- wręcz się spalałaś w działaniu i nie zrobiłaś „nic”- zrobiłaś co się dało.

I popatrz: boisz się, ale jesteś. I tak naprawdę, to jest jedyne co możesz zrobić, ale to jest prawdziwe zwycięstwo.
Nie jesteś dobra w oszukiwaniu i odradzam Ci je, bo cokolwiek na tym polu ugrasz- uderzy Cię potem wyrzutem wobec siebie samej.
Wiesz; z coraz większym strachem patrzę na mojego Jurija, wiem, że czułość, która we mnie narasta z dnia na dzień spotęguje moje cierpienie, ale ona się mu należy. Wiem też, że jeśli stchórzę i powiem: mam dosyć, nigdy więcej- to będzie mnie dręczyła myśl, że mogłam jeszcze jakieś istnienie uczynić znośnym, a uciekłam…chyba wolę ból rozstania, bo jest czysty.

Ale, przecież przed Wami jeszcze wiele dobrych chwil :) . Nie można trwać w udręce strachu przed ostatecznym, bo to prowadzi do konkluzji, że żeby uniknąć cierpienia, trzeba zatłuc każdy przejaw życia, najlepiej zanim się jeszcze przejawi.
Wyjście może i nie złe, na szczęście, nie w naszej mocy ;) .
A że nie w naszej, to wycałuj te źródła Twoich lęków- straszydełka ogoniaste i ciesz się, że masz wrażliwość pozwalającą na taką z nimi bliskość.
A na ich życie popatrz z perspektywy o której genialnie pisze ol.. „wieczna teraźniejszość”

Re: o Runce słow parę ...

: czw wrz 10, 2009 8:33 am
autor: Berdog
*Delilah* pisze:
Runa ma w swoich czarnych oczkach tak niesamowitą siłę, nie potrafiłabym zgasić płomienia życia, jaki w niej płonie.
Już wolę te zastrzyki 2x dziennie...
Runa je, chodzi (wprawdzie chwiejnie). Cieszy się swoim nieco utrudnionym żywotem...
Ty również ciesz się razem z nią tym waszym „nieco utrudnionym żywotem”. :)
Carpe diem 8)

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: czw wrz 10, 2009 9:17 am
autor: Nue
Carpe diem 8)
Właśnie tak :)
Ja próbuję podejść do przemijania z pokorą, tak jak one. Nic nie zmienię, mogę jedynie dbać, by było im tu na ziemi, u mnie, jak najlepiej. Mimo łez, które prędzej czy później popłyną z ich powodu, i tak warto.

Buziaki dla Ciebie i Runki!

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: czw wrz 10, 2009 10:44 am
autor: *Delilah*
Oj, dziekuje Wam za wsparcie wszelakie :) :*:* Niesamowicie podnosicie mnie na duchu...

Naprawdę nie jest tak, ze caly czas siedzę i zamiast cieszyć sie teraźniejszością, nurzam się w pesymistycznych myślach:)
Tylko czasem, tak mnie nachodzi... chwila zwątpienia.
Kiedy nagle wydaje mi się "że przeciez tak bardzo je kocham, ze juz sam ten fakt powinien wystarczyc do tego, zeby odepchnąć chorobska".
A konfrontacja z rzeczywistością bywa trudna... I chociaz wszyscy wiemy, ze nieuniknione i tak nadejdzie, to czasem wydaje mi sie, ze przecież to nie może jeszcze byc ten moment, ze je ochronię.. uchronię itd. A później przychodzi olśnienie, ze niestety..nie jest to mozliwe, a odbieram to błędnie jako przegraną z losem. Absurdalne, ale czasem miewam takie jazdy.

Staram się dogadzać moim Starowinkom, śpią obie teraz pod łóżkiem, w pudełku, mają cały pokój dla siebie..
Wiem ,ze czasem Sandijka i reszta młodzikow, je męczy i przeszkadza w odpoczynku, dlatego postanowiłam im podarować trochę przestrzeni dla siebie:)
Runka zrobiła się szalenie żarłoczna, biega po całym pokoju i szuka jakiś smakowitych kasków:) Dzisiaj skapitulowalam wobec jej apetetu i dałam jej nieco ptasiego mleczka ;) O mało palca nie straciłam.
Niestety nie widzę poprawy jesli chodzi o rownowagę.
Jedynie cała wydaje się "w lepszej formie", ale głowka bez zmian :(
Jutro bedą wyniki posiewu.
Lilitucha za to zrobiła się niepokojąco ospała i jakaś taka niemrawa...
Jej ulubionym zajeciem zrobiolo sie spanie na Runie :)

No i to na tyle smetow z Rekinowa...
:)

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: czw wrz 10, 2009 11:21 am
autor: unipaks
Deli , dziewczyny mądrze piszą , ciesz się więc każdym dniem z nimi i daj sobie jak najwięcej przyszłych wspomnień z tych pięknych wspólnych chwil z każdym z ogonków. Cóż więcej możemy dla nich zrobić - robimy wszystko co tylko jest możliwe :)
Wymiziaj Rekinki , Runkę szczególnie słodko i "na bakier" :)

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: czw wrz 10, 2009 7:43 pm
autor: Akka
Popieram powyższe wypowiedzi :) Dogadzaj, bo należy się im. A opowieści wcale nie są smętne, ja też kiedy zbliża się zima robię się ospała jak Lili :P więc nie powinnaś się jej dziwić ;)

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: czw wrz 10, 2009 9:37 pm
autor: Berdog
unipaks pisze:Deli , dziewczyny mądrze piszą ...
??? Unipaks a JA to niby co, kwiatek w doniczce? No chyba że uważasz że nic mądrego nie napisałem. ;D

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: pt wrz 11, 2009 9:16 am
autor: unipaks
Berdog wybacz ; stara szkoła wychowania , gdzie mężczyzna ma zawsze rację i fakt ten nie wymaga podkreślania ;D :P
Ale tak , masz słuszność :)

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: sob wrz 12, 2009 11:53 am
autor: *Delilah*
No oczywiscie, plag nigdy za wiele. Dzisiaj odkrylam straszliwą prawdę.
Lilitka ma jakies tragiczne zwierzątka w siersci Runa tez.
To pewnie wszoły....
Lili wyglada najbiedniej,cala jest pogryziona. Nie dziwie sie, ze taka osowiala ostatnimy czasy chodzi.
Jest calutenka w malych strupkach. A myslalam, ze to robota dziewczyn.
Odizolowalam Rune i Lili na pare dni i wydalo sie, dziewczynki nic nie maja, a dwie starsze damulki maja jakies dziwactwa w sierści. Wsiadam na forum leczenie i szukam, W poniedzialek do weta :/

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: sob wrz 12, 2009 1:05 pm
autor: Ogoniasta
ojjj...bidulki się namęczą :(
bleehhh...wstrętni "pasażerowie na gapę" >:(

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: sob wrz 12, 2009 1:20 pm
autor: Nue
To pewnie osłabiona odporność :( Siła złego na jednego... Ale wystarczy trochę invermektyny u weta i już :)
Miłego weekendu życzę :) !

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: ndz wrz 13, 2009 12:32 pm
autor: Nakasha
Biedne staruszki :( oby wszoły dały się wytępić jak najszybciej!