Przeczytaj, ale zapomnij na chwilę że to Twoje własne słowa :
Strasznie się boję bólu straty. Poczucia, ze mimo wszystko, mimo calej mojej milosci ,stawania na rzesach i tak przegralam z nieuchronnością losu.
Tego biernego przyglądania sie cierpieniu i poczucia, ze nic nie moge zrobic, kiedy kolejne leki zawodzą. Nie wiem, czy potrafie być az tak na 1000% jak z Ciri, wiem ze zszargałam sobie wtedy psychikę ostatecznie...A z drugiej strony nie potrafię ich zostawić kiedy mnie najbardziej potrzebują. Wiem, ze czułabym do siebie odrazę, że zostawiłam je w chorobie.
Dlatego jak na razie stosuję technikę samooszukiwania się )
W tym pasożytniczym ludzkim gatunku, są też egzemplarze, które zdolne są do takich właśnie słów- to trochę pocieszające, prawda?
Tylko, że Autorka tego tekstu, jest trochę niesprawiedliwa:
- „ przegrałam z nieuchronnością losu”- fakt. Z przemijaniem przegramy zawsze, ale też nie ma co z nim gry podejmować. Ale z losem? Zmieniłaś ten los- więc go jednak ograłaś.
-„ Tego biernego przyglądania sie cierpieniu” – jak to biernego? Nie dało się być mniej biernym- wręcz się spalałaś w działaniu i nie zrobiłaś „nic”- zrobiłaś co się dało.
I popatrz: boisz się, ale jesteś. I tak naprawdę, to jest jedyne co możesz zrobić, ale to jest prawdziwe zwycięstwo.
Nie jesteś dobra w oszukiwaniu i odradzam Ci je, bo cokolwiek na tym polu ugrasz- uderzy Cię potem wyrzutem wobec siebie samej.
Wiesz; z coraz większym strachem patrzę na mojego Jurija, wiem, że czułość, która we mnie narasta z dnia na dzień spotęguje moje cierpienie, ale ona się mu należy. Wiem też, że jeśli stchórzę i powiem: mam dosyć, nigdy więcej- to będzie mnie dręczyła myśl, że mogłam jeszcze jakieś istnienie uczynić znośnym, a uciekłam…chyba wolę ból rozstania, bo jest czysty.
Ale, przecież przed Wami jeszcze wiele dobrych chwil

. Nie można trwać w udręce strachu przed ostatecznym, bo to prowadzi do konkluzji, że żeby uniknąć cierpienia, trzeba zatłuc każdy przejaw życia, najlepiej zanim się jeszcze przejawi.
Wyjście może i nie złe, na szczęście, nie w naszej mocy

.
A że nie w naszej, to wycałuj te źródła Twoich lęków- straszydełka ogoniaste i ciesz się, że masz wrażliwość pozwalającą na taką z nimi bliskość.
A na ich życie popatrz z perspektywy o której genialnie pisze
ol.. „wieczna teraźniejszość”