To bardzo cięzkie zadanie, ale chyba najwyższy czas by pożegnać sie z tymi którzy odeszli.
Havanka z Merchowego Pola 31.01.2010 - 07.01.2012(*)
Trafiła do nas po śmierci Basi, zdystansowana i przestraszona zmianą miejsca, podziałem stada i tym że znikneła osoba która opiekowała sią nią od urodzenia. Przyjechała do nas w ciąży, jednak nie dane jej było zostać mamą. Z powodu komplikacji przy porodzie trzeba było zrobić cesarskie cięcie i sterylke. Żaden z 4 maluszków nie przeżył. Wydawało się że bedzie cięzko jej nam zaufać, w końcu poczatek jej pobytu u nas łaczył się z ogromnym stresem. A jednak zaufała nam bezgranicznie, po operacji, sama podsuwała mi do czyszczenia łapki oklejone zdrapanym z kołnierza plastrem.
W naszym stadzie odnalazła sie błyskawicznie, od razu dogadała się z Leylą, zupełnie jakby się nigdy nie rozstały. Stworzyła z siostrą nierozłączną parę, dwie czekoladki zawsze tuż koło siebie.
Odeszła z powodu nowotworu który urósł pod okiem. Tydzień po niej odeszła Leyla, do końca pozostały nierozłaczne.
Leyla z Merchowego Pola 31.01.2010 - 13.01.2012(*)
Jedna z naszych L-eczek, mama "gwiazdek" babcia "niespodzianek". Piękna odważna i zdecydowana. Mimo, że nie miała nigdy ambicji by zostać alfą, potrafiła porozstawiać inne szczury po kontach. Gdyby miała taką mozliwość zrobila by to też z pasami.

Trzeba było bardzo uważąć wchodząc do nich do pokoju, bo w ciągu kilku sekund była juz pod drzwiami, czekająć na sposobność by przespacerować się po całym mieszkaniu. Potrafiła się wdrapać wszędzie, po raczkach od szuflad na szafki w kuchni, na szczyt wieszaka na płaszcze.
Po śmierci Romy stworzyła razem z Lolą i Ontario swoisty szczurzy trumwirat, utrzymujacy całe stado w ryzach. Najmocniej jednak zwiazana była z Havcia i po jej śmierci jej stan gwałtownie się pogorszył. Do problemów z sercem dołączyły objawy neurologiczne, Leyla była coraz bardziej zagubiona i splatana. Miała problemy z trzymaniem jedzonka w łapkach i kręciła się w kółko, zapominając gdzie szła i co chciała zrobić. Tydzień później podązyła za siostrą za Tęczowy Most.
Jacki Kaktus 1.04.2010 - 18.02.2012(*)
Wieczny dzieciak, szczur który nigdy nie dorósł. Potargany huskulec, który z czasem zupełnie zbielał. Przyjechała do nas razem z siostrą jako 3 tygodniowe drobniutkie maleństwo, ale błyskawicznie nabrała masy i wyrosła na dużego szczura. To chyba nasz jedyny szczur który bał się podłogi, długo jej wybiegi ograniczaly się do spacerów po oparciu kanapy. Postawiona na podłogę wracala do nas na rece w tępie błyskawicznym

Kochała wodę, potrafiła nurkować nawet w poidle. To przez nią zamieniliśmy poidełko sippy large na 2 mniejsze - baliśmy się by w nim się nie zaklinowała.
Jej śmierć była dla nas szokiem, co prawda od jakiegoś czasu była na prilium. Zbadaliśmy ją po wykryciu wady serca u Eduarda, zdjęcie rtg pokazało największe szczurze serce, jakie do tej pory miałam okazję widzieć. Ale mimo ogromnej wady pracowało sprawnie. Na ostatniej wizycie kontrolnej dr. Ania stwierdziła że osłuchowo jest idalnie. W sobotni ranek Stasiek znalazł ja martwą, zasneła by się już wiecej nie obudzić.
Czuszka of Anahata 6.11.2009 - 3.03.2012(*)
Prawdziwy diabeł o pięknych porzeczkowych oczach. Narwaniec i uparciuch z mega ADHD. Wszędzie jej było pełno, śmigała po pokoju z prędkościa światła przenosząc swoje skarby z jednego schowka w drugi. Nic nie było w stanie jej zatrzymać, ani chore serce, ani wiecznie zakatarzony nos. Nawet siadające z powodu wieku łapki nie były powodem by trochę zwolnić. Na wiekszości naszych zdjęć była jedynie rozmywającą się smugą, zbyt trudno było zatrzymać ją w miejscu. Mimo niewielkich rozmiarów potrafiła siać postrach wsród nowych w stadzie. Razem z Arasią tworzyły prawdziwy gang silnorękich stadnych bet.
Zawsze była drobniutka i szczupła ale po swoich 2 urodzinach zaczęla po mału niknąć w oczach. Stała się filigranowa i prawie przezroczysta, pojawiły się problemy z mocno powiększoną śledzioną a serce pracowało z coraz większym trudem. Kiedy złapanie oddechu zaczeło sprawiać jej problem zdecydowalismy sie pomóc jej odejść