KingaKl, Jessica - dziękuję dziewczyny, kochane jesteście.
Byliśmy u weterynarza... i tak naprawdę to nie wiem co to jest, tak dokładnie. Przepisała antybiotyk i powiedziała, że jeżeli nie wchłonie się, nie zniknie lub zacznie się powiększać to trzeba będzie wyciąć - oby nie, nie jestem na to psychicznie przygotowana. Z tego co zrozumieliśmy to powiększone węzły chłonne (lymph node) lub coś w tym stylu. Niestety nie znam się na tych wszystkich nazwach, guzach i tego typu podobnych.
Na razie będziemy podawać antybiotyk ( co nie będzie łatwe, jak ja tego nie lubię ) i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i operacja nie będzie potrzebna.
Ostatnio Noreczek mile mnie zaskoczył
. Siedziałam sobie na podłodze, przyszedł do mnie, wdrapał mi się na kolana i wtulił się we mnie schował pyszczek pod rękę i czekał aż zacznę go głaskać
, co oczywiście robiłam z miłą chęcią. Leżał tak dobre kilka minut, nawet nie wiem dokładnie bo byłam tak szczęśliwa, że zajęłam się tylko głaskaniem . Norkowi rzadko się zdarza żeby godził się na takie pieszczoty, no chyba, że leży sobie wygodnie w hamaczku i zasypia - to wtedy tak
. Głaskałam go tak i łapałam garściami tę chwilę a jak jeszcze zaczął lizać i iskać mnie, byłam przeszczęśliwa i te jego oczka pulsujące, którymi mnie uraczył
Nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba
Młodemu zaczęliśmy dietę, a raczej trening, z którego on oczywiście nie jest zadowolony. Ale jak nie zacznie więcej się ruszać oj to będzie źle. Musi zrzucić trochę wagi, bo jest po prostu jednym wielkim grubasem. Co nie zmienia faktu, że nadal jest kochanym miziakiem
Wiecznie domaga się pieszczot, jak tylko wyczuje, że któryś z ogonów jest lub był w okolicy od razu ładuje się na kolana i czeka na głaskanie. Kochany jest... mogłabym go całować, głaskać i przytulać non stop
A PJ'ek jak to PJ biega, skacze, gania - wszędzie go pełno
Mój kochany wariat.
Kocham was moje kochane urwisy, moje słoneczka