Strona 29 z 100

Re: Moje panieneczki - wielki come back

: pn lis 18, 2013 12:22 pm
autor: Megi_82
Od soboty jest w miarę ładnie. Znów staramy się wdrożyć system "normalne życie". Po tygodniach w transporterze i pustej klatce - nadszedł wielki dzień, meblujemy! W sobotę więc dziewczyny się nie biły, bo miały ciekawsze zajęcie - asystowanie przy meblowaniu, skakanie mi z klatki na głowę, kiedy byłam zaklinowana z ręką w środku, zabieranie mi mebelków i bieganie po w połowie zawieszonych akcesoriach. Wieszaliście kiedyś koszyk ze szczurem w środku? ;)
Trochę oczywiście pozmieniałam ustawienie, ale nadal jest dużo koszyczków, tworzących zejście z góry na dół. Ponieważ Kluska z nóżką_w_bok nie jest gorszą fajtłapą niż była wcześniej, nic nie kombinowałam z umeblowaniem. Meblowanie zajęło mi kilka godzin, bo po co dać panci 20 minut spokoju, jak można jej poprzeszkadzać ::)
A potem - a oglądały, a zwiedzały :D Wstawiliśmy klatkę na stałe miejsce, bo ostatnio stała na środku pokoju, zamknęliśmy baby trochę wcześniej na noc, bo byli znajomi i zaczęło się wykradanie krakersów i próby żłopania wina. Wszystko grzecznie pojadło, popiło, a potem się poprzytulało i poszło spać w nowych koszyczkach. Nawet Pączek poszła spać do bab, i co ciekawe, nie powywalała wszystkich szmatek z koszyków - czasem nie wiem, czy ona nie chce spać z dziewczynami, czy nie chce spać w szmatkach... gdyby była sama, to miałaby w klatce wyłącznie plastik.
Wczoraj też było nieźle, tylko jedno krótkie ścięcie z Liwią, po którym Pączek uciekła w starą kryjówkę między biurkiem a klatką i poszła tam spać, podczas gdy Liw ciskała się po drugiej stronie ścianki biurka. Zamknęłam baby wieczorem, bo wpadła koleżanka z naleweczką (a Liw nie przepada za zapachem jej kotów i ją szczypie i jest nachalna, poza tym zawsze wsadzają nocy w kieliszki) - i też się od razu przytuliły. W nocy widziałam, że Pączek spała sama w sputniku, ale rano była z nią Czarnuś. Jeszcze tylko z Kluską coś... nie wiem, ilekroć Kluszon podchodzi, Pączek się drze.

Jutro idę na testy, trzymajcie kciuki...

Re: Moje panieneczki - wielki come back

: pn lis 18, 2013 2:41 pm
autor: Arau
Nosy w kieliszkach, taaa... Któraś mi wisi pół piwa :D

Dobrze, że jest już względna normalność... Ale bądź, co bądź i tak się nie wynudzisz :P

Re: Moje panieneczki - wielki come back

: pn lis 18, 2013 3:57 pm
autor: Megi_82
Cóż, obawiam się, ze z Pączkiem to zawsze będzie "względnie"... dobrze, dobrze, a potem coś jej odwala. Jednak już nie chodzę spać i nie zostawiam ich samych w domu z takim spokojem jak wcześniej.

Pojutrze pannę ciachamy.

Re: Moje panieneczki - wielki come back

: wt lis 19, 2013 3:17 pm
autor: Megi_82
Już po testach. W zestawie testów ze zwierząt jest oczywiście tylko pies i kot ::) Z tego, co mi zrobili wyszły roztocza, trawy i zboża. Co ciekawe, bąble mnie niespecjalnie swędziały...
Miałam też kolejną spirometrię. Chuch mam jak trzeba a nawet lepszy. Nabyłam też urządzenie zwane pikflometrem, do badania się w domu - nie miałam okazji przetestować przy większej duszności, przy drobniejszej zaś maszyna mówi, że mi się tylko wydaje.
Także wciąż nie wiem, czy to moje szczury, ani czy w ogóle mam coś z oskrzelami (no bo kataru to sobie jednak nie wymyślam). zaniosłam wynik RTG klatki i tomografii zatok - wszystko w najlepszym porządku, osłuchowo też.
W piątek idę na próbę prowokacyjną oskrzeli - będą mi kazali wdychać coś, po czym oskrzela mogą się zacisnąć, i po każdym wdechu spirometria. Jakieś dwanaście dawek przuduszacza i tyleż spirometrii może, choć nie musi, wyjaśnić sprawę.
Ponadto dowiedziałam się, że mogę odczuwać duszności, ale to nie oznacza zwężenia oskrzeli. Przyczyny mogą być różne. Zestaw objawów mam w każdym razie nietypowy. Dodatnie wyniki testów jakichkolwiek też mogą wskazywać jedynie skłonność do uczulenia na dany alergen, a niekoniecznie aktywną alergię. W sumie więc nie wiem wiele więcej niż dotąd. Może tylko tyle, że z tymi roztoczami coś jest na rzeczy, bo sobie w niedziele odkurzałam, i dostałam później takiego kataru, że nie wiedziałam już, którym otworem oddychać i nawet sterydu końska dawka nie pomogła tak szybko jak bym sobie życzyła :/
A test szczurzy to chyba muszę sobie zrobić sobie sama, znaczy się pokłuć się, jak mnie która obsiuśka (kontakt), oraz spędzić wieczór z nosem w futrze (wziew) ::)

Re: Moje panieneczki - wielki come back

: wt lis 19, 2013 9:19 pm
autor: carola138
Megi,chyba nie myslałaś,że NFZ ci zrefunduje testy"na szczura" ;) Sama,gdy ostatnio robiłam,to nawet nie mieli w przychodni na psa i kota(żenada).W pazdzierniku,gdy byłam po leki u alergologa,to nawet mi doktorzyca nie chciała przepisać Claritiny-bo "teraz nie pyli nic,na co jest pani uczulona".Na moją sugestię,że owszem,może i nic nie pyli,ale mam w domu zwierzaki i one mogą być przyczyną mojego przyduszania(mam zdiagnozowaną astmę i wziewy dostaje od niej od ręki),pani doktor rozłożyła ręce.Skoro nie ma tego na papierku obecnie,to przepisać nie może.A przecież babsko ma w papierach czarno na białym napisane,że przy każdych poprzednich testach,gdzie były sierści brane pod uwagę,wychodzi jak byk,że jestem uczulona.Ale co tam,lepiej niech pacjent smarka,kaszle i się dusi,byle było dobrze w papierach >:(
p.s. czuję że czeka Cię długa droga do prawidłowej diagnozy,ale nie przejmuj się za bardzo,bo szkoda zdrowia ;)

Re: Moje panieneczki - wielki come back

: wt lis 19, 2013 9:56 pm
autor: Megi_82
Dziwna doktorzyca - jest cała masa całorocznych alergenów, a najpospolitszym są roztocza kurzu domowego...
Jestem w dobrych rękach. Fantastyczna, jak na razie, przychodnia, lekarz skrupulatny do upierdliwości, nie wystawia diagnoz od czapy, jak nie wie, to mówi że nie wie i trzeba zbadać wszystko po kolei. Osobiście biegał po przychodni i załatwiał mi termin prowokacji oskrzeli (trochę się cykam takiego badania, BTW).
Chyba liczyłam jednak, że skoro zgłaszałam szczury, że mam, to zrobią, w końcu gryzonie to dość popularne zwierzęta domowe i bardzo często ludzi uczulają. Ale poczytałam sobie, że z tymi testami na gryzonie to nie taka prosta sprawa, m.in. bardzo nietrwałe próbki. Z tego, co pobieżnie przejrzałam, to nawet prywatnie nie bardzo jest gdzie zrobić w Łodzi. A z kolei jeszcze jedna doświadczona osoba mi podpowiedziała, to że reagowanie bąblem na szczurzy mocz może być czymś w rodzaju alergii pobocznej, mogłam być od lat umiarkowanie uczulona na roztocza (to moje zbieranie się tygodniami na przeziębienie w sezonie roztoczowym...), a szczury stały się katalizatorem, i często po wytępieniu alergii głównej te poboczne kasują same.
Tak czy inaczej nie wiem wiele więcej niż przed wizytami poza tym, że ta moja "astma" niekoniecznie musi być astmą.

Re: Moje panieneczki - wielki come back

: wt lis 19, 2013 10:28 pm
autor: Arau
A nie można wziąć własnej próbki na badanie? Koleżanka kiedyś miała dziwne uczulenie na kota - badania wykazywały alergię w małym stopniu. W końcu lekarz kazał jej przynieść sierść swojego kota i okazało się, że ten jeden właśnie ją uczula wybitnie...

Re: Moje panieneczki - wielki come back

: wt lis 19, 2013 11:32 pm
autor: Megi_82
Arau pisze:A nie można wziąć własnej próbki na badanie?
Zapytam, w ogóle jak będzie okazja to go docisnę o te szczury, bo niespecjalnie zgłębia ten temat. Odnotował że mam i tyle. Zresztą Dopóki brałam tabletki, to nie miałam specjalnych skórnych historii ewidentnie powiązanych z ogonami, ale dziś już kilka bąbli zaliczyłam. W lecie mogłam pomylić z ugryzieniem komara (też mnie słabo i krótko swędzą). Ale raczej na miejscu nikt nie wyczaruje preparatu, a z kolei test z kropli moczu własnych szczurów i nakłuwacza to se mogę zrobić sama, a właściwie nie muszę. Coś jest, pytanie, czy to jest clou moich dolegliwości.

Dziewczyny się znów zaczęły prać. Liwia i Tula się czepiają Pączka tym razem, osaczały ją na wybiegu. Tula szuka guza, chyba już nie pamięta, jak oberwała :/ Wsadziłam do transportera - położyły się obok siebie powściągliwie przytulone, wypuściłam - walka na 3 szczury. W klatce się piorą, futro lata. Klnę na czym świat stoi.

Jutro Pączka wieziemy na sterylkę, ale już nie jestem przekonana, czy to wszystko jej wina :/

Re: Moje panieneczki - wielki come back

: śr lis 20, 2013 9:54 am
autor: unipaks
Megi_82 pisze: idę na próbę prowokacyjną oskrzeli - będą mi kazali wdychać coś, po czym oskrzela mogą się zacisnąć
Megi, niech Ci przed rozpoczęciem podłączą wenflon na wszelki wypadek, nie wiadomo jak silna będzie reakcja organizmu ::)

Kciukam za Ciebie, Kluskę i rychłe dobre zwieńczenie łączenia!Całusy! :-*

Re: Moje panieneczki - wielki come back

: śr lis 20, 2013 2:55 pm
autor: diana24
Trzymam kciuki za sterylkę, oby później nie było żadnych komplikacji ;) może się w końcu kobieta ogarnie :P
Jak spotkamy się 1-go u Dulcissima to musimy pogadać :) sama jestem uczuleniowcem i astmatykiem i u mnie na szczęście żadne objawy odszczurowe nie występują, ale roztocza a i owszem :-\
p.s. badanie pt. "próba prowokacyjna oskrzeli" brzmi dla mnie strasznie :)

Re: Moje panieneczki - wielki come back

: śr lis 20, 2013 9:40 pm
autor: margot1408
Ja też byłam kiedyś bardzo uczulona na roztocza, miałam już początki astmy oskrzelowej. Ale udało mi się skutecznie odczulić (w "zaledwie" 5 lat...), tak że teraz niestety mogę już sprzątać do woli ::) i zupełnie nic mi się nie dzieje. Wprawdzie każdy reaguje inaczej, ale myślę, że warto spróbować.
Trzymam kciuki za jutrzejszą Pączkową sterylkę i Twoje badanie! :-*

Re: Moje panieneczki - wielki come back

: śr lis 20, 2013 9:47 pm
autor: Megi_82
Diano, no ja właśnie raz mam objawy, a raz nie mam... 13 dni temu odstawiłam leki i dziś np. nie dzieje się kompletnie nic. Pogadamy sobie :)

[]Margot[/b], na roztocza pewnie będą mnie odczulać, ale jeśli to szczury, to raczej nie sądzę :]

Pączek już ciachnięta :) O 15 doktor zadzwonił, odebrałam pannę o 18:30 po pracy. Siedziała nieszczęśliwa, prbzestraszona w przezroczystym pojemniku, żeby doktorzy ją mogli mieć na oku - i w kołnierzu. Doktor od drzwi zastrzegł, że innego sposobu na nią nie ma, zdążyła się 2 czy 3 razy pozbawić szwów. Pierwszy raz w minutę po wybudzeniu ::) Metalowe klamerki też zdjęła sobie szybciej i precyzyjniej, niż urządzenie do tego przeznaczone... niestety to szwy nie tylko na skórze, więc nie można pozwolić, żeby je sobie ściągnęła, przynajmniej dwie doby muszą wytrzymać. W domu moja mała dopadła od razu jedzenia - dałam jej jogurtu na łyżeczce, wafelki w takich kawałkach, żeby była w stanie sięgać je sama z miski i odgryzać po kawałku. O karmie przez ten czas raczej można zapomnieć - chwilę po zdjęciu kołnierza w domu już się zabierała za swój brzuch, powstrzymał ją tylko jogurt na spodeczku. A z kolei w kołnierzu pewnie nie będzie jej się chciało mocować z twardym jedzeniem.
Obrazek
Nie mam doświadczenia z kołnierzami, więc ciągle się boję podduszenia czy puchnięcia, a i szczur w tym zachowuje się dziwnie. Rzuca się po tej dunie, staje na tylnych łapach, macha przednimi, przewraca się... Zdjęłam jej to, bo się wystraszyłam, że puchnie, rzucała się w panice, ale to było na szczęście chyba tylko przesunięte do przodu i postawione futerko, dziwnie się układa pod tym kołnierzem. Zmieniłam jej też wiązanie, bo kołnierz jest założony na szelkach - sam plastik da się zdjąć przez głowę, a w nim wycięte są dziurki i przepleciona tasiemka (najpierw z bandaża, a teraz z paska polaru), zawiązana na supeł (doktor tylko skrzyżował) pod bródką i dalej jak szelki. Trochę ogranicza to ruchy łapek, ale jest dużo mniejsza szansa, że się zaciśnie jak będzie się Pączkowska z nim siłować, bo raczej nie ma jak. Ale i tak pilnujemy i zaglądamy co chwilę, czy wszystko gra.
Dziękujemy za kciuki i prosimy nie puszczać :) Ja oczywiście znów siwieję, źle znoszę szczurze chorowanie czy operacje :(

Tuliś placek:
Obrazek
Liw patrzy mi w oczy i żłopie moją herbatkę!
Obrazek

Re: Moje panieneczki - wielki come back

: czw lis 21, 2013 9:51 am
autor: Arau
Buahah, taaak, wyjmowanie szwów :D Alek był bardziej bezczelny i weterynarza KOMPLETNIE się nie interesował szwami, poczekał aż go zaniosę do domu. Dbał o moją kondycję urządzając mi wycieczki do weta...
Goić się ładnie!

A, mogłabyś zrobić zdjęcie kołnierza, jak jest zamocowany? W przyszłym tygodniu będę robiła za pielęgniarkę dla szczurki po zabiegu ;x

Re: Moje panieneczki - wielki come back

: czw lis 21, 2013 10:07 am
autor: IHime
Jak dobrze, że najgorsze już za Pączuchą. Niezły numer z niej. Niech się goi grzecznie. :-*

Re: Moje panieneczki - wielki come back

: czw lis 21, 2013 5:03 pm
autor: Megi_82
Arau, tez o tym pomyślałam, i postaram się zrobić albo pokazać inaczej.
IHime, dokładnie tak, numer z niej ;)

Siedzi baaardzo nieszczęśliwa, zalewa się (i kołnierz) porfiryną :( W nocy nie mogła się dobrać do karmy (sama sobie radzi z dużymi kawałkami jedzenia), rozsypała miskę i się denerwowała, że nie może zjeść, a ja nie mogę jej zdjąć dziadostwa, bo zaraz dopadnie szewka :'( Cieszy mnie, że ma apetyt - choć szczerze, to w jej przypadku jedzonko jest dobre na wszystko. W nocy wstawaliśmy sprawdzać, czy wszystko gra i podrzucać jej coś do jedzenia - chyba zabiorę karmę, bo tylko się mała denerwuje, że chrupki nieosiągalne.
Klusce rosną badziewia. Znów :(

Jutro wielki dzień. Jadę na to paskudne badanie. Boję się, i samego badania, i tego, co wyjdzie.