moje szczupaki kochane
Moderator: Junior Moderator
Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu
Re: moje szczupaki kochane
Poprzedni tydzień, kiedy Liwia zaczęła lepiej jeść, przyniósł nadzieję, że wszystko jakoś ułoży, nie idealnie, ale przynajmniej bez strachu o jej zdrowie. Pogorszenie nastąpiło w poniedziałek, ale jeszcze nie tak drastyczne, żeby wzbudzić mój niepokój - Liwia więcej leżała, nie próbowała już tak usilnie złapać przemykających Hator i Smużki. Falowała, ale falowała od samego początku, jadła...
Że dzieje się coś niedobrego dotarło do mnie we wtorek, kiedy zastałam nie ruszone nocne spodki z kaszką i owocami. Myślałam, że steryd ją wspomoże na tyle, żeby pokusić się o zabranie jej do Warszawy w środę, ale niestety;/ nie odważyłam się zapakować ją do transportera na skraju duszności. Z sercem w gardle podawałam do pyszczka wieczorne leki.
W czwartek tutejszy lekarz przepisał jej vetmedin, gdyby nie ta ostatnia nadzieja– i ona walcząca – i ja sama mimo, że rozpoznawałam znane objawy, nie mogąc zaakceptować, że to już wszystko – może powinnam jej pomóc odejść w czwartek...
Odeszła w piątek przed świtem, po długiej i wyczerpującej nocy, w moich bezsilnych rękach;(
Była z nami 20 dni. 20...
Obawy o jej zdrowie miałam od samego początku, ale w najgorszych przewidywaniach nie spodziewałam się, że będziemy mieć tak mało czasu, że jedyne co szczupakowo jej da to tylko niespełnione nadzieje i tak szybki koniec;(
Jest mi tak przykro, i żal, i czuję się winna po prostu wobec tej łagodnej kochanej szczury;(
Dopiero dziś złożyłam jej klatkę, szczupaki odzyskały półkę na której stała i swoje dwa domki, wszystko wróciło na swoje miejsce. Ale nie – Liwii nie ma..
Mimo tych 20 dni, ze stadkiem czy bez, i ona miała tu już swoje miejsce.
Miała je - i zostawiła pustkę;(
_________
Środowa kontrola z Hator, wykazała, że prawe nadnercze się zmniejszyło, ale uaktywniło się lewe, węzeł chłonny pomiędzy wątrobą a trzustką jest powiększony i uwagę dr zwróciła pogrubiona ściana żołądka;/ Wszystko to dalej daje niejasny obraz tego, co właściwie się dzieje, jedyne wnioski są takie, że nie ma nowotworu nadnercza – co jest pozytywem, ale możliwy jest nietypowy nowotwór przysadki – co już wcale pocieszające nie jest.
Hator dostała drugi lucrin i za miesiąc czeka ją ponowne zaglądanie do brzuszka.
Że dzieje się coś niedobrego dotarło do mnie we wtorek, kiedy zastałam nie ruszone nocne spodki z kaszką i owocami. Myślałam, że steryd ją wspomoże na tyle, żeby pokusić się o zabranie jej do Warszawy w środę, ale niestety;/ nie odważyłam się zapakować ją do transportera na skraju duszności. Z sercem w gardle podawałam do pyszczka wieczorne leki.
W czwartek tutejszy lekarz przepisał jej vetmedin, gdyby nie ta ostatnia nadzieja– i ona walcząca – i ja sama mimo, że rozpoznawałam znane objawy, nie mogąc zaakceptować, że to już wszystko – może powinnam jej pomóc odejść w czwartek...
Odeszła w piątek przed świtem, po długiej i wyczerpującej nocy, w moich bezsilnych rękach;(
Była z nami 20 dni. 20...
Obawy o jej zdrowie miałam od samego początku, ale w najgorszych przewidywaniach nie spodziewałam się, że będziemy mieć tak mało czasu, że jedyne co szczupakowo jej da to tylko niespełnione nadzieje i tak szybki koniec;(
Jest mi tak przykro, i żal, i czuję się winna po prostu wobec tej łagodnej kochanej szczury;(
Dopiero dziś złożyłam jej klatkę, szczupaki odzyskały półkę na której stała i swoje dwa domki, wszystko wróciło na swoje miejsce. Ale nie – Liwii nie ma..
Mimo tych 20 dni, ze stadkiem czy bez, i ona miała tu już swoje miejsce.
Miała je - i zostawiła pustkę;(
_________
Środowa kontrola z Hator, wykazała, że prawe nadnercze się zmniejszyło, ale uaktywniło się lewe, węzeł chłonny pomiędzy wątrobą a trzustką jest powiększony i uwagę dr zwróciła pogrubiona ściana żołądka;/ Wszystko to dalej daje niejasny obraz tego, co właściwie się dzieje, jedyne wnioski są takie, że nie ma nowotworu nadnercza – co jest pozytywem, ale możliwy jest nietypowy nowotwór przysadki – co już wcale pocieszające nie jest.
Hator dostała drugi lucrin i za miesiąc czeka ją ponowne zaglądanie do brzuszka.
Re: moje szczupaki kochane
Ol., tak mi przykro... Nikt się tego nie mógł spodziewać i by nie przewidział tak dramatycznego obrotu sprawy, nie wyrzucaj sobie bo to kompletnie nie było do przewidzenia...
Leć, skarbie... [*]
Trzymam kciuki za zdrowie Hator!
Leć, skarbie... [*]
Trzymam kciuki za zdrowie Hator!
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Re: moje szczupaki kochane
Ol, nie wyrzucaj sobie, ja myślę, że ona też chciała być z Wami i dlatego się nie poddawała, że przy tych wszystkich spodeczkach i ramionach, choć bezsilnych, wiedziała, że ma swoje miejsce. Tulam bardzo mocno.
Re: moje szczupaki kochane
Ol, co u Was? jak po wizycie w Warszawie?
Serdeczności dla całego szczupakowa!
Serdeczności dla całego szczupakowa!
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Re: moje szczupaki kochane
Wrzesień, po odejściu Liwii, upłynął nam słonecznie, beztrosko i syto, bardziej późnoletnio niż wczesnojesiennie.
Październik jednak zaczął się fatalnie. W poniedziałek byłam na kontroli z Hator, której historie nadnerczowe zeszły chwilowo na dalszy plan, i teraz leczymy żołądek, a właściwie jedną z jego podejrzanie pogrubionych ścian (synergal, omniprazol, alugastrin). Ale po Hator nic nie znać, także pomijając obraz usg, i widok i zachowanie myszki są krzepiące.
Z Hatką zabrał się tym razem Kahun, który od jakiegoś czasu zaczął pociągać nóżkami. Potwierdziło się zwyrodnienie dolnego odcinka kręgosłupa, czego się spodziewałam, dostaliśmy leki i już mieliśmy się zabierać, kiedy przypomiało mi się, że kilka razy napotkałam w brzuchu Kahuna jakieś dziwne struktury anatomiczne, które obmacywane raz szło wyczuć, za chwilę już nie... Myślałam – wypełnione jelita ?..
I tu nastąpił trach, bo wprawne dłonie dr Rzepki od razu zidentyfikowały guz. Usg – niejasne, może guz, może ropień na gruczołach. Kahun musiał zostać w Warszawie na zabieg.
Po raz drugi – po Biesie – zostawiałam samego szczura w rękach lekarzy, po raz drugi diagnoza nadeszła nieprzychylna – guz śledziony;( Został usunięty we wtorek razem ze śledzioną, był w miarę dobrze odgraniczony, ale poinformowano mnie, że guzy te często bywają złośliwe;(
Przed zabiegiem Kahun miał kontrolne echo serca, które też pokazało pogorszenie – doszedł nam vetmedin i furosemid.
W środę, dzięki pomocy sussurement, udało mi się sprowadzić mysza do domu, właściwie – w czwartek rano dojechaliśmy... Dopiero na miejscu obejrzałam go też dokładnie – kołnierz, niewygody podróżowania i pewnie to pogrszone krążenie spowodowały, że biedak przypominał buldoga, tak spuchł na pszczku;/ Zdjęłam mu kołnnierz i pilnowałam przez czwartek, opuchlizna zaczęła schodzić. Niestety na noc musiałam zakuć go ponownie i po południu to samo;/
Dziś już kołnierz odłożony do szuflady, rana Kahuna wygląda w porządku, Kahunek grzecznnie wcina leki, chciałby jeszcze bardzo wrócić na swoje, ale z tym jeszcze trochę poczekam. W domkach na dachu i na półce już wczoraj błogo leżał, ale na wspinaczki po klatce jeszcze ze dwa dni niech poczeka.
Karat, przez dwa dni nieobecności Kahuna szarogęsił się w domu i obawiałam się, że będą problemy z ponownym przyjęciem czarnulca, ale odkąd ten powrócił i rezyduje w klace pod kaloryferem, Karaś założył posterunek za klatką i tam przyjaciela pilnuje, kicając tylko jak go głód przyciśnie na drugi koniec pokoju do przyjaciółki swojej drugiej – miseczki
Marzę, żeby na tym problemy Kahunka się skończyły, i powrót do swoich okazał się stały i już chorobą nie przerywany...
Październik jednak zaczął się fatalnie. W poniedziałek byłam na kontroli z Hator, której historie nadnerczowe zeszły chwilowo na dalszy plan, i teraz leczymy żołądek, a właściwie jedną z jego podejrzanie pogrubionych ścian (synergal, omniprazol, alugastrin). Ale po Hator nic nie znać, także pomijając obraz usg, i widok i zachowanie myszki są krzepiące.
Z Hatką zabrał się tym razem Kahun, który od jakiegoś czasu zaczął pociągać nóżkami. Potwierdziło się zwyrodnienie dolnego odcinka kręgosłupa, czego się spodziewałam, dostaliśmy leki i już mieliśmy się zabierać, kiedy przypomiało mi się, że kilka razy napotkałam w brzuchu Kahuna jakieś dziwne struktury anatomiczne, które obmacywane raz szło wyczuć, za chwilę już nie... Myślałam – wypełnione jelita ?..
I tu nastąpił trach, bo wprawne dłonie dr Rzepki od razu zidentyfikowały guz. Usg – niejasne, może guz, może ropień na gruczołach. Kahun musiał zostać w Warszawie na zabieg.
Po raz drugi – po Biesie – zostawiałam samego szczura w rękach lekarzy, po raz drugi diagnoza nadeszła nieprzychylna – guz śledziony;( Został usunięty we wtorek razem ze śledzioną, był w miarę dobrze odgraniczony, ale poinformowano mnie, że guzy te często bywają złośliwe;(
Przed zabiegiem Kahun miał kontrolne echo serca, które też pokazało pogorszenie – doszedł nam vetmedin i furosemid.
W środę, dzięki pomocy sussurement, udało mi się sprowadzić mysza do domu, właściwie – w czwartek rano dojechaliśmy... Dopiero na miejscu obejrzałam go też dokładnie – kołnierz, niewygody podróżowania i pewnie to pogrszone krążenie spowodowały, że biedak przypominał buldoga, tak spuchł na pszczku;/ Zdjęłam mu kołnnierz i pilnowałam przez czwartek, opuchlizna zaczęła schodzić. Niestety na noc musiałam zakuć go ponownie i po południu to samo;/
Dziś już kołnierz odłożony do szuflady, rana Kahuna wygląda w porządku, Kahunek grzecznnie wcina leki, chciałby jeszcze bardzo wrócić na swoje, ale z tym jeszcze trochę poczekam. W domkach na dachu i na półce już wczoraj błogo leżał, ale na wspinaczki po klatce jeszcze ze dwa dni niech poczeka.
Karat, przez dwa dni nieobecności Kahuna szarogęsił się w domu i obawiałam się, że będą problemy z ponownym przyjęciem czarnulca, ale odkąd ten powrócił i rezyduje w klace pod kaloryferem, Karaś założył posterunek za klatką i tam przyjaciela pilnuje, kicając tylko jak go głód przyciśnie na drugi koniec pokoju do przyjaciółki swojej drugiej – miseczki
Marzę, żeby na tym problemy Kahunka się skończyły, i powrót do swoich okazał się stały i już chorobą nie przerywany...
- Paul_Julian
- Posty: 13223
- Rejestracja: ndz mar 08, 2009 2:21 pm
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Re: moje szczupaki kochane
Kahunku kochany, wracaj do zdrowia !
Dobrze, ze Ci sie przypomniało o Kahunku i od razu trafił pod opiekę.
Szczęscie w nieszcześciu, że to śledziona - chyba podobnie jak u ludzi nie potrzeba leków po usunięciu ? Co do kołnierza, to moja wetka nie stosuje kołnierzy z powodu stresu, chyba że szczur jest wyjatkową wiercipiętą. Dużo lepsze sa skarpetki.
A Karaś jak Krzyś Miseczka to drugi ( a czasem pierwszy) przyjaciel...
Posyłamy mnóstwo delikatnych uścisków dla całej opiekuńczej gromadki! I chorutka !
Dobrze, ze Ci sie przypomniało o Kahunku i od razu trafił pod opiekę.
Szczęscie w nieszcześciu, że to śledziona - chyba podobnie jak u ludzi nie potrzeba leków po usunięciu ? Co do kołnierza, to moja wetka nie stosuje kołnierzy z powodu stresu, chyba że szczur jest wyjatkową wiercipiętą. Dużo lepsze sa skarpetki.
A Karaś jak Krzyś Miseczka to drugi ( a czasem pierwszy) przyjaciel...
Posyłamy mnóstwo delikatnych uścisków dla całej opiekuńczej gromadki! I chorutka !
Szczursieny :
Illyasviel,Iskander,Kretka,Lusia,Karmel
W szczurzym raju:
Dorian,Luna,Czika,Niunia,Śnieżynka,Pati,Florka,Nicponia,Kropek,Kredka,Partyzant Soran,Mysia,Gucia, Malwinka,Imbir, Lucjan,Maja,Igor,Figa,Pcheła,Biały Rekin,Krzyś Włóczykij,3kropka,Mink,Sowa,Buła,Nezumi,Krecia, Bubuś, Królewna Fru-Fru,Pyza,Porzeczka, dzielna Mucha
Illyasviel,Iskander,Kretka,Lusia,Karmel
W szczurzym raju:
Dorian,Luna,Czika,Niunia,Śnieżynka,Pati,Florka,Nicponia,Kropek,Kredka,Partyzant Soran,Mysia,Gucia, Malwinka,Imbir, Lucjan,Maja,Igor,Figa,Pcheła,Biały Rekin,Krzyś Włóczykij,3kropka,Mink,Sowa,Buła,Nezumi,Krecia, Bubuś, Królewna Fru-Fru,Pyza,Porzeczka, dzielna Mucha
Re: moje szczupaki kochane
Mocno kciukam za Kahuna, żeby guz okazał się łagodnym i nie sprawiał więcej żadnych problemów i za siłę jego nóżek mimo tego zwyrodnienia, a także za Hator, żeby z tym żołądkiem wszystko było w jak najlepszym porządku! Wygłaszcz szczuraski ode mnie i Szaraka, niech wracają do zdrowia i pełni sił
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
Re: moje szczupaki kochane
Nie nie potrzeba leków, oprócz standardowych po operacji i zestawu nasercowego już na stałe.
Na szczęście kołnierz już usunięty, dla szczura zawsze to nieszczęście i dyskomfort, ale nie zdarzyło mi się dotąd żeby któryś tak spuchł, myślę, że u Kahuna to przez gorsze krążenie, bo za ciasno nie miał. Skarpetki jeszcze nigdy nie mieliśmy, ale w razie gdyby nam przyszło potrzebować w przyszłości (co mam nadzieję, że jednak nie ), będę pamiętać.
Dziękujmy, Uni:)
Na szczęście kołnierz już usunięty, dla szczura zawsze to nieszczęście i dyskomfort, ale nie zdarzyło mi się dotąd żeby któryś tak spuchł, myślę, że u Kahuna to przez gorsze krążenie, bo za ciasno nie miał. Skarpetki jeszcze nigdy nie mieliśmy, ale w razie gdyby nam przyszło potrzebować w przyszłości (co mam nadzieję, że jednak nie ), będę pamiętać.
Dziękujmy, Uni:)
Re: moje szczupaki kochane
Kahunek już wygojony, jednak ma jeszcze w pamięci szok rozstania, bo wywabić go z domku/hamaka bywa trudno, na rękach jest cały spięty, a wyjście z klatki to już w ogóle wyzwanie. To Kahun, więc do pewnego stopnia wszystko to, to u niego norma, ale znając go, widzę tę dodatkową zadrę na jego psychice;/
Fizycznie też jest tak sobie, zgodnie z zaleceniami zaczęłam mu dawać gromeloksin na bolący kręgosłup, jednak to, że się niewiele rusza poza swoje azyle, nie poprawia stanu nóżek i zaniku mięśni w nich. Wychudła mu znacznie dolna połowa ciała;/
Jedyne co napawa łagodną nadzieją to, że przed operacją dość intensywnie podgryzał wapno (nawet naścienne...), co u nas nigdy dobrze nie wróżyło. Nie wiem czy było to związane ze wzrostem guza czy z sercem, dla którego ma teraz skorygowane leki, ale od powrotu tego nie robi. Apetyt ma dobry, więc oby tylko nie było nawrotów, a mam nadzieję, że z innymi bolączkami jakoś damy radę:)
Hator ma się kwitnąco. Nie wiem czy wspominałam, ale skomplementowała ją ostatnio dr Rzepka, że nie znając myszki dałaby jej nie więcej niż 1,5 roku, a Haciurek przecież już 2,5 ma na karku. Ale faktycznie pięknie trzyma i kibić i postawę (postawę ma najlepszą ze wszystkich, nic a nic nie widać żeby jej kuperek w dół szedł). Błysk w sierści i w oku - dzierlatka !
U Karata również wszystko dobrze – oprócz kibici Karaś jest wychowankiem Scherzo więc zjada wszystko i we wszelkich ilościach. Smakołyki nie są problemem, dostaje je w symbolicznych ilościach, tyle tylko, żeby mu nie było przykro, że inni coś, a on nic, problemem jest miseczka, od której i ciężko mu odstąpić, i wraca częściej niż inni;/ Póki co nie wymyśliłam nic innego jak zabierać miskę, kiedy inni się już najedli, a Karaś nie... Ale z oczywistych względów mogę to robić tylko jak jestem w domu. Przypuszczam, że kiedy mnie nie ma, a miseczka jest, Karaś uzupełnia straty
A pomaga mu w tym Smużka. Wczoraj wracam do domu – pokrywa od wiaderka z karmą odrzucona na ziemię, we wiaderku działa Smużyńskie – nie je – wybiera chrupki i leci je deponować w upatrzonym zakamarku klatki. Z tak poczynionych zapasów korzysta Kahuński, który dzięki myszce nie musi się ruszać z piętra sypialnianego, żeby się pożywić, a Karaś, jako że przygody lubi, w ślad za Smużyną uderza do wiaderka - wyrwać kąski dla siebie...
Tak samo wcześniej w tym tygodniu. Otwierałam nową paczkę karmy - to co się nie zmieściło do pudełka, zazwyczaj zużywamy w kilka dni więc pozostaje w worku, który zamykam tylko na klips.
I ani klips, ani worek nie stanowił przeszkody dla smużyńskiego wciórniastka
Ambaras był jedynie ze zgrabnym wyjściem z pułapki w chwili kiedy ol. z nagła otworzyła drzwi
Fizycznie też jest tak sobie, zgodnie z zaleceniami zaczęłam mu dawać gromeloksin na bolący kręgosłup, jednak to, że się niewiele rusza poza swoje azyle, nie poprawia stanu nóżek i zaniku mięśni w nich. Wychudła mu znacznie dolna połowa ciała;/
Jedyne co napawa łagodną nadzieją to, że przed operacją dość intensywnie podgryzał wapno (nawet naścienne...), co u nas nigdy dobrze nie wróżyło. Nie wiem czy było to związane ze wzrostem guza czy z sercem, dla którego ma teraz skorygowane leki, ale od powrotu tego nie robi. Apetyt ma dobry, więc oby tylko nie było nawrotów, a mam nadzieję, że z innymi bolączkami jakoś damy radę:)
Hator ma się kwitnąco. Nie wiem czy wspominałam, ale skomplementowała ją ostatnio dr Rzepka, że nie znając myszki dałaby jej nie więcej niż 1,5 roku, a Haciurek przecież już 2,5 ma na karku. Ale faktycznie pięknie trzyma i kibić i postawę (postawę ma najlepszą ze wszystkich, nic a nic nie widać żeby jej kuperek w dół szedł). Błysk w sierści i w oku - dzierlatka !
U Karata również wszystko dobrze – oprócz kibici Karaś jest wychowankiem Scherzo więc zjada wszystko i we wszelkich ilościach. Smakołyki nie są problemem, dostaje je w symbolicznych ilościach, tyle tylko, żeby mu nie było przykro, że inni coś, a on nic, problemem jest miseczka, od której i ciężko mu odstąpić, i wraca częściej niż inni;/ Póki co nie wymyśliłam nic innego jak zabierać miskę, kiedy inni się już najedli, a Karaś nie... Ale z oczywistych względów mogę to robić tylko jak jestem w domu. Przypuszczam, że kiedy mnie nie ma, a miseczka jest, Karaś uzupełnia straty
A pomaga mu w tym Smużka. Wczoraj wracam do domu – pokrywa od wiaderka z karmą odrzucona na ziemię, we wiaderku działa Smużyńskie – nie je – wybiera chrupki i leci je deponować w upatrzonym zakamarku klatki. Z tak poczynionych zapasów korzysta Kahuński, który dzięki myszce nie musi się ruszać z piętra sypialnianego, żeby się pożywić, a Karaś, jako że przygody lubi, w ślad za Smużyną uderza do wiaderka - wyrwać kąski dla siebie...
Tak samo wcześniej w tym tygodniu. Otwierałam nową paczkę karmy - to co się nie zmieściło do pudełka, zazwyczaj zużywamy w kilka dni więc pozostaje w worku, który zamykam tylko na klips.
I ani klips, ani worek nie stanowił przeszkody dla smużyńskiego wciórniastka
Ambaras był jedynie ze zgrabnym wyjściem z pułapki w chwili kiedy ol. z nagła otworzyła drzwi
Re: moje szczupaki kochane
Uwaga, będzie zasyp ! Zebrało się całe mnóstwo jesiennych zdjęć szczupaków
bo kukurydza
bo topinambur
Kahun chciał - i nie chciał - wyjść do kwiatków - chciał - i nie..., więc
dopiero innym razem dotarł z przysmakiem pod kaloryfer
bo jabłuszka...
a tutaj się panny zagalopowały i pomyłkowo porwały pigwowce
wszystko trzeba wziąć na ząb.. albo chociaż zatargać do pościeli
a tu co ? - chłopcy zaglądali, zaglądali
ale skok na bank pierwsza zrobiła Hacienka
Jedne z ostatnich zielonych bankietów
Stadko
I na koniec - ostatnio mam szczęście do ptaków
– gęgawy
Coś niesamowitego
bo kukurydza
bo topinambur
Kahun chciał - i nie chciał - wyjść do kwiatków - chciał - i nie..., więc
dopiero innym razem dotarł z przysmakiem pod kaloryfer
bo jabłuszka...
a tutaj się panny zagalopowały i pomyłkowo porwały pigwowce
wszystko trzeba wziąć na ząb.. albo chociaż zatargać do pościeli
a tu co ? - chłopcy zaglądali, zaglądali
ale skok na bank pierwsza zrobiła Hacienka
Jedne z ostatnich zielonych bankietów
Stadko
I na koniec - ostatnio mam szczęście do ptaków
– gęgawy
Coś niesamowitego
- Paul_Julian
- Posty: 13223
- Rejestracja: ndz mar 08, 2009 2:21 pm
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Re: moje szczupaki kochane
Ale kolorowo i żółciutko!
A te kwiatki to topinambur ? Dobrze, ze Kahunek wygojony - ładnie wygląda
Spółka Smurzynki z Karasiem w kwestii jedzonka- cwaniaki dwa, dobrały sie w korcu maku, diabelki!
A te kwiatki to topinambur ? Dobrze, ze Kahunek wygojony - ładnie wygląda
Spółka Smurzynki z Karasiem w kwestii jedzonka- cwaniaki dwa, dobrały sie w korcu maku, diabelki!
Szczursieny :
Illyasviel,Iskander,Kretka,Lusia,Karmel
W szczurzym raju:
Dorian,Luna,Czika,Niunia,Śnieżynka,Pati,Florka,Nicponia,Kropek,Kredka,Partyzant Soran,Mysia,Gucia, Malwinka,Imbir, Lucjan,Maja,Igor,Figa,Pcheła,Biały Rekin,Krzyś Włóczykij,3kropka,Mink,Sowa,Buła,Nezumi,Krecia, Bubuś, Królewna Fru-Fru,Pyza,Porzeczka, dzielna Mucha
Illyasviel,Iskander,Kretka,Lusia,Karmel
W szczurzym raju:
Dorian,Luna,Czika,Niunia,Śnieżynka,Pati,Florka,Nicponia,Kropek,Kredka,Partyzant Soran,Mysia,Gucia, Malwinka,Imbir, Lucjan,Maja,Igor,Figa,Pcheła,Biały Rekin,Krzyś Włóczykij,3kropka,Mink,Sowa,Buła,Nezumi,Krecia, Bubuś, Królewna Fru-Fru,Pyza,Porzeczka, dzielna Mucha
- Paul_Julian
- Posty: 13223
- Rejestracja: ndz mar 08, 2009 2:21 pm
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Re: moje szczupaki kochane
ooo, to u mnie chyba na dziko rosnie niedaleko! Albo sie samo posiało Bo własnie rosnie sobie w takiej kępie jak na fotce tutaj https://upload.wikimedia.org/wikipedia/ ... us_kz6.jpg
Myslałem, ze topinambur sobie rosnie tak bardziej jak marchewka
Myslałem, ze topinambur sobie rosnie tak bardziej jak marchewka
Szczursieny :
Illyasviel,Iskander,Kretka,Lusia,Karmel
W szczurzym raju:
Dorian,Luna,Czika,Niunia,Śnieżynka,Pati,Florka,Nicponia,Kropek,Kredka,Partyzant Soran,Mysia,Gucia, Malwinka,Imbir, Lucjan,Maja,Igor,Figa,Pcheła,Biały Rekin,Krzyś Włóczykij,3kropka,Mink,Sowa,Buła,Nezumi,Krecia, Bubuś, Królewna Fru-Fru,Pyza,Porzeczka, dzielna Mucha
Illyasviel,Iskander,Kretka,Lusia,Karmel
W szczurzym raju:
Dorian,Luna,Czika,Niunia,Śnieżynka,Pati,Florka,Nicponia,Kropek,Kredka,Partyzant Soran,Mysia,Gucia, Malwinka,Imbir, Lucjan,Maja,Igor,Figa,Pcheła,Biały Rekin,Krzyś Włóczykij,3kropka,Mink,Sowa,Buła,Nezumi,Krecia, Bubuś, Królewna Fru-Fru,Pyza,Porzeczka, dzielna Mucha
Re: moje szczupaki kochane
Pomijając słabsze nóżki i całkiem normalne schizy, Kahun ma się dobrze. Minął miesiąc od zabiegu. Mieliśmy jechać na kontrolę w przyszłym tygodniu, ale ponieważ wizytę nam odwołano, a z drugiej strony nic niepokojącego w myszu nie wymacuję ani nie obserwuję, podobnie jak w Hacience, przesunęłam termin na 2 grudnia.
Niestety tym razem licho dopadło Smużynę. I tutaj niestety jest gorzej – guz przysadki:(
Objawy wyłapywałam stopniowo i były na tyle subtelne, że nawet wiedząc o starsznym żniwie, które przysadka zbiera wśród sióstr Smużki, tłumaczyłam je sobie po trosze starością, po trosze lekkim zanikiem mięśni w tylnych nóżkach: narciarski chód, uderzanie łapką o podłogę przy drapaniu się po boku i za uchem, wchodzenie do miseczki czterema łapkami, żeby pochrupać ziarenka, zdarzające się „nieuczesanie” po przebudzeniu... Ale potem Smużka nabierała mocy w nóżki, przemyślności w słodką główkę i leciała rabusiować we wiadrze z karmą, ujeżdżać karczyska dużych, tropić atrakcje po kątach. Wcześniejsze wydawało się usprawiedliwione...
Aż do minionej niedzieli, kiedy wymacałam masę na Smużyny klatce piersiowej - za słabo ukonstytuowaną na guz, bardziej mleko... I nagle moje spojrzenie na nią nabrało ostrości:
- narciarski chód przy nieco pałąkowatej postawie – Uryś, Asche, Stanza
- uderzanie łapką o podłogę – Uryś
- zawłaszczane miseczki całym ciałkiem – Uryś
Smuż dokładnie powtarza objawy Ulriki ! Ulriki, która pochodziła z tego samego labu i którą zabrał guz blisko 5 lat temu...
Ale to jeszcze nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że ani Ur 5 lat temu, ani siostry Smużki teraz nie reagują na kabregolinę...
Sama Smużka jest w tej chwili po 2 dawkach. Jej objawy jak dotąd są subtelne – okresowe „nieuczesanie”, pogorszenie czepności, lekki niedowład przednich łapek (jest w stanie w nich trzymać, ale trochę jej z łapek wypada, woli je mieć na czymś podparte kiedy je), trudniejsze gryzienie, które oczywiście przeskoczyliśmy przechodząc z miejsca na miękką dietę. Niestety do tej pory cabaser nie wniósł właściwie nic. Smuż ma lepsze dni i gorsze (czasami okresy w ciągu dnia), ale nijak nie da się tego powiązać z podaniami leku, nic z w/w też się nie cofnęło;(
Co prawda 2 dawki, które Smuż dostała do tej pory były z moich starych 2-letnich zapasów, dziś dotarła nowa dostawa od Starszej Pani, więc zobaczymy...
Zdaję sobie sprawę co jest bardziej prawdopodobne, ale zachowuję nadzieję. Mimo że identyczna jak inne, każda z tych białych istotek jest też przecież niezależnym bytem, każda walczy sama, może którejś uda się zwyciężyć.
Nie można patrzyć na smużyńskie dziecię i myśleć inaczej...
Niestety tym razem licho dopadło Smużynę. I tutaj niestety jest gorzej – guz przysadki:(
Objawy wyłapywałam stopniowo i były na tyle subtelne, że nawet wiedząc o starsznym żniwie, które przysadka zbiera wśród sióstr Smużki, tłumaczyłam je sobie po trosze starością, po trosze lekkim zanikiem mięśni w tylnych nóżkach: narciarski chód, uderzanie łapką o podłogę przy drapaniu się po boku i za uchem, wchodzenie do miseczki czterema łapkami, żeby pochrupać ziarenka, zdarzające się „nieuczesanie” po przebudzeniu... Ale potem Smużka nabierała mocy w nóżki, przemyślności w słodką główkę i leciała rabusiować we wiadrze z karmą, ujeżdżać karczyska dużych, tropić atrakcje po kątach. Wcześniejsze wydawało się usprawiedliwione...
Aż do minionej niedzieli, kiedy wymacałam masę na Smużyny klatce piersiowej - za słabo ukonstytuowaną na guz, bardziej mleko... I nagle moje spojrzenie na nią nabrało ostrości:
- narciarski chód przy nieco pałąkowatej postawie – Uryś, Asche, Stanza
- uderzanie łapką o podłogę – Uryś
- zawłaszczane miseczki całym ciałkiem – Uryś
Smuż dokładnie powtarza objawy Ulriki ! Ulriki, która pochodziła z tego samego labu i którą zabrał guz blisko 5 lat temu...
Ale to jeszcze nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że ani Ur 5 lat temu, ani siostry Smużki teraz nie reagują na kabregolinę...
Sama Smużka jest w tej chwili po 2 dawkach. Jej objawy jak dotąd są subtelne – okresowe „nieuczesanie”, pogorszenie czepności, lekki niedowład przednich łapek (jest w stanie w nich trzymać, ale trochę jej z łapek wypada, woli je mieć na czymś podparte kiedy je), trudniejsze gryzienie, które oczywiście przeskoczyliśmy przechodząc z miejsca na miękką dietę. Niestety do tej pory cabaser nie wniósł właściwie nic. Smuż ma lepsze dni i gorsze (czasami okresy w ciągu dnia), ale nijak nie da się tego powiązać z podaniami leku, nic z w/w też się nie cofnęło;(
Co prawda 2 dawki, które Smuż dostała do tej pory były z moich starych 2-letnich zapasów, dziś dotarła nowa dostawa od Starszej Pani, więc zobaczymy...
Zdaję sobie sprawę co jest bardziej prawdopodobne, ale zachowuję nadzieję. Mimo że identyczna jak inne, każda z tych białych istotek jest też przecież niezależnym bytem, każda walczy sama, może którejś uda się zwyciężyć.
Nie można patrzyć na smużyńskie dziecię i myśleć inaczej...
- Paul_Julian
- Posty: 13223
- Rejestracja: ndz mar 08, 2009 2:21 pm
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Re: moje szczupaki kochane
A moze spróbujecie z bromokryptyną ? Wiem, zę to starszej generacji, ale moze zaskoczy ? I moze enro do tego ?
Biedna Smużynka, paskudztwo dopadło kruszynkę Mocno trzymamy kciuki za myszeńki !
Biedna Smużynka, paskudztwo dopadło kruszynkę Mocno trzymamy kciuki za myszeńki !
Szczursieny :
Illyasviel,Iskander,Kretka,Lusia,Karmel
W szczurzym raju:
Dorian,Luna,Czika,Niunia,Śnieżynka,Pati,Florka,Nicponia,Kropek,Kredka,Partyzant Soran,Mysia,Gucia, Malwinka,Imbir, Lucjan,Maja,Igor,Figa,Pcheła,Biały Rekin,Krzyś Włóczykij,3kropka,Mink,Sowa,Buła,Nezumi,Krecia, Bubuś, Królewna Fru-Fru,Pyza,Porzeczka, dzielna Mucha
Illyasviel,Iskander,Kretka,Lusia,Karmel
W szczurzym raju:
Dorian,Luna,Czika,Niunia,Śnieżynka,Pati,Florka,Nicponia,Kropek,Kredka,Partyzant Soran,Mysia,Gucia, Malwinka,Imbir, Lucjan,Maja,Igor,Figa,Pcheła,Biały Rekin,Krzyś Włóczykij,3kropka,Mink,Sowa,Buła,Nezumi,Krecia, Bubuś, Królewna Fru-Fru,Pyza,Porzeczka, dzielna Mucha