Strona 289 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: wt maja 30, 2017 12:40 am
autor: Megi_82
Bardzo mi przykro :( Miała długie, piękne życie, chociaż to marne pocieszenie...

Wycałuj chłopczyków, a Kahunka podwójnie :-*

Re: moje szczupaki kochane

: czw cze 01, 2017 6:10 pm
autor: Malachit
Jak się cieszę, że się udało! Bo faktycznie, umiejscowienie jedno z paskudniejszych...
Trzymam kciuki za szybkie wygojenie i za to, żeby Kahuś znów zmiękł i wpuścił kolegę pod boczek. A Karasiowi - dużo ciepła i troski! :-*

Re: moje szczupaki kochane

: sob cze 10, 2017 8:00 pm
autor: ol.
Wczoraj straciliśmy Kahuna;(

O 1 w nocy zeszli z Karasiem do miseczki. Czekając żeby ich ponieść z powrotem na górę, podawałam im ulubione ziarenka i płatki. Kawałek słodkiej suszonej marchewki z mixeramy, który wyciągnęłam z wiaderka był ostatnią rzeczą którą Kahun wziął do ust... Tak zaczęła się 15 godzinna agonia. W nocy samolot, masowanie, bezsilność. W pierwszych godzinach odkrztuszał, później już nie, tylko oddychał pyszczkiem... O 6 rano zadzwoniłam do weterynarza prosząc, żeby nas przyjął przed czasem, zgodził się. Dał mu coś wykrztuśnego i steryd, po kilku godzinach jeszcze furosemid, bo nie wiadomo było czy to nadal zakrztuszenie czy może ucisk na tchawicę zwichrowanych kahunowych zastawek. Nie zadziałało jednak nic, Kahun cały czas oddychał pyszczkiem, zalewał się porfiryną, przez te 15 godzin skupiony tylko na oddychaniu nie przełknął nic, zmrużył oka, był tak wymęczony... nie było sensu tego przeciągać

9 czerwca - to był dzień jego trzecich urodzin
Nie pokonało go 5 guzów, ale kawałek urodzinowej marchewki... tak sobie wtedy pomyślałam dając mu ją niewiele po północy - "Kahunku, Twój pierwszy urodzinowy przysmak;(




Los jest przewrotny, kiedy ostatnia operacja się udała, wierzyłam, że przed nami będzie jeszcze dużo czasu...
Bo jak Hator w swojej wiecznej młodości, tak Kahun zdawał się niezwyciężony pomimo słabości ciała. Tyle przeróżnego paskudztwa czyniło na niego zakusy, że cudem zdawało mi się za każdym razem kiedy dr Rzepka oddawała mi go w dłonie – okrojonego, mniejszego, ale idącego dalej, wkrótce pełzającego ale też - dalej...

Takim siłaczem, okazał się ten wrażliwy stwór. Całe życie wystrzegający się świata i jego niebezpieczeństw - na swoich wieżach, w swoich twierdzach, zdając się na prym bardziej operatywnych dziewcząt. Zmężniał przy Karasiu, w promieniach uwielbienia tamtego. Od uwielbienia czasami się uchylał, czasami okazywał zirytowanie, ale był Karasiowi druhem i miał w nim oddanego przyjaciela.

Obrazek


Ileż bym dała, żeby ten czuły uścisk jeszcze trwał
żeby chłopcy nie musieli się żegnać jeszcze
żeby jeszcze samej sycić się pogodną starością szczura niepokonanego

Obrazek ;(

Re: moje szczupaki kochane

: sob cze 10, 2017 8:16 pm
autor: Ola,222
Bardzo mi przykro :( . Współczuję.
Dla Kahuna [*]...

Re: moje szczupaki kochane

: ndz cze 11, 2017 2:19 am
autor: Paul_Julian
O nie, Kahunku.... Widocznie ten kawałeczek marchewki wpadł mu nie tam gdzie trzeba, biedactwo ... :( Dla takiego staruszka to każda taka sytuacja moze sie tragicznie skończyć, tyle stresu... U nas to samo było z Rekinem...

Ech.. lata tam teraz z Hator... :(

Ściskam mocno... Strata takich szczurków boli, bo tyle walki... A to czasem niby na nic... Ale walczyć trzeba... Głaski dla biednego Karasia, sam teraz :(

Re: moje szczupaki kochane

: ndz cze 11, 2017 9:22 am
autor: IHime
Ojej, Ol, rzeczywiście, los był paskudnie przewrotny. Biedny, biedny Kahunek i biedna Ol i biedny Karaś. :'(

Re: moje szczupaki kochane

: wt cze 13, 2017 11:28 pm
autor: Megi_82
Aż nie wiem, co napisać :( Strasznie mi przykro :(

Re: moje szczupaki kochane

: śr cze 14, 2017 8:11 pm
autor: alken
:( przykro...nie tak miało być

Re: moje szczupaki kochane

: śr lip 05, 2017 10:02 am
autor: unipaks
Ol :(
Oglądałam od czasu do czasu filmiki z Twoimi stadkami, od tych Najpierwszych do teraźniejszych, i nieodmiennie wzruszałam się i cieszyłam oczy wspaniałością i wyjątkowością tych niepowtarzalnych istot. Dziś nie wiem, co napisać, mogę tylko na odległość przytulić Ciebie i Karasia, który teraz jest taki osamotniony. :( Pogłaszcz go serdecznie ode mnie i trzymajcie się, kochani, tulę...


Dla Smużki, białego pomykającego promyczka [*] dla Hator z jej kocią zwinnością i niezłomnością [*] i dla Kahuna... [*] tak mi przykro... :(

Re: moje szczupaki kochane

: czw lip 13, 2017 10:03 am
autor: ol.
Uni, brakuje ich bardzo;(

Sami z Karasiem.
Nie jest wesoło, widać, że Karasiowi doskwiera samotność, starość też, ale to naturalna kolej rzeczy, następujący stopniowo etap życia - w samotności nie ma nic naturalnego dla szczurka;(
Na początku tęsknił i wyglądał, teraz po miesiącu, nie wygląda już... Nie, że nie tęskni, chyba po prostu stracił nadzieję;(
Mobilność bardzo mu się zmniejszyła, bo i nóżki już nie te i motywacji brak. Z klatki na tapczan i tam od kryjówki do kryjówki. Bo domki tym się stały - kryjówkami przed straszną przestrzenią. Karasiowi nieobce były schizy Kahuna, i wcześniej potrafiły mu się udzielać, ale nigdy nie władały nim tak jak przyjacielem, nigdy tak jak teraz... A ja nie potrafię ich ukoić, chociaż się staram. Nawet na rękach nie czuje się bezpiecznie, nawet bluzą otulony, tylko w pościeli zagrzebany, gdzieś w głębi legowiska.
Tam oczywiście mile wita towarzystwo, więc tak spędzamy najwięcej czasu – ja oglądając ponownie ulubione seriale, Karaś wyciągnięty z moją dłonią udającą drugiego szczura – drapkami imitującą iskanie, głaskami – lizanie, przytuloną do plecków z palcem przełożonym przez szyję tak, jakby druh leżał, albo jako podparcie dla główki i łapek niewinnie złożonych.
Nierzadko w takich chwilach dłoń zapomina, że "jest szczurkiem" i idąc już za ludzkim impulsem sięga objąć zaspane nożyny, skryć w opuszkach palców łapkę, która też odwzajemnia uścisk instynktownie...
Błogie to, ale nie gasi żalu za tym czego brak;( Nawet nie to, że z Kahunem robili na ostatku coś ponad polegiwanie w kolejno wybranych legowiskach, ale takie małe rzeczy jak poiskanie w potylicę, porozpychanie się o wygodniejszą pozycję, przyłożenie główki na wznoszącym oddechu drugiego, szczurza wymiana zdań ponad ludzkim uchem... były zwykłe, ale przecież esencjonalne w ich małym światku. No i były całodobowe, nawet z Kahuna tendencjami do separowania się - w większości i tak Karat go odnajdywał, nie pozwalając żadnemu być samym.

Raz po raz wyściubia nosa po jakąś letnią przegryzkę. Urozmaicam mu choćby to, chowając smakołyk w papierku, albo w jakiejś zabawce, ale Karasia eksploracje już nie interesują;( Nawet pestki dyni porzuca w kącie, jeśli nieobłuskane.
Daję sobie jeszcze trochę czasu na decyzję, ale kiedy obserwuję jak Karaś je, zaczynają mi nasuwać niedobre podejrzenia;/ Apetyt ma, ale widać, że preferuje miękkie, w sumie chyba też bym tak wolała będąc starszym szczurem, tyle, że wczoraj i dziś zauważyłam, że kaszki o konsystencji do lizania, Karaś je zębami - ząbki postukują w talerzyk – i tu już nie mam wytłumaczenia.. oprócz jednego, którego jeszcze - jeszcze nie chcę dopuścić;X

Re: moje szczupaki kochane

: czw lip 13, 2017 11:01 am
autor: Malachit
Biedny Karaś...
U nas jest dokładnie tak samo - ręka udaje drugiego szczura, ale przecież na dłuższą metę go nie zastąpi.
Tak właśnie ostatnio rozmyślałam, po tylu latach patrzenia na stada, i moje, i innych, jak obserwuję samotnego szczura w klatce to zupełnie nie rozumiem, jak ludzie mogą twierdzić, że ich szczur jest szczęśliwy, że jest sam. Mi ciężko to znieść...
A Karaś takie oparcie miał w kumplu...
I nie strasz nas, bo jedzenie mokrego ząbkami może świadczyć źle, ale - może wcale nie? Moje czasami tak robiły jak uznały, że szybciej coś pochłoną.
Przesyłam wam dobre myśli i dużo zdrowia!

Re: moje szczupaki kochane

: czw lip 13, 2017 3:34 pm
autor: unipaks
I od nas także pozytywne myśli i słowa otuchy - miejmy nadzieję, że to jednak nie symptom z tych, których sercem pojąć nie chcemy, że Karaś tylko po prostu w taki sposób postanowił zabrać się do porcji smacznej kaszki. :) Niech ten świat pod czułą osłoną ludzkiej dłoni i w cieple serca ludzkiego przestanie się Karasiowi wydawać taki niepokojący, by szczuras mógł bez lęków smakować to, co dlań wokół - bo jeszcze troszkę tego jest, mimo słabujących nóżek i tego, co już minione. :)
Trzymaj się, Karasiu - i Ty, ol. :-*

Re: moje szczupaki kochane

: ndz lip 16, 2017 8:33 pm
autor: Paul_Julian
Ode mnie też ciepłe mysli lecą w kierunku Karasia. On i mój Krzys to już staruszkowie i tak bardzo cięzko sie mysli o rozstaniu :(

Re: moje szczupaki kochane

: sob lip 22, 2017 5:00 pm
autor: ol.
Odpukać, ale wydaje się, że ten nowy sposób jedzenia to jednak będzie jakiś kaprys Karasia, a nie to, o czym wszyscy myślimy. Pozostało mu chwytanie kaszek zębami, zamiast językiem, ale równocześnie nie widać skołowania, ani „gubienia wątku” jak to się u przysadkowców dzieje. Przeciwnie, nawet jeśli w wyniku Karasia taplania część jedzonka ucieknie pod talerz albo poza niego, Karaś doskonale to wie i nie omieszkuje i tam wyząbkować. Inne rzeczy trzyma w łapkach, a właściwie w łapce, bo drugą w większości podpiera się, i tu też sobie radzi.

Pojawił się z kolei inny problem – niedomiar kupy;/ Są suche, ciężko idą i mało ich jak na normalne szczurze wydalanie. Fakt, że Karaś prawie już nie korzysta z miseczki z wodą, ale większość tego co dostaje to mokre rzeczy, warzywa i owoce - nie powodowały nigdy problemu z zaparciami. Oprócz Horpyny... U której jednak problemem nie była dieta, tylko uszkodzone przewodnictwo nerwowe:(
Karaś też ma niedowład mocno już posunięty. Oby to nie było to co u Horpynki;X
Wczoraj w ruch poszła parafina, ale z miernym skutkiem – urodziły się 4 bobki. W nocy nic, dziś do południa „zadanie wykonane” w postaci 8 bobków, nie wiem czy po wczorajszej parafinie, dicoflorze, czy po zupce warzywno-czarnuszkowej. W każdym razie liczę na powtórkę wieczorem...


Karasiaki podkołdrowe się dziś pokarzą:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

i jeden hamaczkowy

Obrazek :)


Przy okazji - znowu szukamy domu jednemu przystojniakowi:

Obrazek Obrazek

mowa oczywiście o rudym przystojniaku, bo czarny to nasz Gacuch ;)

Obrazek Obrazek

Ktoś podrzucił chłopaka w okolicy, a ów wyczaił, gdzie jest przyzwoita kocia stołówka. Nie jest dzikusem, tak jak Gacek był, najwyraźniej miał już do czynienia z ludźmi, tylko nie wiadomo czy miłe ma po nich wspomnienia, bo trochę nieufny jest. Można go pogłaskać jak je, ale jak skończy delikatnie się wycofuje. Jest bardzo łagodny, również do innych kotów - Gacek oczywiście poddawał go różnym próbom ognia, które po Rudym spływały jak po kaczce. Po około dwóch miesiącach nasza cała trójka traktuje jego wizyty za naturalne i niegroźne, Rudy nabrał ciała i ładniejszej sierści, ale my na czwartego kota nie możemy sobie pozwolić;( Tak więc szuka domu na zimę i na resztę życia.
Może ktoś coś ?

Re: moje szczupaki kochane

: sob lip 22, 2017 8:49 pm
autor: Paul_Julian
Ech, nie da sie już obejrzec obrazków na photobuckecie :(
http://www.spidersweb.pl/2017/07/photob ... ziala.html

Karasiowi może by pomógł gerberek ? Moim szczurom zawsze pomaga gerberek, od razu jest kupa , i to na miękko.