Nareszcie zebrałam się.
Wiosna już przy końcu, a ja już dawno powinnam była napisać, że zima nie minęła jednak bezszczurzo.
Tak jak ostatnim razem, kiedy Karaś przybywał, zadbała o to Pyl. Jesienią tymczasowała ona grupę ogonów z wrocławskiej interwencji Vivy (tej, gdzie jakiś typ człekokształtny rozmnożył w mieszkaniu 300 szczurów). Towarzystwo szybko okazało się mocno dokazujące, w wyniku czego spora jego część straciła przyrodzenie (właściwie to chyba wszyscy oprócz Nila ?..), a zyskała osobne loka. Po kolejnych perypetiach cztery z nich udało się połączyć w stadko - i to 22 grudnia przyjechało tuptać w szczupakowie:)
Czwóreczka szybko przezwana obrazkami plamistymi ze względu na swoją urodę obarczoną pewną nieprzystępnością. Obrazkiem właściwym jest jedna z nich – jedyna i niepowtarzalna – Obrazki ! Takie szczurze cudo, które by w ogóle z rąk nie schodziło, chyba tylko żeby miłość swoją wylać na chłopaków i wyssać im torchę mózgów;P Albo żeby skorzystać z okazji i wyrwać się z pokoju – pędem po mięcho do kociej miski. Obrazki jest zadeklarowanym mięsożercą, nie boi się niczego i ufa, że przeżyje wszystko – toteż szalona wymyka się ukradkiem na kocie terytorium i buszuje tam sam na sam z drapieżnikami, regularne wpada na meble, bądź z nich spada, czy podejmuje wspomniane próby osiusiana karku Szakłaka... Krótko mówiąc Obrazki to szczur z namiętnym parciem na samozatracenie we wszelkiej postaci. Hermański duch wciąż obecny w szczupakowie:) I smużyński – ten wdzięczno-ośli też ^^
Tyle Obrazki.
Ci bardziej „plamiści” to Szakłak, Nil i Lulek. Trzy dziki, które dzikami przyjechały i dziakami postanowiły pozostać.
Szakłak pod muskulaturą osiedlowego osiłka skrywa duszę artysty, a już na pewno dekoratora wnętrz... Pokój upiększa mi z pasją;) Wrażliwa szakłakowa dusza lubuje się zwłaszcza w haftowaniu prześcieradeł, rzeźbieniu łóżka, ciosaniu gąbki wewnątrz fotela – tutaj to potrafi się wręcz zatracić ! - jak na mistrza przystało, Szakłaś wyrabia gąbkę we wszelkich granulacjach – 1 cm, 2 cm – na precyzję, na szybkość, takie grubości pięści też potrafi. To co znajduję na ziemi i 2 mm, to już nie gąbka, to zmłucona sklejka spod drapaka;)
A klatkową kuwetę wyrzeźbili jak ! ...że musiała ją zastąpić pancerna metalowa ;P
Szakłasia pasję w całej rozciągłości podziela jego młodszy kumpel Lulek. Z brakującą połową ucha Lulek jest dokładnie takim piratem na jakiego wygląda. Kiedy chłopcy nie są zajęci wyrażaniem swego gryzoniowego jestestwa na materii nieożywionej, tudzież doprowadzaniem ożywionej do stanu nie-życia (kwiatki, kwiatki, ludzkie ręce itp.) to pewnikiem ćwiczą zapasy. Lulinek uwielbia wykładać Szakłaka na plecy i widełkować mu brzuch. Szakłak generalnie mu pobłaża, tylko czasem odzywa się w nim osiedlowy osiłek – trudno nie stracić cierpliwości, kiedy nie idzie zrobić kroku i nie być podciętym przez małego stalkera, ale trudno też żywić dłuższą urazę wobec takiego zapatrzenia. Lulek oka z Szakłasia nie spuszcza i papuguje wszystko co tamten robi.
Nil na tle chłopców to tak jak jego imię – szeroka spokojna woda – dlatego zachował jajka – w odmętach swych ondulacji;) Odkąd szajka ma możliwość wchodzenia na parapet, Nil zaklepał sobie stojący tam domek, i tam udaje się wieczorami na samotne medytacje, wdychanie świeżego powietrza, wsłuchiwanie się w ptasie śpiewy. Taki łagodny filozof, który obserwował mnie wczoraj przez szybę, kiedy wieszałam pranie, pewny swego bezpieczeństwa po drugiej stronie, ale który zwija się w stężałą kulę, kiedy przychodzi moment zamknięcia parapetu i wytrzymania dotyku ludzkich rąk ostrożnie przenoszących go na ziemię.
A tu dopada go Obrazki, osławiony wyjadacz mózgu, i ponieważ z Nilem to natręctwo najłatwiej jej zaspokoić – tak się kręci:)
Tak o:
https://www.youtube.com/watch?v=ESrvMU8 ... e=youtu.be 