Strona 4 z 4

Re: Moje "myszki": Ściema, Finka, Czarna i Marilyn

: wt lip 22, 2008 9:52 pm
autor: zalbi
ładne zdjęcie, ładne =)
chociaż ja bym jeszcze usunęła te pręy widoczne z tymi.. żeby było tak wszędzie juz fajnie =)


a ogony swietne =)

Re: Moje "myszki": Ściema, Finka, Czarna i Marilyn

: śr lip 23, 2008 8:05 am
autor: PeLINKA
Mówisz o prętach przed szczurakami? Myślałam nad ich zlikwidowaniem, ale nie chciało mi się :P

Re: Moje "myszki": Ściema, Finka, Czarna i Marilyn

: śr lip 23, 2008 2:09 pm
autor: Landrynka
ale 'umyć' mogłaś :D

a ja nie mam photoshopa :( . tylko irfana i gimpa :(

Re: Moje "myszki": Ściema, Finka, Czarna i Marilyn

: wt gru 23, 2008 2:28 pm
autor: PeLINKA
Niektórzy pewnie przeczytali, że musiałam uśmiercić moją Finkę w związku z nowotworem... ale nie o tym chciałam pisać, o tym było gdzie indziej. Otóż szanowna pani Paulina, po 1,5 roku męczenia się z porfiryną (i próbami jej zażegnania) u dzieciaczków, genialnie wpadła na to co może być przyczyną wycieków. Mojego jakże wspaniałego pomysłu nie powstydzili by się sam Dr House i detektywi z wszystkich CSI. Wyrzuciłam z pokoju kwiatek! Niepozorna łozyra i logicznie rzecz biorąc wręcz nie mogła zaszkodzić szczurzętom swoimi pyłkami (baaa! nawet nie kwitnie), jednak w mojej aktualnej sytuacji (czyt. bezradność) wszystko może być winne, łącznie z biurkową lampką. Zobaczymy jak to będzie :) Mizianko dla wszystkich forumowych szczurzynek :-* i całuski też :P

Re: Moje "myszki": Ściema, Finka, Czarna i Marilyn

: sob wrz 17, 2011 8:27 am
autor: PeLINKA
Po 3 latach nieobecności na forum, wracam!!! :)
Tak w skrócie, co ostatnio działo się u mnie:
W marcu ubiegłego roku uratowałam szczurzą bidę porzuconą na śmietniku. Wyobrażacie to sobie?! Dosyć chłodny miesiąc, a ktoś pozbywa się maleństwa i wystawia je na takie zimno! Księżniczka otrzymała na imię Mysia. Była cudownym szczurkiem. Niestety zginęła tragicznie - spadła z dużej wysokości w mojej wolierze i złamała kręgosłup :(
Ja w międzyczasie skończyłam liceum, rozpoczęłam studia we Wrocławiu, a wraz z tym pojawiła się u mnie OGROMNA pustka. Rok bez ogoniastych jest czymś niewyobrażalnym. Aktualnie pragnę przygarnąć pod moje skrzydła 2 dzieciaczki, niestety cały czas zastanawiam się jak rozwiązać problem klatki. Nie mogę sobie pozwolić na nic dużego, ani nawet średniej wielkości. No i targają mną dylematy. Czy przypadkiem nie lepiej zostawić adopcję tym ludziom, którzy mają idealne warunki. Ja z mojej strony mogę zaoferować szczurkom dosyć duży wybieg, ale czy to wystarczy? Z drugiej strony, jak patrzę na forum i widzę tyle wspaniałych dzieci, które nie mają się gdzie podziać, to zastanawiam się czy może nie będzie lepiej, gdy trafią do mnie, osoby doświadczonej, która odda im całe serducho. Z wielką chęcią przeczytam, co Wy o tym myślicie.