
Czy jest możliwe, że Frucia "wyrosła" z dokuczania Odince? Jakoś tak już nie wywraca jej na plecki, nie szamocze... Czasem tylko zabierze bułeczkę, ale rzadko

Jest się z czego cieszyć! Nie mogłam patrzeć, jak Frutka stale męczy Odisię.
Kurczę, nie chwal dnia przed zachodem slońca... Odkryłam u Odinki takiego strupa między łopatkami... Czymś to przemyć? Pomóżcie.
Odinka jest śmieszna: taka ciamajda. Idzie do klatki z mojej ręki... Tu się walnie, tu spadnie... Nie ma problemów z ruchami. Taka jest. Spokojna, miziasta... Taki misiek z pełnym brzuszkiem, który potrafi przesiedzieć calutki Boży dzień w domku i spać. Podniesie tylko główkę, jak przyjdę, żeby wziąć dropsa


Frucia jest zupełnie inna: wszędzie jej pełno. Nigdy niczego nie przeoczy, wszędzie wsadzi swój mały, złośliwy kinolek


Ostatnio nie mogę dużo tulić moich bambochów...

Potknęłam sie i upadłam, "przejeżdzając" bokiem po betonie... Ała, bolało... Teraz mam dwie ropiejące rany: na kostce i na łokciu. Z powodu zamiłowania szczurków do skubania czegokolwiek, nie mogę ich miec zbyt długo... A poza tym, czy im nic nie bedzie? To taka paskudna ropa

Nie wystarczy, żeby rany zakleić, one bolą, nawwet kiedy zakładam bluzę czy gdzieś lekko dotknę.

To nie fair!