Znów długo nie miałam okazji nic napisać.. Tyle się w międzyczasie działo, są u mnie jeszcze maluchy na DT, bardziej udzielałam się w ich wątku
Do tego mój TŻ złamał rękę i mam jeszcze jedno 'zwierzątko' pod opieką
Co prawda daje sobie radę całkiem nieźle, ale uważam, że trochę wsparcia się należy.
Tyle tytułem wstępu. Dalej będzie trochę chaosu - wszystkie wątki zazębiają się ze sobą, ale postaram się to jakoś uporządkować
Zmieniłam tytuł wątku za sprawą mojego TŻ, który nazywa moje ogonki właśnie włochatą heroiną - mówi, że jestem od nich naprawdę poważnie uzależniona
A więc:
W końcu stycznia trafiły do mnie maluchy odebrane terraryście - więcej o nich
tutaj. Rosną zdrowo, dziś trójka blutkowych dziewczynek jedzie do Warszawy - jedna babeczka zostaje u La Coki, dwie jadą do Sysy, a od niej do Krakowa, do Klimejszyn. Do tego wiozę jeszcze blutka z tej samej ferajny dla Yvett
Wrzucę jeszcze kilka zdjęć maluchów:
desant
Na początku lutego przygarnęłam do siebie dwuletnią samiczkę z
ogłoszenia, zostanie u mnie na stałe w domu spokojnej, szczurzej starości
Luna jest czarna, z przepięknym znaczeniem Berkshire. Plama na brzuszku rozciąga się aż do przednich łapek, biegnie po ich wewnętrznej stronie, jak rozcięte rękawki
Jest spokojną, starszą panią, ale ma dość wredny charakterek.. Przez całe życie była trzymana sama, w ogromniastej klatce, bardzo ciężko ją zapoznać z resztą mojego stadka. Stosuję oczywiście wszystkie metody opisane na forum, ale idzie toto bardzo powoli. Luna piszczy i fuka, jak tylko którekolwiek z moich paskud do niej podejdzie, a moje smoki też nie są w tej kwestii aniołkami. Jedynie Ninja podchodzi do Luny metodycznie i powoli, bez jeżenia się i fukania.
Zobaczymy, jak dalej będzie przebiegało łączenie.
A oto Luna w pełnej krasie:
zdjęcie tylko jedno, bo panna nie za bardzo przepada za trzaskiem migawki i z reguły zdąży odwrócić się do mnie odwłokiem
Kolejna szczurzyca, która do mnie trafiła, to Bezia, czyli
Bezogonka.
Pomimo przeżytej traumy, jest niesamowicie kontaktowa i ufna. To chyba największy miziak, jakiego do tej pory widziałam
Po krótkiej naradzie z Susu ustaliłyśmy, że Bezia zostanie u mnie na DS.. Zdobyła moje serce w ciągu zaledwie pół godziny, właśnie tą swoją ufnością.
Bezia na oko ma nie więcej niż 3 - 3,5 miesiąca. Jest bardzo mała - na tle moich smrodków wygląda jak szczurze niemowlę. Jeszcze jej nie zważyłam - w poniedziałek idziemy na wizytę kontrolną u weterynarza. Ogonek na razie goi się ładnie, mały kawałeczek kikutka już odpadł. Staram się ją odkarmić jak tylko mogę - jest jeszcze bardzo wychudzona. Jako dodatek do karmy dostaje gerberki i jogurciki, zawsze tez przy okazji robienia obiadku zostawiam dla niej (i dla reszty) po kawałeczku surowego mięska. Ostatnio rozsmakowała się w wątróbce drobiowej, którą kupuję raz na tydzień-dwa specjalnie dla ogoniastych.
Przedwczoraj, przy okazji wielkiej operacji logistycznej, przeniosłam maluchy do klatki po chłopakach, chłopców do większej klatki, a mamę dzieciaków do izolatki (ma jeszcze sporo jajek wszołów na sobie, a maluchy były już czyste jak łza).
Bezia trafiła do klatki razem z dziewczynkami - jest od nich niewiele starsza, więc jak słusznie przypuszczałam, dogadały się dość szybko. Oczywiście, nie obyło się bez paru szturchańców i pisków, ale po niecałej godzinie Bezia i maluchy w pełnej zgodzie spały w jednym hamaczku:
Bezia zrobiła sobie poduszkę z jednej z klimejszynowych dziewuszek
:
Dziś w nocy znów spałam na podłodze, a Bezia miała cały pokój do dyspozycji - uważam, że powinna się z nim dobrze zapoznać, bez innych szczurów, które mogłyby w tym przeszkadzać. Na razie zapoznałam ją tylko z Kapslem, Pysiem i Grubciem - chłopcy są mniej ksenofobiczni w stosunku do innych szczurów. Bezia potraktowała Grubcia jako ściankę wspinaczkową - jest przy nim tak malutka, że nadawał się do tego w sam raz
Wczoraj Bezogonka omal nie przyprawiła mnie o zawał serca. Zajrzałam do klatki, w której spała w hamaczku razem z maluchami. Maluchy na dźwięk otwieranych drzwiczek podniosły łebki, a Bezia nic. Dotknęłam ją lekko dłonią - nie poruszyła się. Kiedy ją przesunęłam i nadal nie było reakcji, zamarłam, spodziewając się najgorszego
Na szczęście po kilku chwilach Bezia otwarła oczka, ziewnęła i jakby nigdy nic, wylazła po mojej ręce z klatki... Mała cholera ma niesamowicie mocny sen
Poza tym jest chodzącym ADHD, oczywiście poza chwilami, kiedy przyłazi i domaga się miziania po cudnym łebku. Zamyka wtedy oczka i tylko przez powieki widzę, jak jej 'skaczą' (gdzieś na forum był wątek na ten temat). Już parę razy w ten sposób zasnęła, a ja byłam uziemiona, bo nie chciałam jej budzić.
Tyle o Bezi, wracając do moich smrodków - dziewczyny znów podrosły, a przynajmniej mam takie wrażenie. W marcu kończą równy roczek. Kapsel miał niedawno urodziny (liczę dzień jego urodzin od momentu, kiedy trafił do mnie), Ninja też jakoś na dniach będzie miała swoją rocznicę
Haszczaki znów nieco zbladły. Dla porównania zdjęcie z czasu, kiedy miały 3 tygodnie
Zrobiłam dziewczynom parę zdjęć w nowym hamaczku - przyznam, że nieźle się komponują z czerwonym tłem
W niebieskim też im dobrze:
W lumpeksie wynalazłam śmieszną dziecięcą czapeczkę - oczywiście przerobiłam ją na hamaczek dla dziewczyn:
nochalek
Na razie tyle - muszę się już zbierać do Warszawy
Obiecuję, że jutro coś napiszę po południu