Witajcie
Cztery lata minęły od ostatniego postu i co? I witam się z Wami ponownie w towarzystwie dwóch nowych panienek
Przyjechały do mnie wczoraj, z adopcji. Dwie wielgachne kluchy

Miki i Kiwi - choć nie pamiętam już która to która, więc będę musiała ochrzcić je na nowo
Starsza, kapturka, ma około roku, jest wielka, gruba, ociężała, leniwa i wycofana. Przychodzi po smaka, ale z klatki nie wyjdzie... Podobno jest tą spokojniejszą, co chętnie posiedzi na ramieniu. Poczekam cierpliwie, aż zechce z klatki wyjść, nic na siłę

Jest taka sama jak moja pierwsza szczurzyna - Lalka, tak samo duża i gruba, tak samo spokojna i tak samo jak Lalka jest kapturem
Druga młodsza, około 7-8 miesięcy. Pozytywny wariat, wszędzie jej pełno. Wczoraj pierwszego dnia trzy razy zwiedzała okolice klatki, łóżko, wchodzi na rękę, daje się głaskać, ale w miejscu nie usiedzi. Dzisiaj również zwiedzanie sobie zaplanowała. Jest szczuplejsza i zwinniejsza, a co za tym idzie - szybsza

Na pierwszy rzut oka myślałam, że też jest kapturem, ale się zastanawiam, czy jednak nie jest to berkshire, tak jak moja druga panna z pierwszego stada - adoptowana Lolka.
Patrzę na te dziewczyny i przed oczami mam Lalkę i Lolkę. Niemalże identyczne z wyglądu, niemalże identyczne z charakteru. Serce się rozczula
Na razie panny są w za małej klatce, z którą do mnie przyjechały, ale już za kilka dni przyjedzie ich nowa, wielka chałupa i trzeba będzie się urządzać

Tak czy inaczej nie planuję się doszczurzać i jest to bardzo stanowcze postanowienie. Nie zniosę łączenia, ewentualnego przelewu krwi. Jednak pewien uraz pozostał. Dziewczyny są razem od początku i razem będzie im dobrze
Do zobaczenia!