jak już przyjechał wzięłam transporterek do rąk, odgrzebałam szmatkę małej i zobaczyłam śliczną mordeczkę

zaspana, troszkę nieśmiała. wystarczyło jednak malucha wziąć na kolana to odrazu władowała się w ręce i domagała pieszczot

strasznie nam kicha, ale to i stres i nowe zapachy pewnie tak działają.
przez Justynkę, u której przebywała tydzień, aż do jej powrotu do Krakowa, została nazwana Zmorką. ja przechrzciłam ją na Zorę, bo taki z niej pieszczoch, że Zmorka już nie pasuje

mała najlepiej nie schodziłaby ze mnie. chwilę po jej przyjeździe głaskana słodko zasnęła.
jak się przebudziła wypuściłam ja na łóżko. najbardziej zainteresowana była mna i mizianiem. chwilę pochodziła, zjadła biszkopta ( prześmiesznie wyglądało jak jadła go z zamkniętymi oczami zaspana


i czas na parę zdjęć Zorki





tak nam smakował biszkopcik

no a jak już pojadła, weszła na mnie i zasnęła


maluch strasznie pocieszny, cieszę się, że jest z nami
