Szczury, które znałam do tej pory, bały się wody jak ognia. Wariatki od Niny natomiast nie boją się nic a nic, wręcz przeciwnie, wykorzystują każdą okazję do zamoczenia. Wczoraj Dżuma wykąpała mi się w szklance herbaty, całe szczęście, że zimnej. Myślałam, że się tylko napije, a ona wlazła z łapami i zaczęła się taplać.

Musiałam ją potem wypłukać pod kranem, co przyjęła z zachwytem, nie zwracając nawet uwagi na to, że raz czy dwa wsadziła nos pod strumień wody. Dodam, że Ebola ma podobnie, kiedy pierwszy raz zobaczyła umywalkę, natychmiast zeskoczyła ze mnie i pobiegła do wody.
Jak myślicie, może im wstawić basen do klatki, jak kanarkom?
Połączone z istniejącym tematem. /Agata