Strona 4 z 49

Re: Marcel i Bogusław - dwa diabełki

: pn sie 01, 2011 6:17 am
autor: gosja1
Ta kobieta musiała szczura mieć z okolic Kobyłki pod Warszawą (tak sądzę). Nie mam pojęcia czy możliwe jest pokrewieństwo :)
Ten nawet nie to, że jest agresywny... tylko taki "zestresowany". Przeczytałam tutaj jeden z artykułów na temat kastracji (nie pamiętam jaki temat) i wiele rzeczy się zgadzało, więc na pewno na tle hormonalnym... tylko, że on właściwie z Marcelem dobrze się dogaduje. Tzn. mają chwile różnicy zdań, ale ogólnie Bogusław jest po prostu uległy. Czasem Marcel go skubnie i Boguś miewa ranki na ciele, ale takie pobieżne. Jakiś czas temu bardziej się martwiłam, bo był w paru miejscach dziabnięty, miał rozdrapany ogonek, ale teraz już jest ok od dłuższego czasu. Może gdybym miała większe stado to stanowiłby problem, jednak w takim układzie wydaje mi się niepotrzebne kastrowanie. Teraz głównie w stosunku do ludzi jest taki, że trudno przewidzieć jak zareaguje. U nas ma dużo swobody, nikt go nie tarmosi, on sobie chodzi gdzie ma ochotę, siedzi sobie na "swoim" fotelu (tam czuje się bezpiecznie i nie stroszy się), czasem nawet do mnie przyjdzie z własnej woli. Najtrudniej jest go złapać, ale i to nie zawsze :/ Reaguje czasem agresją, ale mnie nigdy nie ugryzie, nawet gdy widać, że jest rozwścieczony. To wtedy, gdy chcę go szybko złapać.. Bywa też, że to taki szczur do rany przyłóż :P

Re: Marcel i Bogusław - dwa diabełki

: pn sie 01, 2011 2:15 pm
autor: gosja1
Ach, i tak w ogóle, chwaliłam się jakiś czas temu, że zakleiliśmy łóżko i przestały tam wchodzić. No cóż. Gdzie diabeł nie może, tam szczura pośle :P Ogólnie kanapa jest stara, więc średnio wszystko przylega i szczury dostawały się do skrzyni dość łatwo - wsuwały się pod siedzeniem. Ten fragment wystający skrzyni, który przy otwarciu kanapy jest odkryty, zakleiliśmy dwiema, czy trzema nawet warstwami tektury (np. pudełka po pizzy :P).
Marcelek od dawna już pracował nad dostaniem się do środka. Gryzł, dokąd mógł dostać, ale nie udawało mu się. Przez jakiś miesiąc nawet przestał okazywać jakiekolwiek zainteresowanie łóżkiem, jednak ostatnio to zainteresowanie wróciło ze zdwojoną siłą. Urypał wielką dziurę :P Jednak tylko w pierwszej warstwie tektury, w drugiej już nie. Ta druga niestety uginała się i ekspert Bogusław poszedł zbadać zjawisko (sam nie pracował w żadnej mierze nad zrobieniem dziury) i do łóżka wpadł (może jest sprytniejszy, a może po prostu przez to, że jest chudszy...) :D Może wszystko by uszło mojej uwadze i szczury miałyby od nowa super miejscówkę, ale nijak nie mógł wyjść. Wysnuwam wniosek, że Marcelek szybko poszedł mu na ratunek. Nie wiedział jednak, jak sobie poradzić, więc w złości (a może w panice?) zaczął rąbać zębami zewnętrzne obicie kanapy. To pewnie skończyłoby się katastrofą.. gdyby nie to, że Boguś chyba mocno mu dopingował, bo usłyszałam tupot szczurzych stópek (a właściwie galop po sklejce), co dało mi do myślenia i sprowokowało mnie do zbadania sprawy...
Teraz łóżko ku uciesze dziczy stoi otworem. Rozmyślamy nad nową metodą :P

Re: Marcel i Bogusław - dwa diabełki

: sob sie 13, 2011 10:14 am
autor: gosja1
Martwiłam się, że nie potrafię nauczyć szczurów sztuczek (brakło mi cierpliwości przy nauce wchodzenia na odwróconą do góry dnem miseczkę). W końcu "sztuczki" nauczyła Marcelka moja mama. Zbliżając się do klatki z kolejnymi pysznościami zawsze mocno szeleściła opakowaniem i jak się później okazało, aby wezwać Marcelka wystarczy zaszeleścić takim grubym opakowaniem jak mają np. karmy, czy płatki do mleka. No cóż, ma to związek z jego łakomstwem, ale można to bezczelnie wykorzystywać, gdy jest gdzieś schowany i nie można go znaleźć. Oczywiście zawsze, jak przyjdzie, dostaje dropsa, lub chrupka bananowego, żeby przypadkiem nie zaczął ignorować szelestów :D

Dołączam też filmik (ogonki sobie na nim tylko chodzą w jednym z ulubionych miejsc - pod szafą :))
http://imageshack.us/clip/my-videos/709/8et.mp4/

Re: Marcel i Bogusław - dwa diabełki

: pn sie 15, 2011 11:33 am
autor: dolby_surround
Skąd ja to znam.. moje też wariują na dźwięk szeleszczącego worka, bo kojarzą to z jedzeniem. Trochę to uciążliwe, bo gdy szeleszczenie nie ma nic wspólnego z karmieniem (np. pakuję coś do worka), to zaraz wszystkie się zrywają i biegają po klatce jak szalone :D

Re: Marcel i Bogusław - dwa diabełki

: pn sie 15, 2011 2:41 pm
autor: gosja1
mój drugi nie ma w ogóle interesu z szeleszczenia czegokolwiek :D ewentualnie spojrzy i powącha w powietrzu czy przypadkiem szeleszczenie nie ma związku z żadnym zagrożeniem. ale on generalnie jest specyficzny, bo o smakołyki rzadko prosi. chyba, że już wskoczy mi na kolana i coś jem, to jest zainteresowany, ale żeby uznawać mnie za potencjalne źródło smakołyków kiedy jestem oddalona to raczej nie. :P

Re: Marcel i Bogusław - dwa diabełki

: pn sie 15, 2011 2:44 pm
autor: Blanny
Ja przesypuję żarcie do wiaderek, które trzymam zawsze w tym samym miejscu. Jak widzą, że się tam schylam (obok mam szafkę z bielizną), to też wariują i wszystkie nosy przez pręty wystają. ::)
A co do tego, że Marcelek przychodzi do szeleszczenia - moje są nauczone, że przychodzą na pocieranie palcem o palec (tak jakby się chciało pstryknąć) oraz na cmokanie. ;)

Re: Marcel i Bogusław - dwa diabełki

: pn sie 15, 2011 7:56 pm
autor: gosja1
ja próbowałam nauczyć je reagować na cmokanie, ale z miernym skutkiem :D są zdezorientowane.. w stylu "o co tej babie chodzi? ogłupiała???" :D

Re: Marcel i Bogusław - dwa diabełki

: pn sie 15, 2011 8:09 pm
autor: Blanny
Ja po prostu uczyłam tak, że cmokałam i jak któryś podszedł, to dostawał jakiś mały smakołyk typu pestka dyni, słonecznika, kawałek herbatnika, etc. I wszystkie reagują. ;)

Re: Marcel i Bogusław - dwa diabełki

: sob sie 20, 2011 8:27 pm
autor: gosja1
Ja chyba jestem za mało cierpliwa :P Może szczury też się już wycwaniły i odkryły, że pani sobie może gadać, a one mogą robić co chcą, bo w końcu jej się znudzi :D

Re: Marcel i Bogusław - dwa diabełki

: ndz sie 21, 2011 10:28 pm
autor: IHime
:D Na moje potwory też mówię "myszki". Nie gniewają się. ;) I też reagują na szeleszczenie.

Re: Marcel i Bogusław - dwa diabełki

: wt sie 23, 2011 5:43 pm
autor: gosja1
Moja duża "myszka" ostatnio troszkę chudnie, ale to za sprawą tego, że Pani daje niedobrą karmę, a zapasy w ukryciu się skończyły. Drugi myszol natomiast bardzo chętnie je co mu daję i nie wiem, co z tymi paskudami zrobić :P zresztą, wyjścia nie mają, bo za dużo zapasów zrobiłam. Na moje nieszczęście znowu wyjeżdżam ze zwierzyńcem do rodziców i obawiam się, że dieta mamy im na nowo w głowach poprzewraca. Ostatnio po wizycie u rodziców dopiero po jakichś 2-3 tygodniach zaczęły normalnie jeść szczurzą karmę...

Re: Marcel i Bogusław - dwa diabełki

: pt sie 26, 2011 7:16 am
autor: gosja1
A poza tym muszę potwory pochwalić. Kupiłam ostatnio kuwetę narożną i postawiłam w ich „ulubionym” kącie. Nasypałam tam grubszą warstwę żwirku, a na kuwetę od klatki trochę mniej. Szczury stanem rzeczy były mocno zainteresowane. Powąchały, Boguś sprawdził, czy to może jakiś smakowity plastik, jednak szybko zrezygnował. Przez kilka pierwszych dni bobczyły gdzie popadnie, choć oczywiście głównie siłą rzeczy do kuwety narożnej, bo to przecież TEN kącik. Teraz mija już drugi tydzień, jak ta kuweta stoi w klatce i okazuje się, że ogoniaści coraz chętniej z niej korzystają. Może przekonuje ich fakt, że w niej najczęściej sprzątam (od zawsze wybierały najczystszy narożnik, począwszy od „ulubionego”, a potem gdy wszędzie było „za dużo” przenosiły się na całą powierzchnię kuwety). Jestem zadowolona. I może wreszcie zaoszczędzę na CBE+ :).

Re: Marcel i Bogusław - dwa diabełki

: pt wrz 09, 2011 1:21 pm
autor: gosja1
Myszki nabawiły się wszoł. Zupełnie nie wiem, skąd, ale w lipcu dużo bawiłam się z kotami z wolnym wybiegiem (po wsi, gdzie sa myszy i szczury dość obficie) i obawiam się, że wtedy mogłam jakoś przenieść na klatkę, a apogeum nastąpiło dopiero w ostatnim czasie. Żwirku nie podejrzewam, bo używamy CBE+ kupowane raczej z pewnych źródeł. Może wcześniej od sianka? Ale jakoś nie wydaje mi się prawdopodobne, aby to wykluwało się przez 3 m-ce. Nie znam się jednak.
Ostatnie dwa tygodnie spędzałam u rodziców i wtedy zobaczyłam białe larwy, ale początkowo tego nie powiązałam w ogóle z "larwami", myślałam, że ogonek się upaskudził. Sprawa zaczynała w końcu wyglądać poważnie, jednak nie chciałam iść do weterynarza w małym miasteczku, bo bałam się, że zaaplikuje im dawkę czegokolwiek jak dla słonia. Nawet psy traktuje się u nas "po macoszemu".
Dzisiaj pobiegłam do Animy na Żoliborzu, no i zobaczymy ;) Szkoda, że nie wiem, jak nazywała się pani weterynarz, ale obeszła się z ogonami bardzo miło i przyjaźnie.. W ogóle nie mogłam dzisiaj znaleźć lecznicy, która by przyjęła szczury - albo mnie odsyłali gdzie indziej, albo nie odbierali telefonu. Miałam pecha.
Weterynarz zasugerowała, że od dawna wszoły mogły być, tylko dopiero przy stresie zwierząt zaczęły się tak bardzo rozwijać. Faktycznie, w zastraszającym tempie to się stało... :(

W efekcie chłopcy mają nowe fryzury - są łysi na grzbietach. Larw było tyle, że pani weterynarz zdecydowała, że najlepiej będzie obciąć im futerko w tych miejscach. Dużo też miały osobników dorosłych. Nie wiem, jak to się stało, że ja nie zauważyłam tej plagi odpowiednio wcześnie. Jeszcze niecałe 3 tygodnie temu oglądałam dokładnie Bogusia, bo miał stłuczoną łapkę i kulał. No cóż, mam nadzieję, że szybko się im poprawi :)

Re: Marcel i Bogusław - dwa diabełki

: pt wrz 09, 2011 7:29 pm
autor: Kluska123
Kciukam za pozbycie się tych paskudztw :) Mizianko dla pół-łysoli :D

Re: Marcel i Bogusław - dwa diabełki

: pt wrz 09, 2011 7:59 pm
autor: gosja1
Już jest chyba lepiej :) Śpią spokojnie i zero drapania ;)
Mam tylko dylemat, jak oczyścić dywan z paskudztwa, jeśli tam jest.. Bo niestety dywanu wywalić nie mogę :P Nie znam żadnych środków, które byłyby na pewno skuteczne..