Spacer - ostrzeżenie
: pn paź 30, 2006 3:52 pm
Ja z moimi nie mam żadnych problemów. Na dwór wychodzić nie lubią, bo się boją. Pół biedy, kiedy mam rozsunięty plecak. Wtedy tam włażą i jest ok. Różne już hałasy sie zdarzały i nic nie było w stanie ich wywabić. Najwyżej nosa wystawiały...
Wiekszy problem jest, gdy mnie nie ma w pobliżu. Kiedyś z Henią poszłam do parku i posadziłam na ławce. Ciągle do mnie wracała, więc wstałam (chciałam ją skłonić do powąchania świata). A ta... zrobiła kupę ze strachu.
Fatka natomiast ostatnio w lecznicy została na chwilkę sama na krześle w poczekalni, bo weszłam zadać jeszcze jedno pytanie lekarzowi. Mała ruszyła mnie szukać (w którymś momencie krzyk z poczekalni - świnka pani ucieka! spojrzałam, mała szybko wróciła do transporterka).
Za to na działce... Byłam u krewnych. Ze szczurami. Zostawiłam małe pod namiotem (takim działkowym) z krewnymi, a sama poszłam na bok umyć zafajdany transporter. W tym momencie szczury ruszyły mnie szukać - każde w innym kierunku. Kuzyn w krzyk: szczury ci uciekają! Ja tylko przeszłam od jednego ogona do drugiego, zawołałam każdego po imieniu i zabrałam...
Wiekszy problem jest, gdy mnie nie ma w pobliżu. Kiedyś z Henią poszłam do parku i posadziłam na ławce. Ciągle do mnie wracała, więc wstałam (chciałam ją skłonić do powąchania świata). A ta... zrobiła kupę ze strachu.
Fatka natomiast ostatnio w lecznicy została na chwilkę sama na krześle w poczekalni, bo weszłam zadać jeszcze jedno pytanie lekarzowi. Mała ruszyła mnie szukać (w którymś momencie krzyk z poczekalni - świnka pani ucieka! spojrzałam, mała szybko wróciła do transporterka).
Za to na działce... Byłam u krewnych. Ze szczurami. Zostawiłam małe pod namiotem (takim działkowym) z krewnymi, a sama poszłam na bok umyć zafajdany transporter. W tym momencie szczury ruszyły mnie szukać - każde w innym kierunku. Kuzyn w krzyk: szczury ci uciekają! Ja tylko przeszłam od jednego ogona do drugiego, zawołałam każdego po imieniu i zabrałam...