Moje pieronki wczoraj miały pierwszy prawdziwy wybieg po pokoju (już nie po łóżku). Ło Matko! Ileż było szczęścia!
Kofi skakała jak szalona, prześmiesznie to wyglądało, Kane czasem też, ale głównie - jak to Kane- sprawdzała wszelkie możliwe kąty, szczególnie spodobał jej się rowerek stacjonarny i hantle - na hantlach fajnie się 'jeździło', a rowerek miał takie fajowe prostokąciki, co się kręciły jak się pchnęło łapką
Mała Golduścinka próbowała pod wszystko wleźć (nawet moje zabezpieczenia nie pomagały, mimo, że kurdupelek już sporo urósł), a pierdoła Hunter koniecznie chciał wleźć pod koc na wersalkę co by dziurek porobić
Mama nagrywała, a ciocia latał i zbierała cholery z wersalki/szafki/fotela/zza "kota". Niestety, do dyspozycji mam tylko telefon, a pokój dość ciemny (ciemnofioletowa farba) toteż nie widać ze szczegółami, jak ślicznie się bawiły