Strona 4 z 20

Moje kochane słonka

: pn lis 21, 2005 2:13 pm
autor: limba
:zakochany: ale juz bym chciala zeby Nikunia mogła ze stadkiem pobiegac...czy mi sie wydaje czy ona troszku sciemniala? bo przytyc to na bank cialka przybrala :twisted:

Moje kochane słonka

: pn lis 21, 2005 5:17 pm
autor: Zirrael
Wiesz, odpowiednia dieta wzmocniła chyba troszkę kolorek... Jak tylko zlokalizuję mój aparat to pstryknę jej jakieś nowe fotki... Tyle, że to pewnie dopiero w weekend, no i nie wiem, gdzie je zrzucę na kompa, bo chwilowo, mam tylko służbowy... I ja bym chciała je puszczać razem ale jeszcze się boję, bo jakbym miała wszystkie 8 leczyć z grzybicy, to.................... nie będę się wyrażać. Ach i Nike też już by chciała... ale na razie może tylko popatrzyć z góry przez szybkę....

Moje kochane słonka

: pt lis 25, 2005 12:12 pm
autor: Zirrael
Wszystko jak najbardziej wraca do normy... Laski biegają i rozrabiają... Pasqud z braku mebli odkryła przyjemność w gryzieniu wykładziny :evil: szkodnik jeden... wielgachna klatka dotarła na razie na Żoliborz i mam nadzieję, że uda mi się ją dzisiaj przewieźć na Tarchomin... Moja mama, która ją odebrała, stwierdziła, że jest wielkośći sporej pralki :!: więc do samochodu nie wejdzie... Juz sobie wyobrażam podróż zatłoczonym autobusem z takim klamotem... Kichanie i prychanie się skończyło na szczęście, dziewuchy wczoraj zostały zamienione klatkami... Martwi mnie tylko Zuza... Prawie cały czas śpi, a jak już wstanie to się robi okropnie agresywna w stosunku do reszty stada... Apetyt jej niby dopisuje, ale wygląda jakby schudła trochę i jakby ciężej oddycha (ale płuca są czyste) i szybciej się męczy... Wet, u którego byłam, stwierdził, że to po prostu starość ją dopada, po czym dodał, że na szczurach to on się słabo zna... A do porządnego weta mam kawał drogi przedzierania się przez korki... No nic jutro sobota to się wybiorę do Soszyńskiej...
Nike szaleje w klatce, odkryła, że chciałaby jednak poganiać z innymi ciurami (oczywiście z przerwami na przytulanie...) grzyb powoli ustępuje a łobuzica rośnie jak na drożdżach...

Moje kochane słonka

: pn gru 05, 2005 12:59 pm
autor: Zirrael
No to od wczoraj 7 panienek mieszka razem w ogromniastej klatce... Trochę się bałam, że w nocy spać się nie da, ale laski wlazły do hamaka i siedem przytulonych kuleczek poszło spać... Do samego rana obyło się bez awantur. Scanomune zlikwidował wszelkie chorobowe objawy i wydaje mi się, że nawet Nike pomaga w zwalczaniu grzyba (jako jedyna mieszka jeszcze ciągle oddzielnie). Zuza razem z Kali rozstawiają resztę panienek po kątach, o dziwo we wspólnej klatce się dogadały (wcześniej na spacerach dochodziło do bezkrwawych ale zawziętych bójek), razem jadły śniadanie i razem przytulone udały się na poranną sjestę. Ogólnie dziewczyny wydają się być zadowolone z nowego lokum, nareszcie mają odpowiednią ilość miejsca w klatce no i chyba cieszą się, że śpią w jednym pokoju ze mną.

Moje kochane słonka

: wt gru 06, 2005 10:57 am
autor: Zirrael
:-( z Zuzą jest kiepsko... jeszcze wczoraj wieczorem wszystko było normalnie... W nocy obudziło mnie stukanie poidełka... Zuza leżała pod poidełkiem i koło miski i piła, piła, piła.... W ciągu nocy wypiła prawie całe poidełko wody (250 ml)... Próbowała jeść suche, ale jakby brakowało jej siły... Jak dałam rano gerberka to włożyła łepek do miseczki i jadła... tyle, że powolutku... po śniadaniu cały łepek miała w kolorze gerberka... nie miała siły się umyć... ma delikatne zachwiania równowagi... Wzięłam ją na ręce... zamiast wyrywać się na wolność (jak zazwyczaj) Zuza przytuliła się do mnie .... wyczułam dreszcze z częstotliwością 1-2 na minutę... i qfra musiałam iść do roboty... Nie wiem co zastanę po powrocie do domu... Mam nadzieję, że nie będzie za późno na wizytę u weta... :-(

Moje kochane słonka

: wt gru 06, 2005 3:11 pm
autor: limba
Jezu Zirrael i co ico? napisz szybciutko jak tylko czegos sie dowiesz? Boshe...trzymam kciuki ze wszystko bedzie dobrze...

Moje kochane słonka

: wt gru 06, 2005 3:56 pm
autor: Nisia
Wiesz Zirr, nie chcę nic mówic, ale przejechałam się troszke na Soszyńskiej (ale tylko troszkę). Pójdź dzisiaj choćby do niej, ale wybierz się jutro do Bieleckiego - trudny człowiek, fakt, ale nie o takich bidulach cudem przez niego uratowanych opowiadali mi ludzie w poczekalni. Ma jakiś taki dziwny instynkt chyba.
Za wizytę (na sggw) ode mnie nie bierze nic, tylko za leki. Od innych bierze, ale jak nie będziesz z nim się sprzeczać, nic od Ciebie nie weźmie ;) Bo tam nie ma oficjalnego cennika....
Jutro sama jadę do niego, ale do Elwetu na Niepodległości (bo tam mają czynny rentgen). Jak chcesz możemy się pójść razem (w kupie raźniej). Ja jestem umówiona na 18.
I zyczę bidulce, aby dożyła dobrej porady.
Jak coś to dzwoń - 692 856 137.

Dodano po 1 minutach 1 minucie:

Kurcze, ze też wtorek i Wojtys już nie przyjmuje...

Dodano po 4 minutach:

Czemu wszystkie choroby muszą pojawiać się we wtorki i czwartki, kiedy Bielecki jest gdzieś i nie wiadomo gdzie (tu co drugi tydzień, tam nie wiadomo w jakim terminie będzie), a Wojtyś pracuje do 15?

Moje kochane słonka

: śr gru 07, 2005 8:34 am
autor: Zirrael
No więc jest tak... Jako, że przeniosłam się na Tarchomin wylądowałam wczoraj u dr Lewandowskiej (100 razy lepsze wrażenie niż u Soszyńskiej), bo było najbliżej... Zuza została obmacana, osłuchana... Okazuje się, że to problemy z pęcherzem moczowym... Jako, że wczoraj straszliwie ją bolał podczes badania, to nie ma dokładnej diagnozy... są trzy możliwości
1. zapalenie pęcherza moczowego - to ta najbardziej optymistyczna
2. kamienie...
3. nowotwór...
Zuza dostała kuja z antrybiotykiem, sterydem, środkiem przeciwbólowym i witaminami... zniosła go bardzo dzielnie - nawet nie pisnęła... Antybiotyk mamy podawać dopyszcznie przez 10 dni, do tego środki przeciwbólowe co najmniej do jutra (do kolejnej wizyty), wit C na zakwaszenie moczu i oczywiście lakcid lub jogurty... Kurcze, dzisiaj rano było już dużo lepiej, ale obawiam się, że to po tym sterydzie... Zuza ma wielką chęć walki... pomimo, że badanie ją bolało, to nie wyrywała się, tylko piszczała...
Nisia, ja żeby pójść do weta gdziekolwiek w centrum, musiałabym Zuzę ciągnąć ze sobą 1 godzinę w korku w autobusie, na 8 godzin do roboty no i potem powrót na tą moją wiochę (nawet jak nie ma korka to i tak co najmniej 30 min. w autobusie). Wolałabym raczej zaoszczędzić jej dodatkowych stresów... Jasne, że jak terapia dr Lewandowskiej nie będzie przynosiła efektów, to choćbym miała wydać majątek na taksówkę, to i tak pojadę do Bieleckiego czy Wojtyś... No nic, zobaczymy dzisiaj wieczorem... Teraz pozostaje się tylko modlić coby poprawna była ta najbardziej optymistyczna diagnoza...

Moje kochane słonka

: śr gru 07, 2005 10:07 am
autor: Nisia
Dr Lewandowska... jest? A ja słysząłam, ze szczury w UK leczyć miała....

Dodano po 36 sekundach:

No to się do niej udamy. Zobaczymy co dziś Bielecki powie.

Moje kochane słonka

: śr gru 07, 2005 10:19 am
autor: Zirrael
Jest, tez się zdziwiłam... przyjmuje na Śreniawitów 9 we wtorki i czwartki 18.00 - 20.00... Będę u niej w czwartek...

Moje kochane słonka

: śr gru 07, 2005 11:05 am
autor: limba
Zirrael oj Zuziunia biedna...
Jestem w szoku ze Lewandowska nie wyjechala....moglabys sie dowiedziec czy jeszcze gdzies przyjmuje...bardzo dobry wet z ogromnym sercem do szcurków...

Moje kochane słonka

: śr gru 07, 2005 11:48 am
autor: Nisia
No ja i tak dzis do Elwetu pojadę, bo chciałabym małej pyknąć fotkę. Ale jak kuracja Bieleckiego nadal nic nie będzie dawała - zawitam do Lewandowskiej. Gdyby przyjmowała na Białostockiej byłoby super....

Moje kochane słonka

: śr gru 07, 2005 11:53 am
autor: Zirrael
Oczywiście, jak niezapomnę w czwartek to się dokładnie dopytam gdzie i kiedy przyjmuje...

Moje kochane słonka

: pt gru 09, 2005 9:05 am
autor: Zirrael
No i byłyśmy wczoraj u Pani Doktor... Rodzinnie, (znaczy się Zuza, Kali i Nike). Jeśli chodzi o Kali to ogonek zrósł się ładnie a cała reszta jest w najlepszym porządku... Nike ma dalej być smarowana clotrimazolem skoro już zaczął działać. Dowiedziałam się też, że grzybica potrafi trwać (nawet przy skutecznym leczeniu) do 3 miesięcy... Z Zuzą jest już dużo lepiej. Wczoraj dała się dokładnie obmacać i zbadać. To jest na szczęśćie "tylko" zapalenie pęcherza. Kamieni nie ma, a według dr Lewandowskiej, przy nowotworze nie byłoby aż takiej poprawy... Zuza dostaje:
enroxil 2 x dziennie (dopyszcznie, roztwór z soczkiem porzeczkowym) - przez 10 dni
cebion 4 krople dziennie - przez 10 dni
lakcid - przez min. 10 dni
paracetamol - 3 x dziennie po 1 kropelce min. do niedzieli
Pęcherz jest jeszcze opuchnięty, ale ciura jest już nie do poznania... biega, skacze, awanturuje się, że musi siedzieć sama... Uchhh kamień spadł mi z serca.
Co do miejsc i godzin przyjęć Pani Doktor, to na razie na stałe są tylko te wtorki i czwartki, czasem też zdażają się soboty i tylko na Śreniawitów. Generalnie dr Lewandowska jest jeszcze na urlopie macieżyńskim i pracuje, jak to określiła "na razie tylko hobbystycznie" aż do końca tegoż urlopu (jeszcze 2 - 3 tygodnie). Potem będzie dopiero ustalać gdzie i kiedy będzie przyjmowała.

Moje kochane słonka

: pt gru 09, 2005 12:38 pm
autor: ESTI
To dobrze, ze wszystko zmierza ku dobremu, trzymam kciuki za malutka i cale stadko. :***