KOSZTY utrzymania szczura
: pn lip 03, 2006 7:46 pm
ja chce dodac od siebie(bo po przeczytaniu wszystkich postów zauważyłam podobny wniosek u którejś z osób), że jeżeli koś miał kilka stad i nie miał problemu z leczniem to nie znaczy ze teraz nie będzie miał.ja sama na własnym doświadczeniu wiem że w poprzednim stadzie było wszystko ok.praktycznie kłopoty zdrowotne zaczey sie a straśc,no ale to normalne.
w moim poprzednim stadzie jest zupełnie inaczej.przeżyłam ropnia u Blejda.pewnego dnia przychodze wieczorkiem a tu u Blejda w okolicach szyi wielki góz.cała noc nie spałam i modliłam się żecy to nie były sprawy nowotworowe.osoby na forum pocieszyły mnie że to nie może być nowotwór bo góz tak nagle i o takiej wielkości nie wyrosnie.poszłam do lekarza i okazało sie że to ropa.dostał zastrzyk aby góz mu zmiękł(był twardy) i tabletki które miały spowodowac wchłoniecie przez organizm góza(jeśli by tabletki nie zaskutkowały to miałam iść na naciecie góza przez weta).naszczeście organizm Blejda okazał się silny i wchłonoł góza.za wizyte dałam 30 zł
jeszcze wcześniej (chyba z dwa tygodnie lub trzy) miałam problemy z moją samiczką.dostała uczulenie na trociny i zaczeła jej sierśc wypadać.zostawały gołe place bez sierści.Pidżama dostała maśc dzięki której jej się poleprzało.niestety była wtedy w ciąży(wpadka) i nagle po paru dniach stosowania maści poleciała jej krew z macicy.poleciałam do lekarza na drugi dzień(była akurat wtedy niedziela).i co się okazało?w lecznicy lekarz powiedział mi że nie ma sprzetu aby zrobić jej USG,a bez niego nic nie moze mi pomuc:(. poszłam do innego weterynarza który miał USG ale znowu nie przystosowane do tak małego stworzenia:(.byłam zdesperowana max;(naszczeście moja tesciowa... powiedziała mi o innym weterynarzu który jest drogi ale ma bardzo ładna i nową klinike.pojechaliśmy do niego z chłopakiem.naszczeście miał sprzed i mógł przepadac moją Pidżamke.okazało sie że małym nic nie jest ,ale kazał mi odłożyć tą maść.za wizyte odziwo zapłaciła 40zł a szykykowałam się na owiele więcej.
w miedzy czasie moja świnka morska miała przeziębienie imusiałam pujść do weta,za jej leczenie zapłaciłak cos koło 30zł bo nawet dokładnie nie liczyłam.
trzy dni temu niestety byłam z moim pitem u weta bo moja mama niechcąco gdy smarowała sobie reke denaturatem(podobniesz to wypala bakterie i ona stosowała to do swojej rany.ja za takim czymś nie jestem ale jej nie da się przetłumaczyć) to pies przechodził obok i kropla lub dwie poleciały mu do oka:(szybko przemyliśmy to i do weterynarza.max się bałam.lekarz dał mu zastrzyk i krople (już jest wszystko ok ale pare dni mu jeszcze będe podawać żeby mu się dobże oko zregenerowło).naszczęście wszystko się dobże skończyło:)
teraz choruje znowu piej mojej mamy(kundelek).nie wiem dokładnie ile kosztuje jego leczenie bo z nią nie jeżdze do weta.ale dostaje jakieś zastrzyki maść.robią mu się jakies strupy na głowie.akurat za jego leczene nie płace bo to nie mój pies(chociasz ja daje mu jeść i wychodze na spacery).
jeśli chodzi o wykarmienie mojej zgrai to nie wiem nawet ile bo co pięć minut ide do soologicznego bo jakiś pierdulek dla nich:poidło,obroża przeciwpchielna dla psów,miseczka,zmakołyki itp
ogólnie to co trzy tygodnie musze kupywać żwirek dla królika,sinko na tydzien(dla królika i swinki),trociny-dwie paczki na tydzień,no i pokarm-na tydzień to tak 10 zł bo każdy... z moich gryzoni musi miec inny pokarm.
moja mama nie daje mi nawet 1zł na moje zwierzęta jesli chodzi o jedzenie a co dopiero o weta.poprostu duuużo sobie odmawiam(np.ciuchy) lub np. pieniądze które dostane na urodziny lub inną okazje odkładam na własnie nagłą chorobe kóregoś z nich.teraz przez okres wakacyjny będe troche dorabiać bo musze mojej mamie oddać 170zł za weta.poprostu jestem za nie odpowiedzialna skoro je mam i uważam że musze się dla nich w pewien sposób poswiecac.chociaż powiem szczeże że ich oglądanie i zajmowanie nimi co każdemu z was pewnie sprawia dużą przyjemnośc jest wszystkiego warte.ja posiadam:3 psy(z czego 1 mój formalnie ale zajmuje sie wszystkimi),4 szczurki,świnka,królik.wydawała bym na nie jeszcze więcej ale moja teściowa...ma warzywniczy i moje kruszynki mają stały dostep do przeróżnych ważyw;)pozdrawiam
w moim poprzednim stadzie jest zupełnie inaczej.przeżyłam ropnia u Blejda.pewnego dnia przychodze wieczorkiem a tu u Blejda w okolicach szyi wielki góz.cała noc nie spałam i modliłam się żecy to nie były sprawy nowotworowe.osoby na forum pocieszyły mnie że to nie może być nowotwór bo góz tak nagle i o takiej wielkości nie wyrosnie.poszłam do lekarza i okazało sie że to ropa.dostał zastrzyk aby góz mu zmiękł(był twardy) i tabletki które miały spowodowac wchłoniecie przez organizm góza(jeśli by tabletki nie zaskutkowały to miałam iść na naciecie góza przez weta).naszczeście organizm Blejda okazał się silny i wchłonoł góza.za wizyte dałam 30 zł
jeszcze wcześniej (chyba z dwa tygodnie lub trzy) miałam problemy z moją samiczką.dostała uczulenie na trociny i zaczeła jej sierśc wypadać.zostawały gołe place bez sierści.Pidżama dostała maśc dzięki której jej się poleprzało.niestety była wtedy w ciąży(wpadka) i nagle po paru dniach stosowania maści poleciała jej krew z macicy.poleciałam do lekarza na drugi dzień(była akurat wtedy niedziela).i co się okazało?w lecznicy lekarz powiedział mi że nie ma sprzetu aby zrobić jej USG,a bez niego nic nie moze mi pomuc:(. poszłam do innego weterynarza który miał USG ale znowu nie przystosowane do tak małego stworzenia:(.byłam zdesperowana max;(naszczeście moja tesciowa... powiedziała mi o innym weterynarzu który jest drogi ale ma bardzo ładna i nową klinike.pojechaliśmy do niego z chłopakiem.naszczeście miał sprzed i mógł przepadac moją Pidżamke.okazało sie że małym nic nie jest ,ale kazał mi odłożyć tą maść.za wizyte odziwo zapłaciła 40zł a szykykowałam się na owiele więcej.
w miedzy czasie moja świnka morska miała przeziębienie imusiałam pujść do weta,za jej leczenie zapłaciłak cos koło 30zł bo nawet dokładnie nie liczyłam.
trzy dni temu niestety byłam z moim pitem u weta bo moja mama niechcąco gdy smarowała sobie reke denaturatem(podobniesz to wypala bakterie i ona stosowała to do swojej rany.ja za takim czymś nie jestem ale jej nie da się przetłumaczyć) to pies przechodził obok i kropla lub dwie poleciały mu do oka:(szybko przemyliśmy to i do weterynarza.max się bałam.lekarz dał mu zastrzyk i krople (już jest wszystko ok ale pare dni mu jeszcze będe podawać żeby mu się dobże oko zregenerowło).naszczęście wszystko się dobże skończyło:)
teraz choruje znowu piej mojej mamy(kundelek).nie wiem dokładnie ile kosztuje jego leczenie bo z nią nie jeżdze do weta.ale dostaje jakieś zastrzyki maść.robią mu się jakies strupy na głowie.akurat za jego leczene nie płace bo to nie mój pies(chociasz ja daje mu jeść i wychodze na spacery).
jeśli chodzi o wykarmienie mojej zgrai to nie wiem nawet ile bo co pięć minut ide do soologicznego bo jakiś pierdulek dla nich:poidło,obroża przeciwpchielna dla psów,miseczka,zmakołyki itp
ogólnie to co trzy tygodnie musze kupywać żwirek dla królika,sinko na tydzien(dla królika i swinki),trociny-dwie paczki na tydzień,no i pokarm-na tydzień to tak 10 zł bo każdy... z moich gryzoni musi miec inny pokarm.
moja mama nie daje mi nawet 1zł na moje zwierzęta jesli chodzi o jedzenie a co dopiero o weta.poprostu duuużo sobie odmawiam(np.ciuchy) lub np. pieniądze które dostane na urodziny lub inną okazje odkładam na własnie nagłą chorobe kóregoś z nich.teraz przez okres wakacyjny będe troche dorabiać bo musze mojej mamie oddać 170zł za weta.poprostu jestem za nie odpowiedzialna skoro je mam i uważam że musze się dla nich w pewien sposób poswiecac.chociaż powiem szczeże że ich oglądanie i zajmowanie nimi co każdemu z was pewnie sprawia dużą przyjemnośc jest wszystkiego warte.ja posiadam:3 psy(z czego 1 mój formalnie ale zajmuje sie wszystkimi),4 szczurki,świnka,królik.wydawała bym na nie jeszcze więcej ale moja teściowa...ma warzywniczy i moje kruszynki mają stały dostep do przeróżnych ważyw;)pozdrawiam