Strona 31 z 44

Re: czy jestes...

: ndz sty 17, 2010 5:45 pm
autor: Joanka
susurrement pisze:i to nie jest kwestia potrzeby organizmu, tylko autentycznego uzależnienia.
W kawie, jak wiadomo, uzależnia kofeina. A w mięsie?
susurrement pisze:owszem, potrzebuje wszystkiego. ale wszystkich składników, a nie wszystkich dostępnych elementów ewentualnego pożywienia.
W XXI wieku w Europie jesteś w stanie dostarczyć sobie wszystkich potrzebnych składników nie jedząc mięsa, ale nie każdy, nie wszędzie i nie zawsze na świecie ma tak dobrze.
susurrement pisze:
Joanka pisze:Zresztą popatrzcie, jak bardzo przemyślana i zróżnicowana musi byc dieta wegetariańska, żeby dostarczyła człowiekowi potrzebnych do życia składników.
a za to o ile jest zdrowsza :) i smaczniejsza :p.
Dla niektórych ludzi jest zdrowsza, innym szkodzi.
Smaczniejsza? Bzdura! Ale, jak mawia jeden mój znajomy, każdemu jego porno. :D
susurrement pisze:a oczywiście, że coś z tego wynika.
jedność duszy i ciała. brak hipokryzji we własnym życiu i osobowości.
Powiem wprost - wynika dla ciebie. Cierpiącym zwierzętom nie robi żadnej różnicy.

Re: czy jestes...

: ndz sty 17, 2010 6:35 pm
autor: susurrement
lavena pisze: Nooo susu to właśnie pojechałaś wielu osobom :P
Wydaje mi się nie nie można zarzucać ludziom jedzącym mięso hipokryzji. Od zawsze tak było że jedne zwierzęta trzymało się dla jedzenia a inne dla towarzystwa.
A miłość ( jak i inne uczucia) jest wybiórcza.... nie masz w swoim życiu osób których nie znosisz?
wiem o tym.
do niedawna sama byłam taką właśnie hipokrytką, ale zauważyłam co robię. i dokonałam wyboru. świadomie mogę teraz powiedzieć, że kocham i szanuję zwierzęta, żadnego bym świadomie nie skrzywdziła.

dlaczego nie można im zarzucać hipokryzji? bo nie wypada?
to, że tak było od zawsze, wcale nie oznacza, że to jest dobre, prawda?

a Twoje ostatnie zdanie nie ma nic do rzeczy.
owszem, niektórych kocham, a innych nie znoszę. ale nie mówię przy tym, że "kocham wszystkich ludzi", albo "kocham ludzi". często mówię wprost: nie lubię ludzi, bo tak właśnie jest. kocham, szanuję bądź lubię tylko niektórych.
a miłośnicy zwierząt często mówią "kocham zwierzęta", zjadając przy tym mięso na obiad.
Joanka pisze:W kawie, jak wiadomo, uzależnia kofeina. A w mięsie?
"Przejściowe wrażenie wzmożonego poczucia siły, jakie towarzyszy jadaniu mięsa, wynika nie z jego wartości energetycznej, lecz z właściwości pobudzającej. Efekt ekscytujący, jaki przynosi jadanie mięsa i który jest przyczyną jego ogromnego łaknienia, pochodzi stąd, że mięso zawiera liczne substancje wyciągowe, w których skład wchodzą: kwas mlekowy, cholesterol i puryny, w tym kwas moczowy. Zaś struktura chemiczna kwasu moczowego jest prawie identyczna ze strukturą kofeiny. Ogromne pożądanie mięsa nie jest więc wyrazem rzeczywistej potrzeby białka, a tylko sygnałem uzależnienia od substancji wyciągowych zawartych w mięsie. Ich działanie ekscytujące powoduje, że usunięcie mięsa z jadłospisu wywołuje przejściowe uczucie osłabienia, takie jak po zaniechaniu picia kawy oraz nerwowe rozdrażnienie, takie jak po zaniechaniu picia alkoholu czy palenia tytoniu.

O tym, że mięso jest dla człowieka środkiem ekscytującym, jak kawa, alkohol, nikotyna czy herbata, świadczy też fakt, że pożądanie mięsa ma wszystkie charakterystyczne cechy nałogu. Podobnie jak inne używki, prowadzi do utraty biologicznej funkcjonalności zmysłu smaku, który normalnie ostrzega przed pokarmem szkodliwym."
źródło: Wegetarianizm - zmierzch świadomości łowcy, aut. Marii Grodeckiej, wyd. Tedson.

Re: czy jestes...

: ndz sty 17, 2010 6:57 pm
autor: Joanka
susurrement pisze:
Joanka pisze:W kawie, jak wiadomo, uzależnia kofeina. A w mięsie?
Zaś struktura chemiczna kwasu moczowego jest prawie identyczna ze strukturą kofeiny.
Nie powiedziałabym. To i to ma dwa pierścienie i tu podobieństwa się kończą.
Ale coś w tym, jest, może faktycznie jestem od mięsa uzależniona tak jak od kawy. :)

Re: czy jestes...

: pn sty 18, 2010 5:18 pm
autor: unipaks
Joanka pisze: Może po prostu mój organizm ma taką potrzebę, a ja podświadomie o tym wiem. Od zawsze jestem blada, niskociśnieniowa i zawsze morfologię mam chociaż troszkę poniżej normy.
quote]

Joanka ,wstaw sobie od czasu do czasu buraki na zakwas :)
A robiąc morfologię zrób też dokładny rozmaz krwinek białych.
Ja, ze swoim utrudnionym wchłanianiem żelaza, na diecie wegetariańskiej czuję się wyśmienicie i wyniki mam lepsze niż przed , na dokładkę przestały mi dokuczać uporczywe i codzienne już niemal przedtem bóle głowy.
Joanka pisze: czyjaś niezgoda na cierpienie zwierząt niestety nie robi żadnej różnicy. (...) Wszystko co możesz zrobić, to "nie mieć z tym nic wspólnego", ale nic z tego nie wynika.
Pozwolę sobie nie zgodzić się z tobą , to ma duże znaczenie i to nie tylko dla mnie. U zarania działań przeciwko każdej niegodziwości stała właśnie niezgoda na to :)
I owszem , z upływem lat wynika z tego coraz więcej , czego dowodem jest walka o poszanowanie życia zwierząt oraz rosnąca liczba osób , które tak jak ja zrozumiały , że z całą pewnością da się zdrowo i dobrze żyć bez jedzenia mięsa . :) W przeszłości sama niesłusznie temu nie dowierzałam

Re: czy jestes...

: sob maja 22, 2010 9:46 am
autor: zwierzakomaniaczka
unipaks pisze:
Joanka pisze: Może po prostu mój organizm ma taką potrzebę, a ja podświadomie o tym wiem. Od zawsze jestem blada, niskociśnieniowa i zawsze morfologię mam chociaż troszkę poniżej normy.
quote]

Joanka ,wstaw sobie od czasu do czasu buraki na zakwas :)
A robiąc morfologię zrób też dokładny rozmaz krwinek białych.
Ja, ze swoim utrudnionym wchłanianiem żelaza, na diecie wegetariańskiej czuję się wyśmienicie i wyniki mam lepsze niż przed , na dokładkę przestały mi dokuczać uporczywe i codzienne już niemal przedtem bóle głowy.
Joanka pisze: czyjaś niezgoda na cierpienie zwierząt niestety nie robi żadnej różnicy. (...) Wszystko co możesz zrobić, to "nie mieć z tym nic wspólnego", ale nic z tego nie wynika.
Przepraszam że odkopuję temat, ale...
Ja także mam (odkąd przeeszłam na wegetarianizm) lepsze wyniki krwi i takze mialam kiedyś częste bóle głowy,
lecz gdy przeszlam na wegetarianizm juz te bóle ustąpiły.
Myślę że coś w tym jest.

Co do osób ktore jedzą mięso...
Nie trzeba odrazu przechodzić na wegetarianizm.
Można za to spróbować zmniejszyć ilość zjadanego mięsa. ;) to tak na początek.

Jeszcze tak z ciekawości...
Kiedy przeszliście na wegetarianizm bądź weganizm (w jakim wieku)?
Bo ja w wieku 12 lat.

Re: czy jestes...

: sob maja 22, 2010 11:58 am
autor: alken
ja jestem świeżak, od trzech miesięcy :P za to latami nie mogłam podjąć konsekwentnej decyzji, aż do teraz.

Re: czy jestes...

: sob maja 22, 2010 4:04 pm
autor: Kameliowa
ja nie pamiętam nawet dokłądnie, ale pk 13-14 lat miałam. i do 18/19 lat twardo się trzymałam :)

Re: czy jestes...

: sob maja 22, 2010 5:24 pm
autor: Nakasha
Miałam 21 lat. ;) A wcześniej jadłam coraz mniej mięsa, aż przestałam.

Re: czy jestes...

: sob maja 22, 2010 5:33 pm
autor: Babli
Przeszłam na zieloną stronę mocy.. :) W sumie to jestem jeszcze świeższa niż alken - kilka tygodni dopiero... ::)

Re: czy jestes...

: ndz maja 23, 2010 11:20 am
autor: alken
Babli, powodzenia :)
Mi ciężko było z rybami bo mięsa nigdy nie lubiłam. Nawet w pierwszym tygodniu "oficjalnego bycia wege" wciągnęłam na obiad łososia bo się zapomniałam ::) ale to bł ostatni tego typu posiłek ;)

Re: czy jestes...

: ndz maja 23, 2010 11:24 am
autor: klimejszyn
ja jestem wege chyba od początku gimnazjum, czyli ze 3-4 lata będzie, żyje mi się lepiej :D

Re: czy jestes...

: pn maja 24, 2010 11:25 am
autor: alken
klimejszyn pisze: żyje mi się lepiej :D
mi też. nie tylko dlatego, że mam spokojne sumienie, ale po prostu czuję się lepiej. przeraża mnie dieta mojego tż. nie dość, że wszystko skrajnie przetworzone, to jeszcze mięso lub produkt mięsopodobny (pasztet, parówki itp.) na prawie każdy posiłek. brr. przecież taka dieta zabija. i nie chodzi mi tu o zabijanie zwierząt tylko samego siebie :-X do II wojny światowej większość ludzi na świecie jadło mięso kilka razy do roku. a teraz "rzadko jem mięso" oznacza, że parę razy w tygodniu.
jeszcze jak sobie pomyślę że to jadłam i tkwiło w moich jelitach tygodniami i gniło to mi się słabo robi :P

Re: czy jestes...

: śr maja 26, 2010 1:40 pm
autor: Astry
A ja od 8 miesięcy. Poszło mi baaardzo łatwo, bo żadnego mięsa ani ryb nigdy nie lubiłam. Zawsze mama we mnie wpychała.. a co najśmieszniejsze, jak jadłam mięso, to chorowałam na anemię, a teraz jak nie jem nic mi nie jest :P. Teraz jak sobie pomyślę, że musiałabym zjeść jakiekolwiek zwłoki zwierzaka, to mam odruchy wymiotne. Ale w sumie zawsze tak było :P

Re: czy jestes...

: śr maja 26, 2010 5:00 pm
autor: alken
ja też od dziecka nie cierpiałam żadnego mięsa czy ryb ale że wmuszali to po jakimś czasie się do pewnych smaków przyzwyczaiłam a nawet polubiłam. potem z przyzwyczajenia jadłam mimo że było mi z tą myślą źle.

najśmieszniejsze jest to że mama się zwegowała ;D nawet jej nie "nawracałam" bo nie lubię żadnej indoktrynacji, ale kiedyś wchodzę do domu a ona ogląda jakiś filmik o krowach (który zostawilam na pulpicie jak wrzucałam na pendrive) i wyje ;D . i od tej pory nie je, tylko przy rybach została ale może z czasem i rybom da żyć ;)

Re: czy jestes...

: pn maja 31, 2010 8:41 pm
autor: Maszka
ja na koniec podstawówki zaczynałam przechodzić, powolutku, bo rodzice mieli z tym duże problemy. Zresztą nadal mają :-\