Re: Moje Małe Gwiazdki :)
: ndz wrz 30, 2012 10:43 pm
A dziś również z serii jedzeniowej. 
Przyrządziłam pannom kaszkę jabłkową z herbatniczkiem. Otwieram dzrzwiczki klatki, a tu zbiegowisko - wszystkie przyleciały na mizianko.
A więc włożyłam miseczkę z kolacją do koszyczka na jedzonko i zaczęłam miziać wszystkie po kolei. Cynka czująca zapaszek jabłkowego dania pobiegła czym prędzej do miski. Reszta ciaptoków oczywioście stoi przy drzwiczkach i nic! Jakby nie zauważyły, że coś smacznego się pojawiło. Skierowałam łapsko w kierunku Cynki żeby i ją wymiziać. Małe Cytryniaste wydarło się na mnie "NIE DOTYKAĆ! TERAZ JEM!" więc zostawiłam biednego, zagłodzonego szczurka.
Reszta coś poczuła. Pierwsza do miski podeszła Luśka. "A co to?" Powąchała, po czym zapytała Cynkę. "Smaczne to?" Cynka kulturalnie z pełnym pysiem odpowiedziała "Pewnie! Pychota!" No i Białe Diabliszcze poczęło spożywać.
Podbiagły Czarnule z mamusią. Bez zbędnych pytań wepchały ryjki w michę i słychać było głośne "Omniomniomom!" Jagodzianka i Olisia stwierdziły, że już nie zmieszczą się pomiędzy sześć koleżanek, więc uznały, że lepiej będzie się dobrać do zawartości miseczki od góry. Wołając "Łiiiiiiiiii!" zleciały wprost na kupę futra przy misce.
Ale się udało! Jakimś cudem wszystkie osiem pyszczków znalazło się przy kaszce.
Nagle Cynka (czyżby z radości?
) zaczęła skakać, trzepotać uszkami i... wykorzystywać niecnie koleżanki.
Pierwszy raz zobaczyłam u niej "kobiece sprawy". No i popatrzcie co te jabłka robią z małymi szczurkami...
Zastanawiłam się poważnie nad adoptowaniem dla Cyni koleżanki w podobnym wieku. Ale już sama nie wiem. Ja sie doszczurzać nie chcę, ale z drugiej strony fajnie by było żeby miała towarzyszkę do szaleństw, bo Oli i Jagusi nie zawsze się chce bawić z młodą.
No i muszę się pochwalić, bo jestem z siebie dumna! Sama sobie złożyłam biureczko wczoraj.
Dziś co prawda jeszcze kończyłam, jeszcze drobne poprawki i będzie, ale nieźle się z tym omęczyłam, a wszyscy zwątpili w mój talent stolarski.
Teraz czss na zasłużony odpoczynek, kupiłam sobie filiżaneczkę, mam herbatkę owocową i posiedzą sobie teraz na forum. 

Przyrządziłam pannom kaszkę jabłkową z herbatniczkiem. Otwieram dzrzwiczki klatki, a tu zbiegowisko - wszystkie przyleciały na mizianko.








Zastanawiłam się poważnie nad adoptowaniem dla Cyni koleżanki w podobnym wieku. Ale już sama nie wiem. Ja sie doszczurzać nie chcę, ale z drugiej strony fajnie by było żeby miała towarzyszkę do szaleństw, bo Oli i Jagusi nie zawsze się chce bawić z młodą.

No i muszę się pochwalić, bo jestem z siebie dumna! Sama sobie złożyłam biureczko wczoraj.


