Strona 32 z 83

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: czw wrz 24, 2009 11:22 am
autor: Nue
Ale było ciepło, rodzinnie i urodzinowo, starałam się nie myśleć o przykrosciach, a skupić na chwili obecnej.:)
Zgodnie Waszymi radami
I tak trzymać :)

Kochana Lilowata kuleczko - dużo zdrówka i szczęśliwej, spokojnej jesieni szczurzego życia!

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: czw wrz 24, 2009 4:51 pm
autor: Akka
czytam sobie i cieszę się niezmiernie że staruszki dostają tyle czułości od Ciebie. Mam nadzieje że ich stan będzie bez zmian - no chyba że na lepsze. Życzę dużo powodzenia w kuracjach seniorek, i wycałuj całe stado ode mnie i mojego stadka ;)

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: ndz wrz 27, 2009 10:34 am
autor: *Delilah*
Akka, zwierzaczki wycałowane.
Dziekujemy Wszystkim za zyczonka raz jeszcze :D

Wieści z frontu - dzisiaj w nocy przeniosłam staruszeczki do chorobowki, bo zauważyłam ,ze z trudem wczołgują się na poleczki w nizszej klatce.
Dziewczyny młodsze, z powrotem dostały rurę i dwie klatki na wyłączność.
Z czystym sumieniem, zadowolona, ze wszyscy zadowoleni, poszłam spać.
Oczywiscie zaniedbane nieco młodziki stwierdziły, ze tak łatwo się nie poddadzą.
W hałasach nocnych szczególnie celuje Sandija, dzis natomiast przechodziła samą siebie, spragniona wolności.
Jako że byłam dosyć zmęczona, spalam snem sprawiedliwego i nie zwracałam uwagi na upiorne dźwięki dochodzące z klatek.
W pewnym momencie, poprzez opary senne poczułam, ze cos miłego i miękkiego chodzi po moich nogach.
To mile i miekkie czasami stawało sie denerwująco kłujące, ale ogólnie pozytywne wrażenia dominowały :)
Fajnie było tak sobie przesuwać stopą po tych mieciutkich futerkach ...
Ale nagle z cała wyrazistością zdałam sobie sprawe, ze przeciez cale badziejstwo jest schowane, fakt - staruszki maja otwarta chorobowke, ale juz od dluzszego czasu nie wdrapują się na łożko...
Wysilkiem woli podniosłam się, i co zobaczylam ?
Wielce zadowoloną z siebie Sandijkę i łypiąca na mnie ciekawie Kokardę.
Chwyciłam badziejstwo i wsadziłam z powrotem do klatki.
Za chwilę (oczywiscie zdazylam juz zasnąc, nie zajelo mi to wiecej niz sekundę:)
sytuacja powtorzyła się.
Zdenerwowałam się.
Zaswieciłam swiatlo i spłynęła na mnie iluminacja. Te głupki przegryzły rurę !
Moją piekną futurystyczną rurę!!

Skandal...

:)



Z mniej przyjemnych wieści, powoli przygotowuję się, do decyzji o uwolnieniu Lili...
Wygląda naprawde zle...Chudzinka lekko sie czołga, guz rosnie..Do tego wszystkiego problem stanowi beznadziejny apetyt.
Widze, ze zaczyna się meczyć...
Co ja bym dała, zeby nie bawić się w wyrocznie i kata zarazem...
Dzisiaj lezalysmy sobie razem, a Lili tak uroczo pulsowała oczkami... Moje schorowane maleństwo.

Nie pisalam wczesniej, ale Lili jest dodatkowo na enro. W poniedzialek zauwazylam ,ze trzepie glowką a w prawym uchu jest jakaś maź ...wariatkowo... Sila złego na jednego.
Jeszcze tego nam brakuje, jakiegos beznadziejnego chorobska.

Runka, nadal trzepie uszkiem, ta bakteria nadal tam jest, wiem ze jest to niewyleczalne.. Wetka tez nie dała nam specjalnych na to nadziei...
Ale Runia jest w o tyle lepszej sytuacji, ze je... Wprawdzie porusza sie bardzo malo, przez serduszko szybko się meczy. Głownie lezy spi i je.

Boje sie, ze kiedy Lili odejdzie, Runka tez sie podda...
Nawet myslalam o tym, czy nie pozwolic im odejsc razem... Ale patrzac na Rune jest w lepszym stanie..
Ale nie chce znowu czekac na taki moment, kiedy bedzie juz najwyzszy z najwyzszych czas..

Okropnie przytlaczajace mysli, decyzje i rozważania a rozwiązania brak.


I żeby nie było tak bardzo smutno - Runka dzisiaj umownie kończy 2,5 roku....:)

Taki usmiech przez łzy...

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: ndz wrz 27, 2009 11:00 am
autor: odmienna
Z urodzinowych okazji- ze stolatem się meldujemy:
Obrazek Obrazek

co do reszty... teraz Twoje ręce mają specjalną moc przekazywania czułości w pieszczotach... :-*

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: ndz wrz 27, 2009 11:01 am
autor: Nue
2,5 roku... pięknie. Urodzinowe gratulacje dla mojej ulubienicy Runinki!
Pięknie, ale i smutno :(
Mam nadzieję, że dni upływają staruszeczkom spokojnie i bez wielkiego bólu. Tak by się chciało dla nich jak najlepiej, zatrzymać tutaj jak najdłużej...ale nie da się.
Trzymaj się mocno, Deliś, i dbaj o dziewczynki mocno.
Ściskam Was :-*

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: pn wrz 28, 2009 10:51 am
autor: anik1
Jak ten czas szybko mija. Jeszcze nie tak dawno obecne starowinki były takie sprawne, z lśniąćą sierścia. Ale cóż, należy się cieszyć że są z Toba tak długo:)
Wierzę, że po doświadczeniach z Cirilką i Bubą będziesz wiedzieć kiedy trzeba pomóc.
Trzymaj się i wycałuj kochane staruszki.

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: pn wrz 28, 2009 9:05 pm
autor: ol.
Ciut spóźnione, ale szczere życzenia - samego dobrego Runie, dużo sił i zdrowia !
Cieszcie się swoją obecnością, każda chwila cenna.
Dzięki Tobie przeżyły ich tak wiele. Jeśli jest możliwe jeszcze kilka więcej niech je otrzymają, jeśli nie, to oby ta ostatnia była spokojna.
Dylemat straszny, ale cokolwiek zrobisz, będzie dla ich dobra.
Ściskam mocno.

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: wt wrz 29, 2009 1:32 pm
autor: *Delilah*
Dziekuje za zyczonka !
Anik1 ,ten czas jest taki ulotny i kruchy...Jeszcze kiedy nas odwiedzalas, Runia i Lili smigaly aż miło...

Czuje, ze chwila decyzji zbilza sie nieublaganie, zapętla wokól mnie...
ol. czuje sie obrzydliwie z tymi myslami. Ja- ich opiekunka, osoba której ufają, muszę je zabić.
Nieszkodzi, ze dla ich wlasnego dobra. Ale fakt jest faktem... Musze odebrać im zycie, o które każdego dnia walczą, paradoksalnie wraz ze mną.. Wiem ,ze takie moje zadanie. Ale cala moja dusza krzyczy : "dlaczego ja"? "dlaczego nie natura"?>
Chcialabym ,zeby to jeszcze nie byl ten czas... Jutro idziemy do weta i zobaczymy.
Ale szczerze mówiąc, widzę, ze Staruszki wyglądają po prostu źle.

Dzisiaj obie wykąpałam, były całkowicie usmarowane w siuśkach i innych przyjemnościach...
Futerko niczym u rexow.. Lilituch wazy 250 gram z czego pewnie polowe guzy.
Wprawdzie odzyskała trochę życia w oczach, ale jest słabiutka...
Czesto zgrzyta, daję jej panadol..
Obie jednak maja tyle siły , zeby wybrać sie na króciutki spacerek po pokoju i położyć za łóżkiem...(i znowu łapie sie na tym, ze usiluje nagiac fakty, ażebym sama uwierzyła ,ze nie jest "tak zle", ze to nie ten czas")
Ja naprawde nie wiem, rozum zaciemnia mi serce i odwrotnie, jedyne co czuje to jeden wielki metlik i rozpaczliwe chwytanie się nadziei. Wiem ,ze nikt tu nie podejmie za mnie decyzji, ale pożalę sie i wypłaczę. Chaos.

.........

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: wt wrz 29, 2009 1:47 pm
autor: Nue
odmienna kiedyś pięknie napisała, że, choć człowiek nie umie się pogodzić z tym, że szczury tak szybko odchodzą, to dla nich przecież ich życie jest pełnią - od narodzin, aż do śmierci.
I gdzieś tam napotkałam też zdanie, że ten ostatni zastrzyk jest największym dowodem miłości.

Niemniej jednak do tego nie można podejść zdroworozsądkowo - piszę to, stają mi przed oczami moje baby i momentalnie mam łzy w oczach...

Trzymaj się mocno, Deliś, wiesz, że wszyscy jesteśmy z Wami i doskonale rozumiemy Twój smutek.

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: wt wrz 29, 2009 1:54 pm
autor: Babli
Rozumiemy doskonale...
Ale to nie koniec. To nowy początek. Tam gdzie bólu nie ma. Gdzie zło to tylko bajka.



Klik

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: wt wrz 29, 2009 4:17 pm
autor: ol.
*Delilah* pisze: Musze odebrać im zycie, o które każdego dnia walczą, paradoksalnie wraz ze mną.. Wiem ,ze takie moje zadanie. Ale cala moja dusza krzyczy : "dlaczego ja"? "dlaczego nie natura"?>
To nie ty im życie odbierasz, ale natura, prawa natury, które wstrzymywałaś dla nich jak długo było można. Tak długo ogrywaliście nicość ! Zdane na siebie, podległe prawom natury, Lili i Runa nie miałyby może nawet połowy tego co razem przeżyliście.

A że ból jest i nic go nie ukoi, to druga prawda. Ze ściśniętym sercem myślę o Twoich szczurkach i o swoich, antycypując to co przyszłość nieuchronnie przyniesie. Ale to będzie tylko chwila, my, jako narzędzie, a do tej chwili czas maksymalnie wyciśnięty.

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: wt wrz 29, 2009 4:47 pm
autor: Akka
Deli będziesz wiedziała najlepiej kiedy nastąpi ten ostateczny moment, i wtedy życzę Ci dużo siły. A i one będą Ci wdzięczne tam gdzieś, za to że pozbawiłaś ich cierpienia. Przykro mi że to takie nieuchronne :( chciała bym żeby cieszyły się dłużej zdrowiem...

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: śr wrz 30, 2009 9:23 pm
autor: *Delilah*
Naprawdę ,jestescie nieocenionym zrodlem wsparcia.
Ehh, dziekuje za slowa otuchy, dzieki nim te chwile sa naprawde lzejszę. Bo energia w przyrodzie nie ginie :)

Oczywiscie los musi sie ze mną troche podroczyć.
Kiedy juz jestem najblisza ostatecznego wyroku, to nagle któraś ze staruszek wydaje sie byc w lepszej kondycji.
Dzisiaj np. Lili zadziwia energią i łazikowaniem.
Runa wygląda natomiast gorzej niż wczoraj.
I tak naprzemiennie.
Bądz tu mądry człowieku.
Naprawdę wcale mi to nic nie ułatwia..
Wprowadza dodatkowy mętlik, jakby dotychczas było go zbyt mało.


Runka
Obrazek



Lilitka i Runa (nieostre jak zwykle)
Obrazek


Obrazek
Runinka


Staruszeczki

Obrazek


Obrazek
Runia



No i wiesci od młodziakow:

Masumi daje mi popalic ostro, co wybieg, to ląduje w karniaku :)
Po prostu nie mam sily jej zdejmować, wygrzebywać, wydobywać, odkopywać, wyjmować, odczepiać itd.
To upierdliwe stworzenie jest wszędzie ! W milionie niedozwolonych miejsc naraz.
Oczywiście Masumi doskonale wie, ze jej nie wolno i nadyma się niczym jeżowiec, kiedy tylko zbliżam się do niej,zeby skądś ją znowu "wynaleźć".
Jeszcze ostatnio znalazla sposob (co sumie nie dziwne, bo chudzina z niej straszna),azeby przeciskać sie przez pręty chorobowki i wyżerać jedzonko Staruszeczkom.
Tak jakby swojego nie dostawała :))
W kazdym razie moja cierpliwość jest na wyczerpaniu. .;)

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: śr wrz 30, 2009 9:31 pm
autor: RattaAna
doskonale wiem o czym piszesz, Deli; moje schorowane staruszki też mi tak robiły - gdy już pogodziłam się z myślą, że "jutro" pomożemy im przejść za TM, to one na wybiegach nagle dostawały zastrzyku energii, wracał im apetyt itp. Współczuję Ci bardzo. Trzymajcie się dzielnie.

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: śr wrz 30, 2009 9:48 pm
autor: Ivcia
Przed przeczytaniem postów dotyczących twoich staruszek nawet przez myśl mi nie przeszło, że być może będę musiała pomóc Gaji przejść za TM... Przeraziło mnie to nie na żarty.
Mojej perełce brakuje miesiąca do 3 lat. Jedną z tylnych łapek ciąga za sobą, druga też już ledwo utrzymuje jej sflaczałe ciałko. Jej mordka jest już całkiem siwa, a z pulchnego niegdyś brzuszka zwisa rozciągnięta skórka. Z kolei przy prawej przedniej łapce rozrasta się guz. Z dnia na dzień jest coraz większy. Moja niunia bez przerwy kicha, ciężko jej wejść na piętro klatki i nie często wychodzi z klatki. Poza tym, tak jak nigdy nie zdarzało jej się załatwić poza klatką tak teraz nawet w klatce obsiusiana chodzi.
W piątek miałam iść z nią do weta, pokazać guz... Wiem, że operacji nie będzie, bo kto normalny wziąłby na stół operacyjny osóbkę w tak zaawansowanym wieku... Jednak teraz nie wiem czy w ogolę iść. A jeśli weterynarz zaproponuje... :'(
Trzymam kciuki, żeby oszczędzono Nam obu podjęcia tej decyzji :(