malina89_dg podziwiam za wytrwałość
hehe, pamiętam jak sama byłam nowa na forum i czytałam godzinami tematy mające po kilkaset stron
alken nasz temat to przy tym pestka, zaledwie 32 strony
Sołza zapraszamy na kolejne wtykanie nosa
Dawno nic nie pisaliśmy, warto trochę odświeżyć nasz temat.
Eduardo
01.04.2010 - 11.05.2012(*)
Kochany grubasek, oaza spokoju i opanowania. Zawsze pozytywnie nastawiona do wszystkich szczurów, nigdy nie widziałam aby się z kimś biła. To ona pierwsza przyszła do przerażonej Malagi i tuląc sie do niej pomogła przemóc strach przed innymi szczurami.
Kochała jeść i wylegiwać się na kolanach. Jak tylko zjawialiśmy sie u nich w pokoju najpierw sprawdzała czy mamy coś dobrego a potem układała sie wygodnie na rękach i nadstawiała karczek w oczekiwaniu na głaskanie.
Miała dużą wadę serca, ale liczyliśmy na to że skoro wczesnie wykryta, uda się skutecznie ustabilizować jego pracę.
Panujące na początku maja upały okazały się jednak zabójcze. Odeszła we śnie, jej serce poddało sie i przestało pracować.
Berriaczek
10.04.2009 - 28.05.2012(*)
Wydawała się niezniszczalna, żartowaliśmy nawet że jak skończy 5 lat trzeba będzie ja kołkiem dobić. A jednak odeszła. Żyła 3 lata 1 miesiąc i 18 dni. Do samego końca zachowała pełna sprawnosć, bez problemu radziła sobie w szczurzym pokoju, wspinała sie na klatki i rozpychała przy misce.
Nigdy nie zapomnę tego małego, narwanego piskulca. Przez pierwsze miesiące cięzko było ja chociaż przez chwile utrzymać w rekach. Złapana potrafiła rozewrzeć dłoń i wyskoczyć z wściekłym piskiem. Nie przypuszczaliśmy wtedy że wyrosnie z niej tak wspaniały szczur, że będzie potrafiła godzinami siedzieć na kolanach i domagac sie głaskania pulsując przy tym oczami ze szczęścia.
Z jej śmiercią skończył sie pewien etap, była ostatnią z naszego pierwszego stadka, za Tęczowym Mostem czekała na nią duża duża brygada.
Po śmierci Beriaczka postanowiliśmy zrobić wielką rewolucje w stadzie i szczurki opuściły szczurzy pokój. Doszliśmy do wniosku że bardzo brakuje nam mozliwości stałego przebywania z nimi, obserwowania relacji w stadzie oraz wybiegowego szaleństwa.
I tak paskudy zamieszkały w perfekcie. Klatka jest wspaniała, sprzatane w niej to czysta przyjemnosc ale ma jedną wadę - nie jest Mukoodporna. Przy pierwszej nocnej wycieczce dzikuna uznaliśmy że jakimś cudem nie zamkneliśmy jej wieczorem w klatce. Kiedy jednak po raz kolejny znależlismy ją poza klatką stało sie jasne że nawet 400 gramowy szczur może przecisnąć sie przez 2 cm odstepy.
Tak wiec spędziliśmy pół dnia na siatkowanu klatki (robilismy to z cięzkim sercem bo szkoda nam było psuć jej wygląd) Siatka okazała się skuteczną bronią przed eksploratorskimi zapędami Muki i skutecznie zatrzymała dzikuna w srodku.
W międzyczasie sterylizowaliśmy Malagę (w końcu ostatnia sterylka
). Maleństwo postanowiło napedzić nam stracha, podczas operacji okazało się że ma problemy z krzepliwością krwi. Trzeba na nia teraz wyjatkowo uważać. Niestety przez okres kiedy po operacji siedziała sama powrócił jej strach przed szczurami (a Muka i Żelek nie pomagają w jego przełamaniu) Połączene jej ze na nowo ze stadem okazało się wyjatkowo trudne a jej problemy z krzepliwościa nie ułatwiaja sprawy. Muka potrafi niespodziewanie sprzedać dziaba a w przypadku Malagi może to być niebezpieczne. Po trwajacych ponad miesiąc podchodach z łączeniem postanowiliśmy zrobić coś czego nie planowaliśmy robić w tym roku. Zdecydowaliśmy się na adopcje maluchów. Liczymy na to że podobnie jak było z Mundkiem maluch pomoga Maladze przełamać strach i na nowo odnaleźć się w stadzie. Tak wiec czekamy na 2 chłopaków z
tego tematu