Dziękujemy
Pani weszła do pokoju i kanapką w ręce. Panny biegały po pokoju pogrążone w odkrywaniu najskrytszych zakamarków wybiegu. Nagle po całym pokoju rozszedł się zapach... szyneczki. Pysznej, świeżutkiej szyneczki z pomidorkiem. Mniam! Dziewczyny od razu to wyczuły:
- Czy... czy czujecie to samo co ja? - Mocca wystawiła głowę spod sterty ubrań leżących na łóżku.
- Ja czuje! Czyżby to była... - Izzi rozmarzyła się i na chwilę przerwała mozolne rozgryzanie na części papierka po cukierku.
- SZYNECZKA! - wrzasnęła Nesca spadając z klamki.
- No to co dziewczyny?
- Napad na Panią?
- I to w trybie natychmiastowym?
- TAK JEST! - ogłosiły równocześnie, układając przy tym łapka na łapkę na znak drużyny. Bo w końcu były drużyną!
- Za Narnię! - krzyknęła Izzka.
- I za Aslana! - zawtórowała jej Mocca.
- I za tego szaro-burego przystojniaka którego widziałam ostatnio za oknem! - dodała Nesca, która najwyraźniej nie zrozumiała zasad tej gry.
Wszystkie trzy w mgnieniu oka rzuciły się na nogi Pani i zaczęły się wspinać - byle jak najwyżej! Pani na próżno odganiała się z małych czworonogów, Nesca już biegła do kanapki! Dorwała w zęby i krzyczy do pozostałych:
- Am! Am! Am ą ułe! Pomue i! - pisnęła Nesca z pyszczkiem pełnym kanapki.
- Cooooooo? Co ona powiedziała? - zdziwiła się Mocca.
- Już ci przynoszę tą kałamarnicę! - Izzi ucieszyła się że na reszcie dostała jakieś odpowiedzialne zadanie i pognała po ośmiornicopodobne stworzenie, Bóg wie gdzie.
- Powiedziałam że mam bułe! Gdzie do prażonego na wolnym ogniu świstaka jest tan głupek?! - zdenerwowała się Nesca.
- Ech te alfy... niby takie ważne, takie mądre, wszystko wiedzą, a tu na prawdę... ech, ja nie wiem co z niej wyrośnie, gruszki na wierzbie czy śliwki na sośnie! - westchnęła Mocca i zaczęła nucić piosenkę z Kulfona, zapominając o Bożym świecie. Ach, przypomniało się staruszce to błogie dzieciństwo...
Tymczasem Pani wyrwała z pyszczka Nesci kanapkę, postawiał natrętnego szczura na ziemi i poszła jeść w spokoju gdzie indziej. Nesca rozczarowana podrapała się za uchem i z zamyśleniem stwierdziła:
- I tak to jest współpracować z piosenkarzem i wariatem... Co za tragiczna drużyna... Czasami mam wrażenie że w tym gronie jestem jedyna normalna... O klamka! Wejdę sobie po listwie na klamkę, a potem spadnę! I zrobię to jeszcze raz! I znowu! I znowu! - krzyknęła biegnąc już w stronę drzwi...
