Strona 34 z 34

Re: Moje stadko - Nadusia, Lilusia i Demisia, teraz znowu razem

: pn wrz 22, 2008 12:18 pm
autor: merch
Przykro mi ,że tak krótko mogłyście się sobą cieszyć... Dobrze, że odeszła tak spokojnie i miała kochający domek w te dni przedostatnie...

Re: Moje stadko - Krysia [']

: pn wrz 22, 2008 1:02 pm
autor: Telimenka
Dalas jej to co najlepsze ['][']

Re: Moje stadko - Krysia [']

: pn wrz 22, 2008 1:10 pm
autor: martucha1991
lepszego domku nie mogła sobie wymarzyc(*)(*)

Re: Moje stadko - Krysia [']

: pn wrz 22, 2008 1:32 pm
autor: odmienna
... [*]


--------------
niesamowite:" w sobotę, przed 14tą" .... zobacz: zapragnęła być tylko z Tobą i zaoszczędzić Ci bólu podjęcia tej decycji... to są bardzo mądre stworzenia i lepiej niż my pojmują naturę rzeczy...

Re: Moje stadko - Krysia [']

: wt wrz 23, 2008 3:31 pm
autor: Nakasha
Strasznie mi przykro..... :'(

To wspaniałe, że byłaś w stanie dać jej taki ciepły i kochający domek. Że ostatnie miesiące swego życia spędziła z Wami. Wiem, że rozstanie z pewnością bardzo Cię boli. Trzymaj się...

[*] dla Krysi...

Re: Moje stadko - Krysia [']

: ndz wrz 28, 2008 12:13 pm
autor: IVA
Dziękuję wszystkim za ciepłe słowa.

Re: Moje stadko - Krysia [']

: ndz paź 12, 2008 5:14 pm
autor: IVA
L’Tasha
Była jedną z zaplanowanych i oczekiwanych, bo jak sobie przypominam jakieś pół roku przed jej urodzeniem w rozmowie z Esti zgłosiłam chęć wzięcia 2 małych córeczek Lilu. Później był długi czas oczekiwania i kiedy zaczęłam już prawie wątpić, czy Esti zdecyduje się na to aby Lilu miała maluszki dowiedziałam się, że będą na pewno. Jeśli chodzi o Lati to było mi obojętne jaki będzie miała kolorek, więc dostałam tą, która nie była zarezerwowana przez pozostałych chętnych. I niech tego żałują nawet dzisiaj. Bo jeśli chodzi o kolorek to Lati miała wpisany w metrykę„mink” ale bardzo, bardzo długo nie mogła się zdecydować jaki ma mieć odcień, bo raz miała odcień lila, innym razem niebieski. Na dodatek pięknie pachniała poziomkami. A i charakterek było przeuroczy. Co prawda była to mała wiercipiętka z jednej strony, ale z drugiej wspaniały przytulasek. Do dnia dzisiejszego nie miałam tak sprawnej szczurci jak Lati, tylko ona potrafiła wejść na wysokość ponad metra po całkiem gładkich drzwiach, wskoczyć z podłogi na wysoką komodę czy przeskoczyć odległość ponad metra. Dla Lati nie było rzeczy niemożliwych, wszędzie weszła, wszystko musiała zobaczyć. I ta jej ruchliwość spowodowała, ze kiedy miała jakieś 9 miesięcy wcisnęła się gdzieś tak, że zahaczyła o cos ogonkiem i uszkodziła go sobie, tak, że około 4 cm. Trzeba było amputować. Nie wpłynęło to jednak na jej charakterek, nadal była bardzo kochana i przyjazna. A te jej spojrzenie, tak często wyglądając z jakiejś norki przypominała Plastusia. Nie zawsze nazywaliśmy ja imieniem czy zdrobnieniem. Najczęściej była dla nas Krasnalkiem, Plastusiem a kiedy już troszkę się zestarzała i przytyła to była Kluseczką. Nasza mała była kochana nie tylko dla ludzi, ona kochała też inne szczurki, które do nas trafiły w ciągu tych 2,5 roku jakie z nami była. Co prawda zawsze pierwsza musiała obwąchać nowo przybyłą, trochę pozaczepiać ale poza tymi drobnymi zaczepkami nigdy nie zrobiła innej szczurci jakiejkolwiek krzywdy. Jej zaczepki to było zaproszenie do zabawy, Bo Lati, nawet gdy już była dorosłą, stateczną szczurzycą uwielbiała biegać i rozrabiać. Niestety przyszła chwila gdy znalazłam u Lati pierwszy guzek. Decyzja o operacji, uzgodnienie terminu i gdy już miała być operowana nasz wet znalazł kolejny, znajdujący się po przeciwnej stronie, głęboko pod mięśniami. Odradził na operowanie małej. Początkowo guzy rosły dość powoli i Lati była jeszcze sprawna. Z czasem stały się ogromne, znacznie utrudniły jej poruszanie się. Nasze Słoneczko swój czas „wybiegowy” spędzało głównie na kolanach a jeśli z jakiś przyczyn nie mogliśmy jej głaskać to spała sobie wśród szmatek w pudle albo za fotelem wychodząc tylko po smakołyki. W połowie ubiegłego tygodnia Tusia (bo tak teraz do niej mówiliśmy) wyraźnie osłabła, mimo tego, że duża klatka została dostosowana do jej i Liloo potrzeb, Tuśka zaczęła mieć problemy z dostaniem się do wody, po prostu dla niej poidło było już za wysoko a bardziej już nie mogłam go obniżyć. Z tego powodu w piątek przeniosłam Tusię do niskiej klatki tzw. rekonwalescentki, Tutaj miała wszystko w zasięgu pyszczka. Dodatkowo zaczęłam podawać jej środki przeciwbólowe. I jak zawsze powstał dylemat, czy już czas aby się pożegnać czy jeszcze walczymy. Widać było jednak, że czas pożegnania zbliża się ogromnymi krokami.
W poniedziałek 6.10. rano zajrzałam do Tusi, dałam jej danonka wymieszanego z dietą rekonwalescencyjną. Zjadła z ochotą. Później wzięłam ja na kolana, posiedziałyśmy tak jakieś pół godziny, jak zawsze wtuliła główkę w moją dłoń i zasnęła a ja ją głaskałam. Później włożyłam ją do klateczki, dałam dropsika ale nie chciała go zjeść. Musiałam iść na spacer z psiakami. Wróciłam po jakiś 40 minutach. Przygotowałam leki dla małej. Zajrzałam do klatki żeby jej je dać, lecz ona już ich nie potrzebowała. Mój Skarbeczek zasną na zawsze w ciągu tych 50 minut. Nie potrafiłam wcześniej napisać tych kilku słów, a nawet teraz ciężko się je pisze.
Jest tym bardziej ciężko, bo widzę jak Liloo tęskni po odejściu Tusi, jak „gaśnie w oczach”. Wiem, że niedługo czeka mnie pożegnanie mojego drugiego kochanego dumbusia.

W naszym stadku nastąpiły zmiany spowodowane nie tylko ostatnimi odejściami ale o tym innym razem

Re: Moje stadko - Krysia [']

: ndz paź 12, 2008 5:42 pm
autor: Telimenka
['] dla kochanej Tusi wiercipietki..

Re: Moje stadko - Krysia [']

: ndz paź 12, 2008 5:50 pm
autor: merch
Niech tam Tusi będzie dobrze ...po drugiej stronie...

Re: Moje stadko - Krysia [']

: ndz paź 12, 2008 10:35 pm
autor: martucha1991
(*) dla Tusi..
jak trudne musi byc rozstanie z tak wyjątkową istotką..

Re: Moje stadko - Krysia ['], L,Tasha [']

: pn paź 13, 2008 10:31 am
autor: yss
['] bardzo przykro.... dla malutkiej.

Re: Moje stadko - Krysia ['], L,Tasha [']

: śr paź 15, 2008 5:40 pm
autor: odmienna
[*]
- dla szczurki, dla której nie było rzeczy niemożliwych, dla której spory kawałek ogonka nie stanowił zbyt wygórowanej ceny za zdobywanie niezdobytego...