Ol., te skorupki po stoczonej jajecznej bitwie zbierałam tego dnia w najprzedziwniejszych miejscach po całym pokoju
Duecik wycałowany i wymiziany , aż wzdychały panienki z zadowolenia!
Calcium odturlało się na miejsce ; istotnie baby nie mają już najmniejszego strupka a i czochrają się dużo mniej. Może wykorzystamy je kiedyś w baseniku , będzie kąpiel z bąbelkami!
Staramy się restrykcyjnie pilnować żarcia, ale jak pisałam wcześniej ciężko jest…W każdym razie ludzka rodzina „chytra” się jakaś zrobiła i nabiału szczurom odmawia , żyłując też wyraźnie podczas rozdziału innego białka .
Ostatnio , pewnie chcąc powetować sobie tak dramatyczne zawężenie menu , Dżuma dokonała niebywale śmiałej grabieży mandarynki z talerza , gdzie ją po obraniu ze skórki położył mąż mój tuż przed wygodnym usadowieniem się na wersalce . Wąsata panna wbiła ząbki w pachnącą kulę i zaczęła z nią sadzić przez długość łóżka , aż na jego skraju owoc został prawie przechwycony przez pana. Tu ogon okazał widać więcej zdeterminowania , gdyż przy akompaniamencie dzikich pisków , krzyków i w końcu – bardzo nieprzyjemnych kwików , mocniej osadził zdobycz w paszczy i pomknął z nią do wnętrza pufa . Ale i pan nie stracił woli walki; odkrył górę siedziska , podniósł mandarynkę razem ze szczurem jako że inaczej się nie dało , puścił mimo uszu okropne dźwięki kojarzone na ogół z maltretowaniem zwierząt, po czym wydarł broczący sokiem , rozszarpany owoc z gardzieli złodziejaszka.

Smutna Dżuma „nie odzywała się” aż do późna wieczorem , kiedy to wróciła pani i można się było poskarżyć na doznaną krzywdę.
Na pociechę pojadła ze mną trochę pysznej suróweczki , nie omieszkawszy za pomocą paru „wstecznych” ustalić kolejności dostępu do koryta .
Teraz , gdy piszę , jedna wlazła za połę blezera i iska mnie po boku (aj , łaskocze!) , druga natomiast przycupnęła u mojego prawego boku jak małe psiątko i pulsuje oczyskami na samo dźwięk mojego głosu.
